Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej :) Pierwszy raz założyłam tu konto. Jestem sobie studentką psychologii i mam hopla na punkcie różnych kultur, a także muzyki. Co mnie skłoniło do odchudzania? Chyba moja własna głowa. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi. Od nie tak dawna mam swojego ukochanego mężczyznę u boku i najzwyczajniej w świecie zaczęłam wariować. "A co jak mnie zostawi dla ładniejszej?" "Jakim cudem mogę mu się TAKA podobać?" . Nawet sny zaczęły przybierać rozmiar jakieś małej paranoi. I nadeszła w końcu kolejna myśl..." Wystarczy, że schudniesz, poczujesz się pewniejsza siebie i te myśli najzwyczajniej w świecie odejdą" Tak, to była zdecydowanie moja myśl przewodnia do zmiany trybu żywienia... i w ogóle życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 51695
Komentarzy: 1182
Założony: 12 lutego 2014
Ostatni wpis: 26 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
keisho

kobieta, 33 lat, Katowice

165 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 maja 2014 , Komentarze (20)

witam Was kochane :*

Tradycyjnie już dziękuję za tak wielkie wsparcie! 

Tak jak już pisałam... powolutku wracam na dobre tory. 

Postanowiłam coś nabazgrolić, żebyście sobie nie pomyślały, że znowu zniknęłam. :)

Sesja u mnie pełną parą, dlatego mam tak mało czasu na wszystko.:( Ale jeszcze tydzień i WAKACJE


Dietetycznie idzie mi...średnio. Nie wiem nawet specjalnie jak to określić, bo na diecie się nie czuję. Póki co. Jem śniadanie z ciemnym pieczywem, staram się nie jeść już potem chleba. Obiad jem normalny, jem taki sam jak cała rodzina,czyli napewno nie dietetyczny. Na razie nie mam czasu na myślenie co sobie specjalnego przygotować, ze względu na sesję. Owoc jakiś zjem, kolacje staram się zjeść lekką. I na tym koniec. Generalnie moim głównym założeniem jest to, żeby się odzwyczaić od fast foodów i od słodyczy. Na razie chcę je zlikwidować. No i odzwyczaić się od słodkich napojów. Tak jak mówiłam... małymi kroczkami. :)

Cieszę się, bo jak jest ciepło to nie mam kompletnie ochoty na jedzenie.:D 


Kończę pomału, bo czas mnie nagli. Humor mam niespecjalny, bo jeszcze na domiar złego dostałam @.  

W czasie przerwy od nauki, będę wchodziła i czytała co tam u Was ciekawego się dzieje. :)


A tym czasem PROSZĘ trzymajcie za mnie kciuki jutro o 13:45, bo czeka mnie bardzo trudny egzamin! :) 

Dużo uścisków dla każdej z Was!

23 maja 2014 , Komentarze (48)

Witam wszystkie wytrwałe Chudzinki. :)

Mam nadzieję, że jeszcze mnie tu ktoś pamięta?!

No i co ja mam na wytłumaczenie? Nic. Nie ważę się, bo chyba bym się załamała. Miesiąc totalnej, masakrycznej, kompulsywnej rozpusty. Zdrowie mi się podłamało, lenistwo się wkradło, nie mówiąc już o totalnym destrukcyjnym poddaniu się z własnego szczęścia. :< 

Zmieniam pasek na 90 kg, chociaż nie wiem czy nie będzie więcej. Tragedia. Aż nie chce mi się tego komentować. Dalej nie mam jakiegoś super zapału do odchudzania. Nie umiem złamać tej bariery, w której się poddałam. Ale próbować będę, obiecuję.

Długo się zastanawiałam czy przyjść tu jeszcze do Was na ten portal, bo nie ukrywam, że mi wstyd. Zjadłam tony pizzy, chipsów, słodyczy i innych i wcale, ale to wcale nie czuję się z tego powodu "nasycona" i spełniona. Czuję się tragicznie, niezdrowo i beznadziejnie. 

