Hej!
Gweneres przedstawia - "Tym razem w końcu schudnę!" podejście 2678
Założyłam konto tutaj w 2013 roku i od tego czasu.. hmm powiedzmy, że nie byłam najbardziej aktywnym użytkownikiem (3 wpisy przez 3 lata? naprawdę?).
Można powiedzieć - w ogóle nie byłam aktywna - bo przez te 3 lata zamiast schudnąć przytyłam.
W czerwcu udało mi się schudnąć jakieś 4 kg jej! I to bez odchudzania się! Miesiąc w Hiszpanii, praca, zwiedzanie, oliwa z oliwek i dużo świeżych warzyw i owoców. Przeżyłam najlepszy miesiąc mojego życia a na dodatek schudłam, nie mogło być lepiej.Teraz ważę piękne okrąglutkie 70 kilogramów więc nie ma tragedii ALE zdecydowanie piękniejsze byłoby okrąglutkie śliczniutkie 60 i to właśnie mój cel.
Zaczęłam ćwiczyć. W czwartek postanowiłam, że spróbuję przekonać się do Chodakowskiej (jakoś nie przepadam..) i zaczęłam skalpel. LUDZIE TO PODOBNO MIAŁO BYĆ DLA POCZĄTKUJĄCYCH A JA MYŚLAŁAM, ŻE UMRĘ.
(Po 15 minutach stwierdziłam, że jak na pierwszy dzień po dłuuuugiej przerwie - wystarczy.) Wczoraj - kolejne podejście - zdecydowanie lepiej mi poszło pomijając przerwy po każdym ćwiczeniu od połowy filmiku. Dzisiaj było jeszcze lepiej, ćwiczenia na brzuch są dla mnie niewykonalne ale jest ok! Liczę na to że do końca wakacji będę w stanie zrobić to bez uczucia, że jeszcze chwila i padnę, nie wstanę, umrę a na mój pogrzeb nikt nie przyjdzie bo jestem jednym wielkim rozczarowaniem... um nieważne.
Mam też zamiar zacząć chodzić na spacery bo wstyd się przyznać ale... prawie nie wychodzę z domu od 2 tygodni. Może nawet przekonam się do biegania... mało prawdopodobne ale podobno wszystko jest możliwe?
Największy problem dla mnie to słodycze... Po prostu nie potrafię sobie odmówić!
Co zrobić?
Nie wiem po co właściwie to wszystko piszę, bardziej dla siebie niż po to żeby ktoś to czytał, aczkolwiek - jeżeli ktoś taki się znalazł - dzięki! Wybacz proszę moje marne zdolności literackie i okropną interpunkcję! Wątpię żeby ktoś dotrwał do końca.. to dłuższe niż myślałam. nuda.
Życzcie mi szczęścia! Hasta luego amigos