Ale to zjeba... am am am.
Nie ćwiczyłam cały miesiąc... dieta też była taka że jej nie było :( a w sumie była - dieta wysokokaloryczna. Ehh wiedziałam, że tak będzie, zaczęła się szkołą i wszystko poszło się ... no.
Na ten tydzień zaplanowałam powrót do odchudzania. Od razu porażka. Wczorajszy dzień 3xnie.
Dzisiaj było lepiej (jeśli zignorujemy pół paczki chipsów), ćwiczyłam! Zrobiłam skalpel pierwszy raz po miesiącu i nie było najgorzej! Dobrze, że nie muszę zaczynać od zera. Ale i tak lipa. Nie mam odwagi stanąć na wagę :( pewnie jest więcej niż 70, a tak chciałam tą 6 z przodu, i było już tak blisko...
Dobra trzeba ogarnąć dupę, dosłownie i w przenośni.
A teraz randka z matmą, wysiłek umysłowy podobno też spala kalorie.
angelisia69
19 października 2016, 03:30moze nie traktuj odchudzania jako diety samej w sobie a poprostu zmiane nawykow?czlowiek slyszac slowo dieta,automatycznie ma dosyc po paru dniach i nastraja sie negatywnie do tego.Poprostu mniej slodze,jem wiecej warzyw,mniej slodyczy i tyle ;-)
Ashee.
18 października 2016, 18:56Najważniejsze, ze wracasz na dobre tory ! :) Walcz dzielnie a doczekasz się w końcu tej 6 z przodu ! :) dasz rade !!!