Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1052159
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2016 , Komentarze (36)

żeby ją zdenerwić zgodnie z jej życzeniem. A wogóle to pora na moją comiesięczną dokumentację obrazkową . Przy okazji , prezentacja dzisiejszych efektów polowania :D 

1 lipca 2016 , Komentarze (16)

...kiedy włażę na wagę a tam ....buuuuuch 0,6 kg mniej od wczoraj ...nareszcie, przekroczyłam kolejny magiczny dla mnie zestaw cyferek 113,6 , przyznam wam że nie pamiętam kiedy tyle ważyłam, nawet ponad 5 lat temu idąc na rżnięcie kręgosłupa ważyłam 114 kg , juhuuuuuuu......obecną pięciolatkę uważam za udaną. Była przed chwilą Długoręka i spytała jak to zrobiłam, że mi waga leci ....powiedziałam, że najadłam się wczoraj " odchudzających " orzeszków w polewie....ale nie przyznam się do tego przed moim katem :D:D , do którego zaraz podążam....penisówki już założyłam i zaraz odpalam Endziomondzio i śmigam ....a jestem zaprawdę uskrzydlona i nawodniona ...literek już w pęcherzu jest :D:D miłego dzionka kobietki 

30 czerwca 2016 , Komentarze (14)

rodzinne, czyli kobiety, która posiada rodzeństwo a dokładnie jedną siostrę marki " huarju" . To skaranie , czesem być dobrze dzieckiem singlowatym, no może z dwojaków ale z trojaków....szczególnie gdy ta jedna " trojaczka" odstaję od norm wszelakich, a napewno od norm pozostałych - masakra. Oczywiście wczoraj wieczorem zatelefoniła jaśnie pani i oznajmiła mi ( w pierwszych słowach) , że ona jutro wyjeżdża do pracy ...zagramanicę, że będę musiała dyscyplinować jej syna ( 16 lat) i naszą mamę , chwała Bogu że o mężu nie wspomniała. Już mnie tak podkurzyła prologiem że nic nie powiedziałam , że ja wcale nie muszę i nie zamierzam. Inaczej się z siostrzeńcem dogadam ...przekupię go żarciem ( np. ciastem z wiśniami, które ma mi zerwać..." bo zaraz zaczną spadać" , albo jagodziankami) . To że ona stosuje powszechnie obowiązujący terror nie znaczy że każdy tak działa, chyba najbardziej pokoojowo działa Długoręka, ja działam pokojowo kuchennie z dużą dozą jadu :D, ale nie terrorystycznie. zastanawiam się za to ...jak przy tych upałach ( i kiedy) wyciągać mamę na spacer, przez to moje katowanie mam trochę rozwalony porządek dnia...no będę musiała pomyśleć, wieczory mam wolne ale nie oszukujmy się wtedy to jest piekiełko na chodnikach, po całodziennym nagrzewaniu. Nie kijem go to pałą...trzeba myśleć. Jak pewnie zauważyłyście na moim pasku ubyło 0,6 kg. dla kata to prawie nic...dla mnie coś. Co do ogółów...nadal trwam w stanie śmierci ...upałowej , było ciut chłodniej ( podobno) i już znowu temperatura ma być dzisiaj w okolicach 30 . Wczoraj to miałam maraton....kosmetyczka mi zmieniła pazury ze wtorku na wczoraj rano....od niej podyrdałam kilka kilometrów do kata , wczorajsze katowanie było bez mała w południe, a potem popełzłam do siebie ...i praktycznie było to pełznięcie, jak wlazłam do domu to natychmiast się rozdziałam i zostałam kobietą upadłą i suchą....więc drugim moim krokiem było podłączenie ( elastyczne) systemem ssącym do butelki z mineralną i dopiero potem mogłam odpoczywać...teoretycznie, bo zadzwoniła " zakonspirowana" Długołapa , he he he myślała, że jak zmieni środek komunikacji werbalnej, to nie poznam że ona to ona, no i podesłała mi koleżankę na robótkę umysłową...to co kocham - opłata adiacencka (smiech), ale tym razem będzie trudniej, bo chyba nie da się wykorzystać przedawnienia, będę musiała pomyśleć nad obaleniem operatu, jak widzę przetargi na operaty w naszym UM , wygrywa od jakiegoś czasu ta sama " biegła" , widać wielce zasłużona nie wiem z jakiego powodu, bo po operacie siestry , to na pewno nie z racji wiedzy i umiejętności.  No dobra piękne, łosośka na obiad przyprawiłam niech przechodzi ziółkami a ja jem śniadanko i podążam na targ, chce mi się malinek, kupię i będę się nimi dialektowała 8) przy okazji sprawdzę, co się dzieje na moim " interwencyjnym" odcinku chodnika. Miłego i mało upierdliwego upałowo dnia . Bye

