Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247624
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Kolejne święta za nami. Wszystkim Wam kochane dziękuję za życzenia, dotarły do mnie  dziś, bo przez cały pobyt w Poznaniu nie zaglądałam do internetu. Zrobiłam absolutny reset i tak było dobrze. Mam nadzieję, że wszystkie panie w zdrowiu?  Mimo okropnej pogody w poniedziałek? To dobrze, tak trzymajcie.  Po szczepieniu w czwartek nic się u mnie nie działo.  AstraZeneca nie działa na mnie negatywnie, syn powiedział, że dostałam wybrakowaną szczepionkę 😛.  Z samego rana w piątek wyjazd do Poznania, po drodze mąż złapał gumę, nowa opona rozerwana całkowicie, kupił kolejną nową. Tak bywa, to tylko kasa, zdrowie ważniejsze.  U syna pięknie, podoba mi się. Jest czysto, gustownie , widać przemyślany projekt. Jestem dumna z mojego potomka. A ponieważ higienista z niego, nie martwię się o stan sanitarny. Z ochotą przyjął prezenty od nas, akurat przydały się. Wszystkie potrawy wypadły doskonale, smakowało wszystkim, a panicz dodatkowo uraczył nas risotto zrobionym swymi ręcami.  Graliśmy w planszówki, w karty, oglądaliśmy filmy na Netfliksie, dużo rozmawialiśmy.  Syn pokazał nam film , jaki powstał po zrealizowaniu projektu RurAction, realizowanego w Portugalii, Grecji i Irlandii. To rezultat pracy syna, jestem dumna.  Mogłam zobaczyć na własne oczy , jaki wysiłek włożył  w realizacje projektu.  Sporo wędrowaliśmy po Poznaniu w sobotę i w niedzielę. Była jeszcze pogoda, bo poniedziałek koszmarny, spędziliśmy go w domu przy książkach. Dziś wyjechaliśmy z Poznania tuż po 9, droga dobra, tylko ten śnieg na polach i bociany w gniazdach!  To kolejna Wielkanoc w pandemii, w Poznaniu co rusz jechały karetki z załogą w osłonach, Covid Nie pozwala o sobie zapomnieć.  W domu bz. wreszcie moja Poisencja dała za wygrana i padła. Chyba uznała, że to nie te święta i ona jest nie na miejscu.  Szybko uporaliśmy się z rozpakowaniem, na obiad rosół domowy z makaronem i duszona kapusta młoda z pomidorami. A potem chwila z ciastem świątecznym, z kawą , wreszcie odpoczynek. To jest to, wróciłam!!!

1 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

tuż, tuż. Życzę Wam wszystkim spokojnych , ciepłych, serdecznych świat. Aby potrawy smakowały, aby przy stole był klimat rodzinny, bez narzekań i swarów. I obyśmy wszyscy przetrwali tę trzecią i kolejną falę, a nasi bliscy razem z nami. Tego życzę  także sobie . POzdrawiam🙂

31 marca 2021 , Komentarze (5)

