Wczoraj byliśmy na uroczystości Pierwszej Komunii Świętej, msza była krótka, taka zwyczajna, jakoś mało uroczysta... Później impreza w restauracji. Jedzenia oczywiście za dużo... Ale na szczęście z dziećmi zawsze jest ruch. Ok 7 km na szpilkach bo brukowanych starych chodnikach rynku naszego miasteczka🤭 muszę powiedzieć, że te szpilki mam naprawdę udane, bo od każdych innych, które w życiu mialam, miałabym odciski na piętach i/lub palcach. Były drogie, ale widocznie czasami warto zainwestować.
Kusilo mnie, żeby się zważyć. Ale pewnie byłoby w górę po wczoraj... Zważe się jutro. Od 3 dni testuje jakby mi szło z postem przerywanym. Na razie idzie mi całkiem dobrze, chociaż założyłam, że mi się nie uda i że to nie dla mnie. Bałam się i dalej się boję, że w oknie jedzeniowym nażre się na zapas, żeby potem nie czuć głodu. Ale nie ma tak źle. Założyłam, że na próbę będzie to post 14/10. Jest ok. Sama jestem ciekawa, jak długo mi pójdzie 😀
Martwię się o moją Małą. We śnie męczy ją suchy kaszel, ale byłam już dwa razy u lekarza i wychodzi, że jest zdrowa, osłuchowo czysto, gardło czyste 🤷♀️ lekarka powiedziała, że trzeba obserwować, czy to nie jest jakaś alergia... Z jedzenia nie, bo nie je noc nowego. Może jakieś pyłki. Trochę mnie to przeraża...
Tak, to był szczyt mojej głupoty 😥😱 Córka miala poodkurzac w środku auto, więc wyjechałam z garażu, otworzyłam bagażnik, żeby tam pościerać kurz, przyniosłam odkurzacz, ale stanęłam za daleko od gniazdka. Więc chciałam podjechać bliżej. I nie zamknęłam klapy bagażnika. Walnęłam tą klapą w daszek nad drzwiami wejściowymi. Wgniotła ją strasznie, nie da się zamknąć bagażnika. Masakra. Jaka ja jestem glupia. Jestem wsciekla na siebie. Szczyt głupoty.
W dodatku to auto męża.
A on przyszedł, zobaczył i tylko się spytał co się wydarzyło. Jak bym była na jego miejscu, to bym się darła na pół wsi 😬
Masakra. Widziałam ze jest zły. Ale nic nie powiedział.
Czas tak szybko leci, jak człowiek cały czas ma coś do roboty. Zastanawiam się czy kiedyś będzie taki moment, że wszystko będzie zrobione? Jakbym kiedykolwiek szukała nowej pracy to na pewno wpisze w CV, że umiem sobie zorganizować prace🤭😜
Nie zdążyłam wczoraj zrobić zdjęcia brwi przed... No trudno, ale różnica jest. Bałam się, że będę się dziwnie czuła, ale jakoś pasują do mnie te brwi. Może dlatego, ze włosy tez mam bardzo ciemne....
edytuje, 22.53
Moje dzisiejsze porażki. Lody, Prince polo.
Stracenie cierpliwosci do dzieci. Ostatnie dni, a właściwie tygodnie mąż wraca bardzo późno do domu, całymi dniami go nie ma. Dzisiaj dzieci były po prostu nieznośne. Ale to nie jest żadne wytłumaczenie ani usprawiedliwienie tego, ze na nie nawrzeszczalam jak glupia. Że powiedziałam, żeby mi dali już wreszcie spokój. Jestem okropna. Moja mama nigdy tak na nas nie wrzeszczala, a jak o tym pomyślę, jak czasami musieliśmy jej dawać w kość, to powinniśmy ją na rękach nosić. Dlaczego nie umiem taka być... jak to zrobić?
Jak w tytule. Chociaż jem troszeczkę, odrobinę lepiej, bo się zastanawiam ile kazda rzecz ma węglowodanów 🤭 zanim zjem batona, wyobrażam sobie, że jest to kupka czarnych węgielków i już jakoś nie muszę zjeść tego batona 😛
W tym tygodniu nie było jeszcze żadnego treningu. Może uda się dzisiaj...
A tak poza tym, to przeraża mnie to, że robi się już tak ciepło, latowo. Trzeba będzie porzucić wygodne ciuchy, które wszystko skrywały...
Dzisiaj popołudniu idę do kosmetyczki na regulacje brwi i hennę. Pierwszy raz. Dostałam na swieta bon, jest ważny do końca maja, więc chce go wykorzystać. Denerwuje się...
