Nie wiem co jest nie tak z tymi lekarzami. Niedouki jakieś, że szok. Poszłam z moimi wynikami do internisty, bo co to za problem, mając czarno na białym, dać antybiotyk. Ale nie. Przede wszystkim lekarz pierwszy raz widział na oczy wyniki dysbiozy i sprawdzał w internecie czym to się je. Nie przeszkodziło mu to jednak stwierdzić, że ten wynik nic nie mówi, bo to jest test pośredni. No trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam… Stanęło na tym, że mam iść z wynikami do gastrologa. Najlepiej prywatnie. I zrobić badania na pasożyty/refundowane/ i osobno na lamblie za gotówkę. No żesz ku… Kiedy to się skończy… Oglądałam filmik na YT, gdzie na podstawie tego testu z powodzeniem się leczy probiotykami pacjentów, a tu nic z tego.
Dziś zaniosłam materiał do badania na te robale i poczekam na wyniki. Do gastrologa pójdę dopiero jak będzie to zbadane i nowe, aktualne usg i TK. Nadal pozostaje mi się bujać z moimi dolegliwościami.
Dietowo marnie, bo jestem wiecznie podenerwowana i mi apetyt wtedy rośnie. Niby się pilnuje, ale jednak trochę za dużo jem. Waga się utrzymuje wciąż powyżej 67kg.
Wczoraj, wiadomo, Walentynki :) Zapowiedziałam mężowi, że nie chcę słodyczy, to kupił mi małego batonika Pawełka, żeby był wilk syty i owca cała :) Tak wiec wielkiego grzechu wczoraj nie popełniłam. Do tego piękny storczyk zasilił moją kolekcję kwiatów.
Nigdy ich nie kupowałam, bo dla mnie wyglądają jak sztuczne i trudno je pielęgnować. No nic to, podejmę wyzwanie i postaram się go za szybko nie uśmiercić.