Zabieg mam ustalony na 19 kwietnia. Zabieg jednodniowy, ale ze znieczuleniem dożylnym, mam się zatem stawić z kapciami, koszulą i szlafrokiem. Po rozmowie z p. doktorem uspokoiłam się, on nie widzi żadnego zagrożenia. To co ja mam rozpaczać?  Wizyta dwa razy, raz , bo pani w informacji niewłaściwie wskazała godzinę konsultacji z lekarzem, dwa, na właściwe spotkanie. A ludzi w szpitalu, strach po prostu!!!!  Nad morzem byliśmy dziś przed 9, słońce jarało  ostro, sporo osób na ławkach wystawiało kończyny  dla koloru. Zdjęłam kurtkę, za ciepło mi było, termometr przy UM, wprawdzie w słońcu, ale pokazywał 21.3 stopni ciepła. Ostatniego dnia marca!!!  Zrobiliśmy ponad 6 km, po drodze naprawdę drobne zakupy, tyle. Mam ostatnio niesamowitą ochotę na pomidory, smakują mi wyjątkowo. Kaczka upieczona, wszystko zapakowane i zamrożone. Opłaty porobione, jutro obudzę się z czystym  sumieniem  wykonania wszystkich obowiązków.  Jutro jeszcze spotkanie z Covidem przy szczepieniu, drugi raz 17 kwietnia, przed wizytą w szpitalu. Będę więc przebadana  i  określona pod kątem  pandemii na maksa. Dziś na obiad kopytka , bo wczoraj zostało pure ziemniaczane, to szybko je zagospodarowałam.  Do tego zestaw surówek , i obiad gotowy. Dla uzupełnienia  zrobiłam deser w postaci jogurtu z owocami miękkimi, czyli truskawkami i borówkami.  Czyszczę lodówkę przed wyjazdem, aby nie zostawić jedzenia , które miałoby się zepsuć.  Dzis na kolację zjem kanapkę z pomidorem, posypanym ostro rzeżuchą.  Pójdę do łóżka wcześniej, bo dzisiejsza wizyta nie pozwoliła mi spać spokojnie.  Nadal czytam "Gorzko, gorzko" Joanny Bator,  bardzo odpowiada mi jej styl pisania, słownictwo, używane określenia.    Dziś kilka kobiet wraz ze mną czekało na przyjęcie, przypadkowo podsłuchałam  jaka mają wagę . Kobiety m. więcej w moim wieku. Waga  także podobna, czyli  tak już mamy . Jak to określił kolega z liceum po spotkaniu klasowym , że niektóre dziewczyny są większe. Czasy liceum, gdy ważyłam 49 kg minęły dawno, każda z nas jest starsza o dzieci, o przeżycia takie czy siakie, o stresy, traumy i inne przypadłości. Godne starzenie się jest w cenie, podlotka i tak nie da się z nas zrobić. Teraz mamy klasę!

30 marca 2021 , Komentarze (3)

Aby nie myśleć za dużo o zdrowiu, dziś prace w kuchni. Już wczoraj ugotowałam część mięsa na pasztet, dziś tylko wątróbkę dodałam  i do maszynki na zmielenie. Dobrze, że kupiłam słoninę , bo dosyć chude te mięsa były, a słoninką wyłożyłam spód blachy, dodałam drobno pokrojoną do mięsa i na wierzch cienkie paski.  Sporo ziół i przypraw, aby nie było to mdłe. Pasztet wyszedł super, smak  dobry, i taki jak zawsze. Zrobiłam też rolady mięsne, ale ze schabu, tak jak zrazy. Do środka dałam kawałeczek boczku wędzonego, ogórka konserwowego też kawałeczek i odrobinkę razowego chleba. Rolady są w sosie grzybowym, a grzyby to boczniaki, pieczarki i suszone, dla aromatu i dla koloru sosu.  Tyle dziś , potem sprzątanie w kuchni, bo wiadomo, jak to jest po smażeniu wątróbki. A jutro upiekę kaczkę i tyle . Wszystko muszę zamrozić, bo to dopiero na Wielkanoc. Poza tym mycie szkieł domowych typu obrazy, szyby w drzwiach, lustro w przedpokoju, mycie szafek kuchennych, sprzątanie łazienki. Nie będzie nas na święta w domu, ale tak jakoś wypada to zrobić na wiosnę. Bo Wielkanoc kojarzy mi sie wyłącznie z wiosna. Zresztą dziś za oknem ptaki śpiewają oszałamiająco, tez zadowolone z pogody. Słyszałam nawet jakieś trele nieznane mi na tym terenie. Po tych dwóch dniach ciepła zieleń wybuchnie z pewnością. Z nowości, na podwórku pojawiły się dzieci, zwabione ciepłą pogodą i zbliżającymi się wolnymi dniami. I tak ich mało, szkoda, bo takie świergoty tez lubię.  Nie wychodziłam , mąż dba o moje zdrowie przed szczepieniem. A to już we czwartek. Szybko czas mija, zaraz kwiecień, oby ciepły i wolny od zarazy. Gdy słucham o powikłaniach pocovidowych, także tych psychicznych, ciężko się robi na sercu, strach mnie ogarnia i zwątpienia.  Najważniejsze teraz , aby szczęśliwie dojechać do Poznania, zobaczyć się z synem, a potem cierpliwie czekać na rozwój wypadków, tych zależnych ode mnie i tych pozostałych. 

