77,9 tak, tak to nie pomyłka.
Jest to spowodowane trzema problemami, pierwszy to menopauza, drugi depresja trzeci to że jestem ciągłe głodna. Na pierwszy nic nie poradzę,na drugi biorę leki od kilku miesięcy a na trzeci nie pomaga nic. Wypróbowałam już wszystko między innymi ograniczenie węglowodanów oraz jedzenie większej ilości białka. Nic nie pomaga po posiłku czuję straszne ssanie w żołądku nawet 2 godziny,kto normalny to wytrzyma ? Gdyby to były epizody to ok można przetrwać ale to jest mnie chleb powszedni.
Przez sposób odkładania się tkanki tłuszczowej głównie na brzuchu stałam się kaleką, brzuch w pewnym momencie już zwisał mi nieco na pachwiny,masakra. Bolały mnie mięśnie w okolicy krzyża ledwo byłam w stanie łazić,po paru krokach miałam trudności z mówieniem łapałam oddech jak ryba wyciągnięta z wody a pracuję fizycznie. Obwód mojej talii sięgną niechlubnego rekordu 112 centymetrów. Doprawdy nie wiem jak ludzie mogą funkcjonować z otyłością,dla mnie to nie do zniesienia. Podzielam walkę o powrót do wagi 60-65 kilogramów maksymalnie. Jem 2 czasem jeden posiłek dziennie, kalorycznie wypada różnie 600,1000 maksymalnie 1400 . I niestety zaczęłam palić,tak wiem że to okropne ale to pozwala mi nie żreć. Kiedyś piłam czarną kawę bc jednak od momentu zachorowania na covid zupełnie nie czuję zapachu i smaku kawy, doprowadziło to do tego że od 2 lat nie piję jej wcale bo smak jest do niczego nie podobny. Miałam w życiu dwa epizody palenia, krótko to trwało po jakieś 6 miesięcy. Tak samo jak z dnia na dzień zaczynałam palić,tak z dnia na dzień przestawałam i to bez żadnego wysiłku Plan mam taki że rzucę palenie gdy zejdę choćby do 70 kg. Dziś obwód talii 100 cm, funkcjonuję już trochę lepiej, czuję niewielką poprawę, jest mi lżej. Przez moją otyłość unikam ludzi a w szczególności znajomych, nie chcę żeby widzieli mnie w tym stanie, zawsze byłam szczupła a teraz wyglądam gorszej jak w ciąży. Dziś rano wypiłam herbatę z cukrem niestety,bc nie przełknę. Na kolację będzie wędzona makrela z bułką, grejpfrut, herbata.