WCZORAJ
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 280kcal
II Śniadanie:
Lody czekoladowe z automatu
ok. 250kcal
Obiad:
Naleśnik z serem, pieczarkami, szynką i papryką oraz przecierem pomidorowym
ok. 450kcal
Podwieczorek:
Sernik + bita śmietana, odrobina polewy
ok. 650kcal
Kolacja:
Kolba kukurydzy z łyżeczką masła, pomidorowa z makaronem
ok. 540kcal
Muszę doliczyć piwko 250kcal i całą masę szampana - nawet nie wiem ile, z 5 kieliszków chyba ;) - 350kcal
Dzień:
ok. 2720kcal - MASAKRA!!!
DZISIAJ
Śniadanie:
Miniaturka drożdżówki z serem, kawa z mlekiem i serek Straciatella
ok. 330kcal
II Śniadanie:
Sok marchwiowy świeżo wyciskany, Banan, serek Straciatella
ok. 430kcal
Obiad:
Ciasto czekoladowe, kawa z mlekiem
ok. 500 kcal
Podwieczorek:
Ciasto czekoladowe, kawa z mlekiem
ok. 500 kcal
Kolacja:
Kiełbaski z wędzonego kurczaka, papryka i ogórki gruntowe
ok. 270kcal
Dzień:
ok. 2030kcal
Wczoraj była nasza rocznica ślubu.
Zaplanowaliśmy spędzenie całego dnia "na mieście", czyli długi spontaniczny spacer od rana do wieczora.
Wyruszyliśmy tuż po śniadaniu i stołowaliśmy się na mieście.
Dogadzałam sobie - oj nie da się ukryć.
Ale było cuuudownie, nie wyobrażam sobie milszego dnia
Mąż bardzo mnie rozpieszczał i mimo że ostatnio nie cierpimy na nadmiar gotówki, nie żałował grosza.
Najpierw zaprosił mnie na ulubione lody włoskie, a później do mojej ulubionej knajpki na naleśnika "na słono", które uwielbiam!!!
Mój mąż za nimi nie przepada, więc chciał zrobić mnie przyjemność - udało mu się!
Jedliśmy na ogródku pod markizą i popijaliśmy piwko patrząc jak inny przechodnie mokną (akurat zaczęło padać - na szczęście gdy skończyliśmy, przestało).
Później szwędaliśmy się po centrum zaglądając do nowopowstałych kawiarenek i piekarni oraz sklepików z wyposażeniem wnętrz (akurat się urządzamy).
Na deser zostałam zaproszona do miłej kawiarni, gdzie wciągnęliśmy przepyszny i bardzo grzeszny sernik oraz wypiłam upragnioną w taki niewyraźny dzień kawę.
Nie śpieszyło nam się i czytaliśmy sobie swoje ulubione magazyny - było naprawdę miło!
Pod koniec dnia mój luby zaproponował jeszcze kino - ale koniec końców postanowiliśmy wymienić tą atrakcję na coś innego, bo po pierwsze trochę szkoda mi kasy na kino w obecnych czasach a po drugie irytuje mnie bardzo niska temperatura w salach kinowych, która sprawia że oglądanie jest dla mnie nieprzyjemne ...
Zatem postanowiliśmy te pieniążki wydać na siebie - wyskoczyliśmy do galerii handlowej i oglądaliśmy ciuszki - każde z nas miało 50zł do wydania.
Nie wybraliśmy nic, bo przeceny wakacyjne się skończyły a ciuchy z jesiennej kolekcji były albo brzydkie albo cholernie drogie - głupi sweterek to 179zł, kto to kupuje???
Coś cały czas kierowaliśmy swoje kroki ku sklepom z wyposażeniem wnętrz i koniec końców zdecydowaliśmy się na zakup czegoś bardziej przyziemnego, aczkolwiek potrzebnego na co ciągle brakowało nam kasy - na patelnię
Ruszyliśmy do dużego Tesco przez park i oprócz tradycyjnej pozwoliliśmy sobie na moją wymarzoną patelnię - grillową, nawet nie wiecie ile radości sprawił mi ten zakup!
