Witam kochane moje :)
Dziś dużo ruchu na dworze, pospacerowałam troszke z córką, było miło, ciepło i sympatycznie. Dzis jak nigdy zabrałam wcześniej córcie ze szkoły, jedna sobie spi a druga się bawi aż miło popatrzeć.
Dziś tak sobie myślałam i doszłam do wniosku że życie mi się sypie, związek, finanse, uczucie - wszystko. Ostatnio cos sie we mnie wypaliło, nie patrze na niego tak jak kiedys, kiedys była miłośc, uczucie teraz jest gniew, duzo emocji i... wstręt. Gdy myśle o moim odchudzaniu to myślę sobie że gdy bedę szczupła to może ponownie znajde tego "kogoś" kto mnie pokocha, aby poczuć te dawne zapomniane uczucie a nie rutyne i przyzwyczajenie. Wstyd mi za takie myśli, ale skoro juz tak myslę to chyba to jest zły znak. Przykre, ale prawdziwe.
Oczywiście chcę aby ktos mnie kochał za to jaka jestem, a nie za to jak wyglądam lecz faktem jest że gdy jestesmy szczupłe, bardziej atrakcyjne to różniez bardziej pewne siebie:) prawda??? Ostatnio gdy widzę śluby, kobiety które szukaja tej "jedynej" sukni to jest mi przykro bo ja tez tego chce, tez kiedys chce mieć ten jeden jedyny dzień, a wiem że teraz to nie jest realne. Kiedys było możliwe ale odmówiłam z rozsadku, teraz juz nawet z braku tak mocnego uczucia. Zazdroszce tym co się "kochają" okazują sobie miłość, czułośc... ciężko żyć w rutynie, a dochodzi do mnie że tu juz tylko przyzwyczajenie i nic wiecej, nie ma już chyba mowy o miłości, nie ma tego bum, wow i fajerwerków. W sumie to żyjemy razem a osobno, lecz ciężko tak zaczynac wszystko od nowa, niby wszystko ok a mimo to czujesz w środku ze to juz nie tak i nie to ehhh to życie.