Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę być zdrowsza, chudsza, szczęśliwsza.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6109
Komentarzy: 54
Założony: 15 czerwca 2013
Ostatni wpis: 15 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gweneres

kobieta, 27 lat, Kraków

171 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2017 , Skomentuj

Miałam schudnąć i co? Jak zwykle, zero silnej woli, motywacja znikła tak szybko jak się pojawiła.

Przerwa w ćwiczeniach tak długa, że ledwo pamiętam jak się robi przysiady...

7 wróciła na pierwszą pozycję

Trzeba się ogarnąć

Od października zaczynam studia, nowi znajomi, nowe życie, fajnie by było do tego czasu osiągnąć w końcu mój cel. Wszystkie inne oprócz tego się udało, średnia 5,0, na maturze wszystko ponad 80%, pieniądze zarobione... tylko jeszcze ta waga

Mam 2 miesiące, dam radę

xx

22 maja 2017 , Komentarze (2)

Czekałam na to i czekałam a kiedy w końcu dałam sobie spokój... JEST!

Nawet nie wiem jak to się stało bo miesiąc przed maturą dałam sobie spokój zarówno z dietą jak i ćwiczeniami. Dzisiaj postanowiłam znowu wziąć się za siebie, zważyłam się rano i zobaczyłam 69 kg! 

Poczułam niesamowitą motywację, nie nie 7 już nie może wrócić na pierwszą pozycję. Do osiągnięcia mojego celu jeszcze 9 kilo, brzmi sto razy lepiej niż 11 czyż nie? :D

xx 

6 grudnia 2016 , Komentarze (4)

To nie żarty ani wymówka, jak już udało mi się przezwyciężyć moje lenistwo to się rozchorowałam. Jakieś świństwo mi się zrobiło na nodze. Byłam u lekarza, mam antybiotyk i nakaz leżenia z nogą do góry. 

Nie dość, że z ćwiczeń nici to nie mogę chodzić do szkoły a jest koniec semestru... pozamiatane. 

Na dodatek dzisiaj mikołajki i tak sobie pozwoliłam... że aż mi niedobrze (ok tego nie mogę zwalić na chorobę ani nic innego ale no, chciałam sobie chociaż humor poprawić) 

a najgorsze z tego wszystkiego jest to, że pani doktor powiedziała mi, że to co mam na nodze mogło się zrobić na przykład od ugryzienia... pająka. Świetnie, panicznie boję się pająków a całkiem możliwe, że zmieniam się w spiderwoman. ugh. 

4 grudnia 2016 , Komentarze (1)

Jestem uzależniona od słodyczy, oficjalnie się przyznaję (donut)(tort)(czekolada)

Poza tym to jest dobrze, ale przez te słodkości wszystko co dobre pójdzie na marne, wiem o tym ale nie potrafię sobie odmówić ehh 

Ćwiczyłam wczoraj i dzisiaj! jestem z siebie dumna, tyłek mnie boli ale to lubię (puchar) czuję, że jutro będą bolały ramionka :D 

xx M. 

17 listopada 2016 , Komentarze (2)

Ha! Całkiem dobrze mi idzie. 

Przez ostatnie kilka dni udało mi się ograniczać kalorie i słodycze, i ćwiczyłam zamierzone 20 minut dziennie! (wczoraj nie.. ale nachodziłam się tyle, że chyba mogę sobie wybaczyć). Motywacja jak na razie mnie nie opuściła więc mam nadzieję, że w końcu doczekam się tej mojej wymarzonej 6 z przodu :D

Postaram się nie zepsuć tego udanego fit tygodnia w weekend, jak to mam w zwyczaju... 

M. xx

13 listopada 2016 , Komentarze (7)

Nie ma, że się nie chce
nie ma, że się nie da. 

Koniec narzekania, koniec odkładania, koniec wymówek. 

Dzisiaj spadł śnieg i o dziwo mnie to zmotywowało. Odkładałam moje odchudzanie tak długo, że nadeszła zima?! Za niedługo znowu będzie lato a ja nadal będę gruba, tak nie może być. 

