Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mama na pełen etat. Strasznie się zapuściłam w ciążach i teraz to widać po wadze. Uwielbiam słodycze niestety ale chcę osiągnąć swój cel i nie mam w planach poddać się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 70590
Komentarzy: 1394
Założony: 8 marca 2020
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AryaStark.wma

kobieta, 34 lat, Żory

166 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Po prostu zdrowo się odżywiać :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2024 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień na plusie. Powoli ogarniam pranie po wczasach, po niedzieli musze młodą spakowac bo jedzie na tydzień na obóz jeździecki pod Krakowem - już pajacuje bo nie może się doczekać i troche sie stresuje bo to jej pierwszy samodzielny wypad bez rodziny :) ale da rade wiem to :)

wczoraj ogarnęłam podjazd i chodnik z trawy bo przez dwa tygodnie jak nas nie bylo to wszystko zaroslo okropnie, potem jeszcze ogarnęłam winogrono bo też zaroslo. Dzisiaj musze posprzątac kości i zabawki porozrzucane przez psa na ogrodzie i skosić trawę bo ogród wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy. 

poza tym od 4 rano nie śpię, mam już ogarnięty rosołek domowy i do tego makaron pełnoziarnisty na obiad a dla rodziny mam już potarte i doprawione ziemniaki na placki ziemniaczane - taka miła odmiana od menu wakacyjnego :) 

poza tym staram się cały czas być w ruchu - krokomierz mi wczoraj przed snem pokazał prawie 10 tys kroków - to chyba dobry wynik zważywszy na to że nie robilam spacerów po budach i na plaże tylko ogarniałam wszystko wokoł domu i w domu :) 

tak sie powoli wszystko kula do przodu, codzienne ogarnianie dzieci i domu, wymyslanie jedzenia zeby nie bylo monotonii, zakupy, sprzątanie, pranie. Niby nic a człowiek ma dosć pod wieczór :) jeszcze musze powoli ogarniać wyprawke do szkoły dla sredniaka czyli znowu kombinowanie czy wszystko jest i czy czegoś nie pominęłam :) 

no cóż - życie jest piękne :D

pozdrawiam!

8 lipca 2024 , Komentarze (3)

No i jesteśmy w domu na Śląsku. Wczoraj ok 7.30 wyjechaliśmy, mieliśmy tylko dwa przystanki na zatankowanie i rozprostowanie nóg i nawet dzieciaki jakoś zniosły droge spokojnie bo miały obiecane kluski z sosem od babci :) po dwóch tygodniach frytek, ryb, nuggetsów itp dań nad morzem te kluski to było wybawienie :D 

przyjechaliśmy po 15.00, nawet zdążyłam zrobić trzy prania ciuchów bo na wczasach miałam zasade nie piore niczego tylko odpoczywam, za to po powrocie jak wypakowałam rzeczy to trzy wielkie torby były samego prania, z tydzień mi zejdzie zanim to ogarne. Ale powiem tak: wyjazd udany, codziennie byliśmy na plaży, przez pierwszy tydzień codziennie dzieciaki były w morzu, potem troche się pogoda ochłodziła i moczyły tylko nogi ale za to były długie spacery, wyjazd do Kołobrzegu na latarnie i molo, wyjazd do Mielna i do Gąsek również na latarnie, młoda pojeździła nawet na koniu, w sumie prawie 200 tyś kroków zrobiliśmy przez cały wyjazd co zważywszy na trójke dzieci w tym czterolatka to i tak uważam za sukces :) 

jeśli chodzi o wagę moją nieszczęsną to miałam wielkie obawy co pokaże. Ale dzielnie rano stanęłam i proszę - 58 kilo! Czyli w sumie ani nie schudłam ani nie przytyłam :) a zwarzywszy że nie jadłam samych sałatek przez dwa tygodnie bo i frytki się zdażyły i kebab i nawet cztery kawałki pizzy bo dzieciaki wyczaiły bardzo dobrą pizzerie na deptaku i powiem szczerze że byla to jedna z lepszych pizzy jakie jadłam :) 

