Pogoda się zmieniła, a ja lepiej się czuję. Dla mnie mogłoby być stale 17 stopni, trochę chmur, trochę słońca, lekki deszcz. Teraz jest pięknie.
Ja już bez kasy. I postaram się już niczego nie kupować, pewnie mąż chciałby jabłka. Jest duży, prawie 190 cm i je więcej niż ja i Eulalia z wyzwania jutubowego😬. Dziecko je podobnie do mnie, czasem mniej. Mąż codziennie może zjeść 5-6 jabłek. Je 5 razy dziennie. Jeśli policzę wodę osobno to starczy 250 zl z mięsem i apkami. Swoją drogą w wyzwaniu nie było wody, a ja liczyłam z... 🤪 Wodę będę liczyć osobno to i na jabłka będzie. Mix z cerffura spoko całkiem. Wczoraj:
S: ja w pracy/ racuchy mąż i dziecko
O: kaczka, 🥔 zapiekane, buraczki zasmażane, kapusta modra( zasoby zamrażarki)
k: melon, racuchy 2, sałatka z orzechami i fetą

I łowy z cerfura, będą dziś hreczniaki.

Ostatnie zakupy z wczoraj i dzisiaj, jajka dwójki 😓 bo tańsze. Za to trafiłam na mozarelle pół kilo za 11 zl


Teraz wakacje do niedzieli od sklepów, apek i innych przyziemnych, acz koniecznych rzeczy... ommm.....😇
A jeszcze zakup prozdrowotny z wczoraj: Olej lniany zimnotloczony, pyłek pszczeli dla córki do miodu, mąż też je. Przyprawy.
