Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Na Vitalii jestem od dawna parę miesięcy po urodzeniu pierwszej córki, po każdym porodzie i w pomiędzy czasie odchudzałam się z vitalijkami ... w sumie zbyłam tu już jakieś 20 kg :) może i więcej sumarycznie. Dziś jednak stanęłam w obliczu prawdy, urodziłam już wszystkie dzieci jakie chciałam urodzić w łącznej liczbie 3... dla mnie to koniec tego etapu i początek nowego, wprawdzie jeszcze w pieluchach, ale chciałabym w końcu dać wyjść sobie z tego co zostało po BigMama z okresu trzech ciąż. Owszem waga startowa wielka, cel ostateczny hard, ale nie na jeden rok więc spokojnie.... skłaniam się do odchudzania, bo chcę znów być aktywna, żwawa, ruchliwa... a nie ociężała i zmęczona fizycznie, szczególnie że moja trójeczka wymaga mojej aktywności...za bardzo lubię jeść wszystko...trzeba coś z tym zrobić...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14228
Komentarzy: 202
Założony: 6 maja 2011
Ostatni wpis: 13 czerwca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
venga

kobieta, 40 lat, Świdnica

164 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: - 10 kg na 2021 roku (łącznie będzie -28 kg)

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2018 , Komentarze (4)

No więc, czasami każdemu się nie chce... więc gdy mnie się nie chce to śpiewam sobie...

śpiewam... aż mi się zachce w końcu.

23 stycznia 2018 , Komentarze (26)

Ratunku!!! No trzecia doba noszenia tego mojego małego kloca, kręgosłup mi wysiądzie :P Idziemy do lekarza na 15.45 bo podejrzanie marudzi, niby może zęby a może nie... ech... szlak trafi moje pory posiłków, dopiero jem śniadanie :( dobrze że sałatkę z wczoraj miałam gotową. Odpocznę chwilę to coś poćwiczę innego niż noszenie młodego. Dobrze że babcia w obliczu gorączek małego postanowiła siostry zabrać do siebie i przenocować przez dwa dni, zawsze to odrobinę lżej.

Oglądam swój bęben każdego dnia, o tyłku nie mówię bo to raczej wielka D....A ... w każdym razie no patrzę, przyglądam się (dla motywacji) i myślę nad tym, że kiedyś uważałam że jestem gruuuba jak miałam wałki, a teraz kiedy doszłam do stanu gdy wałków już nie widać bo jest jeden wielki Wał Sadłowy marzę żeby wałki powróciły i rozkminiam przy jakiej wadze one się pojawiały?Wiecie? Takie dwa - trzy wałki, oddzielone  od siebie zagięciem. Bo po etapie wałków następuje etap wielkiej narośli brzusznej obciążającej kręgosłup i ten już mam i dobrze wiem jak wygląda, bo od ciąży z drugą córką do teraz po urodzeniu trzeciego nie widziałam wałków.

No i tak szczerze między nami odchudzającymi się Paniami i Panami, bo przecież tacy też tutaj bywają. Porozmawiajmy sobie o tym co się złożyło w ostatnim czasie na naszą decyzję o zrzuceniu nadmiaru sadła a co definitywnie kopnęło nas w tyłek? Jakaś sytuacja? Czyjeś słowa? Ciuch w który się nie zmieściliście? BRak kondycji do wejścia po schodach?

Zachęcam Was więc będę szczera:

1. Coraz częściej kuło mnie serce - pomyślałam, że pewnie tonie w morzu tłuszczu i ledwo pika, przypomniałam sobie naszego znajomego, który przez dużą nadwagę i stresy miał zawał w wieku 36 lat (kurna! mam stresy! mam 34 lata! Mam BMI wielkie jak cholera!)

2. Kilkukrotnie po dniach świątecznego obżarstwa odczułam swoją wątrobę, co się nigdy wcześniej nie zdarzało. Poczytałam. No szlak by trafił, jeszcze sobie wątróbkę wykończę przez moje niepohamowane napady łakomstwa. O nie nie! Ja mam trójkę dzieci, plany, ja muszę żyć i być zdrowa!

