Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zabiegana Mamuśka, zapracowana Biznes Woman prowadząca mały biznes. Kobieta potrafiąca nieźle gotować i naprawdę świetnie piec. Niepoprawna optymistka nie potrafiąca usiedzieć w miejscu, wiecznie marząca o dniu wolnym, by zapakować swoich trzech chłopaków do auta i wyruszyć na poszukiwanie przygód. Zadowolona zw swoich wszystkich dotychczasowych decyzji życiowych a było ich mnóstwo i kilka z nich było bardzo poważnych, jakich nikomu nie życzę. Najnowszą podjętą decyzją jest zrzucenie 8 kg. Pewnie chwilkę to zajmie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3635
Komentarzy: 34
Założony: 19 czerwca 2015
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MamaMaxa

kobieta, 34 lat, Ełk

173 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2016 , Komentarze (3)

No Kochane, 

myślałam, że zapisałam się na cross fit, a jednak na kettelball czy coś w ten deseń. Rozgrzewka, rozciąganie z taką dziwną rurką, potem przysiad z kettlem, pajacyki z przysiadami, wykroki i plank, a ja nie dawałam rady. Robiłam przerwy a trener ciągle mówił że mam kontynuować, bo to tylko moja głowa nie daje rady. Wyszłam wściekłam, spocona, zrezygnowana, bo tylko mi było tak ciężko... Chciałam przy wyjściu zapłacić z myślą, że już nie wrócę, a on do mnie, że zapłacę w czwartek i jak mówię, że nie wiem czy przyjdę on na to : przyjdziesz. I cholera płakać mi się chciało, było mi słabo i kręciło się w głowie a on nie pozwalał zrobić przerwy. Tragedia jakaś. Aż kupiłam sobie kolorowani odstresowywujące w biedrze, polecam.

Po godzinie jak ochłonęłam stwierdziłam, że nie było ciężko:pajacyki, przysiady, wykroki i plank a ja wymiękam?

Nie tak nie będzie. Przechodzę miesiąc i pomyślę co dalej.

Ten rok zaczęłam z wagą 77,5, dziś waga pokazała 73,3, spadek powolny ale jest. Duma mnie rozpiera;D 

28 lutego 2016 , Komentarze (2)

Niedziela. Wyczekana- wolna:)

Wczoraj prowadziłam szkolenie ze zdobień paznokci, dla 6 osób, fantastyczne osoby, pozytywne, pełne zapału, determinacji, ćwicząc każdy szczegół i każdą kreskę. Każda z nich ma swoje życie, problemy, toczy swoje małe wojny. I tak dziś myślę o tym pod kątem diety. Przy rapidografie(pisak kreślarski używany do zdobienia paznokci) każda kreska powinna być prosta, równa, wszystko to trzeba wyćwiczyć. Tak samo z naszym ciałem, naszą dietą. Małymi kroczkami uczymy się jak stworzyć to, co sobie zaplanowaliśmy, ułożyliśmy w głowie;)

Dziś niedziela, wolny dzień, co więcej rocznica ślubu. Wyskoczyliśmy wczoraj wieczorem na sushi, tata mój przygarnął dzieciaki na noc. Zjadłam ze smakiem jedną roleczkę;) Dziś natomiast na śniadanie zjadłam jedna bułeczkę z takim serem, twarogiem? tata mój dostarcza mi taki domowej roboty od kogoś:) także właśnie z tym białym :P serem, łososiem, sałatą i pomidorem, na obiad wyskoczyliśmy do restauracji, zjadłam kartacze z grzybami (taka kluska ziemniaczana zwykle z mięsem ale że ja mięsa nie jem to wybieram inne opcje;)), na deser wzięłam panna cootte waniliowo wiśniową, którą podzielić się musiałam z moimi trzema chłopakami:P W odwiedzinach u mamy dostaliśmy czekoladki LINDT (gorzkie, sa mega!), a na kolacje pozwoliłam sobie pierwszy raz od stu lat na płatki nesquika;P poracja "kubeczka" :)

Na jutro mam przygotowany jogurt naturalny, granole, oraz gulasz grzybowy z zieloną soczewicą;) co dalej to pomyślę. 

Zaraz marzec czyli mierzenie, ważenie, i początek nowego czyli CROSS FIT! ha!

25 lutego 2016 , Komentarze (2)

Kochane!

Nie macie czasem wrażenia, że są ludzie, którym wszystko się udaje? Które wstają rano i od razu dobrze wyglądają nawet w starej bluzie i roztrzepane? Albo osoby, które mają kilka (nawet kilkanaście) kilo za dużo, ale nadrabiają osobowością, dobrą miną, uprzejmością, uśmiechem i wcale nie widać ich wad? 