Podsumowujac - wakacje udane, pogoda dopisała, ja nie przytyłam (za to mąż jak stanął na wadze to nie chce mówić jak się wysławiał ale zważywszy że obżerał się większa ilością jedzenia ode mnie plus słodycze i piwo których ja nie spożywam to ma 4 kilo na plusie), dzieci zadowolone i opalone, no i cało zajechaliśmy i przyjechaliśmy, w jednym kawałku i bez żadnych kontuzji :) 

Ja jestem zadowolona, teraz czas na codzienne rzeczy jak zakupy, sprzątanie, pranie i gotowanie, no i ścisła dietka bez folgowania :) 

Dodam jeszcze tylko że mimo iż wczoraj większosć czasu siedziałam w aucie to wieczorem miałam ponad 7 tyś kroków - ogarnianie rzeczy po przyjeździe, sprzątanie, no i spacer z psem wieczorem :) więc moja norma jaką sobie zrobiłam - 6 tyś kroków dziennie - została zaliczona :) 

pozdrawiam!

5 lipca 2024 , Komentarze (4)

Pogoda słonecznie i trochę wietrznie więc dziś był głównie spacer - pokonany dystans to ponad 18 tys kroków - wiec ekstra :) wczoraj ponad 11 tyś wiec jestem na razie na etapie dziennym ponad 10 tyś kroków - i super. 

główna atrakcja to oczywiscie zabawa na plaży i spacer wzdłuż morza - mimo czerwonej flagi dzieciaki się ekstra bawiły przy brzegu. 

jutro załatwiłam córce godzine jazdy konnej o 16.00 - wiec jest mega happy, ja troche mniej bo cena kosmiczna - 100 zł za 60 minut jazdy - no ale usmiech dziecka bezcenny w końcu :)

pozdrawiam!

4 lipca 2024 , Komentarze (3)

Został jeszcze piątek i sobota i w niedziele wracamy do domu na śląsk. Całodniowa jazda przed nami znowu. 

na razie jest fajnie, mimo iz pogoda jest różna, jak w bollywood - czasem słońce czasem deszcz, to jednak zmuszam rodzinke do codziennych spacerów, codziennie chodzimy ponad 10 tys kroków, najczęściej w jedną strone budami a z powrotem deptakiem i potem plażą :) dzieciaki są przeszczęśliwe jak moga spacerem wracac przy brzegu i moczyć nogi, takich efektow na śląsku nie ma za bardzo :) 

ja się cieszę ze tyle kroków robimy, jak wrócimy do domu to zobacze ile robie mniej więcej w domu, na razie kożystam z ostatnich dni odpoczynku i relaksu z dziećmi nad morzem :) 

dietka różnie przyznaje - wczoraj skusiłam się na jednego kebaba, dzisiaj zjadłam cztery kawałki pizzy, ale licze kalorie mniej wiecej i staram się nie przekraczać 1500 - 1700 na dzień. Oczywiscie zadnego gofra, lodów i innych słodkości mimo iż na kazdym kroku są rozmaite zapachy i wszędzie kuszą :) pod względem cukru jestem twarda i mówie stanowcze nie!

pozdrawiam!

3 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dzisiaj przed południem poszliśmy spacerkiem na przystanek gdzie odjeżdżała ciuchcia do Gąsek. Pojechaliśmy, najmłodszy jak zobaczył latarnie to aż zapiszczał z radości. Przed wejsciem jeszcze zakupiłam obiad rodzince bo zglodnieli a byla pora obiadowa i poszliśmy. Schodów ok 200 ale dali rade wszyscy, najmłodszy tylko troche się bał, bardziej przerażony był na szczycie, ale wszyscy przeżyli, jakoś dzieciaki zeszły i były zadowolone. Potem spacer po budach, tyle pierdoł że masakra, i z powrotem do ciuchci. Wróciliśmy do Sarbinowa, jeszcze pochodziliśmy po sklepikach, ogarnęłam kolacje na wynos, bardzo zdrową jak to na wczasach - chłipakom frytki a reszta kebaby :) ale że pochodzili dużo to niech mają :)

teraz relaks i odpoczynek :) 

pozdrawiam!

