zimna sobota
U mnie dzisiaj bardzo zimno,rano było -10*C.Co z tego,że przez okno zaglądało słoneczko,okropnie dzisiaj zmarzłam.Pocieszam się,że od niedzieli ma być coraz cieplej.Nie cierpię zimna,powinnam mieszkać tam gdzie przez cały rok jest gorąco.Mimo ogromnej ilości zajęć dzień minął bardzo dobrze.Z przestrzeganiem diety nie było problemów,zaplanowane ćwiczenia też udało mi się wykonać.Wszystko zgodnie z planem,motywacja ogromna.Dzisiaj jak w każdą sobotę dostałam nowy jadłospis na kolejny tydzień.Musze przyznać,że tym razem jest bardzo urozmaicony i w zasadzie nie musiałam robić żadnych poprawek.Cieszę się,że posiłki zaspakajają mój głóg.Niektóre porcje są takie,że nie mogę ich pokonać.Teraz dopiero żałuję,że tak póżno zdecydowałam się na dietę Vitalii.
a miało być tak pięknie
Miała być dzisiaj 7 ,niestety.Tak niewiele brakło,jestem troszkę zawiedziona.Cieszę się jednak, że nie ma zastoju i moja waga przekroczyła ta wielkość której nie pokonałam będąc na Dukanie.Biorę się za siebie,ćwiczenia i dieta.Mam nadzieję,że za tydzień będę miała większy powód do radości.Moja motywacja jest jeszcze większa(dzisiaj dzięki mężowi).Nie ma rozczulania się nad sobą tylko do roboty!!!
czwartek
Mija kolejny dzień moich zmagań z otyłością.Cóż tu pisać,dzień na plusie.Ćwiczenia były ,dieta też przestrzegana więc czego więcej chcieć????Wiadomo!! jutro spadku wagi!!!!!!Okaże się czego dokonałam przez ten tydzień.I to dzisiaj na tyle,dobranoc wszystkim,którzy czytają mój pamiętnik
bez ćwiczeń
Dzisiaj postanowiłam sobie,że nie będę ćwiczyła.Wróciłam z pracy zmęczona i dałam spokój zumbie i brzuszkom.Wczoraj porządnie poszalałam ,wiec chyba dzisiaj mogę odpuścić.Cały dzień solidnie trzymałam się diety (chociaż przyznam,że miałam straszną ochotę na cukierka).No,ale wytrzymałam,dałam radę.Zbliża się dzień ważenia,czy zobaczę upragnioną 7?????.Boję się o tym myśleć!
Zmęczona
Nóg nie czuję,chyba przesadziłam z ćwiczeniami.Tak dobrze i łatwo mi szło,że straciłam poczucie czasu.Najpierw była zumba,później brzuszki a na końcu orbitek.To właśnie na nim,ćwicząc przy fajnej muzyce zapomniałam o całym świecie.Dopiero ból nogi przypomniał mi ,że trzeba już skończyć to szaleństwo.Ostatnio zastanawiałam się na jak długo starczy mi motywacji,na razie jest dobrze.Czasem myślę sobię ,czy moje życie już zawsze będzie kręciło się wokół odchudzania.To straszne,moja walka z nadwaga trwa już trzy lata.Chwilami mam dość.Dobrze,że mam wsparcie rodziny,bo inaczej byłoby ze mną żle.
nudny poniedzialek
Zaczęło się dość nerwowo.Sprawy urzędowe i trudna sytuacja na drodze a tu niestety trzeba poruszać się samochodem .Na szczęście wszystko sprawnie poszło i szczęśliwie wróciłam do domu.Po obiedzie dłuuuugi spacer,póżniej brzuszki.Na razie jestem po kolacji,za chwilę poćwiczę na orbitku.Podsumowując, dzień jak co dzień ciągle to samo.Dieta,dieta i jeszcze raz dieta.
no i po niedzieli
Było miło i się skończyło.Dzieci pojechały,wraca szara rzeczywistość.Po obfitym obiedzie próbowałam wyciągnąć mojego męża na spacer,ale on leniuszek wybrał niestety kanapę.Wybrałam się więc sama,bez łaski!!.Po powrocie zrobiłam brzuszki.Postanowilam odkurzyć córki orbitka,już dawno planowałam to zrobić ale jakoś nie mogłam się zebrać.No ale dzisiaj wystawiłam go na środek pokoju i ostro ćwiczyłam.Przyznam,że teraz mocno czuję to w nogach,ale było super.Mam nadzieję,że jutro będzie dobrze.Mam trochę chodzenia po urzędach i załatwiania różnych spraw.Staram się bardzo przestrzegać diety,na razie widzę,że warto odmówić sobie niektórych rzeczy.Motywacja w dalszym ciągu bardzo wysoka!!!!
zimowa sobota
Większa część dnia sypał mokry śnieg.Drogi śliskie,zima jak zwykle zaskoczyła naszych drogowców.Jadąc dzisiaj wokół ronda czułam jak samochód ucieka swoim torem,tragedia.Byle do wiosny!!!!!.Dzień minął aktywnie,brzuszki,zumba,trening z gwiazdami.Dieta również przestrzegana,czyli dzień zaliczam do udanych.Dzisiaj otrzymałam nowy plan posiłków.Przejrzałam go dokładnie żeby znów nie było jakiś udziwnień.W tym tygodniu pani dietetyk postarała się,nawet nie musiałam wiele zmieniać,jest ok.Jutro rodzinny obiadek,będą moje dorosłe dzieci ze swoimi połówkami.Na pewno jak zwykle będzie bardzo przyjemnie.Od wczesnych godzin rannych będę krzątać się po kuchni aby przygotować coś pysznego.W całym mieszkaniu unosi się zapach pieczonego ciasta(udręka dla mnie strasznego łasucha!!!)Próbuje nowy przepis(ciasto bananowe),zobaczymy co z tego wyjdzie!Ćwiczę silną wolę!!!!!!!!
szczęśliwa ale i pełna obaw
Szczęśliwa,bo 1 kg mniej,pełna obaw,bo to przeklęta waga ,której nie mogłam pokonać na Dukanie.Nie wiem dlaczego,czy mój organizm miał juz dosyć,czy po prostu za szybko poddałam się.Byłam taka szczęśliwa,że ta upragniona 7 jest tak blisko.Waga zatrzymala się,80,9kg i ani grama mniej,trwało to dość dlugo.Chyba za szybko odpuścilam ,bo efekt byl wręcz odwrotny.Najpierw powolutku waga rosła aż tu nie wiadomo kiedy ponad 9 kg więcej.Mam nadzieję,że tym razem uda mi się przekroczyć tą magiczną cyfrę.Jeśli tym razem sytuacja się powtórzy to żegnaj moja motywacjo!!!!!.Poza tym dzien jak zwykle.praca,dieta a popołudniu ćwiczenia.Za oknem biało,aura zwariowala.Od samego rana sypie i sypie.I komu przeszkadzała ta piękna pogoda jaka była w środę????
spokojny dzień
Dzisiaj cudny dzień (nie za oknem,bo tam szaro,buro).Cały czas w domu,wolne od pracy.Pospałam troszkę dlużej,póżniej śniadanko i długi spacer.Po powrocie troszkę ćwiczeń i obiad.Troszkę prac domowych(jak zwykle) i znów ćwiczonka ,tym razem zumba.Dzisiaj juzżnie katowałam się tym rosyjskim przysmakiem o którym wspominałam wczoraj.Jutro ważenie,jak zwykle niepewność co waga pokarze.Mam nadzieję,że będzie dobrze!!!