Kilometr ode mnie, już za miastem, jest taka górka. Asfalt, ale zero samochodów. Podejście ma 600 metrów. I ja tam sobie robię trening z wózkiem. A co! Dojście do górki traktuję jako rozgrzewkę (też jest trochę pod górę, ale jeszcze po mieście). Potem maszeruję z wózkiem w jak najszybszym tempie. Zwłaszcza pod górę - pilnuję, żeby właśnie pod górę nie zwolnić, tylko iść jak najszybciej. I taka jedna rundka góra-dół zajmuje około 12 minut i niecałe 100 kalorii. Wczoraj zrobiłam 4 rundy, dziś 5. W gruncie rzeczy to są interwały, bo choćby nie wiem jak się starało, to z górki zawsze tętno będzie niższe niż pod górę. Więc zaliczam to jako trening. Jak się chce trenować z wózkiem, to się da 😀
Poniedziałek
60 minut marszu interwałowego (tak to szumnie nazwę), potem 55 minut marszu - 709 kalorii.
Wtorek
70 minut marszu interwałowego, potem 70 minut marszu - 849 kalorii, średnie tętno 126, najwyższe 178.
Wieczorem wpadł jeszcze trening rozciągająco-wzmacniający na zajęciach. 55 minut, 176 kalorii.