Poszłam do sklepu, od razu spodobał mi się jeden model. Patrzyłam na te kurteczki i wydawały mi się jakieś takie strasznie małe. Zrezygnowana wzięłam rozmiar XL i udałam się do przymierzalni jak na ścięcie, ponieważ byłam pewna, że się nie zmieszczę.
Moje zdziwienie było ogromne kiedy okazało się, że XL była o wiele za duża, L również, M-ka pasowała idealnie. Czyli noszę rozmiar 38.
Jaki wyciągnęłam wniosek? Niezależnie od tego jak bardzo będę szczupła, zawsze będę siebie widziała jako tłuściocha, który potrzebuje największego dostępnego rozmiaru. To chyba siedzi w głowie.
lonia74
3 czerwca 2013, 19:11Niestety, tak mamy. Jesteśmy zakompleksione i nieobiektywne wobec siebie. Oprócz odchudzania jeszcze nauka wiary w siebie w pakiecie by się przydała. Pozdrawiam cieplutko!
bobasek11
3 czerwca 2013, 08:41Przyzwyczaisz się z czasem. Ale nie pozwól, żeby twoje wymiary przerodziły się w obsesję! Ważąc 66 kg przy 162 cm nie da się być tłuściochem ;) Gratuluję 38 chudzinko :)
Hexanka
30 maja 2013, 22:42Z CZASEM bedziesz WIDZIALA OCIEKAJACA SEKSEM KOBITKE !!!
ewela22.ewelina
29 maja 2013, 17:51super kochana a jaka kupiłas?:D tez choruje na diznsowa;D
Anankeee
29 maja 2013, 15:18Może potrzebujesz więcej czasu,żeby się oswoić z taką dużą zmianą...