29 marca 2021 , Komentarze (6)

Mam skierowanie do szpitala od p. ginekolog. Polip na macicy .😨 Będzie usuwany. Jadę w środę , aby się zarejestrować, zapisać na zabieg. Dostanę skierowanie na badanie Covid , a zabieg będzie za około 2-3 tygodnie. Kolor różowy życia zbladł, niestety.  😪 Oby cytologia dała dobry wynik, bo też za 2 tygodnie będę wiedziała. Nie mam czarnych, nawet  szarych myśli, bo negatywne nastawienie nie jest dobre dla organizmu. Takie to ustrojstwo, że żywi się stresem. Cóż, organizm się starzeje, jakieś zmiany się pojawiają, trzeba reagować na nie natychmiast.  Ta anonimowość na Vitalii pozwala mi powiedzieć o polipie. Syna narazie nie będę informować, bo jeżeli skończy się wszystko ok. po co stresować jeszcze kogoś.? Dla zmiany tematu: zaczęłam robić pasztet, mięsa niektóre już ugotowane, aktualnie podroby się gotują.  Kapusta czerwona, zwana w Wielkopolsce modrą, już zapakowana po ugotowaniu, stoi w zamrażalniku. Mąż smakował, wyszła b. smaczna. Dziś kupiłam większość mięs i wędlin, poprosiłam o zapakowanie próżniowe, jestem spokojna, że przetrwają. Pogoda  pod psem, cały czas pada, jest ok. 10 stopni, ponuro i nieprzyjemnie. Ta zapowiadana ciepła aura będzie chyba tylko na południowym zachodzie Polski. U nas jak będzie 15, będziemy zadowoleni. Nadal bardzo dużo zachorowań w kraju, oby nie zamknęli  Polski na święta, to byłaby dla mnie rozpacz.  Wczoraj oglądałam MasterChefa Juniora, decyzja o eliminacji dwóch dziewczynek była słuszna. Faworyzowanie jednej byłoby nieładne. Mój faworyt Kazik jest niesamowity, pełen empatii, bez zadęcia, zainteresowany tym, co robi, a robi więcej, bo nie chce się nudzić. Dla mnie bomba!

28 marca 2021 , Komentarze (3)

Swoim zwyczajem wszystko mam zapisane, rozpisane na dni, co i jak którego.  Wczoraj dzwonił panicz, rozmowa organizacyjna, to po niej musiałam sobie poukładać . A ponieważ we czwartek mam szczepienie, wolę zrobić co trzeba przed , aby , w razie powikłań, mieć z głowy np. gotowanie. Nie będzie tego dużo, bo panicz chce zakupy  robić w Poznaniu. Takie typowo męskie podejście, czyli na ostatnią chwilę. Podchodzę do tego ze spokojem, swoje robię , zabiorę gotowe  i mogę iść na te zakupy, jeżeli będzie konieczność.  Wczoraj pisałam do naszych znajomych z Pojezierza Drawskiego, w sprawie ewentualnego pobytu we wrześniu.  To wprawdzie jeszcze pół roku, ale znów kłania się planowanie.  Tam czujemy się dobrze, jesteśmy traktowani jak domownicy, tak więc pobyt wydaje się oczywisty. Na wiosnę ma być remont łazienki, więc w maju będziemy zajęci, czerwiec to pewnie ogarnianie po remoncie, w lipcu / sierpniu panicz  w domu lub my u niego, to wrzesień wychodzi jak nic. Powoli szykuję się do wyjazdu. Pakuję  rzeczy, które wezmę na 100%, a których nie będę potrzebować do piątku.  Przygotuję sobie zestawy ubraniowe  w szafie, potem tylko je zapakować. Dziś dzień domowy, pogoda  szkocka, co chwilę pada. Zajęłam się więc sprawami  przyziemnymi, a niezbędnymi.  Na obiad zaplanowałam perliczkę, ostatnio mam ją często, ale to doskonałe mięso  i smakuje nam . Przeglądam korespondencje mailową, załatwiam sprawy bankowe , szykuję się na jutrzejszą wizytę u ginekologa.  W południe koktajl zielony, dla zdrowia i dla urody, od poniedziałku chcę wprowadzić ograniczenia jedzenia, tak do piątku włącznie.  Niedziela spokojna i odpoczynkowa, bez nerwów, bez zadęcia. Mąż wrócił ze sklepu, opowiadał o spotkaniu z właścicielem pobliskiej pralni samoobsługowej.  To w nawiązaniu do "ofiar Corony", bo opowieść o naszym znajomym od podlewania kwiatów, który nachodzi okoliczne lokale użytkowe, straszy, krzyczy, pomstuje. Już ma podobno kilka spraw na Policji za nękanie uporczywe. Wyraźnie facet nie radzi sobie z czasem wolnym, z samym soba i swoimi natręctwami. Oj, chyba będzie takich osób coraz więcej. 