Dzisiejszy wpis jest tylko informacją, że chcę wrócić małymi kroczkami do Was i przede wszystkim do odchudzania. 

W miarę możliwości postaram się wejść i poczytać jakie u Was zmiany zaszły, a pewnie duże! :) 

Miłego dnia życzę! :*

26 kwietnia 2014 , Komentarze (54)

Cześć Skarby! (dziewczyna)

Dzisiejsza notka będzie na szybciutko. A powodem jest to, że uchhh zdycham, bo przyszła @, ale w sumie się cieszę, bo przynajmniej na majówkę będzie spokój! :) 


No i dzisiejszy dzień pokazał jak bardzo jestem kobietą! Miało być ombre, a jak już trafiłam do zakładu fryzjerskiego, to wspólnie z Panią stwierdziłyśmy, że jednak zrobimy rudy. Ale dalej w odcieniu blond. Nie wiem gdzie ten blond, widzę sam rudy,ale wiecie co? Podoba mi się jak cholerka! A najlepsze jest to, że po miesiącu kolor sam będzie się spierał na mój dawny blond :) Uwydatnił się tym samym mój kolor oczu, co mnie cieszy.:)

Zaraz dam zdjęcie, jest okropne, ale obiecałam Wam wstawić to wstawiam! Nie miałam siły pozować, czy coś, bo cierpię bardzo! :( Ok,ok, o to zdjęcie: 

Przepraszam, że takie obrócone, ale coś mi na złość robi zdjęcie i nie chcę się załadować takie proste.:PP 

I jak podoba się? Mi naprawdę bardzo! Ale już fryzjerka zamówiła sobie turkusową farbę na moje wakacyjne ombre hihi :)


Bardzo Wam dziewczynki moje dziękuję za tyyyyle komplementów odnoście mojej "urody". Ach niestety mam niską samoocenę i chyba trudno mi przyjmować takie pochlebne informacje na mój temat. :D Ale naprawdę baardzo dziękuję! 

Na dzisiaj to by było na tyle, nie wiem jak będzie jutro z czasem, ale postaram się wpaść i coś nabazgrolić! 

PS. Jak wysłałam to zdjęcie mojemu A to napisał mi chyba najmilszą rzecz jak dotąd! Napisał, że bardzo mu się podoba i jak za parę dni się spotkamy to nie będzie umiał ode mnie wzroku oderwać hihihi<3

PS.2 Przepraszam, że dzisiejszy wpis taki chaotyczny! Chcę zdążyć zanim znowu zacznie mnie niemiłosiernie boleć, a muszę (a raczej chcę) Wam jeszcze poodpisywać i Was poczytać! 

Miłego dnia Chudzinki!:*:*

25 kwietnia 2014 , Komentarze (42)

Witam Was kochane moje! :* 

A więc przede wszystkim chcę Wam się pochwalić, że wczoraj mój dzień dietetyczny w końcu przeszedł bez zarzutów! Jestem z siebie dumna, mam nadzieję, że tak będzie przynajmniej do końca maja. :D 


Wrzucam na szybko swoje dzisiejsze zaplanowane menu: 

Śniadanie: 3 kromki ciemnego pieczywa z pastą jajeczną (na bazie serka topionego,nie majonezu)

II śniadanie: jabłko i pomarańcza 

Obiad: pierś z kurczaka z warzywami chińskimi (hortex) w sosie z Knorra: fix do potraw chińskich (wiem, że to nie najzdrowsze, ale o wiele bardziej mi z takim sosem niestety smakuje. :)

Kolacja: myślę, że będzie to musli orkiszowe z jagodami goji ( nie lubiłam nigdy musli, ale może po wielu próbach, w końcu moje kubki smakowe się przestawią :))


A teraz szybkie sprostowanie co do wczorajszego wpisu! Wiele z Was chyba pomyślało, że na wczorajszym zdjęciu mam naturalne, nigdy nie farbowane włosy. Gdyby tak było to faktycznie nigdy bym się na tak poważną zmianę nie zdecydowała! Fakt, że mój naturalny blond faktycznie zawsze był taki jasny, potem włosy niestety zaczęły mi ciemnieć, więc zaczęłam je farbować, żeby utrzymać te swoje jasne kudełki.:)