Do domu wróciliśmy bardzo późno i umieraliśmy z głodu, zatem zabrałam się za robienie ciepłego posiłku, gdy w tym czasie mój mąż szykował dla mnie niespodziankę - pachnącą kąpiel w łazience pełnej świec i sporym zapasem szampana
Było cuuuudownie, ale szczegóły zachowam dla siebie
Podsumowując - dzień był pełen grzeszków, ale popełnianych z premedytacją, dla czystej przyjemności świętowania tego właśnie dnia w taki a nie inny sposób.
Martwi mnie jednak że ostatnio tych małych grzeszków i bezwartościowych posiłków zauważam stanowczo za dużo - kilka lodów, kilka piwek, pizza, ciasto...
A dzisiaj przyjechał mnie odwiedzić mój tata ze swoją po powrocie z wakacji i cały dzień sprzątałam chatkę, przez co nie miałam czasu czegokolwiek ugotować.
Gdy o 16:00 w końcu usiadłam na dupce to już przy gościach i jedyne co mogłam zjeść (a byłam już mega głodna) to ciasto czekoladowe... Poracha... Poracha x 2!!!
Do tego rano mój miły przyniósł mi świeżutką i pachnącą mini bułeczkę - na początku odmówiłam ale gdy powiedział że kupił specjalnie dla mnie taką maleńką bo jestem na diecie to tak mnie rozwalił że zjadłam ja by nie robić mu przykrości
Dopiero po ich wyjściu zjadłam lepiej...
Kurczę, koniec z tymi kulinarnymi przyjemnościami, trochę rzadziej Kasiu!!!
Śniadanie:
Płatki z mlekiem
ok. 280kcal
II Śniadanie:
Lody czekoladowe z automatu
ok. 250kcal
Obiad:
Naleśnik z serem, pieczarkami, szynką i papryką oraz przecierem pomidorowym
ok. 450kcal
Podwieczorek:
Sernik + bita śmietana, odrobina polewy
ok. 650kcal
Kolacja:
Kolba kukurydzy z łyżeczką masła, pomidorowa z makaronem
ok. 540kcal
Muszę doliczyć piwko 250kcal i całą masę szampana - nawet nie wiem ile, z 5 kieliszków chyba ;) - 350kcal
Dzień:
ok. 2720kcal - MASAKRA!!!
DZISIAJ
Śniadanie:
Miniaturka drożdżówki z serem, kawa z mlekiem i serek Straciatella
ok. 330kcal
II Śniadanie:
Sok marchwiowy świeżo wyciskany, Banan, serek Straciatella
ok. 430kcal
Obiad:
Ciasto czekoladowe, kawa z mlekiem
ok. 500 kcal
Podwieczorek:
Ciasto czekoladowe, kawa z mlekiem
ok. 500 kcal
Kolacja:
Kiełbaski z wędzonego kurczaka, papryka i ogórki gruntowe
ok. 270kcal
Dzień:
ok. 2030kcal
Wczoraj była nasza rocznica ślubu.
Zaplanowaliśmy spędzenie całego dnia "na mieście", czyli długi spontaniczny spacer od rana do wieczora.
Wyruszyliśmy tuż po śniadaniu i stołowaliśmy się na mieście.
Dogadzałam sobie - oj nie da się ukryć.
Ale było cuuudownie, nie wyobrażam sobie milszego dnia
Mąż bardzo mnie rozpieszczał i mimo że ostatnio nie cierpimy na nadmiar gotówki, nie żałował grosza.
Najpierw zaprosił mnie na ulubione lody włoskie, a później do mojej ulubionej knajpki na naleśnika "na słono", które uwielbiam!!!
Mój mąż za nimi nie przepada, więc chciał zrobić mnie przyjemność - udało mu się!
