to taki mały piątek. Nie byłam w sklepie. Sukces. Jednak mnie coś bierze, w moje pracy bardzo łatwo coś złapać od zakatarzonych ( alergicznie-nauczyciel zrozumie) dzieci. Może trzeba będzie iść na chorobowe.
Hit z wczoraj, zrobiłam koktajl z mrożonych truskawek i jogurtu , tak jak lubi moja córka. Ale cichaczem wrzuciłam tam surowego buraka. I wypiła do dna. Kolor był inny, dałam dwie łyżeczki miodu. Ale wypiła. Ja za to nie dałam rady całego i oddałam mężowi. Konsystencja nie ta, smak nawet. Hreczniki też dobre ( kasza, twaróg, jajko i oliwa do smażenia) Jedzenie z wczoraj:
śniadanie: ja w pracy to co dawali, czyli weka ser żółty, sałata, ogórek, serek malinowy/ mąż jajecznica na szynce, i kanapki z szynką do pracy/ córka kanapki z pesto
obiad: zamieniony z kolacją-grzanki z szynką, pieczarką, serem mozarella i pesto, koktajl, oliwki z zasobów spiżarki
kolacja: hreczniaki, kalafior z bułką tartą, mizeria z kozim jogurtem i sałatą
czekolada...jeszcze zasoby urodzinowe córki, 4 kostki duże
Wszystko jakoś tak spokojnie jeśli chodzi o organizację jedzenia i gotowanie.
Pogoda się zmieniła, a ja lepiej się czuję. Dla mnie mogłoby być stale 17 stopni, trochę chmur, trochę słońca, lekki deszcz. Teraz jest pięknie.
Ja już bez kasy. I postaram się już niczego nie kupować, pewnie mąż chciałby jabłka. Jest duży, prawie 190 cm i je więcej niż ja i Eulalia z wyzwania jutubowego😬. Dziecko je podobnie do mnie, czasem mniej. Mąż codziennie może zjeść 5-6 jabłek. Je 5 razy dziennie. Jeśli policzę wodę osobno to starczy 250 zl z mięsem i apkami. Swoją drogą w wyzwaniu nie było wody, a ja liczyłam z... 🤪 Wodę będę liczyć osobno to i na jabłka będzie. Mix z cerffura spoko całkiem. Wczoraj:
Jakaś jestem nie do życia od wczoraj, obstawiam pogodę. Pot ze mnie cieknie, chodzę w krótkim rękawku, a i tak ledwo żyję. Ciężko mi się myśli i porusza.Niby fajnie , że ładna pogoda. Czy to przez otyłość tak się czuję? Pewnie tak.
Czeka mnie jeszcze wycieczka wieczorna po paczkę, tym razem mix z cerfa, zobaczę co dają w mixach, skoro mąż chce mięsko. Wczoraj idąc do biedronki po paczkę wege trafiłam na mixa i wzięłam też. Było mięso wołowe na rosół i super. To są dwie paczki o wartości 24 zł łącznie, trochę mało, ale te porzeczki były drogie. Bazylia zdechła, trochę się podniosła po podlaniu. Nieśmiertelna sałata i pieczarki😉 Co można robić z sałaty??? Z pieczarek może tym razem zrobię krokiety.
Wczorajsze jedzonko:
s: ja w pracy/ córka kanapki z pastą z zielonego groszku/ mąż sałatka kartoflana
O: makaron z brokułami, szynka, serem mozzarella i jogurtem
...zaczął się od niedzieli. W niedzielę wydałam 96,24 zł-tgtg i osiedlak, a dzisiaj 71,23zł- tgtg biedronka, aldik i kosz cerffura. Łącznie 167,47 zł do końca tygodnia zostało mi 82,53 zł. Było pyszne tgtg prawdziwe chleby na zakwasie i pycha drożdżówka. Po biedronkę wegę idę wieczorkiem. Mąż zgłasza zapotrzebowanie na mięso- jest murarzem więc musi mieć krzepę. Udało mi się upolować dwie piersi z kaczki i szynkę prostuttio
A nie napisałam tego wczoraj, w sumie najważniejsze- zaczęłam mieć mniejszy apetyt, nie wiem czy to jest związanie z tym wyzwaniem, czy to pogoda, czy coś innego. Ale dzisiaj się zwazyłam i ważę 89,4 kg czyli około 1 kg zeszło. Będę to obserwować dalej.