Ale po dłuższym zastanowieniu jednak rezygnuję z rudości i innych ciemnych kolorów.:) Niestety brak mi przysłowiowych "jaj" . :D Zdecydowałam się na ombre, ale nadal się będę bawić blondem.:) Taki mniej więcej efekt (kolorystyczny) chciałabym jutro osiągnąć: 

A w czerwcu (jak już będę miała wakacje) spełnię swoje małe marzenie i zrobię sobie takie ombre:

A co tam, będą wakacje to i ja mogę zaszaleć.:p 

Jutro się Wam koniecznie pokażę w swojej nowej fryzurce! :)


Poza tym u mnie póki co nie dzieje się nic ciekawego. Rodzice dzisiaj wyjechali do Rzymu na tą uroczystość związaną z Janem Pawłem II. A dzisiaj może do mnie koleżanka wpadnie, byłoby bardzo miło, bo trochę mi się nudzi tu samej. :) 

Idę Was poczytać i poodpisywać na Wasze komentarze.(zakochany)

Łapcie jeszcze moje dzisiejsze zdjęcie :D


Miłego dnia kochane! :*:*

24 kwietnia 2014 , Komentarze (40)

Witam Was Chudzinki (dziewczyna)

Zacznę od słowa: cholera! Niech ktoś z Was mnie kopnie w moje wielgachne cztery litery. Tak Wam pisałam, że zmądrzałam, że zrozumiałam i co? Znowu nie mam motywacji. Tzn nie! Motywacje mam! Wiem o co walczę...ale nie wiem co się ze mną dzieje. Pilnuje się, ale zawsze coś wpadnie w moje łapki i nie jest to rzecz dozwolona. Tak jakbym już nie miała siły. A przecież to dopiero początek! Staram się wracać małymi krokami do diety, ale nie rozumiem czemu przy tak wielkiej motywacji nie umiem najzwyczajniej w świecie odmówić pewnych rzeczy. No nic trzeba starać się mocniej. Wczoraj na dodatek koleżanka, której nie widziałam z 4-5 miesięcy powiedziała, że schudłam! I co? Zamiast mnie to uskrzydlić i dodać sił to rozleniwiło mnie to jeszcze bardziej. Nie ma co biadolić, czas się wziąć do roboty. Dam sobie kilka dni na powrót do diety. Wracam do regularnych posiłków, ale nie będą one póki co w małych porcyjkach. Krok po kroku. Może w taki sposób się uda. Ale nie martwcie się, nie poddaję się


Wczoraj owa koleżanka pokazała mi miejsce, które leży zaledwie 20-30 minut autem od mojego domu i nie wiem jakim cudem wcześniej nie miałam o nim pojęcia! Idealne miejsce na spacery! To miejsce jest jakby odcięte od śląska. Czułam się tak, jakbym przeniosła się na mazury! Dużo wody, świeże powietrze i świetny deptak spacerowy.;) Nawet uwieczniłam sobie tą chwilę! :)

Nawet koleżanka odbiła się w moich okularkach :p 


A teraz jak już zobaczyliście moje zdjęcie to mam do Was prośbę! Otóóż idę w sobotę do fryzjera! <3 I postanowiłam zrobić dużą zmianę. ( Mam nadzieję, że się odważę!) Co do samej fryzury to długości nie chcę zmieniać, mam zamiar tylko pocieniować mocno. Ale! Chcę zmienić kolor włosów! Od zawsze jestem jasną blondynką i zapewne wrócę niebawem do tego koloru, ale chciałabym się odważyć na chwilową zmianę. Ma któraś z Was oko do takich spraw? Jaki by mi pasował? Mam bardzo jasną cerę i niebieskie oczy. Mój A jak się go spytałam o zdanie to stwierdził, że rudy. (strach) Ale tu z kolei mam problem, bo uwielbiam rudy, ale nie jasny, nie taki marchewkowy, tylko np. czerwono rudy bądź brązowo rudy. A te kolory są ciemne i wątpię, żeby mi to pasowało. Macie jakiś pomysł? Lub photoshopa i chwilkę czasu, żeby przerobić kolor tak, żeby było to realistyczne? Chcę chociaż na miesiąc zmienić swój wygląd, żeby potem nie żałować, że nie spróbowałam.(dziewczyna) Mam nadzieję, że któraś z Was mi pomoże, będę niezmiernie wdzięczna!

