a obudziłam się jak najbardziej o 4 , nawet nie spałam do 5 ale jak wypełzłam przed dom ...to przypełzłam a piać to łózka...22 stopnie o 4 rano, woda ze mnie się leje. Stwierdziłam że jeszcze mi życie miłe i przyłożyłam się do podusi, nie budziłam Paszczura, bo umówiłyśmy się że jak ja pójdę na kijki to ona pójdzie biegac, poszła o 6 stwierdziła że trzeba było iśc o 4 bo mało nie umarła. Teraz jadę po nią bo już ją zawiozłam na drugi koniec miasta na próbny makijaż, teraz trzeba potworka przywieźć, dzisiaj nie wyłażę na zewnątrz o 8 termometr miejski pokazywał 33 C . Miłego dnia kobietki
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Magdalena762013
26 czerwca 2016, 19:03A jak Ci sie jechało autem w te 33? Klima? Czy otwarte okna?
Beata465
27 czerwca 2016, 14:33Klima :D:D
mania131949
26 czerwca 2016, 06:39Ja jednak łaziłam po troszeczku. Wprawdzie ledwie powłócząc kończynami i dystansik króciutki i tempo ślimacze, ale jednak 6 / dzień oblotów zaliczyłam + wieszanie firanek. :-))). Miłej niedzieli! :-)))
Beata465
26 czerwca 2016, 12:17ja kijaszkom się opieram, jutro będę maszerowała do i od kata a wczoraj wieczorem produkowałam drożdżowe z truskawkami i malinami i kruszonką migdałową dla tesciowej na imieniny ...matkoooo...bo jedna produkcja to to ciasto mi wychodzi lepsze :D
czarodziejka10
25 czerwca 2016, 11:53Ja też miałam ambitne plany kijkowe ale się poddałam . Siedzę teraz w pracy ( na szczęście klima działa ) i piję zielony soczek na zmianę z muszynianką z miętą i cytryną .
Beata465
25 czerwca 2016, 16:00My bijemy rekord świata w piciu wody... rano miałam dwie zgrzewki nałęczowianki, teraz jak wiozłam dzieciaki na mecz do Długorękiej to podjechaliśmy i kupiliśmy 4 zgrzewki, dwie dla nich a dwie do wypicia jutro ...w poniedziałek znowu jak pojadę po zakupy to przywlokę co najmniej dwie....albo i czy :d:D:D zobaczy się
sobotka35
25 czerwca 2016, 10:15Ja dziś z mamą i psem zaliczyłam półtorej godzinny "spacer". Wyszłyśmy około 6.00. Wróciłyśmy mokre ofkors, a pies to myślałam, że już żyw nie dotrze. Jak wlazł do wody(mamy taki wykop na metr głęboki, bo robimy ogrodzenie i tam się nazbierała woda deszczowa) to stał w niej i stał i stał - tak mu tam dobrze było:)))) Tobie też miłego dnia:)
sobotka35
25 czerwca 2016, 10:16Dodam jeszcze, że jestem w trakcie sprzątania i po zrobieniu góry jestem mokra, mokrusieńka:) Lepszej gimnastyki dziś nie trzeba;) :)))
Beata465
25 czerwca 2016, 11:13Ja od rana woziłam dupsko Paszczurowi, na drugi koniec miasta do koleżanki, robiła jej próbny makijaż...bo dzisiaj dzieciaki jadą do Skierniewic na ślub koleżanki, wrociłam, zjadłam śniadanie i abarot po nią z makijażu ...normalnie w pół zdechłam pomimo klimy w Ferdku i wody w butelce, teraz ogarnęłam trochę chałupę leże i dyszę, zaraz pójdę umyć podłogi bo mi znowu młodsze Paszczury już jadą :D:D