27 czerwca 2016 , Komentarze (27)

Niezależnie od tego czy są krótkie czy długie, zawsze są do dupy. 8) Właśnie odebrałam książki Czubaszek i o Czubaszek ledwie zaczęłam czytać a już rżę. dzisiejsze słowa ( na poniedziałek) to cytat  z " Nienachalna z urody" ...amen, święte słowa co do życia i nóg. Generalnie jak umarłam w sobotę...tak do dzisiaj nie żyję...a tu trzeci dzień mija ;). Teoretycznie jest lepiej, po wczorajszych burzach ...he he he ...burzach , 20 minut popadało, zagrzmiało i poszło sobie diabli wiedzą gdzie, niby chłodniej i mniej słonecznie, ale co z tego jak i ciśnienie niższe i jak szłam do kata to i tak mi ciekło po plecach i tak ...tak czy siak kiecka mokra. Z ostatnich wieści towarzyskich - jednak dochodzę do wniosku, że chyba pora się odciąć od imprez rodzinnych a przynajmniej u niektórych. co najwyżej będę piekła placki i wysyłała przez posłańca a ja ...będę kobietą we własnym domu, czyli będę leżała i pachniała. Sernik ...udał się znakomicie, drożdżowe genialne, naprawdę, co pieczenie to ciasto coraz lepsze a jakie dietetyczne...ho ho ho ...zaniosłam tesciowej, Paszczur Młodszy wywiózł do akademika ( razem z kawałem sernika) , małż dzisiaj pożarł i zostało ...bez mała nic :?. z innych doniesień ...doznałam szoku jak wylazłam dzisiaj z zakupów...koszyk nawet w połowie niezapełniony a portfel uboższy o ponad 300 zł, no fakt, trochę chemii zakupiłam, ale po obiedzie zabrałam się za rozpracowywanie paragonu, bo już podejrzewałam, że mi coś kasjerka dostukała ( i to dużo) , bo przecież minister K. w styczniu się zarzekał, że " żadne ceny nie wzrosną w związku z planowanym wprowadzeniem podatku sklepowego" nooooo.....może tym co nie kupują to ceny nie rosną, niestety w moim przypadku jest inaczej. Zabrałam się za studiowanie pozycji , niestety nie tych z Kamasutry(szloch)iiiiiii zmroziło mnie, dzisiejsza cena cytryn to prawie 12 zł za kilogram . Matko!!!!! dobrze że wzięłam tylko trzy cytryny( bez butelki ):D Chyba na dzień dobry zacznę pić wodę z sokiem z pomarańczy, bo pomarańcze po 3 z groszami. Dobrnęłam do końca rachunku i się okazało że nic mi nie dopisano, wszystko moje ...fakt że znowu kupiłam kilka nowych herbatek np. yerba mate z dodatkiem aloesu i czegoś tam :D . I uprzejmię donoszę że za tydzień w Lidlu będzie tydzień smaków z 1001 nocy czyli ...arabski, jest kilka rzeczy wartych uwagi. I tym oto donosikiem kończę dzisiejszą bazgraninkę. Miłego popołudnia....ahoooooj przygodo, ahooooooooooooooj(pa)