27 marca 2021 , Komentarze (7)

Dzwoniłam do kuzynki, jej głos pełen optymizmu, i faktycznie jest dobrze. Chemia działa, ona zaczyna jeść, czuje apetyt, siły do czynów. Włosy jej wychodzą garściami, ale chrzani włosy, będzie peruka i ZDROWIE! Jak tu się nie cieszyć, prawda? Przygotowałam dla niej kilka książek , takich lekkich, dla poprawy nastroju, zawiozę przed naszym wyjazdem. Może juz będę miała pasztet, to dołączę do czytadeł.  Od rana słońce wołało do siebie, a zatem wyszliśmy nad morze. Jak to w sobotę. sporo ludzi uprawiających różne dziedziny aktywności fizycznej. Szybki marsz, powrót  takoż, aż się spociłam. Ciepło mi było w płaszczu, nawet za ciepło. Kolejne pranie na balkonie, kaloryferów już nie odkręcamy, tak jest zdrowiej. Na obiad łosoś atlantycki i surówka z kapusty. Na deser jogurt z chia i mango.  Dzis tyle, pa!

26 marca 2021 , Komentarze (2)

Ostatnio często wizytuję lekarzy, różnych lekarzy.  Dziś to endokrynolog, bo ft4 za wysokie. Moje Hashimoto kwitnie , jak kwiaty wiosenne. Cóż, to podobno choroba genetyczna, a u mnie w rodzinie żadna kobieta nie zgłaszała.  Jeszcze w przyszłym tygodniu dwie wizyty, w tym szczepienie, i na tym koniec. O zdrowie trzeba dbać , aby je mieć, co czynię 🙂. Dziś wizytowaliśmy cmentarze, byliśmy u moich rodziców i u rodziców męża, to dwa przeciwne kierunki. Pogoda sprzyjała, była to ogromna przyjemność  postawić kwiaty prawdziwe, nie sztuczne, wiosenne  i kolorowe.  Grób moich rodziców jest na cmentarzu Marynarki Wojennej, porządek tam niesamowity, iście wojskowy, ale to w miarę nowy cmentarz. Inaczej jest na cmentarzu na Witominie, gdzie  znajdują się groby prawie 100 letnie. Tam jest tłok, nagromadzenie wszystkiego, poziomów kilka, bo teren pagórkowaty. Każdy ma swój urok i klimat, chociaż bardziej odpowiada mi ten uporządkowany. Tam jest łatwiej po prostu.  Dziś czułam to prawdziwie wiosenne ciepło. Pranie wywieszone rano wyschło szybko. Zakupy w Lidlu , swoje oczy kierowałam przede wszystkim na zieleninę, na warzywa, tak podpowiadał organizm. Braki  witaminowe dają znać o tej porze roku. Zjadłabym już zupę z młodego szczawiu, prawdziwe truskawki z pola, szparagi zielone, nie takie po 30zł wiązka, młode ziemniaki z koperkiem i maślanką, botwinkę. Jeszcze trochę i tak będzie. Ta tęsknota z pewnością się spełni, gorzej z życiem bez maseczek, bez strachu, bez Covida. Ja wierzę lekarzom i naukowcom, a oni sądzą, że jesień być może uwolni nas od tej cholery. Czarno to widzę, bo ludzie będą chcieli  spędzić wakacje wygodnie , bez obostrzeń , i znów się zacznie. W marcu wydaliśmy oboje sporo kasy na leczenie, na zakupy internetowe różne. Zbliża się kwiecień, to był zawsze miesiąc oszczędności. I u mnie taki będzie. 

25 marca 2021 , Komentarze (6)

