Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Więc będzie na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, piołun i miód, I anioł i demon, upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta- to ja!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107917
Komentarzy: 3607
Założony: 20 stycznia 2013
Ostatni wpis: 30 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tallulah.Bell

kobieta, 36 lat, Warszawa

162 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 września 2015 , Komentarze (6)

Urodziłam dziecko, chciałam je mieć, świadomie podjęłam tą decyzję. Jednak nigdy nie byłam tak nieszczęśliwa jak teraz. Zmieniło się wszystko, niestety na gorsze. Gdybym wiedziała jak to będzie wyglądało, nie pakowałabym się w to. 

Oczywiście kocham mojego małego chłopczyka, ale czuję się okropnie sama ze sobą. Poród i pobyt w szpitalu był koszmarem. Wypisałam się na własne żądanie, pomimo ciężkiej anemii, bo jeśli musiałabym spędzić tam jeszcze jedną noc, sama z płaczącym dzieckiem, musieliby wezwać do mnie psychiatrę. Ale nie o tym chciałam.

Rok temu byłam szczupła, seksowna, zadbana, wysportowana, opalona i pewna siebie. Byłam szczęśliwa. Teraz nie potrafię nawet znaleźć słów żeby opisać co się stało z moim życiem. Codzienność mnie dobija, siedzę sama w domu i całymi godzinami zastanawiam się dlaczego to sobie zrobiłam, dlaczego chciałam mieć dziecko. 

30 października 2013 , Komentarze (4)

Bardzo dawno nie pisałam. Nie miałam czasu i chyba trochę mi się znudziła Vitalia. Jednak nie przestałam ćwiczyć i zdrowo się odżywiać. Pewnego ranka zobaczyłam wreszcie wymarzoną 5 z przodu, płakałam ze szczęścia. 

I uroczyście przysięgam na wszystko co dla mnie ważne, że już nigdy nie przytyję. Nie dopuszczę do efektu jojo, bo za dużo mnie kosztowało pozbycie się tych 20 kg. 

13 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Nie mam już czasu na Vitalię. Po prostu zarobiona jestem, ale dietę trzymam dalej i nie zamierzam się poddać. 

18 lipca 2013 , Komentarze (4)

Waga idzie w dół, trochę opornie i powili ale jednak. Nie mam już co marzyć o spektakularnych spadkach co tydzień, im bliżej do końca tym trudniej. 

A najgorsze jest to, że ja w ogóle nie zauważam utraty tych 15 kg. Wydaje mi się, że jestem tak samo gruba jak kiedyś. Mam takie dni, że patrzeć na siebie nie mogę, ale staram się z tym walczyć.

Do celu zostało mi prawie 8 kg i wiem, że dam radę. Zastanawiam się tylko, co poczuję widząc "sukces osiągnięty"? 

10 lipca 2013 , Komentarze (5)

Schudłam już 15 kg. Wydaje mi się to takie nierealne, bo ja która nigdy nie miała motywacji i silnej woli, wreszcie wzięłam się za siebie i wytrwałam na diecie już 159 dni. Od czasu do czasu pozwalam sobie na coś zakazanego, ale jest to jeden batonik, albo lód na tydzień, najczęściej w sobotę albo w niedzielę. I nie brakuje mi obżerania się, bo wiem, że to prowadzi do nadwagi. 

Jestem już całkiem zadowolona ze swojego wyglądu. Zostało jeszcze troszkę do zrzutu w okolicach brzucha i boczków, które od lat są moją największą zmorą. Nie miałam boczków tylko, kiedy byłam naprawdę szczupła. Jak tylko zaczynałam tyć, od razu się pojawiły. 

Została mi jedna para jeansów, taka sprzed kilku lat. Cała reszta wisi mi na tyłku i wyglądam jak w worku. Chyba najwyższy czas wybrać się na zakupy, bo zaczynam przeżywać prawdziwe horrory pod szafą, kiedy mam skompletować jakiś fajny strój. 

Przysięgam na wszystko co dla mnie ważne, że już nigdy nie przytyję, nigdy więcej nie będę gruba. 

