i zdechło . Ten tydzień nie zakończył się spektakularnym sukcesem w gubieniu wagi...tylko 0,2 kg, no ale nie zawsze może być pięknie. Wczoraj było karygodnie, nażarłam się ( tak, nie najadłam , tylko nażarłam) delicji i czekolady super gorzkiej. A poza tym że wreszcie zaspokoiłam głód na słodycze , to byłam permanentnie głodna i gdyby nie świadomość, że dzisiaj maszeruję do kata , to chyba jadłabym wszystko co by mi w łapy wpadło. Masakra, takie napady głodu zauważam od dwóch tygodni, na szczęście zdarza mi się to raz w tygodniu i do tej pory się powstrzymywałam....wczoraj zwolniłam hamulce. Wczoraj tez powlokłam się na targ i przydźwigałam 3 kg moreli ...już parkocze dżemik , pierwszy raz w życiu robię dżem i do tego morelowy , właśnie nastawiłam go i wysmażam dzisiejszą turę,,,jeszcze smażing jutro i do słoików. Na basenie, brak mojego rekinka, podejrzewam że był studentem, zdał egzaminy i pojechał ajciu . No ale za to mam dopingującego doktorka a dzisiaj wpłynął nam do akwenu wal szary. Hmmmm pan potężnych gabarytów i minimalistycznych ruchów. Spowolnił nas nieziemsko , szczęście w nieszczęściu że po przepłynięciu długości, odpoczywał przy nabrzeżu, przez co my mogliśmy bezstresowo pokonać kolejną długość. Swoją drogą , nad naszym torem wisi jak byk tabliczka " pływanie sportowe" nie wiem, czy niektórzy mają tak wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, czy najnormalniej w świecie nie rozumieją tego co jest napisane. Mam cichą nadzieję, że w ciągu następnych 5 pobytów na basenie, pana na naszym torze już nie spotkam. Pływam tylko do końca czerwca. Potem pływalnia chyba będzie odświeżana, a w ogóle latem basen zaczyna pracować w innych godzinach, które mi absolutnie nie pasują, poza tym nie oszukujmy się jest wtedy masa dziecek i młodzieży a moje nerwy już nie znoszą takiego zagęszczenia juniorów. Więc od 1 lipca będą poranne , parkowe patykowania. Ze złych wieści ...tfu, tfu na psa urok, chyba odzywa mi się urwane ramię. Dzisiaj obudziłam się z bólem i przez chwilę zastanawiałam się czy dam radę pływać. Ale dałam ...po pływaniu ręka jest ok, ale to już któryś raz kiedy zauważyłam , że bark mnie pobolewa, wolałabym nie mieć powtórki z rozrywki. Aaaaa i znalazłam doskonały ( dla mnie ) sposób, na głęboki, spokojny sen przez 8 godzin , włączam sobie wieczorem śpiew wielorybów , tudzież tropikalny deszcz ( znalazłam na YT takie nagrania po 8 , 10 godzin) i powiem wam że śpię jak zabita, gdyby mnie dzisiaj muzyczka budzikowa nie obudziła, to pewnie bym spała do 8, no dobra , wyspowiadałam się, najadłam i napiłam , niedługo śmigam do mojego kata. Miłego dnia :D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.