Kiedyś byłam w błędzie, wydawało mi się, że pewnych rzeczy nie ma sensu robić dopuki jestem gruba.
Wydawało mi się, że i tak i tak nie jestem ładna, więc po co tyle zachodu, nie warto. Myślałam o swojej wielkiej metamorfozie w przyszłości i o sobie pięknej, szczupłej, zadbanej...
I tak marnowałam swoje lata.
Nie powiem, że najlepsze, mimo że to lata mojej młodości, lata kiedy powinnam iść przebojem przez życie.
Popełniałam błędy ale na szczęście życie się nie kończy a ja mam czas na dokonywanie zmian.
Pamiętam jak wpatrywałam się w piękne kobiety jak w obrazek, podziwiając ich nienaganny manicure, czując eleganckie perfumy i podziwiając idealnie ulożone kosmyki włosów.
I wciąż byłam pewna że to jeszcze nie mój czas, że kiedyś...
Rany, jaka ja byłam głupia!
Szczęśliwa jestem że w porę się opamiętałam, gdy jeszcze mogę cieszyć się byciem pewną siebie, podobać się mężowi i nieznajomym oraz być tą na którą inne patrzą tak jak ja kiedyś na piękne kobiety...
Zmiany wprowadzałam powoli, nie wszystkie naraz ponieważ gdy wymieniam je wszystkie to brzmi to przeraźliwie.
Wygląda to tak, jakbym pół dnia spędzała w łazience, a tak nie jest.
Za to w końcu każdego dnia czuję się dobrze sama ze sobą i mam świetny humor pomimo rozmiaru 44/46.
Nie warto czekać na schudnięcie, które może nigdy nie nadejść, trzeba żyć i korzystać ze swojej kobiecości.
Wiem, że jako zadbana kobieta nieraz wyglądam o wiele lepiej niż ta szczuplutka ale z tłustymi włosami czy powyciąganą koszulką...
Moją generalną zasadą dbania o siebie jest:
Codziennie wyglądaj tak, jakbyś miała spotkać swoją pierwszą miłość/jakbyś szła na pierwszą randkę/jakbyś szła na spotkanie klasowe po latach...
A swoją drogą, tyle razy przydarzyło mi się w przeszłości wpaść w supermarkecie na kogoś z przeszłości gdy wyglądałam jak lumpek i miałam ochotą zapaść się pod ziemię...
Od niedawna nie zdarzają mi się takie dni, nawet gdy idę na rower i nie mam makijażu na sobie to świetnie się czuje w swoim ciele i jestem pewna siebie.
Bo dbanie o siebie to wiele aspektów:
- Zdrowe ciało, czyli dieta i ćwiczenia to to, co wprowadziłam od niedawna. Kobieta, która odżywia się zdrowo i dba o sylwetkę/jędrność skóry, jest sexy nawet jeśli nie ma najpiękniejszej buzi na świecie. Świetnie wygląda nago i w ubraniu, dobrze się czuje w swoim ciele, jest pewna siebie i zdrowa... Chodzi mi tu zarówno o kondycję jak i np. o cerę... Jakże mogłabym twierdzić, że jestem w 100% zadbana pomijając ten aspekt życia? Mojemu ciału daleko do sportowego wyglądu, ale od czegoś trzeba zacząć ;)
- Wypielęgnowane ciało - tak, jakbym codziennie miała iść po raz pierwszy do łózka z facetem, który jest super sexy ;) Udało mi się wyrobić w sobie nawyk nakładania balsamu po codziennym prysznicu. Każdego dnia używam odżywiającego, nawilżającego ciało a co kilka dni brązującego, aby cera wyglądała zdrowo. Podczas każdego prysznicu poświęcam 2-3 minuty na pielęgnację - jednego dnia peeling, drugiego piłowanie zrogowaciałego naskórka stóp, trzeciego depilacja całego ciała i tak w kółko :) Dzięki temu mam skórę gładką, miłą w dotyku, która ładnie wygląda.
