Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1053110
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2017 , Komentarze (38)

moją mocną stroną:Dco chyba już wiadomo wszystkim zainteresowanym i nie. Miałam wam dać odpocząć od siebie hehehehe a sama nurzać się w szaleństwach kuchennych ale ....no właśnie ale....cholerna pogoda , chyba działa niekorzystnie na mój kręgosłup, bo to niemożliwe, żebym się już przepracowała:? Co prawda, wczoraj z okazji imienin, wysprzątałam chałupę na sobotnie party, na szczęście nikt nie wpadł na pomysł " wpadnięcia" , choć profilaktycznie wywlekłam sernik z zamrażarki i w ten oto sposób nie mam już nic do zamrożenia, a tym samym zwolniło mi się miejsce na ew. nowe mrożonki poimprezowe8). Zatem, gości nie było, ale i jeździć na mopie spokojnie nie mogłam bo co i rusz, ktoś dzwonił z życzeniami. Niemniej zawzięłam się i nawet ...sprzątnęłam biblioteczne regały, które małż zastawił swoimi " skarbami" ( czytaj śmieciami), dostałam szału , przywlokłam duże tekturowe pudło i wwaliłam mu tam różne przydasie...bo doprosić się go w sposób cywilizowany nie idzie. Nawet nie marudził...chwilowo podsunął pudło pod regały z książkami, ale jak dzisiaj go nie wyniesie, to mu jutro pudło postawię na łożu. 

Dzisiaj rano obudziła mnie Długoręka, kurcze...źle ze mną 7 05 a ja spałam jak zabita i gdyby nie jej przyjazd " na kawę " i przy okazji zutylizowała kawałek sernika ( dalszą utylizację skutecznie przeprowadza Bankomat) to bym spała i spała. Ale przerwała mi błogostan, wstałam i też polazłam na kawę , przy okazji nastawiłam drobi trup na rosołek. W trakcie " wesołych" pogaduszek bez mała kumoszek z Windsoru spytałam siestrę czy będzie w sobotę jadła małże w winie, odrzekła iż także a i owszem jak najbardziej...no to stwierdziłam ,że jednak pojadę do L. bo dzisiaj mieli małże po 12 zł i zrobię...oczywiście jestem złośliwą małpą bo pewnie 1/3 gości nie tknie " robactwa" ale reszta owszem i tak i jak najbardziej, zresztą ta mniejszość będzie miała inne frykasy do jedzenia. Przyjechałam i zabrałam się za " kucharzenie" galaretki drobiowe już zastygają , biszkopt do ciasta upieczony, zaraz zrobię śmietany wielosmakowe i galaretkę kawową do niego ale tymczasem zalegam i was zanudzam. Zalegam bo mnie kręgosłup tak napiernicza że hej.....dawno mnie tak nie bolał. I się właśnie zastanawiam czy to wczorajsze sprzątanie, czy wilgoć w atmosferze od kilku dni , a dzisiaj u nas miało być ciepło i sucho baaaa słonecznie miało być, ale to wg. prognozy, a nie mnie. Poleżę jeszcze troszkę i pójdę robić te warstwy nabiszkoptowe, a potem sernik na piernikowym spodzie i to będzie tyle na dzisiaj. Pozdrawiam cieplutko machawszy końcówką odgórną . Miłego popołudnia (pa)

6 września 2017 , Komentarze (18)

Złotogłowe słońce

Układam wygodnie

Na poduszce śliwkowych fioletów

 

Rudolistną kołdrą

Otulam starannie

Coraz bardziej zziębnięte stopy

 

Srebrnonitkim powrozem babiego lata

Unieruchamiam

Wrześniowe okiennice

 

Naciągam twoje ramiona

Niczym malinowy szal

I milcząco rozstaję się

 

