Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mama na pełen etat. Strasznie się zapuściłam w ciążach i teraz to widać po wadze. Uwielbiam słodycze niestety ale chcę osiągnąć swój cel i nie mam w planach poddać się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 74091
Komentarzy: 1403
Założony: 8 marca 2020
Ostatni wpis: 14 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AryaStark.wma

kobieta, 34 lat, Żory

166 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Po prostu zdrowo się odżywiać :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2024 , Komentarze (3)

Dostaliśmy zaproszenie na impreze do cioci męża z okazji rocznicy ślubu i jej urodzin jednocześnie. I mam w planach zrzucić wagę do 55-56 kilo żeby zrobić furorę na imprezie :) 

na razie to utrzymuje tępo kroków ok 10-12 tyś na dzień, czasem więcej więc jest dobrze :) 

poza tym mój średniak ma w końcu poskładane biurko w pokoju, jeszcze czekam na krzesło, po niedzieli ma być i wtedy zostanie nam tylko zapełnić tytkę słodyczami i do pierwszej klasy marsz :) fajnie nie mogę się doczekać, oby sobie poradził :) 

wczoraj skosiłam trawę w ogródku, dzisiaj dla odmiany lało deszczem i była burza, za to jutro ma być ładnie to mam plan przyciąć rzywopłot i parę innych krzaków :) 

dietka w miarę ok, czasami pozwalam sobie na jakąś przekąskę jak najdzie mnie ochota np wafle ryżowe, ale dalej jak nie jadłam słodkiego tak nie jem :) bardziej mnie ciągnie na chleb i bułki niż na cukier. Na razie nie jest źle, waga w normie, ale do tych 55 kilo bym chciała zejść :) mam czas miesiąc do imprezy i powinnam spokojnie to ogarnąć :) 

dzisiaj na spacerze wieczornym z psem były mega piękne chmury, burzowe oczywiście bo grzmiało ale naprawdę wyglądało to spektakularnie

oczywiście zdjęcia nie oddadzą tego uroku ale i tak było magicznie wręcz :)

pozdrawiam!

12 sierpnia 2024 , Komentarze (3)

Wczoraj zrobiliśmy dzieciom wycieczkę do Ustronia. Żeby było ciekawiej to pojechaliśmy pociągiem, bo mój średniak bardzo chciał zobaczyć jak pociąg wygląda i jak się nim jeździ. Był zachwycony :) 

dojechaliśmy na miejsce, poszliśmy nad rzeke Wisłę, ludzi oczywiście było dużo bo wiadomo niedziela, słonecznie i ciepło. Dzieciaki popluskały się w rzece, oczywiście wzięłam im stroje kąpielowe, ręczniki, koc, wiadomo przygotowanie logistyczne też musi być. Jak zgłodnieli to poszliśmy coś zjeść, udało się znaleść w jakiejś restauracji miejsce ostatnie wolne bo wszystkie knajpy wypełnione po brzegi. Jak wszyscy pojedli to znowu poszliśmy nad rzeke, dzieciakom się naprawde podobało o dziwo, zachwyceni byli jakby już Mikołaj moał być :) 

jak wyszaleli się w wodzie to poszliśmy w kierunku bud, wiadomo jak się to skończyło - koń ręcznie robiony z drewna, pluszak kotek i drugi pluszak kotek :) potem jeszcze dostali po gałce lodów i poszliśmy na dworzec. W pociągu ludzi była masa ale jakoś znaleźliśmy miejsce dla mojego taty i dzieciaków, bo jednak trasa liczyła ok 40 minut a szczególnie najmłodszy był już strasznie zmęczony. Ale jakoś dojechaliśmy, ogarnęłam dzieciaki na wieczór, poszłam jeszcze z psem na spacer i w końcu sama padłam ze zmęczenia :) intensywny wczorajszy dzień ale szczęście na buziach dzieciaków jest bezcenne :) 

pozdrawiam :)