Dzielnie się trzymałam wczoraj bez słodyczy aż do wieczora. Jak zwykle, brak czasu, z każdej strony ktoś coś chce, szybko coś zjeść i dalej. Zjadłam 2 batony. No trudno. Dobrze, że nie więcej, będzie lepiej. Wieczorem pocwiczylam, gdy dzieci poszły spać. Pierwszy raz od bardzo dawna. Czułam się świetnie. Dzisiaj też czuje się lepiej niż w inne dni rano... No nic. Może częściej pokonam lenia i pocwicze😉
Postanowilam, że na jakiś czas zajmę się sobą, dziećmi, a mąż niech sobie robi co chce. I tak robi co chce. Jak się nie będę tak przejmować, to nie będzie tak boleć, nie będzie takich rozczarowań. Może to nam wszystkim wyjdzie na dobre. Czytam sobie o diecie niskoweglowodanowej. Nie, nie. Nie chcę przechodzić na keto, jest to zbyt restrykcyjna dieta i myślę, że w perspektywie czasu nie jest ona zdrowa. Chodzi mi bardziej o ograniczenie węglowodanów. Na początek ograniczenie cukru. Definitywny koniec słodzonych napoi. Nie pije ich często, więc nie będzie to bardzo trudne, żeby zrezygnować. I wprowadzam jeden dzień w tygodniu bez słodyczy. Czwartek. Mam nadzieję, że z czasem będzie to częściej. Za jakiś czas ogranicze białe pieczywo. Ale jeszcze nie. Nie wszystko na raz.
Korzystając z tego, że mamy ostatnio piękna pogodę, chodzę z dziećmi na spacery, Mała w wózku, starszaki na rolkach albo hulajnogach. Syn trochę marudził, ale znaleźliśmy puste drzewo, do którego wchodzą 🤭 zrobię zdjecie następnym razem. Ja bym tam w życiu nie weszła, ale oni są odważni 😉
Bardzo bym chciała, żeby wszystko się jakoś poukladalo. Zobaczymy...
Mojemu mężowi nie zależy. Dopiero co obiecał mi że się będzie starac, że zmieni swoje zachowanie ze nie będzie się zachowywać jak samolubny małolat, kawaler, tylko jak mąż, ojciec, partner... W tej chwili jestem zupełnie pewna, że powiedział mi to, co chciałam słyszeć, żebym się odczepiła, żeby miał już spokój... Co mam zrobić? W głębi serca go kocham. Mamy dzieci. Może ja nie zasługuje na nic lepszego, ale dzieci zasługują. Ale jeżeli byśmy mieli się rozwieść, to i tak każdy powie, że to moja wina, że to ja chciałam... Czuję się jak w pułapce, która która dodatku ciągnie mnie w dół. Chciałabym zniknąć. Tak zwyczajnie przestać istnieć i żeby nikt tego nie zauważył. Mam dosc. Jak mogłam się tak pomylić...
Tak. Pochmurnie, jakby zaraz miał spaść snieg albo grad, słonko wychodzi może na minutkę. Co za dziwny kwiecień. Ale coś czuję, że jak się zrobi ciepło, to od razu dowali 30 stopni.... No nie dogodzisz 😜
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, także za te mniej trafione😘
Tak tylko troszkę wyjaśnię. Nie mam możliwości chodzić wszędzie pieszo. Mieszkam na wsi, ok. 250-300 mieszkańców. Do następnej wsi jest 3 km. Do miasta 13 km. Z 3 dzieci jestem cały dzień na nogach. Nie muszę się tłumaczyć co robię, ale tych czynności codziennych nie wliczam do wysiłku fizycznego, bo to robię codziennie. Organizm jest do tego przyzwyczajony. I serio cieszę się, jak mogę tak jak właśnie teraz usiąść w kuchni przy stole, z kawką i mieć 10 minut tylko dla siebie. Bo wiem, że za chwilę usłyszę "mamo...", że kończy się prać pranie, a cała hałda czeka na prasowanie, a Mała się za chwilkę obudzi....
Pokłóciliśmy się ostatnio z mężem. Nie słuchał co mam mu do powiedzenia. Więc napisałam mu na whats app chyba z 10 wiadomości. Konkretnych informacji, o co mi chodzi, co mnie zdenerwowało, czego oczekiwałam. Poskutkowało. A chodziło o to, że w Wielka sobotę, gdy mialam roboty aż po sufit on poszedł do kolegi. I miał pretensje, że po 2 godzinach zadzwoniłam, że mógłby wrócić do domu i chociaż popilnować Małej, żebym mogła coś jeszcze porobić...
A zmieniając temat. Mam już kilka przepisów na zdrowe fajne jedzenie. Dzisiaj np. zrobilam rybę z ziołami, w maslance, zawinęłam w folie aluminiowa i zrobilam w piekarniku. Jak pachniało w całym domu tymi ziołami! Aż teściowa przyszla zapytać co tak pachnie😁 A smażoną rybą to by było czuć ten olej przez 3 dni jeszcze. Więc i taki plus. Kto by pomyślał.
Po świętach iść do lekarza rodzinnego. Nie pamiętam kiedy byłam na jakichś badaniach, oprócz ciąży. Bo to też kswetia wyniesiona z domu, że choruje się jak się chodzi do lekarza. Ale... Ojciec mojej mamy zmarł w wieku 36 lat na zawał. Mój tata zmarł w wieku 56 lat na zawał. Jakie jest prawdopodobieństwo, że też będę mieć zawał?
