udało mi się. To są skutki jak chłop słyszy " co chce słyszeć" . Mówiłam od tygodnia , że idę do sądu w poniedziałek i środę. Ale dzisiaj szłam dopiero na 11 30 bo pierwsza rozprawa z masą świadków była odroczona. Zatem upindrowałam się i polazłam, oczywiście wyszłam za wcześnie, poszłam do fotografa wywołać kolejne zdjęcia, kupiłam potrzebne druki, wpadłam do kilku sklepów i wreszcie dotarłam do sądu. Na miejscu okazało się, że będzie nie jedna sprawa ale dwie. Po sądzie znowu sobie umyśliłam powrót do domu pieszko ...no bo w tym tygodniu jeszcze nie pływałam ( przez rozprawy) dopiero jutro i w piątek nadrobię zaległości). A wracając coś mnie tknęło i polazłam do " Ściśle taniej książki" no i wyszłam biedniejsza o 135 zł, ale za to z Imieniem Róży, Mitologią Parandowskiego, Buszującym w zbożu i Kubusiem Putchatkiem i Chatką Puchatka ( w tłumaczeniu Ireny Tuwimowej) iiiiiiiii....teraz będę wracała z sądu koło księgarni...oj widziałam ci ja sporo książek interesujących, wiiiidziałam i dla mnie i dla Hipopotamka. Przylazłam mocno zmęczona, dobrze że wczoraj zrobiłam więcej polędwicy z dorsza na warzywach to dzisiaj tylko odgrzałam, a jak małż nie pożre na kolację to będę miała i na jutro, bo jutro dzień " prawdy" wizyta u dietetyczki. Tymczasem pospacerujemy ....dobrze że wirtualnie.
No to ja mykam na szklankę wody a wam życzę spokojnego, popołudniowego relaksu. Ahoj!!!!