Z latem

6 września 2017 , Komentarze (39)

cudny, piękny, kolorowy, tętniący kolorami i gwarem. No ale jakże mogłoby być inaczej ..skoro śnił mi się Nowy Jork ( wcale bym tam nie chciała być w realu) , z dzieckiem starszym tam byłam ...mieszkałyśmy w jakimś cudnym , ogromnym apartamencie i wyobraźcie sobie, że była tam ze mną Meryl Streep ( jako mój gość) jak ja ją tam przytargałam to nie mam pojęcia, ale była. Nawet z nią tokowałam i spytałam czy nie poszłaby ze mną do kina...zgodziła się , wywlekłam z torebki bilety i okazało się, że są zupełnie niepodobne do naszych biletów...bilet był ważny na 6 dni, nie było zaznaczonych miejsc i Meryl stwierdziła że musimy się pospieszyć , bo jest już późno i możemy mieć zajęte najlepsze miejsca a zanim dojedziemy do kina będziemy musiały się przebić przez korki, przyszła moja córka i zaczęła marudzić że mam jakieś VIP bilety, na dobre miejsca ( poznała to po cenie biletu) więc wyruszyłyśmy w drogę, ale na korytarzu się okazało , że Meryl jednak nie może ze mną iść bo została wezwana gdzieśtam, gdzieśtam i koło windy zastąpił ją .....Marlon Brando. Kuuuuurcze ale towarzystwo. Mało tego przed drzwiami windy okazało się że ta...zdechła,  a windzia luksusowa z boyem, mało tego boy w windzie a na korytarzu ...eee nie wiem jak go nazwać , w każdym razie jakiś zarządca domu w ...eleganckiej liberii, ani chybi chałupa stojała na Manhattanie 8). Liberyjczyk , czyli ten w liberii, poinformował nas że musimy zejść po schodach , bo winda padła, trochę mnie to przestraszyło , bo widok z okna apartamentu wskazywał na znaczną wysokość eeee...myślę że jakieś 20 piętro minimum, ale co zrobić ...seans czeka więc w drogę ...Marlon osłania mi tyły, kurcze....schody cudne, marmurowe, szerokie, przepiękne kute czarne poręcze ze złotymi detalami, a co półpiętro to niespodzianka, a to się wpakowałam w cudne storczyki, które właścicielka wystawiła żeby ociekły po podlewaniu, a to trafiłam na jakieś przyjęcie , urządzane na korytarzu, a to jakiś antykwariusz urządził wyprzedaż cudnych bibelotów ..i większość z nich rozumie język polski a nawet pan od przyjęcia zaprasza mnie do stołu i mówi, że nazywa się ...Piłsudski :D:D , w moim śnie nie dolazłam do końca schodów , bo moje psice wróciły z parkowania i Whiski radośnie wskoczyła mi na klatę ( nieschodową) i mało mnie o zawał nie przprawiła bo mokra jak nieszczęście ...no ale to dzieńdoberkowe lizanie ucha złagodziło moją złość , a w zasadzie w ogóle jej nie wywołało...zamknęłam jeszcze ślepia ale nowojorski wieczór z hałasem i światłami już nie wrócił. Więc wywlekłam ciele ...na wodę z cytryną a następnie kawę...no i pora rozpocząć kolejny dzień .

Bardzo dziękuję Nocnemu Jastrzębiowi za życzenia :Daleś ty ..pamiętliwa. 

Miłego środka tygodnia wszystkim. Ahooooooj

5 września 2017 , Komentarze (25)

Otóż....nie, choć za oknem kolejny chłodny ( by nie rzec zimny) dzień i deszczowy (deszcz) to ja na to jak na lato ...nareszcie mam czym oddychać, wrzucam na grzbiet kurtkę przeciwdeszczową i kicam i nie pocę się i nie sapię i nie wzdycham " jesuuuu umieram" " nocami w mokrej pościeli nie rzucam się" parafrazując Maleńczuka jest mi dobrze, tym bardziej , że już zaczęłam przygotowania do sobotniej rozpusty, schabik się już pekluje. Jutro zacznie się akcja galaretki drobiowe :D. Wczorajsze zakupy mile mnie zaskoczyły ...a właściwie to tak pół na pół...zaskoczyło mnie to że kupiłam prawie wszystko czego potrzebowałam i wydałam tylko 350 zł ( matko tylko, co niektórzy by mnie usiekli za takie wydatki) złe wrażenie wywarła na mnie cena masła ...moje masło w ciągu tygodnia zdrożało ponad złotówkę :?.

