koniec siedzenia dupiszczem na kanapie po "ciężkiej" pracy w bibliotece..............dziś przekonywałam koleżankę o swoim wielkim braku czasu na wszystko, zwłaszcza na jakieś wyjście na salę, rower, cokolwiek...........przeczytałam to co usiłowałam jej wcisnąć i zaczęłam się sama z siebie śmiać:-)
jakie nie mam czasu? nie chce mi sie i tyle, przecież zrobić zakupy, ugotować obiad czy generalnie pobawić się w dom to nie jest całe moje życie! tak, kocham być w kuchni i bawić się przetworowo..............ale chyba czas się przestać oszukiwać, że nie znajdę godzinki na wyjście do klubu na ćwiczenia. Zapuściłam się masakrycznie, złoszczę się sama na siebie przy czym idę do kuchni i wpierdzielam kanapeczki z kiełbachą i majonezem. Żal i żenada.
na jutro umówiłam się z koleżanka, że razem idziemy poćwiczyć. Ona w dwa miesiące zmieniła się nie do poznania, może i ja stara durna baba, która sama siebie wcisnęła w bycie zapuszczoną kurą domową bez aspiracji coś wreszcie ze sobą zrobię.
Od trzech lat jestem w super związku ( wreszcie!) ale mam tendencję do poświęcania się nadmiernego. Efekt jest właśnie taki, że wszyscy wkoło są zadowoleni tylko ja robię się gruba, zapuszczona i nieszczęśliwa. psychiatra potrzebny od zaraz:-)
no i wpadłam na pomysł dokumentowania tego kolejnego (!) zrywu.
całe życie aktywna, rowery, spacery, truchtanie...............ech
kopa w dupsko grube i do roboty KaHo!!!!