Upalny dzień. Na 3 godzinki pojechałam z mężem nad jezioro. Bardzo dużo rodzin z małymi dziećmi. Gwarno i wesoło. Chciałam trochę popływać ale jak na takie upały to woda nie jest tak ciepła. Trochę do pasa pochodziłam ale trudno było zanurzyć się po szyję. Na talerzu gości sporo owoców. Najbardziej kocham czereśni. Piękne i bardzo słodkie
Wczoraj kupiłam jadąc do teściowej jagodzianki od Sowy. Nie zjadłam mimo że ślinka leciała. Cena prawie 7 złotych. Trudno mi ocenić czy drogo, ale będąc w Warszawie kupiłam po 4.90 w cukiernio- piekarni i wtedy zjadłam 1/2 i była wyśmienita miała więcej jagód mimo niższej ceny. Po sylwetce nie dostrzegam by waga mocno spadła, zobaczymy jutro ważenie. Cały tydzień trzymałam ładnie serwowane posiłki. Nie nazywam to dietę bo chcę wprowadzić zmiany na stałe. Gubią mnie być może owoce. Z nieba nie chce spaść deszcz więc podlewanie wieczorne czas zacząć. Odpuszczam trawnik. Niestety trawa już jest żółta robi się siano😭😭😭.