Wczorajsze jedzonko:
S; kanapki z resztką pasty z fasoli, resztak sera, warzywa, chcleb na zakwasie z śliwką
O: kromka chcleba, frytki z obierek ziemników i resztka przysmaku świetokrzyskiego
k: ziemniaki, warzywka w masełku, haloumi smażone ulubione przez córkę, kiszony od teściowej
Polecam te frytki z obierek, bo smakują jak czipsy, gotowałam dużo ziemniaków na obiad i do kartoffesalad. Przypomniałam sobie o nich, po co wyrzucać, a córa klaskała z radości 🤪
Eksperyment mi się podobał, nawet BARDZO. Co prawda, ja przekroczyłam budżet 3,60 i mój mąż kupił sobie jakieś żelki i cole za 15zł dodatkowo, cóż począć, nie zabronię😛 ale mam nowe plany po zdobytych doświadczeniach.
Na pewno trzeba mieć czas:
A. na szukanie promocji, ale ja lubię szukać takowych
B.na gotowanie, raz idzie szybko, bo zostało coś z wczoraj, raz schodzi 2 h, ale ja lubie gotować i eksperymentować w kuchni
C. nauczyć rodzinę jeść co jest, szczególnie najmniejszych członków, ale moja młod daje radę 😁
W tym tygodniu ustalam budżet 250zł, ponieważ chcę kupić lepsze jajka, przynajmniej jedynki jak nie zerówki, są zdrowsze, smaczniejsze i podobno kury tak nie cierpią. Chcę też lepszego sera żółtego, ten blok z aldika o nazwie edamski był bardzo słaby. Chcę też mieć zdrowy tłuszcz, kupię olej lniany tłoczony na zimno do sałatek i twarogów. Kręci się z niego zdrowotna pastę budwigową. Tak, teraz pociągnę temat zdrowego odżywiania z możliwie najniższym budżetem. Przydało by się jeszcze zwiększyć trochę ilość białka w diecie.
Ponieważ tak było w jutubowym wyzwaniu, tak i tutaj ustalam dodatkowy budżet miesięczny 150zł na: olej, przyprawy, sos sojowy, sól, cukier trzcinowy, kawę, herbatę, drożdże, proszek do pieczenia. Kawę kupujemy lepszą z wrocławskiej palarni bo tanie kawy mi szkodzą.
Oraz 50 zł na ulepy cukrowe męża, które sobie kupuje w pracy.
100zł na zapasy długoterminowe do spiżarni. Łącznie 1300zł na miesiąc. No zobaczymy jak to pójdzie.
Mam dwie spiżarki, jedną z puszkami, słoikami i suchą żywnością z terminem minimum rok. W niej jest wszystko co jemy i co da się przechować. Spiżarnie przeglądam co pół roku i jak jest na dacie, przenoszę do spiżarni w kuchni. Tam są zachomikowane rzeczy z krótka datą i z czego gotuje na co dzień.
To są rzeczy które mi zostały po tym tygodniowym wyzwaniu. Ze spiżarki za to pociągnęłam poza budżetem borówki, płatki nori i kiełbasy.
To jedzenie z wczoraj:
s: wegeburgery z buraka
o: wczorajszy ryż który został zamieniłam w potrawkę curry z kurczakiem zagrodowym
k: pizza totalnie resztkowa
Piękny jest park Szczytnicki, udał mi się nawet zobaczyć karpie koi. Jak to dobrze ,ze mam tylko 15 min drogi tramwajem do niego.
Wczoraj ani razu nie byłam w sklepie. Lodówka zaczyna już być bardziej przejrzysta, co oznacza, że wkracza kuchnia resztkowa. Córka dzisiaj skakała rano ze szczęścia, bo kuchnia resztkowa to słowiańskie podpłomyki. Kto zna jutuby Adolfa Kudlińskiego ten wie😁 Wszyscy oszaleliśmy na ich punkcie. Są mega proste i pyszniejsze od pizzy. Mąka i gorąca woda, sucha patelnia. Do tego tarta mozarella najlepsza i baza pomidorowa, ulubione przyprawy. Mogą być dodatki lub nie. Dziś córka pokroiła cebulkę i koktajlowe pomidorki.
A to wczorajsze jedzonko. Te trzy naleśniki to córki, mój ten mały plus kanapki z pastą fasolową kiszony i cebula. Obiad to sałatka, kuskus i smażony patisony. Na podwieczorek babeczki gruszkowe.
....kupiłam najtańszy bochenek chleba. I wyprztykałam się z kasy na ten tydzień. Czwartek, czwartunio. Narazie nic nie brakuje, dostałam też ekstra kilo gruszek darmowych. Jutro może zabraknąć wody, jest ostatnia butelka. To jedzonko z wczoraj, upiekłam prosty jabłecznik i makaron ze szpinakiem oraz serkiem feta z mango. Ale pyszne połączenie, tak to pasowało, że na pewno to powtórzę, dodałam jeszcze tartą mozarellę. Układam już powoli must hevy na kolejny tydzień. Na pewno odłożone musi być 21 zł na wodę, 2 wytłoczki jajek. Teraz się trzymam by nie łazić po sklepach. To chyba zakupocholizm i łowiectwo promocji. Muszę to zwalczyć i odpalać tylko 2 dni w tygodniu. Kiedyś, gdy byłam chuda to łaziałam po lumpeksach i szukałam perełek, teraz tylko gdy mam wenę dla córki łowię, a sobie już nic. Bardzo nie lubię chodzić teraz i sobie coś szukać. Męczą mnie sklepy z odzieżą, unikam jak mogę i zamawiam rzez internet, gdy juz muszę. I musiałam-podarły mi się spodnie, które kupiłam dwa lata temu w F&F świetne jegginsy. Niestety teraz przyszły dwie pary z C&A i to już nie to, ale będę chodzić.