9 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

Waga w normie. Wiadomo, jestem przed okresem to i apetyt większy mnie dopada ale staram się trzymać w ryzach :) ruchu mam nawet spoko, codziennie z dziećmi na dworze, spacery z nimi, wieczorami spacery z psem, ogarnęłam bardzo fajną trase przez pola to psina się moze wyszalec i czasami jakiegoś jelenia czy zająca da się zobaczyć :) oprócz tego prace w ogródku - zawsze coś trzeba zrobić począwszy od skoszenia trawy, przez wyrywanie chwastów z chodników, no i usówanie różnych krzaków. Niestety zauważyłam jedną smutną rzecz, mianowicie odkąd mąż się po ślubie wprowadził to mam ogród w coraz gorszym stanie, takie jego podejście że jak coś sobie robi przy altance czy wędzaroku to wszystko zostawia porozrzucane, nie sprząta po sobie, na wiosnę ścinaliśmy wierzbę bo była niebezpiecznie wysoka i blisko kabli no i do dzisiaj zostawił porozrzucane wielkie pnie przy płocie, mniejsze gałęzie co umiałam przenieść to przeniosłam w jedno miejsce ale są też wielkie kloce których siłą rzeczy nie dźwignę, a mąż ma to w nosie i na razie to leży i czeka na bóg wie co. A na jesień mam w planie następne drzewa dość mocno przyciąć bo też już są zarośnięte i niebezpiecznie blisko kabli a mój tata już nie da rady latać z piłą po drabinie. Normalnie nie miała baba zmartwień to se chłopa wzięła :) - banalne ale mądre powiedzenie i zgodne z rzeczywistością. Na razie ogarniam powoli tyle co jestem w stanie a potem nie wiem sama - chyba ja będe z tą piłą latać po drzewach :) 

nieubłagalnie kończą się wakacje a co za tym idzie początek szkoły i przedszkola - więc trzeba też ogarniać dzieciom zeszyty, buty, ciuchy. Mam już 5-klasistke oraz 1-klasiste no i przedszkolaka więc ogarniania troche jest. Musze posortować im ciuchy i buty, oddać to co mają za małe i zakupić nowe. Kto ma dzieci ten wie ile z tym roboty :) 

dzisiaj jeszcze młodą na trening konny zawiozę i przy okazji ogarnę zakupy bo lodówka zaczyna świecić pustkami a dzieciaki głodne - z wiekiem rośnie im okropnie apetyt i nie wiem już czy łatwiej ich ubierać czy karmić :) 

ok lece na szybką kawusie i czas zacząć nowy dzień :)

pozdrawiam!

1 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

Nowy miesiąc, nowe możliwości. Sierpień zaczął się co prawda deszczem, ale po południu ma być już słonecznie to wezme dzieci na długi spacer z psem i na plac zabaw może. Nauczyłam się czesto chodzić, codziennie staram się ruszać jak najczęściej i nawet mi to wychodzi. Zachęcam też dzieci do ruchu, robimy długie spacery, ruszają się dość często :) lipiec był aktywny, dużo kroków zrobiłam, dietkowo też daje radę, waga się utrzymuje w okolicach 57 kilo, czasami 58, ale to zależy od mojego cyklu, wiadomo, kobiety nie mają lekko :) 

muszę się pochwalić że minął rok odkąd postanowiłam odstawić cukier. I wszystko co ten cukier zawiera. I są rewelacyjne efekty - nie dość że waga spadła praktycznie błyskawicznie, to jeszcze poprawiła mi się skóra, cera, mam więcej energii, nie suszy mnie tak strasznie jak po słodkim. W sumie to zapomniałam już pomału jak cukiet smakuje i co najlepsze nie ciągnie mnie do niego :) wolę zjeść np schabowego niż coś słodkiego, a to duży plus bo na wszystkich imprezach, spotkaniach rodzinnych, wszędzie tam gdzie są ciasta czy torty zawsze jadłam głównie ciastka- jakie jadłam, ja je pochłaniałam w ogromnych ilościach. Teraz od roku zero ciastek, na spotkaniach rodzinnych już nawet rodzina nie kusi żeby zjeść chociaż kawałek tortu :) a mnie kompletnie nie ciągnie na słodkie. I super się z tym czuje. Wiem, że jak zjem jeden kawałek słodkiego to zaraz będe mieć ciągoty na więcej a tak to nie jem i już :) 

dużo się wydażyło przez ten rok jak zaczęłam się odchudzać. Dużo przeszłamżeby mieć taką wage jaką mam i nie powiem że było miło i przyjemnie. Wręcz przeciwnie - dużo czasu mi zajęło przestawienie się na właściwe tory żywieniowe, na zmiane nastawienia, miałam często kryzysy i chęć rzucenia całej diety w cholere. Ale nie poddałam się, jak upadłam to wstałam, poprawiłam korone na głowie i szłam dalej. Z czasem zaczęłam widzieć efekty, słyszeć komplementy od innych, nabierałam pewności siebie i zaczęłam widzieć sens w zmianach. Mam duzo jeszcze do zrobienia, nie jest idealnie, ale wiem że dam rade :) zawsze po upadku wstanę i nie poddaje się, prę do przodu bo widze sens w tym co robie. 

od jakiegoś czasu mam ambitny plan zeby zacząć z rodziną albo i samotnie zdobyć Koronę Gór Polskich. Już w szkole średniej chciałam i nawet zaczęłam zdobywać parę szczytów ale potem plany musiałam pozmieniac, praca, ciąża i jakoś tak zleciało. Ale teraz mam plan żeby podbudować jeszcze kondycje i powoli zacząć chodzić z dziećmi po górach zeby je zachęcić do większego wysiłku fizycznego a ja bym poprawiała kondycje żeby w przyszłym roku zacząć zdobywać szczyty do KGP. Ambitnie troche przy mojej rodzinie ale wszystko da się zaplanować tylko trzeba chęci i planu :) 

pozdrawiam!