- Twarz - regularny peeling i dobry krem nawilżający weszły mi w krew już za czasów gdy byłam nastolatką. Dodatkowo bardzo dokładnie usuwam makijaż i nakładam sobie na noc żel ze świetlikiem pod oczy - nigdy nie wyglądam o poranku jak pobita :)
- Włosy - o nie zawsze lubiłam dbać, bo to jedna z niewielu rzeczy które od zawsze mi się we mnie podobały. Mam to szczęście, że mój tata pracuje w firmie handlującej kosmetykami fryzjerskimi więc mam stały dostęp do świetnych szamponów, balsamów i olejków w dobrej cenie. Zmiany, jakie niedawno nastąpiły: dbam o kształt fryzury, często je podcinam aby dobrze wyglądały gdy są rozpuszczone. Często też chodzę w upiętych włosach, z powodu swoich pewnych przekonań. Myję włosy codziennie - nie ma zmiłuj. Kiedyś pozwalałam sobie na mycie co drugi dzień, ale włosy mi się bardzo przetłuszczają i z takimi nieświeżymi bardzo źle się czułam. Teraz każdego dnia są świeże, puszyste i lśniące ;) Warto poświęcić te 15 minut więcej, aby zapewnić sobie dobre samopoczucie na cały dzień! Ponadto przestałam eksperymentować z kolorami włosów, teraz farbuję na kolory bardzo zbliżone do mojego naturalnego a podkreślające tęczówkę oka - czekoladowe, ew. kasztanowe. Wygląda ta elegancko, pasuje do mojej naturalnej urody, mozna pozwolic sobie na rzadsze farbowanie bo nie widać odrostów i cześć osób myśli że to mój naturalny kolor (raczej to faceci, kobiet się nie nabierze).
- Zapach - to jest coś co często pomijałam. Tzn. używałam perfum ale raczej tanich, bardzo intensywnych, kupowałam jak dziecko... Teraz częściej kupuję wyrafinowane, kobiece zapachy i nie wychodzę z domu bez uwodzicielskiej mgiełki na sobie ;) Naprawdę popłaca, wciąż ktoś obraca się za mną mijając mnie, to bardzo miłe ;) Ponieważ nie stać mnie na zbyt drogie, inwestuję co jakiś czas w dezodoranty perfumowane (ok. 28zł), ostatnio zakupiłam przepiękne od Halle Berry
- Paznokcie - to nasza wizytówka! I nie mówię tylko o tych na dłoniach... Dużo kobiet ma piękny manicure, podczas gdy pod skarpetką kryje się jakiś koszmar. Nie można tak, oj nie, choćby dla samej siebie! Pedicure z usunięciem nagromadzonego naskórka i wypolerowaniem paznokci wystarczy wykonać raz na trzy tygodnie bez potrzeby wizyty u kosmetyczki. ja zawsze pozwalam sobie na jakiś zwariowany kolor na stopach, bo jestem młoda i to świetnie wygląda na "opalonej" stopie. Na dloniach nie szaleje z kolorem, lepsza tutaj jest powściągliwość... Na moich krótko przystrzyżonych paznokciach co drugi dzień nałożona jest odżywka wybielająca i nabłyszczająca płytkę - wystarczy! Paznokcie wyglądają zdrowo i są zadbane. I wierzcie mi, jest to sto razy lepsze niż obdrapany na nierównych długich szponach jaskrawy lakier... Co jakiś czas pokryję je klasykiem - czerwonym, matową śliwką lub ciemnym beżem. Zawsze jednak zmywam go po jednym dniu, nie dopuszczam do tego aby lakier miał możliwość odprysnąć. Pamietam tez o nawilżaniu skóry dłoni i stóp oraz oliwce do skórek...