3. Na Sylwestra chciałam ubrać sukienkę... kiedy poprosiłam męża żeby zapiął na plecach... usłyszałam... eeeeeeee kochanie.... NIe da Rady! ....Jak to nie da rady! POmyślałam, przecież ona jest elastyczna, rozciągliwa! O w dupę. W co ja się na chrzciny syna ubiorę w pałatkę? Tylko khaki na chrzciny jakoś denne barwy.

4. Obiecałam sobie, że przenigdy poza ciążą 100 kg nie przekroczę, i co? Raz dwa trzy i przekroczyłam... latem nie będę miała siły na wycieczki z moją gromadką po górach.

5. Młoda dostała ćwiczenia fizjoterapeutyczne do domu i  zaszantażowała że będzie robić, jak ja z nią zrobię, a tam np. nogi za głowę na leżąco... :oo zgrozo, ledwo się ruszam, nie jestem w ogóle elastyczna.

6. Po świętach robię zakupy w Rossmannie, córka ze mną. Pani przestaje wykładać towar na półkach, podchodzi do kasy i woła... proszę Panią w ciąży, wskazując na  mnie... Żenada do potęgi. Wróciłam do domu spojrzałam na siebie w lustrze i chyba wreszcie dotarło do mnie co widzą inni, a co widzę ja. Ja nic nie widzę, bo patrzę w lustro tylko na twarz, przez trzy sekundy.

7. Ostatnio po spaniu boli mnie kręgosłup.

Chyba to najważniejszy spis argumentów. Definitywny był pkt 6. A u Was?

No i jeszcze jedna rozpiska. Wasze, Moje, Nasze 7 grzechów głównych? Napiszmy je w czasie przeszłym by wskazywały zamierzchłą przeszłość. Bo teraźniejszość jest przecież inna.

1. Jadłam mnóstwo słodyczy.

2. Jadłam nieregularnie, objadając się na noc.

3. Jadłam duużo białego pieczywa. Używałam strasznie duuużo masła/margaryny.

4. Piłam za mało wody.

5. Brakło mi aktywności fizycznej innej od codziennych czynności i obowiązków.

6. Jadłam coraz mniej owoców i surowych warzyw.

7. Rzadko jadłam kasze, ryże, makarony ziarniste.

no i ósme jeszcze muszę dopisać: Ciągle jadłam. Jadłam kompulsywnie. Szczególnie słodycze.

Zachęcam Was do spowiedzi. Do podsumowań, do wyrzucenia z siebie tego syfu całego. Po co? Po to by można było namacalnie do tego wrócić. Zachęcam do krótkich komentarzy i Waszych własnych wpisów w pamiętniku. POdzielmy się argumentami. Spójrzmy na swoje błędy. Większość z nas pewnie popełnia te same. Może uświadomimy sobie takie, o których nie wiedzieliśmy, bądź nie pomyśleliśmy.

Miłego dnia. Udanych wpisów. Smacznych posiłków :*

Cieszę się, że jesteście.

22 stycznia 2018 , Komentarze (7)

A teraz JA! Zważyłam się no pewnie, że tak. Wprawdzie spadek nie wielki, ale jest i to jest sukces, spadek 0,5 kg oznacza łącznie 3,8 na minusie a do końca pierwszego pełnego okresu tj. pełnego miesiąca zostało jeszcze 10 dni... a więc wszystko się może zdarzyć! Wszystko, a ja już wyrobiłam normę styczniową tj. 3,3 kg założone na każdy miesiąc :) i mam naddatek na luty :p w razie jakiegoś niepowodzenia, a w razie powodzenia szybciej osiągnę cel pierwszy tj. 13kg do 01.05 :p A wiecie, że 3,3 kg na miesiąc to zaledwie 110 g dziennie ?? :O :D i tym optymistycznym akcentem kończę o wadze.