Zmykam poczytać co tam u Was, a potem wymyślić jak tu zapełnić ciekawie dzień. ;) 

Miłego dnia Kochane<3

22 kwietnia 2014 , Komentarze (38)

Witam Was kochane :*:*

Jak tam po świętach? Najedzone i wypoczęte? :D U mnie diety nie było. Starałam się dużo nie jeść, ale jadłam wszystko, łącznie z ciastami. Moje ciasto się średnio udało.:( No nic, trening czyni mistrza :p


Powiem Wam, że miałam moment załamki. No spojrzałam w lustro i prawie się popłakałam. Nie poznaje tej dziewczyny w odbiciu. Czuję się tak jakby ktoś mi robił przykry kawał i podstawiał mi nie moje odbicie. Oczywiście po takich myślach przychodzi najbardziej paradoksalny mechanizm: "nie zasługuję na to, żeby być ładna i zgrabna. Nie jestem na tyle silna i nigdy mi się to nie uda, więc po co się oszukiwać?" I wiecie co? Pozwoliłam sobie na takie myśli. Chodziłam przybita z dwa dni, po czym wczoraj wieczorem nagle, bez żadnego powodu przybył do mnie świeży powiew motywacji. Taki resetujący złe myśli. "Jestem jaka jestem. Mogę bez wysiłku się poddać i zostać w tym stanie do końca życia lub go jeszcze pogorszyć. Ale mogę próbować podnosić się po każdym upadku i pierwszy raz w życiu zawalczyć o siebie." Hasło już całkiem utarte, ale ja je zrozumiałam na nowo. Muszę sobie i swojemu ciału pokazać, że nie poddam się i będę walczyć. Nie ważne z jakim skutkiem. Nie ważne, że wakacje za rogiem. W końcu dojdę do celu. Mam dosyć myślenia, że mój A mnie zostawi jak nie schudnę. Jak mnie zostawi z tego powodu,to znaczy, że nigdy nie był mi przeznaczony. Jak zostawi,to zostawi. Robię to TYLKO I WYŁĄCZNIE dla siebie. 

Nie wiem z jaką wagą startuję. Nie wchodzę na wagę. Nie przesuwam paska. Zważę się w maju. Zrobiłam sobie kalendarz, a moje wyzwanie liczy dokładnie 100 dni. Podzieliłam sobie składowe tego wyzwania na:

- dietę

-picie 1,5 l wody dziennie

-wypicie 2 kubków herbat zielonych

-nawilżanie ciała (mam zamiar w końcu kupić ten bio-oil)

- orbitrek 40 min dziennie

- pompki przy ścianie 4x15 

- spróbować 30 day squat challenge

Daję sobie póki co 100 dni. ( Oczywiście to tylko pierwszy przystanek, po 100 dniach dieta będzie nadal istniała w moim życiu)  Za równe 100 dni wyjeżdżam do Paryża. Jest to bardzo wątpliwe, że osiągnę 7 z przodu, ale może jak bardzo się postaram to się uda. :) A jak nie to trudno. Najważniejsze to nie poddawać się w walce o najważniejszą osobę na świecie- siebie samą!:)

Najgorsze jest to, ze nie mam pojęcia co mam zrobić sobie na obiad! Wszyscy będą jedli pozostałości po świętach, a ja jednakże wolałabym już zacząć z kopyta nowy dzień.:) 

Na śniadanie został biały chlebek, ale przypomniałam sobie, że kupiłam ostatnio: 