- Bielizna - to takie ważne... I trudne jeśli się nosi rozmiar taki jak ja! Często miałam majtki niedobrze dopasowane, zsuwające się z dupki albo uciskające tak, że tłuszczyk wylewał się na boki... Również moje staniki były niedopasowane i wołały o pomstę do nieba. Najgorsza była kolorystyka - nic do niczego nie pasowało, kicz i masakra. Teraz staram się kupować bieliznę F&F w Tesco, która nie dośc że tania, to bardzo ładna i leży idealnie (mają idealne dla mnie rozmiary). Polecam też Paniom z taką sylwetką jak ja zapomniane body, które nie dość że sexy, to świetnie trzymają sylwetkę w ryzach! Dzięki niemu nic się nie wylewa, a dobre nowe body można upatrzec na allegro za śmieszne pieniądze (np. 30zł).
- Makijaż - do tego nie musiałam do tego się przekonywać :) Jest moją miłością i nawet ukończyłam 10 lat temu szkołę makijażu ;) Mam całe mnóstwo pędzli, kosmetyków, chociaż ostatnio pozbyłam się większej części. Odkryłam jaki rodzaj make - upu najlepiej współgra z moją urodą i przestałam szaleć z kolorem czy ilością. Co dzień jest tak samo, ale twarz to wbrew obiegowej opinii nie płótno malarskie. W makijażu trzeba wyglądać ładnie, elegancko, ma on podkreślać naturalne piękno. I koniec tematu.
- Ubrania/Dodatki - to najczęściej możecie zobaczyć u mnie na zdjęciach i to sfera, z którą za sprawą rozmiaru miałam zawsze największy problem. Niepotrzebnie kupowałam całe mnóstwo tanich bluzeczek o różnych fasonach i kolorach, które potem do niczego mi nie pasowały, a co gorsza wyglądałam w nich po prostu źle. Staram sie teraz skupiać na prostych krojach i neutralnych kolorach, które ożywiam kolorowymi dodatkami (paskiem, apaszką...). Dzieki temu mogę tworzyć masę zestawów, które wyglądają ze sobą dobrze i nie mam zapchanej szafy od góry do dołu niepotrzebnymi szmatkami... Zainwestowałam też w 4 porządne torebki i kilka klasycznych par butów. A biżuteria? Delikatna i ponadczasowa, lub ta którą sama tworzę ;)
Ciągle się uczę i pracuje nad sobą, nie jestem idealna...
Posiadam tez mocno ograniczone środki finansowe, jestem z tych co żyją "od pierwszego do pierwszego", wiec łatwo nie jest.
Jednak jak mogę dbać o wszystko wokół nie dbając o to co najważniejsze, samą siebie?
Oj ciesze się, że w końcu nauczyłam się żyć, tak jak chcę i być postrzegana tak jak tego pragnę...
Wczorajsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 300kcal
II Śniadanie:
Dwa małe wafelki ryżowe z twarogiem i cynamonem, śliwka, brzoskwinia Ufo
ok. 170kcal
Obiad:
Grillowana z płatkami czosnku pierś z kurczaka, ryż brązowy z warzywami
ok. 300kcal
Kolacja:
Dwa małe wafle ryżowe z serkiem wiejskim i rzodkiewką, papryka, pomidor
ok. 230kcal
Dzień:
ok. 1000kcal (łoooo, malutko....)
Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 280kcal
II Śniadanie:
Dwa małe wafle ryżowe z serkiem wiejskim - jeden z łyżeczką dżemu, drugi z papryką; śliwka, małe jabłko
ok. 300kcal
Obiad:
Pełnoziarniste spagetti z domowym sosem pomidorowym, cukinią, pieczarkami, czerwoną cebulą i papryki
ok. 350kcal
Podwieczorek:
Serek twarogowy Straciatella, Ufo, marchewka
ok. 250kcal
Kolacja:
Grzanka z chleba razowego, kawałek grillowanej piersi, sałata lodowa, papryka - PYCHA!!!!!!!
ok. 150kcal
Dzień:
ok. 1330kcal