Jedliśmy na ogródku pod markizą i popijaliśmy piwko patrząc jak inny przechodnie mokną (akurat zaczęło padać - na szczęście gdy skończyliśmy, przestało).
Później szwędaliśmy się po centrum zaglądając do nowopowstałych kawiarenek i piekarni oraz sklepików z wyposażeniem wnętrz (akurat się urządzamy).
Na deser zostałam zaproszona do miłej kawiarni, gdzie wciągnęliśmy przepyszny i bardzo grzeszny sernik oraz wypiłam upragnioną w taki niewyraźny dzień kawę.
Nie śpieszyło nam się i czytaliśmy sobie swoje ulubione magazyny - było naprawdę miło!
Pod koniec dnia mój luby zaproponował jeszcze kino - ale koniec końców postanowiliśmy wymienić tą atrakcję na coś innego, bo po pierwsze trochę szkoda mi kasy na kino w obecnych czasach a po drugie irytuje mnie bardzo niska temperatura w salach kinowych, która sprawia że oglądanie jest dla mnie nieprzyjemne ...
Zatem postanowiliśmy te pieniążki wydać na siebie - wyskoczyliśmy do galerii handlowej i oglądaliśmy ciuszki - każde z nas miało 50zł do wydania.
Nie wybraliśmy nic, bo przeceny wakacyjne się skończyły a ciuchy z jesiennej kolekcji były albo brzydkie albo cholernie drogie - głupi sweterek to 179zł, kto to kupuje???
Coś cały czas kierowaliśmy swoje kroki ku sklepom z wyposażeniem wnętrz i koniec końców zdecydowaliśmy się na zakup czegoś bardziej przyziemnego, aczkolwiek potrzebnego na co ciągle brakowało nam kasy - na patelnię
Ruszyliśmy do dużego Tesco przez park i oprócz tradycyjnej pozwoliliśmy sobie na moją wymarzoną patelnię - grillową, nawet nie wiecie ile radości sprawił mi ten zakup!
Do domu wróciliśmy bardzo późno i umieraliśmy z głodu, zatem zabrałam się za robienie ciepłego posiłku, gdy w tym czasie mój mąż szykował dla mnie niespodziankę - pachnącą kąpiel w łazience pełnej świec i sporym zapasem szampana
Było cuuuudownie, ale szczegóły zachowam dla siebie
Podsumowując - dzień był pełen grzeszków, ale popełnianych z premedytacją, dla czystej przyjemności świętowania tego właśnie dnia w taki a nie inny sposób.
Martwi mnie jednak że ostatnio tych małych grzeszków i bezwartościowych posiłków zauważam stanowczo za dużo - kilka lodów, kilka piwek, pizza, ciasto...
A dzisiaj przyjechał mnie odwiedzić mój tata ze swoją po powrocie z wakacji i cały dzień sprzątałam chatkę, przez co nie miałam czasu czegokolwiek ugotować.
Gdy o 16:00 w końcu usiadłam na dupce to już przy gościach i jedyne co mogłam zjeść (a byłam już mega głodna) to ciasto czekoladowe... Poracha... Poracha x 2!!!
Do tego rano mój miły przyniósł mi świeżutką i pachnącą mini bułeczkę - na początku odmówiłam ale gdy powiedział że kupił specjalnie dla mnie taką maleńką bo jestem na diecie to tak mnie rozwalił że zjadłam ja by nie robić mu przykrości
Dopiero po ich wyjściu zjadłam lepiej...
Kurczę, koniec z tymi kulinarnymi przyjemnościami, trochę rzadziej Kasiu!!!