NA śniadanie (ehm nie powiem zmaniłam godzinę jak zwykle, ale serio nie moja wina mały gorączkuje i cały dzień jest na rękach, teraz drzemie może uda się zjeść coś - właśnie grzeję) zrobiłam sobie sałatkę:

brokuł + żółta papryka + dwa jajka na twardo + feta + jogurt naturalny + pieprz i sok z 1/2 cytryny

Było smacznie i będzie na jutro. A że śniadanie i II śniadanie było póóźno to właśnie będę siadała do obiadku, grzeję karpia :P :P uwielbiam karpia

Wypiłam dziś dzban PuErh mojej ukochanej czerwonej herbatki no i sporo wody, ale jeszcze muszę uzupełnić. SPoro to jednak za mało. PRzez to za mało wody weekend nie był aż tak efektywny jak mógł być :)

Idę szamać, może coś potem poczytam :* Lubię gdy tu zaglądacie :D Wszystkim chorym i przeziębionym życzę dużo zdrówka :* LEczcie się kochane i do dzieła :D

22 stycznia 2018 , Komentarze (1)

odchudzanie... długi i mozolny proces spalania tłuszczu, zmiany sposobu żywienia, świadomej aktywności fizycznej, proces nauki jak dbać o własne zdrowie, ale też proces nauki obserwacji, analizy, organizacji, planowania... Sam plan odchudzania przewidywanie trudnych chwil, zastoje w spadku, dbanie o odpowiednią motywacje wewnętrzną i zewnętrzną... Spójrzcie jak wielkiego trudu się podejmujemy. Tym większa chęć by się udało... Czy dziś planujecie coś wyjątkowego na ten t użytek w kwestii diety? Nie chodzi o same osiągnięcia mogą być plany kulinarne

19 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Hahahahaha, ale temat że aż wszyscy czytają :) 

Taaaak wytrzymałam 10 min treningu więc nie wiem czy zdążyłam zacząć spalać. No ale nic, nikt mi nie powie że nie próbuję, że olewka czy coś. Spociłam się w te 10 min, zasapałam i nawet bolały mnie mięśnie. Boże jaka nadzwyczajna kondycja. Dlaczego nie mam tyle sił co kiedyś? I dlaczego w ogóle kobiety w ciąży tak często tyją i tak rzadko ta waga schodzi przy porodzie? Pytam bo myślę, że to wielce niesprawiedliwe. Chociaż w sumie po porodzie zeszłam do 92 kg żeby nad-rzucić 10 kg w niespełna 6 m-cy :o 

Dziś ugotowałam zupkę włoską z ryżem, lekka niezwykle i mało kaloryczna a przy tym dla mnie smaczna :) (postaram się zaraz wrzucić foto z telefonu) co prawda do 13.30 było ok bo śniadanie i zupkę udało się zjeść, ale jak to przy dzieciach (trójce) czas  uciekł i nagle się zrobiła 21.30 a ja w gębie nic przez 8 godzin? No nic zjadłam jak zwykle Wasy i jogurt, byle do rana. I byle bym jutro nie czuła się przez to baardziej głodna.

Jutro zjazd na uczelni a ja mam zjazd i chce mi się spać. Jeszcze kursowanie między uczelnią a domem żeby małego nakarmić bo butli kijem nie dotknie. Echhhh

17 stycznia 2018 , Komentarze (11)

Cześć i czołem! Kluski z rosołem :)

Wczoraj wypożyczyłam sobie córkę kuzynki więc cały dzień miałam czwórkę dzieci nie trójkę. Było wesoło :) Dziś słabo przypilnowałam tego co jadłam. Tzn. śniadanie zjadłam, tego się trzymam i pilnuję później trochę się skiepściło przez co dopadł mnie nagły głód. Całe szczęście wbrew pozorom po przeliczeniu kalorii zmieściłam się w zapotrzebowaniu dziennym i nie przekroczyłam limitu ... uffffff bo już chciałam się nad sobą użalać. Do poniedziałku jeszcze kawał czasu .... jutro chyba zrobię jakąś zupkę :) coś do wypicia na ciepło, a rano jajeczniczka mi się marzy :) taka ze szczypioreczkiem... mniam.... 