Nigdy nie lubiłam specjalnie musli, ale z powodu braku ciemnego pieczywa spróbuję owe cudo.:)


A co do życia prywatnego:

Auto może będzie naprawione na początku maja. Normalnie bez niego czuję się jak bez nogi. :( No i na majówkę przyjeżdża do mnie mój A z jego siostrą, szwagrem i ich rocznym dzieckiem.:D Cieszę się bardzo. Tym bardziej, że teraz to oni będą na "moim terenie" i nie będę musiała rezygnować z diety.:) No dobra, alkohol wpadnie na pewno, ale jeśli chodzi o jedzenie to będę grzeczna!

Pogoda cudowna, ale ja już zaczynam pomału mieć alergie. :< No nic, takie uroki alergika. 


Przepraszam, że nie odpisałam na Wasze komentarze i nie nadrobiłam zaległości u Was, ale naprawdę miałam urwanie głowy!  Dzisiaj się to zmieni, obiecuję! <3

Miłego dnia Skarby!

19 kwietnia 2014 , Komentarze (14)

Witam Was kochane moje! :*

Jak to miło usłyszeć tyle miłych słów z okazji mojego powrotu. Cieszę się, że w ogóle ktoś zauważył moją nieobecność, hihihii:D 


Ja tak dzisiaj na szybko, bo wiadomo: w kuchni aż dymi od nadmiaru pracy :) 

Chcę być z Wami fair i ogłaszam wszem i wobec, że moja dieta idzie na boczny tor. Niestety. Nie jestem na tyle silna... Co nie oznacza, że daję sobie zezwolenie na obżeranie się byle czym! Po prostu będąc drugi dzień w kuchni nie mam nawet sposobności, żeby nie tknąć tych rzeczy, które tam robię. Muszę spróbować czy czegoś nie brakuje. To samo dotyczy mas do ciasta. To już jest odstępstwo od diety i non stop coś przegryzam, próbuję milion razy i nie mam siły nawet siebie oszukiwać i mówić przy tym, że to dieta.:) 

Także dopiero po świętach wracam na właściwy tor choćbym miała pozabijać wszystkich ze złości,którą zapewne będę miała (muszę na nowo trochę skurczyć żołądek i przestać podjadać). A nawet więcej! Dojrzała W KOŃCU we mnie myśl o ćwiczeniach.:) Także mam zamiar choćby głupiutkie 30-40 minut dziennie wsiąść na orbitreka :) Lepsze to niż nic, prawda?


Trzymajcie kochane kciuki, bo znalazłam fajny przepis na american pie, czyli amerykańską wersje naszej szarlotki.:) Oby mi się udało go ładnie i smacznie wykonać!


Oprócz oświadczenia powyżej chciałabym jeszcze napisać swoje skromne aczkolwiek od serduszka życzenia<3 :

Wesołych, pogodnych, radosnych i spokojnych świąt życzę każdej z Was! Żeby każda chociaż przez chwilę odpoczęła od codziennych spraw, nacieszyła się chwilami przy rodzinnym gronie. Rzadko kiedy doceniamy takie momenty,a są one naprawdę ważne!  No i życzę Wam oczywiście jeszcze, żeby nie było efektu jojo przez święta hihihi:D 

Postaram się wieczorkiem wejść i poczytać co tam u Was, ale póki co spadam z powrotem do kuchni:) 

Jeszcze raz wesołych świąt Skarby moje :*:*(pa)

17 kwietnia 2014 , Komentarze (33)

Witam Was kochane po prawie dwu tygodniowej przerwie!(przytul) 

Powiem Wam, że tyle u mnie się działo, że nie wiem nawet od czego zacząć... może od początku.

