Nie ważyłam się od dwóch miesięcy... w międzyczasie zaliczyłam ciąg cukrowy i się porobiło. Wiadomo ... zimno, szaro i ponuro, to ani ruszać się człowiekowi nie chce, ani pić wodę nieszczególnie. Zachcianki biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.
Bywały dni, że nie jadłam nic poza słodkim... cukierki, wafelki, banany. W święta i po, ciasta z kremem popijane mirindą...
Waga na dziś 71,9kg, po półkilogramowym spadku od wczorajszego wskazania, kiedy to jak obuchem w łeb dostałam widząc na wadze tragiczne 72,4.
Jak to ja, stawiam oczywiście na białko, bo to mi zawsze pomaga schudnąć. Przykładem dzisiejszy spadek, po wczorajszym dniu białkowym. W zasadzie to też chyba spadek po odstawieniu słodyczy, hmm. Nic nie obiecuję, bo motywacja jakaś tam jest, ale jeszcze sie w ciuchy mieszczę więc na wielki spadek się nie nastawiam. W moim wieku wieszakiem to już nawet nieładnie być. Żeby mi tylko straszne brzuszysko zlazło, a kilogramy mniej ważne.
Zobaczymy co czas przyniesie...
Dzisiejsze menu, nie do końca dietetyczne, ale nie będę sobie wszystkiego odmawiać:
kawa
śniadanie- jogurt nat z musli i z dżemem brzoskwiniowym
drugie- brak
obiad- makaron i 2 jajka sadzone
podwieczorek- sernik na zimno (jogurt nat, żelatyna, słodzik, herbata owocowa), kawa
II podwieczorek/za 2 śniadanie/- dwa banany niespecjalnie dojrzałe
kolacja- dwa jajka na miękko, dwa pomidorki, czerwona herbata
Nie liczę kalorii i makr, przynajmniej na razie.
Z życiowych spraw, to mąż zakończył swoją przygodę z Irlandią. Miał w planach uderzyć za niemiecka granicę, ale jednak odmówił. Powodem moja depresja, która przez rozłąkę się nasila. Co będzie robił w przyszłości jeszcze nie sprecyzował. Na razie sobie siedzimy w domku, albo ruszamy w miasto wydać trochę kasy ;) W naszym wieku wszystko się w zasadzie już ma, wiec i jakichś specjalnie wielkich wydatków nie ma. Jedno co, to kupiłam sobie zmywarkę, o ! :)
I pazury, szybka migawka, bo trochę tych mani było, jak mnie tu nie było
Jeśli chodzi o chińskie gadżety to zainwestowałam w wystrój wnętrz ;) i kupiłam super obrus, do wcześniej kupionych poszewek
lecę czytać co u was...