Obostrzenia są, ale do Poznania się wybieramy. Uff, co za ulga, bo myśli miałam mordercze, tylko kierunku ich brak. Ulga ogromna, dziecko nie widziane kilka miesięcy zobaczę, przytulę, pośmiejemy się razem, opowiemy co u nas, co u nich. Nakarmię, nachwalę, zaspokoję swoje uczucia macierzyńskie. 😍.  Wiosna dziś, pranie na balkon wywiesiłam, ale jak widzę, nie tylko ja wpadłam na ten pomysł. W poniedziałek kupiłam buty na wiosnę, ze sklepu internetowego Casu, buty granatowe z czerwonymi dodatkami, skóra lakierowana, wężowa , zamsz granatowy w okolicach pięty. Można zobaczyć na stronie sklepu. Są wygodne, ze skóry, mięciutkie w środku.  Bedą pasować i do spodni i do spódnicy.  To trafiony zakup. Dziś odebrałam.   Spacer był, chociaż wczoraj mąż przebąkiwał, że mam zostać w domu, bo jeszcze nie byłam szczepiona. Dziś zmienił zdanie, tak działa słoneczko nasze kochane. Znów bulwar, flauta, więc morze w bezruchu, jak lustro o srebrzystym kolorze.  W drodze powrotnej kupiłam kartki świąteczne, jestem ostatnią osobą w rodzinie, która popełnia jeszcze ten  zwyczaj. A to takie przyjemne, takie osobiste, że właśnie do mnie, do nas ktoś napisał.  Dlatego to robię, aby sprawić komuś przyjemność.  Dziś gotuje rosół, zapach w domu obłędny, ślinka sama leci.  Mamy tyle różnych rzeczy do zabrania do syna, aż strach. Jakbyśmy się przeprowadzali😵.   Liczba zachorowań tragiczna, jednak mieszkanie w średnim mieście ma swoje zalety, bo nie ma tak dużo  zagrożeń. W małych miejscowościach nawet o szczepienie bywa łatwiej.  Na ulicach faktycznie pusto, może to pora dnia, bo my wychodzimy ok. 9 rano.  Dziś , jak nigdy dotąd, nad naszymi głowami  w okolicach morza krążyły dwa żurawie, charakterystycznie  wydając dźwięki.  Nad jeziorem zawsze się witały, ale w mieście?  Cudowny widok, uwielbiam te ptaki, takie majestatyczne, dostojne.

24 marca 2021 , Komentarze (8)

Gdyby nie Covid- 19, całkiem możliwe, że tegoroczną Wielkanoc spędziłabym za granicą , w ciepłym kraju. Gdyby nie ta cholera miałabym już za sobą remont łazienki, mąż byłby po operacji stawu kolanowego, a mieszkanie panicza obejrzane na żywo kilka razy. Gdyby nie pandemia bylibyśmy w kinie kilka razy, w teatrze takoż, a wycieczki pn."poznaj swój kraj " dawno rozpoczęte. A tak co? Coraz więcej zachorowań, dziś na ulicach ludzi malutko, oj malutko.  Może to i pogoda sprawiła, bo zimno , mimo niby cieplejszego frontu. Jeżeli chodzi o front, to jedyny jaki aktualnie znam, to walka z Covidem, walka lekarzy  pielęgniarek i innych zawodów medycznych. A emeryci, zwani przez rządzących seniorami , siedzą w ciepełku, spokojnie czekając na swoją kolejkę szczepienia pierwszą lub drugą, potulnie nosząc maseczki na zewnątrz, nie gromadząc się nie potrzebnie, zachowując dystans. Przykładem ja z mężem. Dziś  spacer terenami takimi bardziej odludnymi, a przy okazji oglądaliśmy nowo powstałe budynki w Gdyni. Jest tego sporo, w tonacji białej, bo Gdynia to białe miasto jeszcze sprzed II w.ś.  W zabawie wybieraliśmy sobie mieszkania, najchętniej na ostatnim pietrze, z dużym tarasem, z widokiem na morze , i aby cena była taka obajtkowa, czyli o ponad milion mniejsza.  Przecież nikt nam nie powie, że białe jest białe, prawda? Dziś prawie 30.000 zachorowań,  to już nie przelewki.  Kupiłam dziś kaczkę  na święta, ale czy zawiozę ją do Poznania?  Powoli wracam do diety mniej płynnej.  Wczoraj w Biedrze kupiłam młodą kapustę , zrobiłam ją duszoną  krótko  z dużą ilością kopru  i z pomidorami.  Dziś z kolei mam ochotę na śledzia , jest w lodówce, zjem go z przyjemnością na kolację Na Vitalii powoli zaczynają się rozmowy o świętach, co kto piecze, gotuje, jakie są domowe zwyczaje, przygotowania. Jako katoliczka wiem, że Wielkanoc jest ważniejsza od Bożego Narodzenia, ale to już drugi rok będzie , jak  cała magia tych świąt  przepadła. I tu kolejne gdyby - gdyby nie Covid byłoby inaczej. Triduum u Dominikanów w Poznaniu byłoby znów przeżyciem, a dzisiejsza proza  szarawo to wszystko koloruje. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.