A i wczoraj zobaczyłam w sieci coś ...co mnie totalnie zaskoczyło, zaskoczyło jako osobę, która lubi gotować, osobę która od czasu do czasu dzieli się z innymi przepisami. Wpadł mi w oko wpis z bloga a propo kurek...polazłam z ciekawości, bo moje dziecki ( jak my nie lubimy grzybów) lubią sos kurkowy, zajrzałam więc, zwabiona tytułem i nadzieją że może się czegoś nauczę . I powiem wam, że jak zobaczyłam zdjęcia " instruktażowe" jak pani robi kurki ...tak mi się odechciało korzystania z jakiegokolwiek przepisu tej pani. Patelnia na której pani smaży poszczególne produkty zniszczona do granic wytrzymałości...spód i dolna część boków obleziona z powłoki ( o ile mnie wzrok nie myli pani używa patelni Tefala z dnem typu plaster miodu - mądram , bo kiedyś miałam takie w moim sklepie:p) o ludzie przecież to szkodliwe dla zdrowia ale powalił mnie widok zewnętrza tej patelni ....tak zapalonego tłuszczu to ja dawno nie widziałam...ba nawet u mojej teściowej , gdzie jest kuchnia węglowa garnki tak nie wyglądają. Sorry , ale wydaje mi się, że jeśli ktoś chce się dzielić z innymi poradami jak uczynić świat smaczniejszym i piękniejszym ( bo to też jest ważne w papusianiu) to powinien mieć odrobinkę oleju w głowie. Nie wymagam XVIII wiecznej porcelany czy szkła weneckiego, ani garnka za kilkaset złotych, ale obejrzenie takiego naczynia, w którym pani przygotowuje jedzenie, zniechęciło mnie skutecznie do zagłębiania się w jej przepisy. 

O i to by było tyle marudzenia na dzisiaj. Zaraz śniadam a potem lecę do kata. Wróciłam już na " utartą" godzinę, od przyszłego poniedziałku wracam na bąsen...miałam to zrobić wczoraj, niestety mamusia natura pokrzyżowała mi nieco plany, ale nic to. 

Życzę wam wszystkim bardzo udanego dzionka i bye, bye .

3 września 2017 , Komentarze (42)

wykorzystałam deszczyk na "uspokojenie" mojego grzesznego sumienia. Pojechałam na cmentarz, zmieniłam stroik na grobie dziadków ( bo to już moja " działka" ) zapaliłam świeczki u ojca. I tak wracając przechodziłam przez wojskową cześć cmentarza i nie tylko, bo kiedyś ta wieś podradomska, dzisiaj dzielnica była miejscem masowych mordów, był tam las w którym hitlerowcy wykonywali egzekucje. I spojrzałam pod pomnik ....cztery znicze, kurcze...a przecież dwa dni temu obchodzono kolejną rocznicę ...symboliczny grób Żydów ...puściutki , wysprzątany z kamyków, które ów naród kładzie na grobach bliskich, jeden znicz. Tak tam pusto i ...smutno, zostawiłam swój znicz, pomyślałam i wróciłam.