Trzymam się nie jedzenia pieczywa białego i nie jedzenia bułek na kolację. Kolejny wieczór z Wasa :) chyba się polubimy :P Więc ponieważ byłam głodna na kolację zaserwowałam sobie:

3 kromki Wasa + mozarella, pomidor, 2 plasterki cebuli i 3 paski żółtej papryki + pieprz

no i był dziś spacerek 2h :) niezbyt może intenstywny ale przynajmniej w trakcie spaceru nie podjadałam, z każdym dniem diety uświadamiam sobie jak dużo jadłam, jak bez kontroli,choć wydawało mi się że jem główne posiłki i czasem coś, a prawda jest taka, że jadłam chyba ciągle, a moja żuchwa nie przestawała pracować... w dodatku żarłam słodycze ostatnio tonami. Jutro jak mnie najdzie ochota na małe co nieco wciągnę kisiel :P A co! A może mnie nie najdzie. 

Mam taką cichą nadzieję na kolejny 1 kg .... to pierwszy miesiąc, duża waga startowa więc jeszcze jest szansa na taki duży spadek ale... no obiecuję się postarać. Żeby mi już teściowa nie cisnęła, że trochę ruchu i ćwiczeń, że dieta, że schudnąć by mi się przydało . Ale najważniejsze muszę zacząć patrzeć na siebie w lustrze i nie uciekać.

Postanowiłam jeszcze doprowadzić do odpowiedniego stanu skórę stóp i w tym celu nabyłam kilka opakowań skarpetek złuszczających, dwa już zużyłam i faktycznie jest różnica, lada dzień zastosuję kolejne. Druga rzecz to wyleczyć ostatecznie zęby i wybielić :) Pasty i płyny wybielające w użyciu od już i już widać efekt, leczenie też trwa w zasadzie od 1,5 roku (wiadomo koszty a przy 3 ciążach i 3,5 już latach karmienia łącznie posypało się to i owo) ale w tym roku już odbyłam 2 wizyty :)

Działam ostro z całą sobą :)

A Wy prócz planów odchudzających jakie macie jeszcze marzenia/plany.

16 stycznia 2018 , Skomentuj

Prosicie więc Wam podrzucam link do bloga. Trzeba pogrzebać w pierwszych wpisach. 

http://jakschudlam50kg.blogspot.com/

wpis uzupełnię wieczorem  :*

15 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Tak Kochane Vitalijki jest sukces tego tygodnia, a tak się strasznie baałam. Ale jest 99,7 kg a to oznacza, że w tym tygodniu spadek wyniósł 1,3 kg :) Starałam się... wiem że to nie woda bo opijam się ile potrafię i pamiętam, przez co sikam po nocach :P

Dlaczego ostatnie dwa spadki były takie ładne, jak myślę?

1. Nie opycham się słodyczami - ale zjadłam 8 kostek czekolady i wczoraj kawałek sernika z galaretką (sernik zamiast ciastka z kremem i polewą czekoladową)

2. Nie obżeram się na noc.

3. Jem kolację z wykorzystaniem chlebka Wasa i jogurtu.

4. Jem jedno danie i myślę nad tym co jem i czy dziś wybieram zupę czy danie drugie bo zawsze mam dwa z uwagi na dzieci.

5. Rozpoczęłam ćwiczenia rozciągające ledwie 30 min, ale choćby ciutkę ruchu na początek.

Dziewczyny jestem szczęśliwa zakańczając ten tydzień z takim wynikiem. 