Mówię tu o totalnych optymistach, którzy nie ważne jaki cel sobie założą to zawsze go osiągają i kiedy my spocone, złe, zdesperowane toczymy taką wielką ciężką kule na szczyt, czasami padając na kolana, czasami na twarz, czasami cofając się o kilka kroków, to tamte osoby, optymistki, sobie tak nas truchcikiem mijają unosząc się wręcz w powietrzu....

No właśnie.... A gdyby tak zmienić coś w sobie? Przestać narzekać ?(o boże jaka jestem gruba! Jak ja wyglądam! Ale się spociłam! Jaką ja mam fryzurę? Nigdy nie chudnę! Katastrofa, kolejna porażka!) Uśmiechać się do ludzi, mówić dzień dobry i przywitać Męża kawką i śniadankiem? Dać sobie trochę luzu, nie spinać się, nie stresować, uwierzyć, że życie jest piękne... 

Przecież wszystko w naszych rękach, nasze życie wygląda tak jak my sami je tworzymy! Wszystko co się dzieje jest skutkiem tego co siedzi w naszych głowach. Zmieńmy to. Zacznijmy dzień inaczej. Uwierzymy, że jesteśmy warte wszystkiego. Że zasługujemy na dobre traktowanie przez Męża (ja mam to szczęście, że lepszego Mężą nie sposób wymarzyć), przez szefa/szefową, znajomych czy nawet ludzi, którzy wsiadają z nami do autobusu. Powoli, ale jednak idzie wiosna. Może warto pomyśleć o spacerkach? Wysiąść przystanek wcześniej i złapać trochę powietrza, dotlenić się, złapać ten jeden jedyny promyk słońca tego dnia, uśmiechnąć się do Pani z warzywniaka i kupić jabłko na I śniadanie. Ja zaczynam walkę ze schodami. Mieszkam na ostatnim piętrze - a jednak na 3. I mam windę. Przez 4 lata może ze 4 razy weszłam po schodach. Ale teraz to zmienię. Sama po schodach, a jak z dziećmi to windą. Bez wymówek. 

I wreszcie odkryłam dlaczego nie chudnę! Na drugie śniadania i podwieczorki wciągałam a tu kanapkę i warzywa, a to serek wiejski i warzywa, a to jogurt naturalny i musli, generalnie coś co jednak sporo kalorii dostaracza. Wystarczyło kilka dni gdzie na II śniadania i podwieczorki zjadłam owoc, koktajl, jogurt naturalny i waga ruszyła. Za dużo kalorii, mimo, że zdrowych to jednak za dużo. 

Także taki to pozytywny czas w moim życiu! 

Plan dzisiejszego dnia:

8:30 trampoliny (nowa instruktorka, nasza zachorowała, ależ wycisk!)

10:00 owsianka z miodem na śdniadanie

14:00 obiad: kus kus z warzywami duszonymi: cukinia, seler,marchew,papryka, zioła i lubczyk

Jak na razie jakieś 700ml wody i kawa. Na kolację zjem sobie sałatkę jakąś bo mam kapustę pekińską do zużycia w domu:)

A na podwieczorek dwa owsiane ciasteczka domowej roboty w wersji fit;)

Buziaki!

24 lutego 2016 , Komentarze (1)

Dzisiejszy dzień niestety bez aktywności fizycznych, ale za to jakie jedzenie;D

śniadanie:

2 kromki chleba słonecznikowego z sałatą, łososiem i pomidorem

II śniadanie: (w pracy) koktajl banan+poł gruszki+kiwi+woda

obiad: morszczuk, puree ziemniaczano- kalafiorowe i kasza orkiszowa z pomidorami:)

deser=podwieczorek: twarożek kokosowy z owocami

siemię lnianie

kolacja: roszponka+pomidor+oliwki+jajko sadzone+winegret miodowo musztardowy

Prawie dwa litry wody i zielona herbata x2 :)

Jutro ostatnie zajęcia na trampolinach i we wtorek cross fit!!!! Aaaaa!!!! :D

23 lutego 2016 , Komentarze (2)

Dzień zaczęłam od półgodzinnego spacerku z psiakiem. Poczułam nawet zapach wiosny! Chyba powolutku się zbliża;) A przecież nic bardziej nie motywuje niż piękna pogoda i plusowe temperatury:))

Wrzuciłam Młodego do przedszkola i na 8:30 pojechałam na godzinne zajęcia na trampolinach. Instruktorka na każdych zajęciach ciśnie nas coraz bardziej, ale widzę już że nie drżą mi nogi a mięśnie nie palą jak na początku. Także zmiany są na pewno:)

Wróciłam do domu a mój Mąż zrobił sobie drzemkę z Małym. Po cichutku zrobiłam sobie śniadanko: jajko sadzone, grilowane krążki cukinii, dwa wafle ryżowe i sałatka z sałaty lodowej i ogórka z sosem czosnkowym (na jogurcie naturalnym oczywiście).