1 lipca 2013 , Komentarze (2)

Od jakiegoś czasu jestem zmuszona spać w dzień, a co za tym idzie, nie śpię ani tak długo, ani tak dobrze jak w nocy. Jednak na razie się nie poddaję i dokładam dodatkowe pieniądze do naszego budżetu. Mogłam sobie pozwolić na kupienie moim rodzicom zestawu kina domowego w prezencie na 25. rocznicę ślubu. Normalnie nie byłoby nas na taki drogi prezent stać. 

Wszystkie ubrania jakie mam, wyglądają na mnie źle, ale muszę jeszcze trochę schudnąć, żeby sobie kupić jakieś nowe rzeczy. Jak na razie przeżywam prawdziwe dramaty pod szafą, bo nie mam się w co ubrać, wszystko jest za duże. 

Byłam w kinie na "Iluzji". Naprawdę polecam, bo bardzo mi się podobał ten film. 

Codziennie, sumiennie biegam godzinę na orbitreku i to jest moja jedyna aktywność fizyczna poza pracą. Nie mam ani czasu, ani sił na więcej. 

 I to by było na tyle :)

21 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Miałam się zważyć dopiero jutro, ale coś mnie podkusiło żeby już dzisiaj sprawdzić czy coś mi tam ubyło. Znowu schudłam 1,2 kg w tydzień. Miejmy nadzieję, że to się utrzyma. Chciałabym do końca wakacji zobaczyć piątkę z przodu :) 

11 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Chciałabym żeby doba miała ze 30 godzin, może wtedy udałoby mi się za wszystkim wyrobić. Waga od tygodnia się nie zmieniła, ale nie dziwię się ani trochę, bo jestem tak zmęczona i niewyspana, że mój organizm domaga się więcej jedzenia, a ja mu trochę uległam. Z braku snu bezustannie boli mnie głowa, tak pulsuje mi coś pod czaszką. Ledwo znajduję czas, żeby wsiąść na godzinę na rowerek, o jakichkolwiek innych ćwiczeniach nie ma mowy. 

Muszę się wziąć w garść bo źle się to wszystko dla mnie skończy. Postaram się przynajmniej opanować jedzenie, chociaż to nie będzie łatwe, bo nie mam czasu za bardzo, żeby przygotowywać takie fikuśne jedzenie jak kiedyś. Co za tym idzie zdarza mi się jeść kanapki, kiedy nie powinnam ich jeść. 

No ale jestem przecież twarda i muszę wytrzymać, nie wolno mi zrezygnować z dodatkowego źródła dochodu. 

3 czerwca 2013 , Komentarze (7)

W tym tygodniu spadek rzędu 0,5 kg. Cieszę się, bo tendencja spadkowa się utrzymuje, oby tak dalej. Marzę o tym, żeby zobaczyć 5 z przodu jeszcze w wakacje. Mam nadzieję, że mi się to uda, chociaż przyznam, że nie jest lekko.

Musiałam troszkę zwiększyć ilość węglowodanów w diecie, bo brakowało mi energii. Warzywa mi jej niestety nie dają i bardzo szybko robię się głodna i słaba, a muszę pracować. 

Rzadko tu zaglądam, nie mam po prostu czasu. Z ćwiczeń nie mogę przecież zrezygnować na rzecz siedzenia przed komputerem.  

29 maja 2013 , Komentarze (8)

Postanowiłam kupić sobie wreszcie moją wymarzoną jeansową kurteczkę. Choruję na nią od kilku miesięcy, ale chciałam zaczekać, aż trochę jeszcze schudnę, żeby się w nią w ogóle zmieścić. 

Poszłam do sklepu, od razu spodobał mi się jeden model. Patrzyłam na te kurteczki i wydawały mi się jakieś takie strasznie małe. Zrezygnowana wzięłam rozmiar XL i udałam się do przymierzalni jak na ścięcie, ponieważ byłam  pewna, że się nie zmieszczę.

Moje zdziwienie było ogromne kiedy okazało się, że XL była o wiele za duża, L również, M-ka pasowała idealnie. Czyli noszę rozmiar 38. 

Jaki wyciągnęłam wniosek? Niezależnie od tego jak bardzo będę szczupła, zawsze będę siebie widziała jako tłuściocha, który potrzebuje największego dostępnego rozmiaru. To chyba siedzi w głowie. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.