jedzenie: w domu z powodu późnego wstania nie zjadłam nic. W szkole miałam dwie kanapki z serem żółtym, grześka mega i 0,5l pepsi - kawy nie lubię a to mnie jakoś tam budzi. Ale była niedobra... normalnie jak lubię, to dzisiaj mi nie smakowała. I gdy wróciłam do domu to zjadłam dwie parówki, surówkę z kapusty wczorajszą i kromkę chleba. I to koniec. A nie, jeszcze jedna czekoladka z bombonierki. I to wsio. Mało warzyw jem. A przecież papryka teraz taka dobra.
Na jutro przygotowałam sobie rzodkiewkę, wymieszam ją z twarożkiem, posmaruję placki tortilli i pokroję. Do tego mam paprykę i woda do picia. Wracam dużo wcześniej niż zwykle, bo zajęcia tylko do 14, więc głodna nie będę. Muszę upiec chleb jutro i może jakaś sałatka z makaronu gryczanego, bo znalazłam ostatnio taki w szafce. Ale co do takiego makaronu?
Czasem chciałabym też być takim człowiekiem pozbawionym uczuć, któremu nie jest przykro, smutno, nie czuje się odtrącony.
I dalej nie mam baterii do wagi kurza stopa...