Hej kochani! Na początku mojego pamiętnika często poruszałam temat rodziny, rodziców, domu.
Cóż.. relacje z nimi były ciężkie i w miarę jak temat przepracowywałam, tak też nie czułam potrzeby go poruszania.
Dostałam też dużo komentarzy pokroju "zapomnij o przeszłości, idz dalej", "nie myśl o złych chwilach", "wybacz rodzicom, ma się ich tylko jednych" itp.
Nadal się z tym nie zgadzam, ale przyznaję, że sprawy rodzinne ułożyłam. Kontakt z rodziną miałam sporadyczny, często żaden. Odpuściłam wszystko dzięki terapii i doszłam do momentu gdzie życzyłam im dobrze. Dobrze - byle jak najdalej ode mnie. 😁
Potem przeszłam operację bariatyczną i schudłam niemal 30 kilogramów. 🏆
Tak bardzo wpłynęło to pozytywnie na moje życie, że mam je jak nowe. Dosłownie... Nigdy nie żyłam taką pełnią jak teraz. Często się mówi, że wszystko jest w "głowie", ale mi ewidentnie schudnięcie pomogło! To jest dla mnie lekarstwo, eliksir życia i szczęścia.
Nie wiedziałam, że można żyć tak lekko i miło. Bez wiecznego myślenia o jedzeniu, głodu i diet.
A jak się wygląda! Kochani moi.. Ja zaczynam wyglądać jak inna osoba. Ludzie mnie nie poznają i są w szoku jak ja wyglądam..
Komplementów nie dostałam tyle nigdy. A rodzina jak mnie zobaczyła, to kopara im opadła i do tego momentu nie mogą się pozbierać. Spotkaliśmy się na weselu, wszyscy pytali jak schudłam, co robię, ile już, jak świetnie wyglądam itp.
Potem dostawałam telefony z pochwałami i komplementami.
Dostałam takiego kopa motywacji, że moje życie zaczęło wyglądać jak film tragicznego bohatera.
Dosłownie.. zaniedbana i schorowana 30-sto latka stoi w zagraconym i nie ogarniętym mieszkaniu.
Góra papierów na biurku czeka w pracy, w lodówce sam syf, ubrania jak u bezdomnego.
Nagle się ogarnia i zaczyna dbać o siebie, ćwiczy, wychodzi z domu, sprząta na błysk całe mieszkanie, wyrzuca niemal kontener niepotrzebnych rzeczy i idzie na zakupy oraz do fryzjera.
To wszystko wpłynęło bardzo pozytywnie na moje życie i pracę. A potem dostałam list od adwokata :)
Rodzice pozwali mnie o alimenty...
Pozwali mnie, ponieważ dowiedzieli się, że zaczęłam lepiej zarabiać i zaczęło mi się układać w życiu.
Dla jasności, pozwali tylko mnie. 😵 Mojego brata i siostrę nie, bo z nimi mają spoko kontakt.
A mnie "stać żeby im co miesiąc pomagać". Bo nie mam dzieci (jeszcze) i mam już mieszkanie.
Wyobraźcie sobie mój szok i niedowierzanie. Nigdy nie łożyli na moje utrzymanie i naukę, a teraz ja mam im pomagać finansowo...
Sprawa niby rozwiązana i unieważniona. Głównie z tego powodu, że tylko ode mnie żądają pomocy.
Ale w każdej chwili mogą ponowić swoje starania.
Aha no i jeszcze coś. Rodzice i rodzeństwo uważają, że to "nic takiego się nie stało" i ja bez powodu się oburzam i urywam z nimi kontakt. 😁
Dopiero teraz zaczynam dochodzić do siebie po tym wszystkim.. Staram się zabezpieczyć prawnie. Przyznam, że przez tą sprawę wszystko inne zeszło na dalszy tor i tylko TO zajmowało mi głowę.
Jutro stanę na wagę i spróbuje wrócić do pracy. Dam znać jak mi pójdzie.