Witajcie dziewczyny!
W piątek minie 2 tygodnie od naszego wyjścia ze szpitala:)
Mały Krzyś (...hmmm... no może nie taki mały - po urodzeniu ważył 4200 i mierzył 59 cm) spędził ze mną 5 dni w szpitalu... Maluch miał przyrośnięty języczek i nie potrafił ssać piersi. W efekcie schudł ponad 400 g i pogryzł mi całe brodawki. Pediatra nie dopatrzyła się nieprawidłowości i po 2 dobie chciała nas wypisać do domu, na szczęście wsparła mnie świetna Pani położna i zwróciła się do innego pediatry, który zaczął kontrolować wagę malucha i podciął mu wiązadełko a mały Krzyś szybko nadrobił straty:)
Bąbel przewrócił nasze życie do góry nogami - śmiejemy się, że jest małym terrorystą, wymuszającym wszystko krzykiem;p Bąbel najchętniej wisiałby 24 h/dobę przy piersi. Mimo zmęczenia i braku czasu na cokolwiek jest dla nas największym szczęściem:) Poród do najprzyjemniejszych nie należy, ale moment wzięcia malucha w ramiona rekompensuje cały ból i wysiłek. Nie sądziłam jak wielką miłością darzy się własne dziecko, jest ona nieporównywalna z żadną inną.
Po 2 tygodniach waga z porodu, czyli jeszcze 12 kg przede mną. Po połogu zabiorę się za ćwiczenia, posiłków ze względu na laktację nie ograniczę.
Nie spodziewałam się, ze ciało po porodzie tak szybko dochodzi do siebie. Co prawda brzuszek troszkę większy i talia mniejsza, ale spodziewałam się gorszego stanu. Jak widać wszystko kwestia nastawienia:p
Posiłki:
spore, ale za to bardzo zdrowe i dietetyczne.
Aktywność:
spacerki z wózkiem, na razie około 20 minut, ale z każdym dniem staram się je trochę wydłużać