Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1050810
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2013 , Skomentuj

Nie jestem pierwszy raz na diecie Vitalii, teoretycznie wiem co mnie czeka a jednak , wczoraj mnie ssało, skręcało, okropniaście mi było i włóczyłam się koło szafek z pychotami i walczyłam żeby nie otworzyć drzwiczek albo nie chwycić kromki chleba i nie zjeść. Dopiero jak pojechłam na basen to mnie przestało mordować. Wróciłam na pływalnię po 6 tygodniach zaziębienia, w zasadzie jeszcze kaszlę no ale ileż można kasłać nigdy w życiu mnie tak nie mordowało ( Paszczur I stwierdził wczoraj dyplomatycznie " no wiesz jesteś już w takim wieku, że kaszel sam ci nie przejdzie". Małpa młodociana) stwierdziłam więc że jadę, albo mnie szlag trafi albo mi się poprawi. Narazie nie zapowiada się na moje zejście :):) raczej będę żyć. Chłepczę wodę i idę pracować. Miłego, szarego, chłodnego wtorku.

7 stycznia 2013 , Skomentuj

szaro, sennie, nudno. Zaczęłam dzisiaj dietę, były jakieś tam problemy z przeglądarką i nie mogłam dokończyć wprowadzania danych. Wracam też dzisiaj na basen , co prawda jeszcze pokasłuję ale ileż można ...to już 6 tygodni, albo mnie pływanie wyleczy albo zabije innego wyjścia nie ma . Śniadanie miałam dzisiaj fajne, drugiego niewiele i już mnie zaczyna ssać, a generalnie do obiadu jeszcze lekko półtorej godziny , przeżyję :) ciekawa jestem wyników po pierwszym tygodniu , czy tradycyjnie ruszy z kopyta a potem prrrrrrrrrrr i piorun cżłowieka strzela że tu ssie a tu stoi :)

29 grudnia 2012 , Skomentuj

Wróciłam, jak bumerang, jestem wściekła. Kiedy szłam na operację ważyłam 114 kg to i tak było za dużo, miałam schudnąć, ale prawie półtora roku leżałam w łóżku, tzn. szłam do pracy, tam siedziałam, wracałam do domu, bolał mnie kręgosłup i kładłam się do łóżka, najczęściej zasypiałam, potem wstawałam i jechałam pływać. I tak powolutku do kwietnie tego roku przybyło mi trzy kilogramy a w okresie jednego miesiąca sierpień - wrzesień waga wystrzeliła do prawie 127 załamka , płakałam jak dziecko. Postanowiłam że koniec z tym, wogóle zrobiłam sobie bardzo dużo postanowień na przyszły rok, chcę schudnąć, będę zdawała na aplikację i chciałabym się na nią dostać, za moment składam wypowiedzenie z pracy, to przeraża mnie najbardziej, w tym moim grajdole nie można znaleźć normalnie pracy, jestem gotowa dojeżdżać byle nie niezbyt daleko. Cóż wrócę do mojej działalności ale mam świadomość że do prawników ludzie nie walą drzwiami i oknami a do tego gdybym miała aplikację to i większe możliwości stawania przed sądami no i nie oszukujmy się pieniądze nie takie. A jak już wykonam przyszłoroczny plan to załatwię moje sprawy osobiste czyli odzyskam wolność. No i chyba to by było na tyle dzisiejszego marudzenia idę wkuwać kodeks cywilny.

12 kwietnia 2012 , Skomentuj

Przyczyny niepowodzenia

Tyję , bo się nie ruszam, rano wstaję z łóżka , wsiadam do samochodu i przyjeżdzam do pracy tu siedzę 6 godzin, to nic że jem niewiele i głównie nabiał, twaróg, jogurt, owoc, potem wsiadam do samochodu i jadę do domu, zjem obiad i kładę się raz że jestem zmęczona fizycznie dwa że ostatnimi czasy ze względów zawodowych i problemów finansowych siada mi psychika i sen jest dla mnie lekarstwem, potem kolacja, jadę na basen i znowu sen. Poza tym od dwóch czy trzech tygodni tak naprawdę nie trzymam się diety szykowanej mi przez Vitalię....po prostu totalny, wiosenny dół :( i nie mogę o brak moich rezultatów mieć pretensji do nikogo tylko do siebie. Najtragiczniejsze w tym jest to , że mam tego świadomość i nic ...nawet bolący znowu kręgosłup nie jest w stanie wpłynąć na mój marazm.

4 marca 2012 , Skomentuj

To co się dzieje w moim życiu ( zawodowym ) od grudnia, to po prostu obłęd....nie mam już siły, każdy tydzień ma już być ostatnim tak pracowitym, w następnym ma być luźniej i pod koniec tygodnia okazuje się że to marzenia ściętej głowy.Początek ubiegłego tygodnia znowu był horrorowaty, pisałam odpowiedź na pozew ...bagatelka wart ponad 0,5 mln, a jeśli wygram, będę pisała pozew o ponad milion...to wszystko niewinnie wygląda jak się otym rozmawia ale nie ociera o takie pieniądze...dla mnie świadomość że bądź co bądź taka kasa leży w moim długopisie i w głowie to stres.A i przestrzeganie diety było ostatnio abstrakcyjne...nie bardzo miałam czas, siłę i ochotę na szykowanie tego co w jadłospisie, zresztą o jakim czasie tu mowa jak z pracy pędziłam do domu, jadłam jakąś kanapkę na szybko i już gnałam do siebie do biura bo czekali na mnie klienci. Masakra, do tego co tydzień służbowe spotkania więc, obiad ...co prawda wybierałam z menu te jak najbardziej przyjazne dla mnie dania i gliwałam je prawie godzinę bo dośc szybko się syciłam i wszyscy mieli radochę ....że powinnam pół porcji brać w pudełko na wynos .