25 czerwca 2016 , Komentarze (20)

a obudziłam się jak najbardziej o 4 , nawet nie spałam do 5 ale jak wypełzłam przed dom ...to przypełzłam a piać to łózka...22 stopnie o 4 rano, woda ze mnie się leje. Stwierdziłam że jeszcze mi życie miłe i przyłożyłam się do podusi, nie budziłam Paszczura, bo umówiłyśmy się że jak ja pójdę na kijki to ona pójdzie biegac, poszła o 6 stwierdziła że trzeba było iśc o 4 bo mało nie umarła. Teraz jadę po nią bo już ją zawiozłam na drugi koniec miasta na próbny makijaż, teraz trzeba potworka przywieźć, dzisiaj nie wyłażę na zewnątrz o 8 termometr miejski pokazywał 33 C . Miłego dnia kobietki 

24 czerwca 2016 , Komentarze (27)

z godnością i potem na skórze z gorąca. Normalnie nie mam siły i już, dieta, masaża po prostu jestem wykończona do tego te upały, basen już zakończyłam, wrócę na niego dopiero we wrześniu, niby jeszcze powinnam pojechać, ale wczoraj mi Dawid zrobił świeżutki kolor i stwierdziłam że pipipi..... nie będę go niszczyła chlorowaną wodą, ostatecznie popitalam pieszo tam i z powrotem na katowanie więc ruch mam. W związku z zapowiedziami temperaturowymi na jutro , mocno się zastanawiam czy iść na kijki ...albo nastawię budzik na 4 albo nie wysuwam nocha z domu, żeby ganiać 9 km w upale, Jeszcze mi Bóg rozumu nie odebrał do reszty.  codziennie gdzieś lezę i codziennie wracam z mokrym czerepem rubasznym, plecami , rekami i w odzieżą. wczoraj grzeszyłam. Zadzwoniła Kudłata, że idziemy przejeść ostatnie pieniądze jakie nam zostały z naszego " bussinessu" poszłyśmy do Mamma Leo ...o kobiety, zjadłyśmy kacze udko ( doskonałe delikatne, rozpływające się w ustach) na kaszy gryczanej z orzechami nerkowca i żurawiną, a na wierzchu była karmelizowana czerwona cebula...po prostu paluchy lizać a na deser ...sękacz z grilla z sosem waniliowo karmelowym, najchętniej to jak dzieć wylizałabym jęzorem talerz. Tempo mojego jedzenia jest przerażające Kudła a pożarła danie w 10 min a ja kątem plowałam pół godziny, biedna kelnerka 3 razy przychodziła żeby mi talerz zabrać a ja ciągle ..nieskończona. Nic nie poradzę, że mój żołądek nie jest w stanie pomieścić jedzenia ...szybko , musi mi się poukładać w nim część jedzenia i dopiero mogę dokładać następne kawałki. dzisiaj zjeżdża mi starszy Paszczur jutro młodszy z chłopakiem, z tej racji robię sernik na zimno z malinami ...przed wyjściem do kata wyściełałam tortownicę spodem z mielonych herbatników z dodatkiem masła, pięknie stężał do mojego powrotu, potem wymieszałam mascarpone z przepysznymi, słodkimi malinami, które kupiłam na targu, dodałam żelatynę i teraz wszystko zastyga, jak wrócimy od krawcowej to wyłożę na wierzchu maliny i zaleję galaretką. Na kolację będą ukochane przez dziecki placki z kalafiorem i to by było na tyle...chwilowo jeszcze mogę polegiwać i opijać się wodą, miłego popołudnia 

21 czerwca 2016 , Komentarze (28)

