Kilka dni po ustaleniu daty ślubu mój Tatuś odszedł. Nie będę tu pisać jak wielki to ból, smutek i pustka bo nic nie odda tego co czuję. Na to się nie da przygotować nawet wiedząc, że ktoś choruje, zawsze jest za wcześnie... Cały czas myślę, że coś mogłam inaczej, lepiej...ale zawsze ma się wrażenie, że na niektóre rzeczy przecież "będzie jeszcze czas"... no niestety nie zawsze. Zawsze byłam córunią Tatunia... i tak zostanie. Cieszę się tylko, że już Go nic nie boli.
Ślubu przekładać nie będziemy, Tata sam zaczepił mnie niedawno z pytaniem co planujemy i powiedział, że "lepiej być żoną", cieszył się...podobno prosił mojego L. żeby się mną zaopiekował, kiedy go zabraknie... nie będzie wesela, po prostu ślub i obiad tyle.
Dziś dojrzałam w końcu do pomiarów i zważenia się, jest tragedia. "Pocieszające" jest, że jestem przed okresem i może pomiary są ciut "zawyżone" ale nie ma się co oszukiwać, jest źle. I muszę to zmienić-ale nie da wyglądu tylko dla zdrowia bo na prawdę TO jest w życiu najważniejsze.
Dziś tyle... Dbajcie o swoich najbliższych.
Berchen
17 listopada 2017, 17:19Bardzo mi przykro, przyjmij wyrazy wspolczucia. Ja milam 25 lat jak moj tata odszedl - nagle , ostatnia nasza rozmowa nie byla mila, bylo mi dluuugo ciezko ze to byla ostatnia rozmowa. Badz dzielna, wiesz ja wierze ze on mi w kazdym waznym momencie towarzyszy, twoj tata bedzie cie nadal wspieral, bedzie zawsze przy tobie, tyle ze go nie widac, oni sa z nami.
106days
17 listopada 2017, 15:40Bardzo mi przykro ;(
Lubie_Ciastka
17 listopada 2017, 11:03Moja mama zmarła, jak jej wyczekana wnusia miała 3 tygodnie. Widziała ją tylko raz. Nigdy nie przestanie mi mamy brakować i zawsze mi żal, jak widzę moją córkę zdobywającą nowe umiejętności i myślę, jaka babcia byłaby dumna. Żałuję że o wiele rzeczy nie zdązyłam zapytać, ale próbuję pielęgnować w sobie wspomnienie jaką była silną kobietą, jaką mamą, i być dla swojej córki przynajmniej równie taką :) Wspominam ją niemal codziennie, mimo że minęło już ponad 3 lata. Żyje się dalej, dla siebie i założonej przez siebie rodziny.
createmyself
17 listopada 2017, 11:14Też mi żal, że Taty nie będzie na ślubie, że nie zobaczy moich dzieci, że sam dla siebie nie zrobi jeszcze wielu rzeczy, które planował... choroba nie wybiera, nie ma tu niczyjej winy ale po prostu pusto, smutno i tęskno i mam poczucie takiej życiowej niesprawiedliwości a tak jak piszesz...trzeba żyć dalej...
angelisia69
17 listopada 2017, 10:22w dzisiejszym zabieganym swiecie zdecydowanie za rzadko widujemy sie z rodzina,skupiamy sie tylko na pracy,wlasnej rodzinie,a bliscy tylko od okazji do okazji.Takie wpisy jak twoj to piekna refleksja nad zyciem ,ze trzeba czasem zwolnic i wybrac sie do mamy/babci/cioci bo wiecznie zyc nie beda!Bardzo mi przykro,nawet nie chce myslec co czujesz :(
createmyself
17 listopada 2017, 10:36Mimo, że starałam się być dużo z Tatą to cały czas mam poczucie, że za mało...