Ja dzisiaj taka grzeczna po wczorajszym wydarciu się na siestrę małża) , takie są skutki rozpijania przez młodszą siostrę :PP. Przyjechała wczoraj prawie zgodnie z zapowiedziami, prawie...bo mówiła po 18 a była po 12. Ciasto drożdżowe ze śliwkami i cynamonową kruszonką było już gotowe, wystudzone, cudowne puchate, wysokie, mięciutkie.Swoją drogą muszę sobie posadzić w ogródku miłorząb ( ginko ) co by korę ogryzać, niczym zając, na sklerozę. Ciasto pięknie upiekłam, wyjęłam z piekarnika, wystudziłam, ukroiłam, konsumuję i się zastanawiam , że mi czegoś brakuje. Stanęłam nad blaszką, podziwiam i .....piernik....kruszonka została w lodówce , w miseczce :D. Nic to....zaraz ją zamrożę i będę miała jak znalazł w sobotę, bo będę na imprezę popełniała też takiż placuszek ( jeden z wielu) . Zatem alkoholizujemy się z Długoręką, która przyjechała w tym celu ( też) i bezczelnie się upomniała : Siestra otwórz no jakiś alkohol bo mi się okrutnie chce procentów(strach). Zutylizowałyśmy więc napoczętę wino portugalskie, białe, dobrze  schłodzone, potem skończyłyśmy napoczętą flaszeczkę mojego likieru kaluha, a potem napoczętą flaszeczkę likieru turron - wszystko w ramach dbałości o niewyrzucanie żywności...no bo przecież mogłoby spleśnieć albo co gorsza zgnić ...jak tak by " stojało i stojało" niepite a napoczęte. W międzyczasie przyszła najstarsza siostra małża, oczywiście dostała talerzyk, kubeczek z herbatą i kieliszek z winem ( ciasto stało na stole) no i w czasie pogawędki, spytała czy dostałam zaproszenie na chrzciny i zaczął się temat , zapraszania różnych dziwnych ludzi na takie uroczystości, np. jej koleżanka z pracy poszła dzisiaj na chrzciny do wnuczki koleżanki z pracy, mamy dziecka - kompletnie nie zna, no i się zaczeło " po co została zaproszona i dlaczego tam poszła" .  Eeeee....a mnie jakby ktoś smagnął batem po piętach ( wino mnie już rozgrzało) i spytałam czy wie dlaczego nas zaproszono? I powiedziałam po to żeby się 14 osób nie nudziło i dodałam że to był pomysł jej siostry, lekko ją zamurowało i zaczęła ją usprawiedliwiać, że pewnie to nie tak, że jeszcze z nią nie rozmawiała...koniec, diabeł we mnie wstąpił i się wydarłam " dlaczego ją usprawiedliwiasz , skoro nie wiesz jak jest, ja wiem, bo z nią rozmawiałałam i to od niej właśnie usłyszałam te rewelacje" . Długoręka mi grzecznie zwróciła uwagę " nie krzycz" , opanowałam więc organ mowy, ale w środku cała chodziłam. Boże u nich tak jest zawsze ...kur...zamiast pogadać z rodziną o idiotycznych pomysłach, to się ich od razu usprawiedliwia.  No nic...atmosfera wróciła do normalności , prawie...bo zaczęły się " trudne" tematy, polityczno - gospodarczo- religijne i refleksje nad stanem umysłów ludzkich iiiii W. po trzech zdaniach się poderwała i oświadczyła , że ona już musi do domu. No jak mus to mus, placka na drogę nie dałam, flaszki gorzałki tyż. Siedziałyśmy dalej intelektualno - alkoholowo się rozwijając. po 13 siostra zasygnalizowała "mały głód " zrobiłam nam tosty , wypiłyśmy co było do dna ( opatrznie nie polazłam już do spiżarni i nie wywlekłam żadnej flaszeczki), zadzwoniła po synusia ( niezwykle użytecznego) i pojechała et chałupa. I tak  wczoraj mi minęła szara sobota ...barwna względem wysiłku umysłowego. 

I wiecie , czytając wasze wpisy ...wywaliłam wagę, stwierdziłam, że mam dosyć stresowania się brakiem efektów ( no ale jakie tu efekty jak się flaszkę ankoholu w siebie wlało) i chowam wagę, będę się sprawdzała miesięcznie :D. Taki " raport bez mała fiskalny" tylko wydruku nie będzie;). Co prawda pokusa wlezienia na tą szklaną małpę będzie ogromna, bo przecież latami człek wdrapywał się na nią i spoglądał z nadzieją w to jej bezlitosne, zimne, szklane oko.....a jak mawiają mądrzy ludzie ( a przynajmniej doświadczeni) przyzwyczajenie drugą naturą człowieka , a ja wczoraj postanowiłam " zmieniam przyzwyczajenia". 

I jeszcze jedno postanowiłam ale o tym sza.......