Plan: 

  • słodycze tylko w weekend  (w małej ilości)
  • 2l wody
  • ok 1500 kcal
  • zdrowe jedzonko 
  • w miarę możliwości regularne posiłki 
  • ćwiczenia codziennie, co najmniej 20 minut (od czegoś trzeba zacząć)

+ zaczynam znowu pić drożdże, ostatnim razem efekt był całkiem ok i podobno działają antydepresyjnie a to się przyda :)

+wracam do nauki hiszpańskiego co najmniej 5 słówek dziennie/jakieś ćwiczonko/coś do posłuchania/tekst do przetłumaczenia 
pobrałam sobie super apkę do nauki słówek, trochę jak fiszki tylko na telefon i samemu się wpisuje słówka <3 

+Postaram się lepiej organizować sobie czas, nawet pobrałam sobie aplikację z rozkładem dnia. 

Jak już wspomniałam nie zaczynam od jutra, zaczęłam już, właśnie skończyłam moje 20 minut ćwiczeń (puchar)  

Dziękuję za komentarze pod wczorajszym wpisem zmotywowałyście mnie! 

M. xx

12 listopada 2016 , Komentarze (10)

Codziennie planuję, że zacznę się uczyć regularnie, że zacznę ćwiczyć, że będę jeść zdrowo i nie będę jeść tyle słodyczy.. a później nadchodzi kolejny dzień i nic. Robię dokładnie to samo co wcześniej czyli - nic. Nie mogę się za nic zabrać, i mówię sobie: dobra to od jutra.  I tym sposobem minęło już tyle czasu, że spokojnie mogłabym już ważyć 10 kilo mniej gdybym naprawdę zaczęła. Dlaczego nie potrafię się zmotywować? W wakacje tak dobrze mi szło. ehh

30 października 2016 , Komentarze (1)

Jak co roku nadeszła jesienna depresja. Wiedziałam, że to nieuniknione. Sama myśl o tym, że będę marznąć przez najbliższe 5 miesięcy...ehh nienawidzę jesieni i zimy i nic na to nie poradzę.

Jakoś się trzymałam prawie cały październik ale ogarnęła mnie niemoc i koniec. Na nic nie mam ochoty ani siły, no może poza jednym, jedzeniem oczywiście. Chociaż muszę przyznać, że w tym tygodniu byłam grzeczna! Prawie nie jadłam słodyczy, zero białego pieczywa (zero!), dużo sałatek, jogurcików i lekkich zupek, prawie idealnie! Poza dwoma (maleńkimi) kawałkami pizzy we wtorek i sernikiem wczoraj i dziś, było świetnie.
Sernik to moja miłość od 19 lat, każdemu odmówię, ale nie sernikowi.
 

Jeżeli chodzi o ćwiczenia to już całkiem inna sprawa. Nie zdołałam się do nich przekonać w żaden sposób. Już wspominałam - niemoc.

Ehh zmotywujcie mnie jakoś proszę! Do ćwiczeń i do tego żeby jutro nie przegiąć bo idę na urodziny przyjaciółki...

besos 

M.

18 października 2016 , Komentarze (2)

Ale to zjeba... am am am.

Nie ćwiczyłam cały miesiąc... dieta też była taka że jej nie było :( a w sumie była - dieta wysokokaloryczna. Ehh wiedziałam, że tak będzie, zaczęła się szkołą i wszystko poszło się ... no. 

Na ten tydzień zaplanowałam powrót do odchudzania. Od razu porażka. Wczorajszy dzień 3xnie. 

Dzisiaj było lepiej (jeśli zignorujemy pół paczki chipsów), ćwiczyłam! Zrobiłam skalpel pierwszy raz po miesiącu i nie było najgorzej! Dobrze, że nie muszę zaczynać od zera. Ale i tak lipa. Nie mam odwagi stanąć na wagę :( pewnie jest więcej niż 70, a tak chciałam tą 6 z przodu, i było już tak blisko... 

Dobra trzeba ogarnąć dupę, dosłownie i w przenośni.

A teraz randka z matmą, wysiłek umysłowy podobno też spala kalorie. 

14 września 2016 , Komentarze (1)

Czy ktoś może mi za przeproszeniem nakopać do dupy??? Winko, czekolada, makaron, chipsy, burger king, tosty, ciasteczka z orzechami, czy ja oszalałam? Od wczoraj coś mi odbiło. I to wcale nie okres. 

po prostu jestem głupia

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.