Miałam dziś dzień wolny, kolejny dopiero 14 marca (tak, weekendy zawalone pracą, mam co chciałam:P). Także dzień bez makijażu, wymyślania w co się ubrać, jednym słowem dzień lenia.Na drugie śniadanie złapałam jabłko i pojechaliśmy sobie na zakupy, a po powrocie przygotowałam na obiad makaron (taki świeży z Lidla) ze szpinakiem i mozzarella. Pycha;) (cud świata, ja robiłam obiad a nie Mąż:P to chyba przez ten dzień wolny haha). Po posiłku zabrałam Małego i psa i poszliśmy po Młodego do przedszkola, także kolejne 30 czy 40 minut na powietrzu bez auta;)

Na podwieczorek i dla siebie i dla dzieci zrobiłam koktajl: 2 banany+jabłko+2 kiwi+woda-> blender i do kubków+słomki:)

Jednak przyszedł kryzys... Niby nie głodna, ale bym coś zjadła. Małego, an szybko nikt przecież nie zauważy. Ale nie dałam się. Potraktowałam się jak Ferrarii:D Przecież mając Ferrari nie wlalibyśmy do niego byle gówna? :D Poza tym ciężko u mnie w domu by było znaleźć coś niezdrowego:) ALe odetchnęłam i zaparzyłam sobie kubeczek siemienia lnianego dzięki czemu spokojnie i bez podjadania doczekałam kolacji:)

Kolacja chodziła za mną od dawna: pieczone frytki warzywne :) Zostało ze śniadania trochę sosu czosnkowego, pasował jak ulał;) Marchew, batat, pietruszka, seler, odrobina oliwy i mieszanka przypraw, którą Mama przywiozła mi z sanatorium "zioła zamiast soli" :)

Teraz dzieci już w łóżkach, ja sobie popijam powolutku wodę, biorę się za książkę. Jak ja uwielbiam mieć raz na jakiś czas taka chwilkę dla siebie. 

I powiem to:

JESTEM DZIŚ Z SIEBIE DUMNA!

22 lutego 2016 , Komentarze (1)

Z racji tego,że trampoliny troszkę kolidują mi z pracą zapisałam się na cross fit. Ciekawa jestem jak wypadnie mierzenie po miesiącu chodzenia na trampoliny,bo wycisk jest mega;) Az sie boje co bedzie z crossem;D 3razy w tygodniu,wtorki i czwartki 7:30 i soboty na 8:00. Tak sie boje i tak sie doczekac nie moge;))))

17 lutego 2016 , Komentarze (7)

Nic tak nie poprawia humoru jak upiększenie i spojrzenie na siebie w lepszym świetle:) 

Także dziś zrobiłam sobie pazurki i rzęski. Od razu czuję się lepiej;)

Pozytywne nastawienie do samej siebie jest bardzo ważne, Wtedy wszystko idzie jakby lepiej, łatwiej. Wystarczy myśleć o sobie dobrze i akceptować się, a przy odrobinie wysiłku nadejdą zmiany i je też będzie trzeba umieć zaakceptować;) 

Jutro rano trampoliny. Doczekać się nie mogę!

16 lutego 2016 , Komentarze (3)

Zapisałam się do porannej grupy fitnessu na trampolinach. Dziś miałam trzecie zajęcia. Coś niesamowitego. Męczàce strasznke,na pierwszych zajęciach paliły mnie wszystkie mięśnie, na dzisiejszych trzęsły się nogi. No ale 45minut skakania non stop na różne sposoby swoje robi;) na koniec katujemy brzuszki i się rozciągamy. Myślę,że na efekty nie będę musiała długo czekać;) 

2 lutego 2016 , Komentarze (2)

Wzraz z Nowym Rokiem postanowiłam zrezygnować z jedzenia mięsa(ryby jem). Dlaczego? Przez cały grudzień potwornie bolał mnie  żołądek, ciągle miałam wzdęcia, zgagę, czułam się fatalnie, chociaż zdrowo jem cały czas.