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
22 sierpnia 2013, 20:19Bo w rocznice trzeba świętować ....A potem ładnie to spalać :)
tobecomeabitch
22 sierpnia 2013, 17:57po tej kąpieli to miałabym gdzieś grzechy jedzeniowe ^^
zapomnij.o.tym
22 sierpnia 2013, 15:16super się czyta tak pozytywne wpisy :D i to, że jeszcze istnieją tacy faceci jak Twój mąż :D super, że rocznica się udała :)
cancri
22 sierpnia 2013, 11:19Ojjj tą ostatnią grafę muszę sobie zapisać, naprawdę!
kuska23
22 sierpnia 2013, 10:49no ja wczoraj byłam w gosci i było winko, chipsy i pizza....masakra dzis od rana na jogurtach:)) trzeba wrócic na dobre tory i to juz:)
kluska202
22 sierpnia 2013, 10:47wszystko zle- same węglowodany proste :/ . Dodaj chude białko , owoce, zrezygnuj ze słodkich serków które nic nie dają. Na kolacje twaróg, ryba, chude mięso. Pieczywo tylko ciemne max 2-3 razy w tygodniu
F0rest
22 sierpnia 2013, 10:11Za dużo słodkiego i nie ma białka. Ciasto na obiad? Drożdżówka na śniadanie? Lody, naleśniki, sernik, serki, parówki... To niezbyt zdrowo
Mika255
22 sierpnia 2013, 09:54fajny dzień ale teraz spinaj pośladki i walcz:) a sernik mmmm zjadła bym!!!!
carmen93
22 sierpnia 2013, 09:17Ty jesz same węglowodany wiec jak chcesz schudnac....
Megaphragma
22 sierpnia 2013, 08:55Gratuluję męża;) i po cichutku zazdroszczę jego "zaangażowania" w obsypywaniu Cię przyjemnościami;)
MiLadyyy
22 sierpnia 2013, 08:35Wow... zaszalałaś jednym słowem ;) Ładna stylizacja :)
YouAreGonnaGoFarKid
22 sierpnia 2013, 08:28super wyglądasz :))
owsiana1993
21 sierpnia 2013, 23:43Piekny rocznicowy dzien. Takiego meza to ze swieczka szulac... chocby za ta buleczke. Wracaj na dobre tory :-)
Wyrzyk
21 sierpnia 2013, 22:34W odpowiedzi na komentarz. Bardzo dobrze kombinujesz. Trening na spalanie tłuszczu (aerobowy) powinien trwać przynajmniej 40 min wiec super, że chodzisz na spacery i ćwiczysz przez tyle czasu. Takie podejście jest także na pewno skuteczne. Co do owoców i warzyw. Warzywa owszem ale do owoców mam niestety negatywne podejście. Czemu wytłumaczyłęm w tym artykule http://vitalia.pl/forum22,844252,0_Ciagle-te-owoce-na-jakiej-podstawie.html Niestety nie dotrę na tym forum do ludzi do Ciebie pewnie także. Ja jednak mam naukowe dowody na to, że mam rację. Oczywiście nie namawiam do zmiany stylu życia każdy robi po swojemu. Kłócic się, obrażać tez nie ma sensu. Każdy trzyma się swojego. Mam nadzieję że nie zirytuje Cie tym artykułem Pozdrawiam
kikunia180
21 sierpnia 2013, 22:28Zazdroszczę męża . MY mamy 6 rocznicę w niedzielę ciekawe czy co kolwiek mój ma dla mnie przygotowane:)
Wyrzyk
21 sierpnia 2013, 22:22Dzięki za motywujące słowa. Dużo to dla mnie znaczy. :)
dorotuniaa
21 sierpnia 2013, 22:20Pożycz męża :D Zazdroszczę takiego dnia jej ..... zazdroszczę :)
magerkeit
21 sierpnia 2013, 22:14Wszystkiego najlepszego :) Kochany mąż na prawdę:) wspaniala kąpiel :) a jedzeniem się nie martw, tak było aktywnie ze większość pewnie została spalona :)
Wyrzyk
21 sierpnia 2013, 22:08Wszystkiego Najlepszego z okazji rocznicy. A co do tych grzeszków no to w taki dzień jak ten wskazane jednak w inne dni trzeba się opamiętać. Ale wierzę, że odnajdziesz motywację i uda się to wszystko poukładac. Trzymam kciuki. Pozdrawiam