29 lipca 2024 , Komentarze (5)

Waga dzisiaj pokazała 57 kilo! Heh super, nie wiedziałam że w końcu mi się uda :) od 12 lat tyle nie ważyłam, odkąd zaszłam w pierwszą ciąże to już było coraz więcej na wadze i prosze :) wreszcie się zawzięłam, wreszcie ruszyłam dupsko i efekty widać :) nie powiem ze bycie na diecie to sama przyjemność i lekkość. To miesiące wyrzeczeń i wściekłości, wzlotów i upadków. Wszystkie te teksty o fajnej diecie co to nie chodzi się głodnym, je się to co lubi i chudnie to moim zdaniem bzdury. Żeby schudnąć i to dużo tak jak w moim przypadku to niestety musiałam dużo ograniczyć w jedzeniu, wyeliminować słodycze, mocno ograniczyć to co lubie jeść i znaleść czas na ćwiczenia. Chodziłam często głodna bo organizm wcześniej przyzwyczajony do żarcia zaczął dostawać mniejszą ilość i siłą rzeczy musiałam się jakoś przyzwyczaić - często chodziłam głodna, rozdrażniona i wściekła. Teraz po roku czasu wiadomo jest dużo lepiej, przyzwyczaiłam się do mniejszej ilości jedzenia, do niejedzenia słodyczy i do większej aktywnosci fizycznej, ale początki były naprawde trudne. Warto jednak spróbować i zmienić nawyki, bo widze po sobie że lepiej się czuję, mam więcej energii, mogę dłużej chodzić i biegać za dziećmi i nie mam zadyszki :) no i wygląd też się zmienił - ze 130 cm w talii mam ok 88 cm - więc duża zmiana na plus dla zdrowia i wyglądu :) jedyny minus jaki widze i już nie zmienie to skóra zwisająca z brzucha - niestety 20 lat nie mam żeby była bardziej elastyczna i się ujędrniła ładnie, ale po takiej otyłości jaką miałam plus trzy ciąże to mimo wszystko jestem dumna z tego co osiągnęłam i staram się tą zwisającą skórą nie przejmować zbytnio :) 

Pozdrawiam!

27 lipca 2024 , Komentarze (4)

Od dwóch dni nie jem chleba. Trochę chodzę podminowana w związku z tym ale na razie mnie nie ciągnie na niego :) jem za to wafle ryżowe, nawet spoko ale na kaloryczność też muszę uważać, oprócz tego twaróg chudy, serek wiejski lekki, mięsko gotowane, ryba itp. Staram się jak mogę by nie chodzić głodna bo jednak przyzwyczajenie do jedzenia chleba mam mocne i z rozpędu mogę go zjeść. A chciałabym zobaczyć z ciekawości jaki będzie efekt po tygodniu czy dwóch. Czy ma to sens żeby chleba nie jeść czy nie. Ja uwielbiam wszelkiego rodzaju chleb, nawet sam bez dodatków wiec odstawienie go to duże wyzwanie dla mnie ale na razie daje rade :) 

jutro zabieramy z mężem dzieci do kina na bajke " w głowie się nie mieści 2" bo już od dłuższego czasu mój średniak wierci mi dziure w brzuchu że chciałby to obejżeć. Dobrze że jeszcze to puszczają w kinie bo by nam żyć nie dał :D może potem wpadniemy do szwagierki na kawe bo jadą w przyszłym tygodniu na tydzień do Chorwacji. Osobiście troche im współczuje bo temperatury głoszą piekielne. Ja się cieszę z naszych wczasów nad Bałtykiem, bylo super, nie za ciepło i nie za zimno, nie żebym zazdrosciła tej Chorwacji bo nie zazdroszcze, tym bardziej że za ich tygodniowy pobyt tam wychodzi więcej niż za nasz 15-dniowy nad naszym morzem :) ale niech wypoczną, źle nie życzę nikomu :) już dawno przestałam zazdrościć innym i zaczęłam doceniać to co mam, heh chyba jednak się starzeję :D 

waga ładnie się trzyma, równe 58 kilo, fajnie, uhahana jestem mega :) a kroki też nieźle - powyżej 12 tyś więc też ok :)

pozdrawiam!

