Długo mnie nie było ale działo się i dziać się będzie jeszcze więcej.
Na wstępie trochę prywaty:
Niestety choroba Taty postępuje, jakoś do tej pory starałam się odsuwać od siebie najgorsze myśli, wszystko wydawało mi się jakieś nierealne i nieprawdopodobne natomiast jest już źle i łapię się na tym coraz częściej... najgorsze jest to, że nie mogę nic zrobić, nie mam jak pomóc...widzę, że się meczy i nie mogę nic! Mogę być...tylko tyle...życie nie jest sprawiedliwe i bardzo żałuję, że w taki sposób musimy się o tym przekonywać...
Inna kwestia... ZWOLNIŁAM SIĘ-w końcu!! praca sama w sobie nie była zła... ale fakt, że robiłam BARDZO dużo, ciągle dochodziły mi nowe obowiązki a wypłata była wciąż ta sama... ŚMIESZNA i często zamiast "dziękuję" słyszało się słowa niezadowolenia sprawił, że na prawdę cieszę się na zmianę! Moje dziewczyny stwierdziły, że szkoda ale też, że dobrze, że się stamtąd wyrwę-i tego mi będzie jedynie żal-super dziewczyn! Właśnie jestem na wypowiedzeniu, mam urlop do wykorzystania i powoli rozglądam się za nowymi ogłoszeniami.
Przeprowadzka... pisałam ostatnio o tym, że szukamy domu i jeden mamy na oku... udało się. Wczoraj otrzymaliśmy klucze! Jest cudnie, dom ma duży ogród i nie wiele trzeba zmienić, żeby było tak jak chcemy... no ok trochę trzeba ale poprzedni właściciele zostawili całe wyposażenie więc możemy sobie na spokojnie pykać pokój po pokoju, wszystko co potrzebne do funkcjonowania jest (nawet rowery), trochę odświeżymy i będzie cacy. A co najważniejsze po zawirowaniach, rozstaniach, powrotach i zaręczynach w końcu jest między nami DOBRZE. I do rodziców będzie tylko pół godzinki autem więc jest OK! Już wiem, że urlop spędzę na wertowaniu internetu w poszukiwaniu inspiracji do domu i ogrodu!! Już wybrałam nawet miejsce na własną garderobę a w domu zostało kilka rzeczy, które mi się do niej przydadzą!
Vitaliovo!
Nie da się ukryć, że od pół roku dużo się dzieje i bardzo negatywne i przykre przeżycia przeplatają się z tymi radosnymi co odbiło się na wadze, na zajadaniu emocji, jem dużo na noc, mało się ruszam i przez to wszystko jestem sporo na plusie! Oczywiście już kilka razy obiecywałam sobie, że się ogarnę, że 'od jutra" natomiast wyszło mi to raczej średnio... jak widać. Teraz chcę troszkę bardziej skupić się na sobie, zacząć szykować posiłki, nie jeść nic "na szybko". Włączę też zapewne ruch. Wczoraj pierwszy raz od LAT przejechałam się na rowerze i muszę przyznać, że przyniosło mi to niezłą frajdę i chcę jeszcze! Zawsze miałam wymówkę, że siodełko niewygodne, że potem mnie będzie wszystko boleć, teraz mam wygodne żelowe siodełko i mam zamiar jeździć!
Postanowienia na TEN tydzień (vit i nie vit):
-dorzucenie warzyw do posiłków
-ograniczenie słodyczy i słodkich napojów
-ograniczenie kawy
-spakowanie (przynajmniej części) rzeczy z wynajmowanego mieszkania
-uporządkowanie rzeczy "u rodziców"
-posegregowanie rzeczy do DIY i skończenie łapacza snów (który czeka już miesiąc)
-szukanie ogłoszeń, przygotowanie CV i LM