I tym tajemniczym szeptem żegnam się z wami , idę sporządzać listę zakupową na imprezkę. A wam życzę miłej niedzieli mimo chłodu i mokrości, ale to też ma swoje dobre strony, można się zaszyć z książką, albo dobrym serialem ( polecam gorąco Blindspot - mapa zbrodni , sensacyjny, nie mogę się już doczekać kiedy pojawi się w sieci drugi sezon, podobno na AXN wczoraj rozpoczęła się emisja 2 sezonu, na zalukaj można obejrzeć pierwszy) i kubasem ulubionego napoju i dialektować się niedzielą. Paaaaaa

31 sierpnia 2017 , Komentarze (37)

albo jeszcze durniejsza. Wiecie ja myślałam, że dużo wiem i trudno mnie zaskoczyć. Ale wczoraj siostra małża rozwaliła mi nadgarstki (szloch). Już wiem dlaczego zostaliśmy zaproszeni na te chrzciny. Przypadła mi rola ...mordercy. Będę ...zabijała nudę8)

Normalnie mi wara opadła jak to usłyszałam. Wracając z pazurowania, poszłam po mąkę, bo zmieniam chlebek do jedzenia na orkiszowy, a poza tym Długoręka złożyła zamówienie na razowce dla siebie i klientki, no i targając wór mąki weszłam na stoisko , na którym oważ " eu - geniuszka" pracuje. No i w pierwszych słowach zaczęła mnie przepraszać, że to jej wina, bo zrobiła takie zamieszanie i pokrzyżowała plany. Ale D. ( czyli córka) chciała robić chrzciny w domu , zaoferowała się jej teściowa, że ona zrobi, ale teściowa by poprosiła M ( siostrę małża) o ugotowanie flaków, a ona nie będzie gotowała i nie będzie się tłukła z garami do B( teściowej) więc powiedziała córce - zróbcie chrzciny w restauracji, na co ta ochoczo przystała, po czym mamusia M doszła do wniosku - 14 osób w restauracji, będziemy się nudzić, zaproś gości. 

I tym sposobem ....zostałam killerem, kurcze, jaka ja jestem durna, wciąż mi się wydaje , że pewne momenty i uroczystości celebrujemy i świętujemy bo są ważne a tu proszę...zaprasza się gości żeby nudno nie było. Nooooo nie wiem, nie wiem , czy nie będę tym razem złośliwa i ...milcząca(loser). Jak się tak odpowiednio nastroję ...o co może być ciut ciężko bo przecież dzień wcześniej będę tryskała humorem przy stole ...bo część towarzystwa będzie błyskotliwie humorystyczna:D

 No dobra...upiekłam nowy chleb...orkiszowy, niech sobie stygnie, ugotowałam syrop cukrowy do mojito, też niech stygnie, a ja polezę umyć okno " storczykowe" bo brudne jak cholera a pewnie co niektórzy goście przyjdą do sypialni podziwiać moją kolekcję fiatuszków. Oddalam się póki słońce nie zagląda mi w to okno, miłego dzionka wszystkim.

A wiecie , że jutro już będzie ..wrzesień. Mój park już zrobił się jesienny, kasztanowce i nie tylko one ...rudzieją i poranki już pachną orzeźwiającym , jesiennym chłodem. Ahoooooj 

30 sierpnia 2017 , Komentarze (40)

szkoda, że takowej nie posiadam względem " chudnięcia":D. No wczoraj mnie Bóg opuścił, a tam co ja gadam wczoraj...od dwóch tygodni mnie opuścił. Z moimi dziadowskimi pazurami odgórnymi oraz z zerowymi umiejętnościami pracy lewą ręką, biegam do mojej pani Ewuni , co dwa tygodnie zrobić manicure. No i byłam święcie przekonana że dzisiaj, we środę  ...tj. 29 sierpnia mam wizytę. Siedzę wczoraj u kumpeli, a tu mi gra" bella ciao, bella ciao, bella ciao , ciao, ciao" . Odbieram a tu pani Ewunia pyta " czy coś się stało pani Beatko" a ja na to " nie, wszystko ok. jutro jestem u pani" a kobietka " no ale byłyśmy umówione na dzisiaj"! " Jak to na dzisiaj" ? na środę.... " A ja mam zapisane na 29 " , ale 29 jest jutro dalej gadam...i nagle (pomysl) oświetlenie....przecie wczoraj 28 dziecek miał imieniny(szloch). Powiem wam że głupi to ma jednak szczęście, okazało się , że dzisiaj jakaś pani odwołała wizytę i ja się wstrzelę z moimi pazurami, uffff, no jakby nie było miejsca to trudno. Łaziłabym do 13 września, kiedy to idę na kumulację górno dolną. Zaraz wyślę smska do pani Pazurowej, żeby się nie okazało, że mi się lejce w sprawie godziny pomajtały:?.A na razie oddalam się ...sadzić jaja, nie w gruncie, ale na patelni (smiech). Miłego dzionka wszystkim. Bye, bye 