" babie" czyli mnie. Uuuuuuuuuuuuch alem sobie podniosła ciśnienie, dyskusją z małżem. Dyskusją na temat parkowania samochodów na chodniku, w taki sposób, że pieszym zostawia się 0,5 m miejsca albo i nie zostawia się w ogóle. Jak wiecie mieszkam niedaleko wielkiego miejskiego targu u nas dni targowe to czwartek i sobota. To co się dzieje w te dni w dni targowe na chodniku to zgroza, ostatnio miałyśmy ze starszą panią dylemat, która z nas ma pierwsza się przecisnąć szczeliną " łaskawie" pozostawioną nam przez kierowcę, z racji starszeństwa przepuściłam panią, ale kierowcy zwróciłam uwagę, że źle zaparkował i co? I pstro...nie będzie mu pieszy a do tego baba zwracał uwagi, nawet prostak przepraszam nie powiedział. No i przebrała się dzisiaj miarka...małż twierdzi że tam można parkować a ja twierdzę że nie bo parkowanie zaczyna się za a) przejściem dla pieszych ( ze światłami) b) kończy się przed skrzyżowaniem drogi głównej ze zjazdem na parking przed centrum handlowym, a zgodnie z przepisami kodeksu nie wolno się zatrzymywać ani za przejściem ani przed skrzyżowaniem a ten mój dzwoniec mi udowadnia że tam nie ma znaków , na co ja mu znowu, przepisy są....a przepis mówi wyraźnie , że na chodniku mogę zatrzymać się ( parkować) dopiero wtedy , gdy na odcinku jezdni ( wzdłuż którego biegnie chodnik) nie ma zakazu zatrzymywania się. No i kłóć tu się z takim uparciuchem...o żesz ty ...złapałam za telefon i zadzwoniłam do naszej lokalnej GW z prośbą żeby zainteresowali Policję tematem tego parkowania i jeszcze w jednym miejscu gdzie jak byk stoją zakazy zatrzymywania się i postoju. Żebyście sobie nie pomyślały że jestem wredną suczą i do tego rudą , dodam, że przy jednym i drugim chodniku są parkingi, tylko np. tu koło targu to jest parking przy centrum gdzie w dni targowe pobierana jest opłata ....CAŁE 2 zł za postój. No kurza morda tu chodzi o zasady, o zasady, po to istnieje prawo, żebyśmy mogli w miarę spokojnie funkcjonować wg obowiązujących wszystkich zasad. Inna postawa nosi nazwę " anarchii" lub bardziej przystępnie bezprawia. A od czego się zaczynają wielkie tragedie? Od małych lekceważeń, niby mało ważnych przepisów. Bardzo przepraszam ale u mnie raz, to zboczenie zawodowe, dwa wychowanie, trzy natura społecznika ....gotuje mi się w układzie naczyniowym jak widzę takie olewanie słabszego ....bo co ? pan w samochodzie ma wiekszą masę niz ja? bo blachą i wnętrzem samochodu jest otoczony, ale ja czasem mam parasolkę w ręku albo ciężką torbę....i mogę kiedyś, jak ta babcia na pewnym filmiku rąbnąć w jego śliczne cacuszko, a co....i wtedy będzie sprawiedliwie? Haaaa juz oczami wyobraźni widzę pazury kierowcy podążające w kierunku mojej szyi ( biedak nie wiedziałaby że naraża się na ich odgryzienie) .Suma sumarum trafiłam na redaktorkę naczelną która jest dzisiaj dyzurna, a którą znam ze wspólnego basenowania. Zainteresowałam panią tematyką parkowania chodnikowego, parkowania na zakazach i od razu poprosiłam o dowiedzenie się o status " bułgarsko rumuńskiego " targowiska , na którym podobno dochodzi do porwań młodych dziewczyn ! i które podobno jest nielegalne ( oczywiście targowisko, choć porwania i handel ludźmi również) . Swoją drogą ja tez zwrócę sie do urzędu miasta z obywatelskim zapytaniem o te budy, które straszą w środku miasta. We czwartek mają się pokazać redaktorzy gazety , zrobić zdjęcia i popytać Policję o te tematy, które są naprawdę upierdliwe. No to tyle nabroiłam z rana....zaraz mykam oddać krew, bo już się umówiłam z moim ulubionym doktorkiem na spotkanko " w cztery ślepka" , miłego dnia (pa)

