Zarejestrowałam się na kolonoskopie. Termin niedaleki, bo już 18 stycznia. I jestem przerażona, bo oczyszczanie jelita zacznie się w nocy. Bezsenna noc spędzona w wc i dwa dni głodówki. Masakra. Będę jak zombi, bo przecież na samej wodzie, a o kawie mogę zapomnieć. Badanie dopiero po południu, a do południa mam sobie jeszcze zrobić lewatywę, ożeszku.. Dostanę „głupiego jasia”, za którego trzeba stówkę zapłacić, a i tak nie usypia. Stresuje mnie to wszystko strasznie, mimo że to jeszcze tyle czasu.
Byłam dziś u dietetyczki. Ma mi przygotować lekki jadłospis, żeby nie obciążać jelit przed badaniem. Wizyta u niej, plus jadłospis, to trzy stówki. Zaleciła zrobić test w kierunku Sibo, na który jutro się zarejestruje. No i mam odstawić białko wpc, które sama zauważyłam, że mi szkodzi. To tak na już, bo menu dopiero dostanę w poniedziałek na majla. Zamiast leków zobojętniających kwas żołądkowy, zaleciła picie na czczo, wody z octem jabłkowym. Zobaczymy jak to się sprawdzi. Jeszcze by się przydał aloes z miąższem, który oczyszcza jelita.