24 lipca 2024 , Komentarze (1)

Od jakiegoś czasu utrzymuję dzienną liczbę kroków powyżej 10 tyś :) fajnie, staram się codziennie coś robić i być w ruchu. Z dzieciakami chodzę na spacery i na plac zabaw, w domu staram się non stop ruszać. Byleby być w ruchu. Dzisiaj ogarnęłam pokój od chłopaków, poprzesuwałam im łóżka i szafy i zrobiłam miejsce na biurko. Przyszedł też plecak dla sredniaka - plecak, worek na strój, piórnik, bidon i śniadaniówka, oczywiscie z minecraftem bo młody ma fioła na tym punkcie :) 

tak sobie myśle ze zrobiłabym sobie wyzwanie w postaci niejedzenia pieczywa. Na raznie przez tydzień zaczynajac od jutra i zobaczymy ile mi się uda i jaki będzie miało to wpływ na wage :) bardziej ciekawość niż dążenie do spadku wagi choć jak mi spadnie kilka kilo to będe happy :) 

dzisiaj kroków miałam zrobionych ponad 14 tyś, jutro planuje rano ogarnąć jakiś obiad na szybko i też z dzieciakami połazić ewentualnie pojechać pochodzić po parku czy do zagrody żubrów w Pszczynie albo na ogrody Kapias - coś na pewno wymyśle :) w końcu jeszcze miesiąc im został wakacji a potem szkoła i przedszkole :) niech się jeszcze nacieszą :) 

pozdrawiam!

21 lipca 2024 , Komentarze (2)

Jest godzina 24.23 a ja nie moge spać - pełnia na niebie aż razi po oczach, do tego jeszcze najmłodszy przyszedł mi do łóżka i zasnął bo coś go obudziło, chyba ten księżyc. Masakra się zapowiada. 

dni jakoś lecą powoli. Najstarszą odwiozłam na obóz konny pod Krakowem - 7 dni trwa i jak na razie jest cisza w domu aż dziwnie :) mimo iż pozostała dwójka została w domu :)

pogoda dopisuje na tyle że powoli zakopuje dziury w ogrodzie które kochany pies zrobił, wyrywam chwasty i zarośnięty bluszcz i takie różne pożądkowe rzeczy. Chłopaki w tym czasie są najczęściej w basenie :) 

staram się robić ok 10 tyś kroków dziennie i o dziwo udaje mi się to - dzisiaj nawet było 12 600 :) waga bez zmian - 58 kilo mimo iż akurat dostałam @ - więc dobry znak bo z regóły woda mi się wyedy odkłada  i mam przynajmniej kilo więcej :)

pozdrawiam!

15 lipca 2024 , Komentarze (2)

Grill w sobote był udany, dzieci się wyszalały w basenie, a ja byłam nonstop na nogach :)

wczoraj byliśmy z dziećmi na dniach Pawlowic, też się wyszalaly, poskakly na dmuchańcach, mieli pomalowane buzie, ogólnie fajnie spędzony czas. Ilość kroków wczoraj to 10500 :)

dzisiaj dzieciaki wrzucilam do basenu i zakopywałam dalej dziury na ogrodzie zrobione przez psa, zajęcie polegało na tym że ładowałam ziemie łopatą do kary, wiozłam to wszystko pod dziure i rzucałam ziemią :) tak mi zlecialo kilka kursów plus jeszcze spacer z psem wieczorem i efekt końcowy to 12500 kroków :) fajnie :) ale padnięta jestem dosć mocno :) 

pozdrawiam!

13 lipca 2024 , Komentarze (2)

Plan wczorajszy wykonany - dziury na przodzie ogrodu zakopane, jeszcze mi zostało zakopać jakieś 3/4 na reszcie ogrodu ale to po niedzieli :) kroki ładne - ponad 11 tyś. 

dzisiaj przyjeżdża po południu szwagierka z rodzina to planujemy grilla i kociołek (jak ktoś robił to wie o co chodzi) i może dzieciaki się popluskaja w basenie - kupilismy nową pompe piaskową tym razem bo stara już miała kilka lat i ją szlag trafił. Ciastko mam upieczone - wczoraj znalazłam przepis na kruche z jabłkami i galaretką i zrobiłam - nie wiem jak smakuje bo nie kosztuje tego ale zaczyna mi powoli zwisac opinia innych - jak nie smakuje to niech nie jedzą :) 

od 5 rano nie śpie - ogarnęłam pranie, lekkie porządki zrobiłam, jeszcze musze łazienke ogarnąć i stół w altance na popołudnie ale to jak przyjade z jazdy konnej bo młoda jeszcze ma na 9.30 dwa treningi.

no i w sumie tyle. Burza była w nocy, wiało, lało i błyskało okropnie, ale jak bylam zakurzyć o 5 rano to od razu zrobiłam obchód wokół domu i na szczęście nie ma zadnych szkód. 

yeraz chwilka relaksu z kawusią, śniadanie ogarne rodzince i do wydobycia jak się mówi u nas na śląsku :)

pozdrawiam!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.