2 lipca 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj zrobiłam ponad 12 tyś kroków, pomimo tego że pod wieczór padało a ja w deszczu zaleciałam po kolacje dla rodzinki :) jak szaleć to szalec :)

zeszły tydzień był piękny, codziennie na plaży, opaliło nas bardzo ładnie, ja niestety moczyłam tylko nogi bo dostałam @, jak nie urok to sraczka - przychodzi z nienacka :) 

ten tydzień już ma być bardziej pochmurny, ale staram się zapewnic tez dużo ruchu dzieciom i mężowi. Wczoraj zrobiliśmy spacer do kościółka w Sarbinowie, ładne witraże tam były, nie zebym jakoś specjalnie latała do koscioła co niedziele czy była praktykująca, bo ksieża mnie wkurzają okropnie, ale pozwiedzać stare budowle i witraże to lubie. W międzyczasie zaliczyliśmy obiad, potem spacerkiem wzdłuż plaży wracaliśmy do domku. Zdążyliśmy przed deszczem, a i tak do morza wejść się nie da bo wiszą czerwone flagi. 

dzisiaj planuje koło południa, jak przestanie padać iść spacerem do koni, bo wyczaiłam niedaleko rancho konne a młoda by chciała chociaż je zobaczyć, nie wiem czy uda jej się pojeździc bo nie pisze na stronie ile koszt jazdy wynosi, ale w zeszłym roku w Jarosławcu 45 minut jazdy kosztowało ponad 70 zł !!! Teraz pewnie też niewiele mniej, oby nie więcej to może jej jedną zafunduje :) 

na pewno też zaliczymy spacer wzdłuż morza, mąż troche marudzi że ileż można i że chętniej połaziłby po budach, ale budy mamy wszystkie zaliczone, ileż można patrzeć ma te same pierdoły a jednak morze to jest raczej na śląsku niespotykane wiec niech rodzinka spaceruje i chociaż nogi moczy bo w niedziele wracamy :) 

już mi się te wczasy troche nudzą, musze kombinować jak uatrakcyjnić dzieciakom dni, ogarniać wszystko i w sumie tylko wyciszam się na plaży :) 

ale nie narzekam, pozwiedzane mamy dużo, tyłki w morzu wyciaprane, pamiątki pokupowane. Jest możliwość przejechania się małą ciuchcią do Gąsek, tam też jest latarnia morska, może jeszcze się tym przejedziemy, zobaczymy jak pogoda i finanse pozwolą. Taką ciuchcią byliśmy też w Mielnie, połaziliśmy po deptaku, zahaczyliśmy o dom do góry nogami, takie zwiedzanie spokojne. To może i Gąski zwiedzimy :) 

na razie czytam bo jest przed 6 rano i jeszcze wszyscy śpią :) 

pozdrawiam!

30 czerwca 2024 , Komentarze (4)

Jako że nie wzięłam krokomierza na wczasy to zainstalowałam w telefonie takowy i proszę - wczoraj miałam ok 14 tyś kroków a dzisiaj ponad 18 tyś. Fajnie.

pogoda zrobiła się średnia to wymyśliłam że skoczymy do Kołobrzegu - nie byłam tam nigdy a najmłodszy chciał zobaczyć latarnie morską. Schody zaczęły się od znalezienia parkingu, w końcu po kilku próbach znaleźliśmy jeden oczywiście płatny niestrzeżony jak to w Polsce bywa a kwota kosmiczna - 20 zł za godzinę!!!! No ale jak sie bawić to na całego :) ledwo wyszliśmy z auta a dzieciaki wołają jeść - no to jak wakacje to dostali po gofrze z polewą bo o dziwo za śmietaną nie przepadają :) następnie kierunek latarnia morska - wszystko pięknie, ale robią renowacje zewnętrzną i bałam się że jest nieczynna, na szczęście była otwarta i po opłaceniu wejściówki - 60 zł za 5 osób - idziemy na górę. Widoki fajne, najmłodszy szczęśliwy choc lekko wystraszony ale dał rade :) 