20 czerwca 2016 , Komentarze (45)

wpis, muszę, inaczej się uduszę(kreci), że zacytuję klasyka. Wczoraj nie dotrwałam do końca sesji słonecznej...to tak skubane piekło, że zwinęłam ciele i uciekłam kwadrans przed czasem. Dokonałam ablucji, maseczek, peelingów, balasmów, zaległam na zasłużony odpoczynek przed wieczornym koncertem a tu telefon " mamo zeszłaś już z dachu"? " zeszłam" , " a co jest na obiadek?" " hmmm...zupka jarzynowa " bue", albo kotlety z mielonego indyka " no dobra, to ja zaraz będę w domu" . Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.....nie wiedziałam, czy będzie sam Paszczur II czy też w dwóch osobach ( i tak dobrze, że nie w trzech). Powlokłam się do kuchni i ...zamiast kotletów , ukroiłam porcję kiełbaski i wwaliłam jej do piekarnikowego grilla. Moment i była...na szczęście sama ...mówię jej że zmieniłam menu....a ona " o Jezu, tylko nie kiełbasa z grilla ostatnie trzy dni jadłam kiełbasę i piłam piwo" , pocieszyłam ją że piwa nie ma ...a kiełbasę...jesli gardzi to zje ojciec albo ...psica , to się zobaczy. No...pomyślala chwilę i stwierdziła że jednak zje .  Potem pogadałyśmy o mało co wywołaniu III Wojny Światowej przez Paszczura I i tak sobie dyskutując paszczowo, doszłam do wniosku, że ja jednak mam niezłe te dziecki i nawet można z nimi burzę mózgów robić i nawet konstruktywną :D. spytałam ją czy pójdzie ze mną na koncert, łaskawie wyraziła zgodę ...bo liczyła na dłuższy występ Kultu i Kazika . Zadzwoniła przy okazji do swojej matki Krzestnej (smiech) czyli tej z " ręcami do ziemi" i umówiła nas , że jak będziemy to do nich doleziemy. Z godnością i my polazłyśmy z buta...nie za szybko bo moje nogi już miały przecie 18 weekendowych kilometrów w podeszwach i nie tylko. Dojszłyśmy ...po drodze spotkałyśmy znajomych, wymieniłyśmy buziaki a ja z mężem koleżanki ...tradycyjne przywitanie czyli " tarło" , ile razy się witamy, tyle razy przywieramy do siebie i trzemy brzuszkami, kiedyś o tym zapomnieliśmy i jego żona się na nas wydarła , że takie " normalne " przywitanie to się nie liczy i mamy się przywitać jak zawsze to czynimy:p. Dowlekłysmy się pod choinkę pod którą koczowała banda spragnionych tudzież wciąż nienajpojonych. Zajęłam wygodne miejsce na trawie , obydwiema łapami iiiiiii.......zaczęło się oczekiwanie. Jakże by mogło być po ludzku, po światowemu, zgodnie z maksymą " punktualność jest cnotą królów" a skąd....spóźnienie sięgneło kilkudziesięciu minut....wreszcie.....jeeeeest....na scenę wyszedł Dżem. Zaczęli od takich utworów , których za cholerę i nigdy nie słyszałam, no ale trudno ....toć to obchody rocznicy protestu robotniczego, więc nie mogli zacząć od " czerwony jak cegła" a ja tak bardzo bym chciała...i nie tylko ja :D. No dobra to sobie tak stoimy, łapki w górze, bujamy się ( niestety w mniejszości, wciąż mieszkańcy mojego miasta wprawiają mnie w niebotyczne zdumienie swoją sztywnością członków) nielicznie, śpiewamy też nielicznie, co