Cześć wszystkim
Dziś pora na wyniki ważenia i małe podsumowanie 3 miesięcy z Vitalią.
Zacznę jednak od ostatniego tygodnia diety. Po poprzednim ważeniu nastąpiły dwie zmiany - Vitalia mi zmieniła dietetyczność posiłków zmniejszając o 100 kcal. Zapewne miało na to wpływ poprzednie ważenie (-1,5 kg), ale jednak odczuwałam w tym tygodniu braki kaloryczności posiłków. Drugą zmianą było zwiększenie obciążeń treningowych i ich niekorzystny wpływ na mnie, o czym pisałam wczoraj wieczorem, więc nie będę się powtarzać
Jak się okazało, dzisiaj na wadze stwierdziłam bardzo przyjemny wynik, to znaczy spadek -1,5 kg Znowu ponad kilogram, wow! Od razu mi się buzia uśmiechnęła Takie wyniki bardzo podbudowują morale, no nie? Oczywiście nie planuję tego świętować jakimś tortem, tylko zabieram się za dalsza wytężona pracę
Jeszcze wczoraj wieczorem sprawdziłam ustawioną kaloryczność na najbliższy tydzień i okazało się, że znowu mam zmianę - mam jeść o 600 kcal więcej. Hmm... moim zdaniem jednak za dużo. Musiałam sobie zweryfikować te ustawienia, bo chyba takie skakanie z ilościami jedzenia nie jest zdrowe. Mam nadzieję, że najbliższy tydzień przyniesie mi równie przyjemne osiągnięcia Po poprzednim miesiącu z niewielkimi zmianami wagi, w maju jest o wiele większy postęp i założona na koniec maja waga (110 kg) jest realna nawet w przyszłym tygodniu Oby tak się stało
Pora w końcu na podsumowanie pierwszych trzech miesięcy z Vitalią. Startowałam od 120 kg i udało mi się zrzucić łącznie 9,4 kg. Nie jest to szaleńcze tempo, ale najważniejsze, że jest spadek, który bardzo mnie cieszy. Oczywiście zauważam luźniejsze ubrania, co daje mi niemałą satysfakcję A jeszcze niedawno stresowałam się, że muszę ciągle kupować coraz to nowe, większe ciuchy. Teraz nie muszę Największe postępy w wymiarach zauważam w talii (8 cm), biodrach (9 cm), udach (5 cm). Niestety piersi to mój mega wielki problem i zmiana 4 cm jest praktycznie niezauważalna. Macie może jakieś pomysły, jak się pozbyć nadbagażu w tej części ciała? W treningach mam sporo ćwiczeń na klatkę piersiową, ale mam wrażenie, że bardziej mięśnie rąk wyrabiam niż zmniejszam obwód mojej klaty... Uch, walka będzie ciężka. Ale oczywiście nie poddaję się i dalej planuję ostro walczyć Jeszcze wiele mam do zrobienia!
Jak ostatnio Wam wspominałam, zamówiłam sobie opaskę Fitbit. Paczka dotarła do mnie w środę po południu i zaczęło się testowanie. Największe zaskoczenie dla mnie, to jakość mojego snu. Po pierwsze to śpię za mało, czego miałam świadomość. Ale ja już tak mam, że nieważne o której godzinie pójdę spać, ja i tak zbudzę się około 5.30 Nawet w wolną majówkę, nawet w weekendy. Stąd niestety długość mojego snu jest wciąż u mnie do poprawy (dziś na przykład 5 godzin i 39 minut). A do tego stwierdzam teraz dzięki opasce, że fazy snu też wyglądają nie najlepiej. Chyba sporo się stresuję, skoro mam tak dużo pobudek nad ranem. A fazy głębokiego snu mam znowu za mało. Pewnie trzeba będzie się jakoś wyciszyć. Bo niestety wstając rano jestem zmęczona, więc ma to wpływ na cały dzień, jak i oczywiście na moja dietę. Stąd będę musiała nad tym spaniem więcej popracować. Zwłaszcza trzeba będzie chodzić wcześniej spać, co niestety może być ciężkie do realizacji. No cóż, zobaczymy
Poniżej raport z wcześniejszej nocy, takiej bliskiej ideałowi
Stwierdziłam również, że za mało chodzę, czego także miałam świadomość, ale nie wiedziałam na jakim jestem poziomie. Na razie trudno o wiarygodne wyniki po dwóch dniach testów, ale lepiej wypadłam w czwartek, kiedy zrobiłam 8.003 kroki. Za to wczoraj tylko 5.466 kroków. Oj malutko. Będę musiała coś pozmieniać w swoim trybie dnia, tylko znowu wpłynie to na moją wiecznie krótką dobę. Jak Wy to robicie, żeby z wszystkim się wyrobić? Odkąd jestem na diecie mam nieustanne problemy z czasem
Ogólnie opaska mi się podoba i będzie mi bardzo przydatna. Już stwierdziłam, że pomiary Fitbita podczas jazdy na rowerze treningowym różnią się od wskazywanych przez mój rowerek, ale może tak być, gdyż jest on mocno wiekowy i niekoniecznie prawidłowo mierzy dane. Zaskoczyła mnie ilość kalorii spalanych w ciągu dnia. Oczywiście wiedziałam, że codzienne czynności też spalają kalorie, ale teraz mam obraz ile to jest. Na przykład podczas snu spalam 80 kcal na godzinę. Ot, fajna ciekawostka
To na razie tyle z mojej strony Pora rozpocząć kolejny dzień walki o zdrowie Trzymajcie się ciepło i dużo radości Wam życzę Wspaniałego weekendu dla wszystkich!
PS. Miałam dziś mega problemy z wpisem do pamiętnika - ciągle mi wycinało część wpisu, a zamiast fotek mi wrzucało moje wcześniejsze wpisy jako cytaty. Zdarzyły Wam się takie problemy?