29 sierpnia 2017 , Komentarze (14)

Miłego dzionka , ja dzisiaj oprócz tego że jestem słonkiem to będę ....latawcem (pa)

28 sierpnia 2017 , Komentarze (44)

i nie zmienię daty imprezy imieninowej:<. O taka będę. W ogóle jestem w szoku....co to za zapraszanie ciotecznych babek na chrzciny do dziecka? Ja wiem...że tu chodzi o "kasę Misiu, kasę". Ale bardzo przepraszam, moi goście są powiadomieni o piciu i żarciu i sodomii i gomorii 9 września. Ja plany zakupowo , gotowaniowo i pieczeniowe naszykowałam na przyszły tydzień, ten tydzień mam zaplanowany na uciechy cielesne...pazury i takie tam. Nie będę niczego zmieniała, jak babcia chrzczonego dziecka nie chce przyjść do mnie ok rozumiem, ale ja nie będę zmieniała i już. Tym bardziej, że tak " poważną" uroczystość , w moim mniemaniu, ogłaszają dwa tygodnie przed zdarzeniem. A sio...decyzję pozostawiam w rękach małża ( już uszami wyobraźni słyszę, jak mówi " rób co chcesz" ) ja daty imprezy nie zmieniam. O i to by było tyle w tym temacie. 

Dzisiaj oczywiście tradycja ...poleciałam do mojego ulubionego sklepu, jest tydzień grecki ..nakupiłam halloumii do sałatki, kupiłam wędzonego tuńczyka, który mi baaaaaardzo smakuje i kupiłam dzisiaj ośmiornice w oleju sojowym ...zobaczymy, kto jej nie będzie chciał ...ruszyć:D. A i kupiłam łopatkę jagnięcą ...z kością,tzn. z kawałkiem ...ramienia :PPale ją wpakowałam do zamrażarki i zrobię ją dla dziecków...a nie dla wszystkich :), bo wzięłam taką niezbyt wielką , ciut ponad kilogram. W doniczce mam piękny rozmaryn to będzie mniamniuśnie ....muszę poszukać jakiś arabskich dodatków ...ooooo mam kiszone cytryny, bomba, nareszcie przetestuję ich smak. I coś tam coś tam ...bo jednak jagnięcina w arabskim smaku jest pyyyyycha. Potem pojechałam sobie do mamy, wypiłam kawę, oparłam się kuszeniom ciastem...dzielna byłam, ani nie chciałam ciasta z kremem i orzechami ani tego z galaretką i owocami, czysta , żywa , gorzka kawa. 

W sobotę grzeszyłam, albowiem świętowałam urodziny koleżanki ..no i urodziny były alkoholowo , ciasteczne :Dchociaż też pożarłam tylko jeden kawałek pysznego tiramisu i jeden niezbyt pysznego dziwnego sernika z musem morelowym...no ale kumpela nie ma gdzie piec, więc ciasta cukierniane, tiramisu pyszne a sernik ..patrz wyżej. 

No dobra idę grzać indyczka na obiad ...surówkę mam to mogę się oddać konsumpcji. Miłego popołudnia. Ahoooj 

25 sierpnia 2017 , Komentarze (15)

najlepiej sporą porcją śmiechu 

ew. kto się doczłapie ten się na pizzę z pikantym chorizo załapie :PP

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.