znowu mnie dziwi bo wokół mnie ludzie w moim wieku , trochę starsi, trochę młodsi , no do kurzej twarzy Pawia nie znają? Po mojej prawicy stoją dwie dziunie...tak na oko przedział wiekowy 25 -30 lat, co piosenka to słyszę," O Boże to mój ukochany kawałek, sen o wiktorii , jestem taką fanką Dżemu" no krew mi wrze i mojemu dziecku, które ( jedno i drugie ) muzyki różnej słucha ...i słuchanie wyniosły z domu, bo żaden z tych kawałków opiszczanych przez panienkę nie był snem o victorii. No dobra....komentuję od czasu do czasu faństwo panny a tu nagle wokalista staje przed mikrofonem, przykłada do ust harmonijkę i zaczyna grać wstęp do Pawia a panienka jak nie krzyknie " O matko, Rysiek gra, Rysiek" !!!!! No ludzie trzymajta mnie , myślałam że osunę się na trawę nie wytrzymałam i mówię do dziecka , które patrzy na mnie przerażone i zniesmaczone " Dziecko nagrywaj, cud się dzisiaj stał w Radomiu, Riedel zmartwychwstał" . Po Dżemie pojawili się buntownicy z mojej bardzo wczesnej młodości, Kobranocka, Oddział Zamknięty, oraz tak szacowni artyści jak Prońko czy Sojka. Przepraszam ale takie ufoki jak stęKę, stęKę oraz Korteza pominę milczeniem bo to co zaprezentowali urąga podstawowej znajomości języka ojczystego a ten raperzyna wogóle tak bełkotał , że w pewnej chwili stwierdziłam że na telebimie powinno się pojawić tłumaczenie dla głuchych i niemych . Najbardziej nas zbulwersowało jak zachęcał " młodego Polaka i młodą Polkę"  - " cjhodźta" tempora, mores....upadek totalny. Wyszalałam się dupką, główką, wyśpiewałam " czy wy  wiecie nie macie władzy na świecie " a także zarówno " i niko,mu nie wolno się z tego śmiać" , stopa prawa zaczęła mnie boleć po 20 30 ale starałam się trzymać fason, niestety po 22 kręgosłup już tak mnie bolał, że podązyłam w kierunku wyjścia...dzieć dzielnie zrezygnował z ew. koncertu Kultu ( dzisiaj się dowiedziałam, że nic nie było, skończyło się naszym wyjściem ) uszłyśmy niedaleczko, może 150 m i koniec, moja prawa noga nie chciała dalej iść, na szczęscie były taksówki więc nam zafunodowałam jazdę z bardzo miłym panem wozidupkiem. W domu myślałam że będę wyła z bólu...zaległam na łożu, włączyłam muzyczkę naseną czyli 10 godzin deszczu, podpowiedziałam dziecku tę metodę na dobry sen, i padłam, przebudziłam się w nocy i nie mogłam zlokalizować czy to co leje pochodzi z podłogi i laptopa, czy zza okna i deszczu......okazało się że to jednak natura. Dzieć rano podziękował za " doskonały środek nasenny", łaskawie pojechała ze mną po zakupy, potem ja powlokłam się i to dosłownie do kata......ale wrócić już nie miałam siły i Paszczurzątko po mnie przybyło. Napawając mnie optymizmem, bo wyszłam ku niej a ona mnie  " nie zauważyła" o ludzie - czerwona bluzka,rudy łeb  a ona mnie " nie zauważyła" ani chybi.....znikam. Kończę moje miłe te moje dzisiejsze majaczenia i mykam spać , bo jutro będę si honorowo wykrwawiać.......włączę sobie deszczyk do snu i życzę wam dobrej nocki(spi)