Podliczyłam kota 😵 57,27 na ten tydzień, ale może zostaną saszetki i smaczki na przyszły. Przestałam mu sypać karmy tak ,że ma cały czas pełna michę. I tadam...kocur zaczął jeść wszystko. Karmię go z 6/7 razy dziennie małymi porcjami i wszystko znika z misek. Co prawda kot jest bardziej upierdliwy i nie da mi siedzieć w kuchni bez swojego tańca i miałków, typu nic nie jadłem od ostatniej minuty. Ale mniej się marnuje. Super.
No, no 4,40 zł do niedzieli 🤫. Nie przewidziałam ,że mąż sobie coś kupi w pracy, kupił tonic i mleko skondensowane do kawy 1l. Wydał 15zł, a ja dziś 5,60 na wodę i fetę w promce. Stop, stop już nie chodzić po sklepach!! Mąż wie o wyzwaniu, ale pić mu się chciało 😁 Damy radę , wierzę w to. Jedzenia dużo w lodówce. W paczce były dobrej jakości papryka ,avocado, sałata ofcors. Paczka mała ale bio. Ten chleb za 7,50 okazał się małym napompowanym i barwionym karmelem. Fakt za 11zł mam siatę pieczywa z apki. Muszę być czujna, ceny chleba nie widziałam, dopiero na paragonie.
Już wiem, że dużo schodzi na wodę. 3,99 za 2 litry. Ale butelka jest zwrotna, a woda dobra. Zostanę przy tym mimo,że to koszt 21zł tygodniowo. Wypijamy jedną butelkę dziennie.
Wczorajsze jedzonko.Moje, mąż miał pudełko i córka też dodatkowe do pracy i szkoły.
Inspiruje mnie ta kobieta z Afganistanu. I nie tylko, lubię oglądać takie filmiki z życia codziennego ludzi z różnych zakątków świata. Codzienne konieczne czynności wykonuje w takim spokoju i z wdziękiem. Mistrzowie zen bywają wszędzie 🙂 Ja dziś w takim spokoju poruszałam sie rozwieszając pranie. Było to bardzo satysfakcjonujące. Na pewno też działa to dobrze na hormony.
Nie przejedlismy tego żurku i sałatki w sumie też. Za dużo, nie umiem robić porcji akurat. Żur i sałatka nie nadaje się do mrożenia. Znów zmiana grafiku i okazało się ze mam na popołudnie. Poszłam zatem do osiedlaka zobaczyć co słychać na outletach i tam był kurczak zagrodowy na promce. Bardzo go lubię, bo nie jest napompowany i nie śmierdzi. Kupiłam całego za 10zł, będą z niego 3 porcje rosołowe, piersi i udka. Na cały miesiąc. Do tego naturalny sok z malin i miodu warty 23 zł za 4,5zł. Ale żeby nie było różowo, to musiałam się wracać z rekalamcją, gdy przeczytałam rachunek, nabite 1kg kurczaka więcej, heh. A cena chleba mnie przeraziła, 7,5 za mały bochenek mieszany z ziarnami 😵 Zamówiłam też wege paczke z cerfa. Będe musiała urządzić spacerek o 20. Przyda się nastukać kroków. I jestem ciekawa co dadzą. Obstawiam nieśmiertelną sałatę i pieczarki 😀
Łącznie od niedzieli i z tgtg wydane juz 183,46 zł. Czyli zostało mi max 26zł. Coś mi się wydaje , że nie zjemy tego wszystkiego do niedzieli. Jakaś nabita jestem, kisielu z borówkami nie ruszyłam wczoraj i oddałam mężowi. Teraz muszę juz odpuścić chodzenie po sklepach i zaglądać na promocje do poniedziałku. Wtedy zaoczne kolejny tydzień za 210zł
śniadanie: sałatka warzywna z wczoraj i kromka chleba, pół jabłka, herbatka z limonką
obiad: surówka z brokuła i papryki, pieczone ziemniaki i udko pieczone w polewie miodowej,
kolacja: koktajl z truskawek i jogurtu, kromka chleba z pastą słonecznikowa i 2 śliwki