Powiem szczerze, że trochę mi głupio i nawet wstyd iść do lekarza i prosić o skierowanie na badania... Ale muszę się przemoc. Wiem, że będę się musiała z tego jakoś sensownie wytłumaczyć, jak będę musiała z kimś dzieci zostawić. Ale trudno, coś wymyślę. Najwyżej powiem, że idę do dentysty🙄😔 Przydałaby mi się opiekunka, jakaś pani, do której mogłabym zawieźć dzieci, której nie musiałabym się tłumaczyć. Ale jeszcze żeby była tania, dyspozycyjna i godna zaufania 🤣🤣🤣🤣 dobry żart.
No dobra, bo odbiegam od tematu.
Poszukam w internecie jakiś ciekawych pomysłów na śniadania i obiady. I na początek będę robić np. raz w tygodniu taki zdrowy obiad. Nie powinni marudzić. A z drugiej strony mi tez będzie łatwiej się przestawić.
Z czasem będzie to coraz częściej. I nie na zasadzie diety. Nie. Nie chcę żadnej diety. Chcę zmienić nawyki żywieniowe. Tak jak nauczyłam się pić wodę, pić kawę bez cukru.
Będzie dobrze.
Jeszcze nie wiem jak ugryźć temat aktywności fizycznej, ale może coś mądrego wymyślę...
Dlaczego nie zmieniłam do tej pory nawyków żywieniowych, nie zaczęłam zdrowiej jeść i żywic swoją rodzinę?
Bo od dziecka nauczona jestem takiej kuchni, jest ona dla mnie naturalna, oczywista i daje bezpieczeństwo.
Kto zrozumie, ten zrozumie, ale dla mnie ten mem to szczera prawda 😅☺😋
No obojętnie jaka dietę bym miała i nawet jakbym przeszła na zdrowe jedzenie, czy to z chęci czy to z konieczności, to jestem na 100% pewna, że moje życie nie istnieje bez rolady, klusek i zołzy 😋 przynajmniej co druga niedzielę. Może się to komuś wydawać głupie, dziwne i nie wiem jakie jeszcze. Ale dla mnie to jest fakt.
Dlaczego wyżej napisałam, że z konieczności? Napisze później, albo nawet innego dnia.
Gdy wyszłam za mąż, musiałam udowodnić, że się nadaje. Do wszystkiego. Że umiem gotować, piec, że dobrze sprzątam, że chodzę do kościoła nawet. Itd. W tym roku będziemy obchodzić 10 rocznicę ślubu. I ja dalej muszę udowadniać. Dla moich teściów dalej nie jestem dostatecznie dobra. Nawet nie, że dla ich syna. Wogole.
Chodziło też o udowodnienie, że moi rodzice mnie dobrze wychowali. Nie chciałam im przynieść wstydu, zawodu, choć wiedziałam, że mama nigdy by tak nie pomyślała. Ale nie chciałam, żeby teściowa jej dogadywała z mojego powodu. Dlatego ciągle staram się udowodnić, że umiem zrobić te wszystkie rolady, kotlety, pieczenie, schaby, karczki, gulasze, torty, serniki, kołacze, pierniki, ciasta, ciasteczka...
I właściwie dopiero teraz, gdy to piszę, to przyszło mi do głowy, że jeżeli przez 10 lat nie byłam dość dobra, to po h.uj to wszystko? Właściwie h czy ch? 🤔
Ale czy jestem dostatecznie silna, by coś zmienić? A co będzie, jeżeli raz, drugi, trzeci usłyszę, że robię jakieś dziwne rzeczy na obiad, że nie ma sosu, z wyrzutem i jednocześnie z satysfakcja wypowiedziane przez teściową? Nie dam rady... Juz teraz mi zarzuca, że makaron czy ryż za często na obiad, że bez mięsa, to nie jest jedzenie. Kartofle się należą na porządny obiad. Jest mi zwyczajnie przykro. Gotuje codziennie obiady dla 8 osób! I nie ma dnia, żeby ktoś nie wymyślał przy obiedzie. A z ręką na sercu i uczciwie uważam, że robię smaczne obiady, urozmaicone, zawsze jest zupa i drugie danie, zawsze jest jakaś sałatka. Nigdy nie ma w tygodniu 2 razy tego samego dania. Staram się, tymbardziej, że często do południa mam jakieś wyjazdy z Małą. Często muszę już przygotować wstępnie mięso dzień wcześniej. To znowu słyszę, że stare muszą jeść. 😔🙄
No i masz. Nie miałam zamiaru się znowu skarżyć i użalac. Chciałam po prostu po kroku dojść do tego, czemu jest tak a nie inaczej... A wyszło jak zwykle.
No dobra. Teraz ale muszę wymyślić, jak to zrobić, żeby to zmienić. I tu jest ta konieczność. Ale to dopiszę później, bo Mała się obudziła.