Dzień dobry.
To znowu ja, przegrałam ostatnią walkę, jedzenie mnie pokonało, przykre ale prawdziwe. Znowu się staram, walczę. Czy się uda? Nie wiem ale się postaram, dać muszę z siebie 200% bo jak widać 100% to mało. Nadszarpnęłam Wasze zaufanie, poddałam się, ale mam nadzieje ze mimo to znajdę tu wsparcie, bo bardzo tego potrzebuję.
Waga doszła apogeum 107kg, wstyd:( troszkę schudłam bo dziś jest 101,2kg wiec może zaraz będzie 99kg a to mnie ruszy do przodu. Wiem, wiele razy tak mówiłam, wiec czemu macie mi akurat teraz uwierzyć? Mam nadzieje że odbuduje wasze zaufanie i mnie podniesiecie na duchu, jaki wesprzecie w tej walce.
Dieta? Nie to nie będzie dieta, bo to mnie dobija i tracę chęć, to odchudzanie a raczej zmiana nawyków będzie inna niż zawsze. Jedz z głową, jedz wszystko ale... mądrze. To moje nowe motto, jedz wszystko ale "odchudzone" a jak się nie da jedz mniej :) Koniec głodowania, katowania i wiecznego liczenia kalorii zmiana polega na MŻ. i oczywiście ruch:).
Jestem dziś pełna motywacji, energii aby tak dalej. Miłego dnia czas robić obiad bo od 8 rano były porządki, teraz gotowanie a później plac zabaw:) to w końcu tez ruch. Pozdrawiam Aga :)