19 czerwca 2016 , Komentarze (22)

cyk, powieki w górę...zdążyłam sięgnąć po smarkfona i wyłączyć budzik profilaktycznie nastawiony na 4 40 . Maaaaaaaaaaaaatko i córko jak mnie się nie chciało wstać, dobrze że siku wymusiło na mnie spionizowanie się i wylezienie z pościeli, bo inaczej obróciłabym się na zimną poduszkę i poszłabym spać dalej. Dzisiaj w nocy koszmar...dawno się tak nie spociłam ..okna, drzwi wszystko porozwalane na oścież, nawet grama wiatru w chałupie, ja goła i mokrzusieńka, poduszki mokre, nosz kurza stopa. Najlepiej wychodzi na tym psica...głowa na lastryku na ganku, reszta ciała na płytkach w przedsionku. O 5 już wylazłam z patykami za bramę, w parku ...wędkarze szt. 4 ( ciekawe czy którykolwiek z nich, przez te lata siedzenia i moczenia kija złowił w tym naszym parkowym stawie ...cokolwiek, poza reklamówką foliową :D), kaczki i " parkowe szczury" czyli gołębie. 5 30 pojawił się jeden z przyjaciół mojej psicy, co rano na stadionie odbywa się psie zgromadzenie 8) psy i suczki z okolicznych bloków i domków mają swój czas towarzysko rozrywkowy. Hidalgo już wie że jestem od Tequilli i jak tylko mnie widzi to sprawdza czy za mną nie sunie moja psica, a psica dzisiaj przyszła leniwie dopiero 6 20 , widać małż grzał skorupę do tej pory w pieluchach. Ja o 5 15 obiecałam sobie, że w przyszłym tygodniu to przylezę do parku 4 30 ...no gorąc się robił w trymiga, do tego chyba niskie ciśnienie , bo stopy niezbyt chętnie deptały parkowe alejki, ale dzielnie wydreptałam moje 8 okrążeń i wróciłam do domu i ma dylemat..przespać się trochę....czy jednak pouprawiać czytelnictwo a potem po II śniadaniu śmignąć na tradycyjne weekendowe wyzłacanie skóry, Wieczorem mam zamiar popełznąć na deptak...na koncert z okazji 40 lecia Radomskiego Czerwca...tylko w takim stanie moich koniczyn dolnych to faktycznie mogę ...popełznąć (kreci). Mam nadzieję że jednak końcówki się zregenerują do wieczora tylko to 26 stopni w prognozach mnie irytuje...nic na to nie poradzę nie znoszę upałów i już, zdecydowanie jestem foką zimnolubną, wyglądam sypialnianym oknem i widzę, że nawet listek nie drgnie ..eeech cisza na morzu ulgi przy takiej temperaturze nie przynosi. Miłego dzionka wszystkim leniącym się a tym które się nie lenią...życzę zmiany planów i miast tyrania i tyranizowania jednak ..błogiego lenistwa.(pa)

18 czerwca 2016 , Komentarze (11)

5 30 już byłam w parku z patykami i nie tylko ja ...patyków pełno i gałęzi po wczorajszej wichurze leżało na alejkach ...jedną musiałam nieco własnoręcznie oczyścić, bo się nie dało przejść, medalu albo co gorsza pieniędzy za ów czyn, od miasta się nie spodziewam. wykręciłam moje 9 km i z lekkim bólem , bez mała rozkosznym, prawego poślada wróciłam do domu. Tu miłe zaskoczenie ....nie umierałam ze zmęczenia, nie sapałam niczym lokomotywa, ściągnęłam odzież patykową , zaległam na moment i uzupełniłam wodę , po 10 minutach pognałam do kuchni : woda z cytryną, kawa, jaja twarde 3 , chleb razowy 2, pomidorek i jabłko, opróżniłam zlew, nastawiłam ostatnie smażenie dżemu, pomyłam podłogi, bluźniąc na czym świat stoi na kłęby wełny z liniejącej suki, zapakowałam dżem do słoików i ....teraz mogę się ciut polenić, a za godzinkę myknę na moją " grecką plażę" - grecką ze względu na czerń papy , która podobna jest do śródziemnomorskiego piasku i w kolorze i bez mała w konsystencji , 2 godzinny smażing i hajda do chałupy i w zasadzie koniec....może przejrzę pudełka z ubraniami do pozbycia ....co da się szybko na letnie allegro to odprasuję, czego nie warto na allegro to do wora dla biednych i won....I tymi oto szczytnymi planami kończę moją sobotnią poranną notatkę. Cudownego i zasłużonego lenistwa kobietki :d:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.