Mięsa nie lubiłam jakoś szczególnie, jadłam bo tak było łatwiej. Obiad? Kurczak pieczony, duszony, kotletu schabowe, mielone, gulasz.... masakra, jak teraz o tym myślę to zaciska mi się gardło.

Nie było mi ciężko zrezygnować z jedzenia mięsa. Myślałam, że będzie gorzej. Bardzo zdziwiła mnie postawa mojego Męża, który gdy się dowiedział o mojej decyzji to również postanowił ograniczyć (nie zrezygnować) mięso.  Na pierwszy rodzinny obiad robiony przez Mamę mój B. przygotował kotleciki ze szczupaka, którymi zajadali się wszyscy. Dzięki temu nie siedziałam przy stole i nie myślałam jak wybrnąć z posiłków mięsnych !:) Kochany, nie?

I tak teraz na obiadki szykuje mi makarony, tortille z rybką, kaszotta, sałatki. 

I ja nauczyłam się robić posiłki bez mięsa, dzięki czemu jemy całą rodziną, a co mnie cieszy również dzieci więcej warzyw. Zamiast wędlin na kanapki pasty robimy przeróżne: z czerwonej fasoli, suszonych pomidorów i pietruszki, z łososia z koperkiem cytrynką i serkiem, jajeczną ze szczypiorkiem, rybne, z awokado (pycha!), z kukurydzy. Nie jemy w kółko tego samego jak wcześniej. Ostatnio zrobiłam sobie na szybko warzywa na patelnię i dodałam domowego pesto z pietruszki, och jakie to było pyszne! :))

Moje odczucia?

Oprócz tego, że podoba mi się to, że jem więcej warzyw, że nie jem kurczaków faszerowanych hormonami wzrostu, antybiotykami i że świnie nie są z mojego powodu zabijane....

to jeszcze:

-czuję się lżejsza (3kg w miesiąc)

-obwód w pasie -7cm, w talii -5cm

-brak bólu brzucha, wzdęć i zgagi

-rozwijam się kulinarnie

Nie mówię nikomu, że ma zrezygnować z mięsa, opinie zawsze są podzielone, a niektórzy jak słyszą, że nie jem mięsa to pytają co jem:P Tak jakby nie było innych produktów:D Ale polecam bardzo, nawet na miesiąc na próbę, zobaczycie ile jest rzeczy do jedzenia, które na codzień omijacie;)

Codzienie jeżdżę do pracy z pojemnikami, nie zawsze zdążę zjeść w domu, a powiem, że mam dwójkę dzieci (5 i 2,5roku) oraz Męża, któy też dużo pracuje i psa, z którym co rano i po południu wychodzę (ileż to czasu, któego nigdy nie miałam na spacery a nagle okazało się że ten czas istnieje! gdy wzięliśmy psiaka ze schroniska:)) Do tego prowadzę dwie firmy. Niech nikt nigdy nie mówi, że nie ma czasu. Czas jest, tylko trzeba umieć z niego porządnie korzystać:D

Moje dzisiejsze menu:

śniadanie: 2 jajka na miękko, bułka pełnoziarnista, pomidorki koktajlowe

II śniadanie: jogurt z owsianką (157kcal)

obiad: pierogi ruskie + 2 mandarynki

podwieczorek: serek wiejski+ papryka czerwona

kolacja: tu muszę coś dokupić... 

Może zajadę do Biedronki i kupię gotową sałatę z mozzarella i vinegretem? Będzie szybko i zdrowo. Nawet w miarę smacznie.(zajadę w drodze z pracy do pracy:P o 17.00 kończę jedną, 17:30 zaczynam drugą) 

DZIŚ DZIEŃ POZYTYWNEGO MYŚLENIA!

5 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Kochane, kto zaczyna swoją przygodę ze zmianą nawyków, ze zmianą stylu życia? Kto jest na początku? Tym pierwszym lub kolejnym? CHętnie pomogę, gdyż mam za sobą straconych jakiś 12 kilogramów i wiedzę coraz większą. Tylko staneła mi ta cholerna waga teraz w miejscu, ale ja to przeczekam, zwalczę i wytrwam. Bo zmieniłam nawyki i już mam łatwiej. Jak ktoś potrzebuje codziennego wsparcia, motywacji, kontaktu oto jestem ja i moja strona na fb : KLIKNIJ zapraszam do lajkowania, bede wrzucac posty pomocne w pierwszych etapach, odpowiadac na wiadomosci. Jestem dla Was;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.