Efekty niestety widać...zamiast w dół , moja waga stoi albo i o kilkadziesiąt deko idzie w górę , moje szczęście że to deko...a nie kilogramy. Mam nadzieję ze ten obłęd po mału się bedzie kończył i więcej czasu będę miała dla siebie . Niedługo mija rok od mojej operacji , chodzę i to jset dla mnie najważniejsze: )

Aaaaaaaaa.... i wpadłam na pomysł że jednak za rok , będę zdawała na aplikację, ale słyszę że pan minister grzebie przy korporacjach i chce otwierać adwokatów, więc może bym to wykorzystała. Miłej niedzieli :):)

15 grudnia 2011 , Skomentuj

....w moim przypadku, trzymasz się diety, zwiększasz dystans, harujesz ciężko przepływając kilometry , włazisz na wagę i co widzisz ....horror, mało że nie osiągnięty plan to jeszcze więcej niż tydzień temu. Dobrze że cyferki na centymetrze mnie pocieszyły ....generalnie , jestem niezadowolona, ale na żarło się nie rzucę....o nie :)

12 grudnia 2011 , Skomentuj

Piorun by to strzelił a raczej mnie w rudy łeb ( osobisty) za głupotę. Odchorowałam wczoraj i dzisiaj rano sobotnie łakomstwo. Wydelikutasił mi się żołądek na tej miesięcznej diecie, w sobotę byłam zaproszona do znajomych więc w domu ostatnie co zjadłam to był obiad bo byłam świadoma że u Marysieńki pewnie dostanę jakąś smakowitość której się nie oprę....opierałam się a opierałam ale już o 19 byłam głodna...zjawiła się też moja jaśnie siostrzyczka na którą wszyscy czekali i wjechała na stół gorąca domowa pizza.......no i .....chyba mnie pieczarki załatwiły, wogóle nie jestem fanką grzybów...ale wczoraj mnie skręcało cały dzień....pojechałam z Pauliną zmaterializować moją wygraną i myślałam że pobuszujemy w galerii, bo ja sama to niecierpię robić zakupów, kiedy nie muszę a już napewno nie w takich molochach, szybko weszłyśmy, szybko wyszłyśmy po prostu chciało mi się wyć z bólu ....w domu ratowałam się roibosem z cytryną i pieprzem...ciut złagodziło ból....teraz jest odrobinkę lepiej...ale ochota na niedietetyczne jedzenie opuściła mnie skutecznie. Ahoj....przygodo, przygodo.........ahooooooooooojjjjjjjjjjjjjjj

8 grudnia 2011 , Skomentuj

Od kilku tygodni pracuję po kilkanaście godzin dziennie, mam tego już dosyć, przede wszystkim ma dosyć tego mój mózg ale i ciało jest zmęczone , dzisiaj rano w deszczu kilkadziesiąt km do sądu, potem w śniegu z deszczem powrót na wizytę w prokuraturze , potem kilka małych spraw służbowych i po prostu jestem .....trupem...spać, spać, spać to jest to czego mi trzeba , kładę się z kubasem pomarańczowej herbatki ....ahoj , przygodo ...przygodo...ahooojjjjj

1 grudnia 2011 , Skomentuj

.....no i do planu zabrakło mi 10 dag :) ale nie mam zamiaru zastrzelić się z tego powodu . Marzę tylko o tym, żeby dzisiaj był spokojny, normalny dzień...ostatnie są szalone, nie mówiąc o tym że wczoraj pracowałam prawie 12 godzin...mózg mi stanął w poprzek nie mówiąc o przegrzaniu się :) . Sama siebie wczoraj podziwiałam że jeszcze powlekłam się na pływalnię ...ale przyznaję że takie fizyczne zmęczenie ratuje moją psychikę. Za oknem szaro ...i jakoś nie mam chwilowo motywacji do pracy, chyba zrobię sobie kawy bo pora zacząć pisać apelację. Nie ma przeproś....ahoj przygodo, przygodo......ahoooooooooojjjjjjjjjjj

24 listopada 2011 , Skomentuj

....zdanie, którego podobno nienawidzą mężczyźni . No i już ....pierwszy tydzień pięknie , aż za pięknie a teraz ....a nie ciesz się babo że tak ładnie żarło, bo zdechło ...już tylko 30 dag mniej na wadze....wogóle ubiegły tydzień trzymał się w normie....przez 5 dni waga była taka sama .....niezmienna , taka jak dzisiaj , już myślałam że wyrzucę Prawdę przez okno ;)

no nic....ale podpiersiowa poduszka się zaczyna chować...a ona doprowadza mnie do największego szału , spódnicę którą dzisiaj mam na sobie muszę zwęzić...albo opchnąć na allegro , więc tak całkiem nie jest be....mam kolejny zły dzień i dlatego marudzę a wczoraj już było tak miło w południe ...wygrałam konkurs, wylądowałam z tej okazji na antenie radia co mile połaskotało moją próżność ...a potem , jak się zaczęło pierniczyć to całą serią , generalnie jak wpadłam do domu to miałam ochotę coś potłuc, porąbać a przy najmniej kogoś....zamordować... na szczęście sucz przytomnie nie opuszczała fotela w pokoju :)

I tym oto mało optymistycznym akcentem kończę moje dzisiejsze marudzenie ....ale i tak mam seksualny stosunek do wszystkiego . Ahoj przygodo....przygodo.....aaaaaaaaaaaaaaaaa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.