potem kierunek molo - tam już cena mniejsza bo 25 zł za naszą 5 :) spacerkiem idziemy do konca, po drodze mewy i ludzie o dziwo tłumów nie było. Połaziliśmy i oczywiście standardowe wołanie pociech że głodne. No wiec idziemy z molo i zaraz jest knajpka - rybki. Zamawiam dla każdego z frytkami i super pięknie do czasu rachunku - za 4 ryby z frytkami ponad 300 zł!!!! Oszaleli!!! 

połaziliśmy jeszcze troche i czas wracać bo pogoda robila się deszczowa, więc do auta i jazda do Sarbinowa. 

przyjechaliśmy, odpoczęliśmy i jako że słonko wychodziło zza chmur to decyzja błyskawiczna - idziemy pochodzić po budach i wracamy wzdłuż plaży. Dzieci o dziwo nie marudziły, zadowolone głównie przy budach, wyszalały się spacerkiem przez plaże i zdążyliśmy w ostatnim momencie dojść do domku bo jak tylko zamknęłam drzwi to zaczęło lać. Ale że było po 19.00 to młodsi w piżamy, szybka kolacja i do łóżek :) 

wreszcie spokój :)

pozdrawiam!

28 czerwca 2024 , Komentarze (3)

Denerwujące jest u mnie to że nie mogę się ważyć, bo siłą rzeczy na wczasach wagi nie mam :) ale chyba nie jest żle bo wchodze ciągle we wszystkie ciuchy :D pogoda na razie jest ok, wczoraj było wrecz gorąco, dzieciaki wytaplały tyłki w morzu, dzisiaj dla odmiany pogoda lekko pochmurna i maja być jakieś burze ale jutro ma być znowu słonecznie. Plany takie że pochodzimy dzisiaj po miasteczku ile się da :) 

pozdrawiam!

24 czerwca 2024 , Komentarze (5)

Wreszcie pogoda!!!!! Słonko świeci i plażing w pełni :) 

pozdrawiam!

23 czerwca 2024 , Komentarze (3)

Dojechaliśmy wczoraj nad morze. Pogoda w trasie nawet ok, czasami lało ale przewaga była pogodna i w miare słoneczna, ominęliśmy te najgorszą zawieje :) no i sama trasa bajka mimo trójki dzieci w aucie :) jechaliśmy a4 na Wrocław, potem s3 na północ i dalej pomniejszymi drogami ale jechalo się wspaniale, jak dotąd najlepsza trasa jaką jechałam nad morze, a dodam że ja prowadziłam cały czas bo mą wrócił o 1 w nocy z pracy a przed 5 rano wyjeżdżaliśmy :) 

zajechaliśmy, wypakowaliśmy się i jako że za bardzo nie było pogody na kąpiel w morzu to tylko poszliśmy je przywitać i potem spacerkiem w strone centrum miasteczka, trzeba się było poruszać po tylu godzinach w aucie :) po drodze jakaś kolacja i do domku. Na razie jest spoko, gorzej z pogodą bo rano jest troche pochmurno i wieje silny wiatr ale po południu obiecują słońce i potem pare następnych dni również :) więc plany takie że do południa zwiedrzanie i spacerki a po południu może wreszcie uda się iść z kocami na piasek i zanurzyć chociaż nogi :) 

ale na razie jest bardzo miło i sympatycznie i tego się trzymam :)

ważyc się nie ważę bo nie mam na czym, ale w sonote nad ranem przed wyjazdem miałam 57 kilo !!! Jak wrócimy to też się zważe i porównam wyniki :) w każdym razie dietę zamierzam trzymać, zdrowo jeść i całkowicie zero cukru, czyli żadnych lodów, gofrów itp. Za to jest tu booksale więc już wczoraj byłam w niebie i zamoast na słodkości to bede wydawać na książki :) 

pozdrawiam!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.