Witajcie dziewczyny!
Grzeszę... od soboty... złe samopoczucie, dół i proszę
Sobota : menu na doła: naleśniki, kilka drinków
Niedziele : jedzenie co popadnie
Poniedziałek : jedzenie co popadnie plus sernik
Wtorek : już doła nie było, za to w nocy napadło mnie jak wszyscy usnęli, nim się spostrzegłam zdążyłam poźrec : 6 kostek czekolady o smaku pomarańczowym (całe szczęście, że więcej w domu słodyczy nie było ), serek wiejski 250g, chleb posmarowany masłem i pasztetem a druga skibka z samym masłem i puszka makreli w sosie pomidorowym.
Zero aktywności fizycznej.
Szkoda gadac. Muszę się wziąc, tyle, że znów mnóstwo pracy przy papierach i kompie...
Dziękuję Wam za komentarze i rady pod ostatnim wpisem.
Jak już napisałam w komentarzach, doszłam z mężem do porozumienia.
Może nie do końca jestem zadowolona, ale co zrobic. Może i ja będę miała czas na swoje hobby, jak moja córeczka pójdzie do przedszkola.
Ustaliliśmy, że mąż ma do dyspozycji tylko dla siebie całą sobotę, za to cała niedziela jest dla nas. Jest z nami i się podporządkowuje planom, jakie wraz z dziewczynkami ustalimy. Bez lenistwa i bóli głowy :)
Wiecie, że moja córcia się dostała do przedszkola ?
Więc za tydzień, we wtorek, 13 października idziemy do przedszkola
Będziemy razem chodziły do piątku. Więc od 19 października mogę ruszac do boju na basen czy siłownie czy co tam sobie wymyśle.
Macie może jakieś pomysły jak rozplanowac ten wolny czas do południa?
Na pewno będę chodziła na wodny aerobik we wtorki i czwartki. a co dalej to właśnie nie wiem... muszę na maxa korzystac, póki nie mam szkoły ani normalnej pracy.
Tymczasem kończę, bo praca wzywa...
trzymajcie się cieplutko