Teraz powiedzcie mi jeszcze:

1. Czy przepisy można dodawać każdy sobie czy trzeba mieć wykupiony jakiś pakiet z dostępem czy dietę?

2. Pomiary ogólne w cm chyba najlepiej robić raz w miesiącu, jak myślicie?

A jak minął Wasz tydzień.

14 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Tak od niedzieli, szykując się na kolejny tydzień i drżąc przed jutrzejszym ważeniem pytam Was:

1. Czy jest coś do jedzenia co można jeść praktycznie bez umiaru? W sensie napchać się jak mnie głód zaatkuje... Macie jakieś pomysły? Wiem nie dopuszcza się do głodu, ale zrozumcie, trójka dzieci, szkoła, przedszkole, terapia, rehabilitacja, studia, niemowlę ząbkujące... musimy być realistkami nie zawsze da się zjeśc w porę.

2. Jaki jest Wasz ulubiony dietetyczny syty obiad?

Niedziela a my jak zwykle nie odpoczywamy tylko remont kończymy, świąteczny wystrój zgarniamy...

TRzymajcie kciuki za jutrzejszy wagowy szok :)

Pozdrawiam i jeszcze póki co miłej niedzieli

12 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Nie nie napalajcie się po tytule wpisu, że od razu przejechałam rowerem dookoła świata albo jakieś kardio wrzuciłam. Córka dostała ćwiczenia rozciągające na kręgosłup i kurna nie sądziłam, że aż tak się zastałam w stawach i wszędzie, że ledwo co mogę w ogóle zrobić. Ubaw po pachy miałam i ja i dzieci jak patrzyły na mnie próbującą zrobić coś co im przychodziło z łatwością, starsza nawet podawała mi wody :D hahaha pocieszające jest to (jakkolwiek to nie brzmi), że ćwiczenia młoda dostaje od fizjoterapeuty  co 2 tyg i mamy ogólnie ćwiczyć przez rok, a że powiedziała że poćwiczy tylko jak ja będę z nią ćwiczyła, to przez rok mam zestaw ćwiczeń zapewniony... Fizjo pozwolił robić ale bez szaleństw tylko na lajcie ile się da, aż się mama rozciągnie należycie :)

Dziś na śniadanko jajecznica z 2 jaj + pół cebulki, na masełku + 2 kromki razowca + kawa rozpuszczalna z mlekiem, drugiego śniadania nie było bo się nie zdążyło, 3 naleśniki z konfiturą, ryba na parze (sama), 3 chlebki Wasa z twarożkiem i papryką i jogurt mały wiśniowy (chyba nie dopracowałam dzisiejszego szamanka)  a z wodą dałam ciała dzisiaj :(

Plan P.L. brzmi bosko, w ogóle plan w rozbiciu na cokolwiek jakoś tak przystępniejszy się staje. Jak Ty to policzyłaś??? Ja mam 40 kg licząc od 01.01.2018 tj. wychodzi 3,3 kg miesięcznie. Czyli do Sylwestra mogłabym ważyć 63 kg?! WOW Mission Impossible 2018 :)

Ważna na pierwszy etap data to będzie 01.05.2018 (generalnie połowa maja, ale chcąc licząc miesięczne założenia w pełnych miesiącach przyjmijmy 01,05) 29.04 mam urodziny, 05.05 30stka siostry, 12.05 chrzciny i roczek synka... będzie się działo będzie duuużo gości... To daje 4 pełne miesiące diety 4x3,3= 13,2 kg :o WOW! Uda się?! Jak myślicie na ile te 13 kg w 4 m-ce jest realne?

Drugi termin to 01.07.2018 - wiadomo wakacje :) - kolejne 6,6 kg... do wakacji 20 kg :o boshe aż się boję myśleć o takiej stracie.... Nie sądziłam że przyjdzie czas gdy zamarzę o 9 z przodu... a dopiero potem o 8... dlaczego tak łatwo jest przytyć a tak trudno zrzucić? Nie wiem no...

Działamy, oby w poniedziałek waga pokazała 1 kg mniej...

Buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.