Miałam być u mojego A. przez 3-4 dni, a byłam 10. Dlaczego? Jak już miałam wyjeżdżać z powrotem  do Katowic to złapała nas wszystkich grypa żołądkowa. No cudownie po prostu(wymiotuje) Potem już nie miałam zajęć na uczelni, więc stwierdziłam, że wrócę sobie dopiero w niedzielę. Oczywiście przez te dni dieta poszła kompletnie na bok i dopiero dzisiaj do niej małymi krokami wracam. Czuję się okropnie, mam wielkie wyrzuty sumienia, bo wiem, że wakacje już za rogiem czyhają. :(Nie ważę się nawet, zrobię to dopiero w maju, bo aż strach pomyśleć ile przybrałam. Na dodatek jakby tego wszystkiego było mało, to wracając do domu spełnił się mój największy koszmar... auto mi się zepsuło na autostradzie! Tata z bratem za granicą, telefon mi lada moment padnie, a ja cała zapłakana i roztrzęsiona nie wiem co robić! Dodzwoniłam się do mamy, która z kolei skontaktowała się z sąsiadem, który ma lawetę (na całe szczęście). I o to na autostradzie czekałam sobie 3 godziny na pomoc.:x Stres odbija mi się do dnia dzisiejszego, przedwczoraj i wczoraj włączyły mi się takie kompulsy jedzeniowe, że normalnie wstyd. Nie umiałam nad tym zapanować. Ale nie ma co biadolić, dzisiaj wracam, a w święta z całych sił postaram się trzymać fason.


Powiem Wam szczerze, że baardzo się za Wami stęskniłam! A z drugiej strony tak mi było głupio coś tu nabazgrolić, bo wy się tak staracie i trzymacie się w ryzach podczas kiedy ja zawodziłam samą siebie.(loser) Dziękuję za taki odzew i za troskę o mnie czy to w komentarzach, czy w prywatnych wiadomościach. Wszystko jest już w porządku i wracam do Was z nowymi siłami i motywacją do dalszej walki. Zaraz jak tylko skończę ten wpis to zabieram się do czytania co u Was i odpisywania na komentarze jak i prywatne wiadomości.:*


Aha! No i chyba muszę napisać o najważniejszej rzeczy! O rozmowie z moim A! Przebiegła bardzo pomyślnie, żadne z nas się nie denerwowało. Zrozumiał mój przekaz :) Co najważniejsze..dopiero podczas tego pobytu u niego poczułam, że między nami jest prawdziwe i mocne uczucie. Pierwszy raz od bardzo dawna leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy od serca. Bardzo mi tego brakowało i postaram się już nie marudzić na jego temat, bo pokazał mi naprawdę jak bardzo mu zależy.;)


Także kończąc moje bazgroły chcę Wam tylko powiedzieć, że zabieram się do pracy i się nie poddaję. Przerwy od diety mogę mieć krótsze bądź dłuższe( zazwyczaj chodzi o te wyjazdy do mojego A i niemożliwość prowadzenia tam diety, no ale to się nazywa życie), ale zawsze będę wracać. Nawet jeśli dojście do wymarzonego celu zajmie mi nie rok, a 2,3 lata to i tak do tego dojdę. Cieszę się niesamowicie z tego, że nie poddaje się. Może mi iść gorzej lub lepiej, ale nie rzucam tym, podnoszę się i walczę dalej. To zdecydowanie największa zmiana jaka we mnie zaszła.(swiety)

A teraz lecę zobaczyć co tam u Was kochane Wy moje!(przytul) 

Miłego dnia!<3<3(pa)

4 kwietnia 2014 , Komentarze (42)

Cześć Słoneczka (przytul)

Jednak przed wyjazdem zdążę do Was napisać i nawet Was poczytać, bo jadę dopiero popołudniu. Mój A jednak poszedł do pracy i wraca wieczorem do swojego domu, a też nie chcę tam siedzieć i czekać na niego niepotrzebnie. ;)

