Kochani, zaczełam się odchudzać od śmierci babci, która zmarła na otyłość, a raczej co ona spowodowała. Zerwałam się, i zaczełam walczyć o lepszą jakość życia dla siebie i dla swojego męża, który też bardzo przytył. Zawsze ważyłam 65 kg, przy wzroście 167 cm, i było to dla mnie dużo, nawet ludzie mówili mi, że wyglądam normalnie, ale nie szczupło. Kilka razy próbowałam się odchudzić, zresztą wykorzystując słynną dietę kopenhaską, która rzeczywiście dawała rezultaty. Ale zawsze te kilogramy wracały, może nie z nawiązką, ale wracały. Później poznałam swojego męża, on mnie akceptował a ja jego, świata poza sobą nie widzieliśmy, zresztą nadal tak jest:) Zaczeliśmy sobie dogadzać, duży worek frytek na obiad, wielki hamburger o 24.00 a co.... I tak trwało to z 2 lata, nawet nie wiem kiedy utyłam, nie zarejestrowałam tego, nie czułam tego. Nawet jak poszłam do ślubu, nie widziałam tego. Cały czas czułam się szczupła. Miałam duży problem z kupowaniem sobie ubrań, wszędzie były za małe. A te duże, pojedyncze sztuki w sklepach wyglądały jak wyglądały. Nie mogłam poczuć się atrakcyjnie, ubrać się ładnie, bo w sumie w co? A jeszcze jak panie w sklepie na ciebie zerkają, jakieś uśmieszki, sugerujące daruj se dziewczyno i tak w to nie wejdziesz. Kiedyś weszłam do sklepu, a pani w progu mi powiedziała, że na takie osoby jak ja nie mają ubrań. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby ktoś tak na mie z taką pogardą patrzył.. Ale zawsze wracałam do kochanego męża, i szybko zapominałam o jakiś przykrościach.
Tak jak na wstępie wspomniałam, impulsem do odchudzania, była śmierć babci. Po przyjeździe do Krakowa, zaczełam kupować książki o odchudzaniu, przeglądać ogromną liczbę stron internetowych, czytając o zdrowym żywieniu i odchudzaniu. Na początku prowadziłam dzienniczek, gdzie szczególowo zapisywałam co jadłam, dało mi ta dużą kontrolę, a dwa nie chciałam wstydzić się przed sobą, że oszukiwałam czy obżerałam się. Zakupiliśmy kijki nordic, co było strzałem w dziesiątkę. W pierwszej fazie odchudzania moj mąż zrzucił 16 kg, w drugiej już 5 kg. Czyli łącznie 21 kg. Ja nie wchodziłam na wagę, bo się bałam co zobaczę, bałam się ze zobaczę większy widok niż 65 kg, co zresztą było oczywiste. więc nie wchodziłam na wagę, ale za to mierzyłam się, to mnie jakoś mniej przerażało. Ale w pierwszej fazie odchudzania zrzuciłam 19 cm w biodrach. W drugiej fazie 6 cm w biodrach. Cały czas odchudzamy się. Do wielkanocy chce zrzucić 4 kg. aby ważyć 65 kg. Mam nadzieję, że uda się. Teraz nie chodzę na kijkach, bo pogoda jest jaka jest, ale za to ćwiczę na stepperze. Do końca czerwca chcę walczyć 55 kg. Jest to waga o której zawsze marzyłam. I teraz wiem, że spełnię swoje marzenie.