I powiem Wam, że nie wiem czy zastosowana przeze mnie rada z książki "Dlaczego mężczyźni..." odniosła sukces, czy nagle się coś odmieniło na chwilę temu mojemu Lubemu.  A mianowicie wcieliłam w życie główny przekaz tej książki: Pokaż mu, że masz swoje życie, nie czekaj cały dzień przy telefonie. Daj sobie czas i jemu też. No i wczoraj nie było mnie w domu, napisałam tylko przed wyjściem, że wychodzę na miasto i będę zajęta. (Trochę tajemniczności nie zaszkodzi :D) No i godzinę później dostaję wiadomość "Co tam u Ciebie, co porabiasz? Już nie mogę się doczekać jutra jak przyjedziesz" W końcu jakieś zainteresowanie z jego strony! Oczywiście byłam zajęta więc odpisałam dopiero po godzinie.:x Ale nie zmienia to faktu, że i tak czeka mnie dzisiaj trudna rozmowa. Sztuka opanowania + mocne i rzeczowe argumenty = MAM NADZIEJĘ sukces :) Relacja będzie w poniedziałek!(uff)

A tu jeszcze obrazek na który dzisiaj się natknęłam, który jest TAK BARDZO prawdziwy hihihihi ]:> 

<3

No i jeszcze ku mojemu zaskoczeniu muszę się pochwalić, że na wadze dzisiaj ukazało się 85 kg! (chyba woda puściła po miesiączce) Ale waga dzisiaj ogólnie zaczęła wariować, bo pokazała mi też 84,6 i 84,9 :D Jednak wolę stanąć przy pewnym 85 kg i błagać los, żeby waga nie zauważyła tego, że będę miała niedietetyczny weekend! (swiety) 

Teraz zauważyłam, że w 50 dni schudłam 5 kg. (Swoją drogą: matko, jestem już z Wami tyle czasu! A pamiętam jakbym zaczynała odchudzanie wczoraj! :D) Dla mnie to dobry wynik, chociaż wiadomo, że gdzieś tam cząstka mnie wolałaby schudnąć o ten 1-2 kg więcej. Ale jest mnie mniej o tyle i bardzo się cieszę! Poza tym było mnóstwo wpadek, ale to jest właśnie życie i nie mam już wyrzutów sumienia z tego powodu. Bardzo się cieszę, że się nie poddaję i nie jest mi trudno z grzeszkowych dni przejść na dietetyczne8) Obliczyłam sobie właśnie, że jakbym tak schudła kolejne 5 kg w 50 dni to nastałoby to pod koniec maja. Wtedy moje 7 z przodu do wakacji stałoby się bardzo realne! :D

Dooobra, dooobra nie gadam już tyle. Miało być krótko!:x 

Trzymajcie się Skarby! (pa)

3 kwietnia 2014 , Komentarze (26)

Witam Was kochane! (przytul)

Dzisiaj wpis na szybciutko. Muszę do Was napisać jeszcze przed jutrzejszym wyjazdem do mojego A.

 No bardzo jestem ciekawa jak ta rozmowa wyjdzie. Jednak rezygnuje z napisania tego na kartce. Muszę się nauczyć rozmawiać o trudnych rzeczach. Zdam relacje w poniedziałek!


Jestem w trakcie czytania książki "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i powiem Wam, że książka jest napisana super humorystycznie. Ale mam pewne wątpliwości, czy KAŻDY facet woli 100% "zołzę" (te co czytały to wiedzą o co chodzi :) ) Mam zamiar zastosować kilka wskazówek i zobaczymy jaki będzie tego efekt.:p 

U mnie póki co nic się ciekawego nie dzieję, także ciężko mi jest coś konkretnego napisać. Pewnie dużo więcej będę miała do opowiedzenia w ten poniedziałek.:D

Niestety od jutra do niedzieli/poniedziałku dieta idzie trochę na bok. Będzie alkoholowo i jestem skazana na to co mi podadzą na stół ;) Ale będę jadła mało i bez dokładek broń Boże! :) Zobaczymy co ta nieszczęsna waga pokaże mi we wtorek. 


Aha! A co do ostatniego wpisu to niektóre z Was chyba odniosły wrażenie, że narzekałam na mój półtoramiesięczny rezultat spadkowy. Nic bardziej mylnego! Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że jest mnie mniej o 4,5 kg ! (muzyka)

A więc trzymajcie się Słoneczka i udanego weekendu Wam życzę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.