Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Więc będzie na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, piołun i miód, I anioł i demon, upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta- to ja!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107867
Komentarzy: 3607
Założony: 20 stycznia 2013
Ostatni wpis: 30 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tallulah.Bell

kobieta, 36 lat, Warszawa

162 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2013 , Komentarze (8)

Wiecie co robić, żeby co tydzień notować spadek na wadze rzędu ponad kilograma? Pracować w nocy. Nie mam czasu nawet myśleć o jedzeniu, śpię ile tylko mogę, żeby jako tako funkcjonować. Ograniczyłam się do 4 posiłków dziennie, bo najzwyczajniej w świecie nie mam gdzie wcisnąć tego piątego. 

Od poprzedniego ważenia w sobotę ubyło mi 1,2 kg, więc jest sukces. Po cichutku liczę, że taka tendencja się utrzyma i już za niedługo zejdę do 60 kilogramów. Nie pamiętam kiedy tyle ważyłam.

Zauważyłam też, że przyzwyczaiłam się już do zdrowego jedzenia, nie brakuje mi słodyczy. Odmawianie sobie tłustych czy słodkich rzeczy nie stanowi dla mnie żadnego problemu. I nie rozumiem dziewczyn, które co chwile się załamują, a potem zaczynają od zera. Po co marnować czas i się cofać, słodycze i fast foody nie są tego warte. 

22 maja 2013 , Komentarze (7)

Mój ukochany orbitrek definitywnie i nieodwołalnie się popsuł. Ale się nie złamuje bo już sobie załatwiłam rowerek stacjonarny od kogoś, u kogo robi za wieszak na ubrania. Szkoda go bardzo, bo naprawdę dobrze mi się na nim ćwiczyło, przede wszystkim efektywnie. 

A tak poza tym to wszystko u mnie w jak najlepszym porządku. 

20 maja 2013 , Komentarze (5)

Weszłam dziś na wagę, a tam- 66,5 kg!!! Radości mojej nie sposób wyrazić słowami.. Dostałam moją pierwszą tygodniówkę w nowej pracy i to upewniło mnie w przekonaniu, że dam radę, ponieważ dostanę więcej niż było umówione. Czyli jak na razie dwie dobre wiadomości, a to jeszcze nie koniec :) 

Wczoraj było święto, więc miałam wolne, pojechaliśmy na basen do Hotelu Gołębiewski w Wiśle. Miałam pewne obawy co do zaprezentowania się światu w kostiumie kąpielowym, ale jakoś się przełamałam. Nie mam już cellulitu, skóra jest gładka i napięta, więc wskoczyłam w bikini i pomyślałam, że raz kozie śmierć. I wcale nie czułam się źle, zobaczyłam kilka przypadków gorszych ode mnie i przestałam się przejmować. 

Moja młodsza o 3 lata siostra mieszka we Wrocławiu, nie widujemy się za często, chyba że na Skypie. Teraz przyjechała na trochę do rodziców i miała okazję zobaczyć efekty mojego odchudzania. Kilka razy starałam się ją przekonać, żeby też się wzięła za siebie, ale jakoś nie było odzewu. A teraz widziałam, że tego żałuje, bo wreszcie to nie ja jestem tą grubszą. Oddałam jej kilka swoich ubrań, które są na mnie za duże. Miała fajne spodnie, przymierzyłam je, bo chciałam żeby mi kupiła takie same, i okazało się, że potrzebuję 3 rozmiary mniejszych. 

Jest cudownie, dawno nie wyglądałam tak dobrze jak teraz i będę wyglądała jeszcze lepiej!

18 maja 2013 , Komentarze (5)

Nocka z piątku na sobotę była koszmarna, na szczęście w drugiej pracy mam dzisiaj wolne. Cały czas sobie powtarzam, że robię to dla pieniędzy, że to świetna okazja, żeby coś dorobić. I wytrzymam całe wakacje, bo jestem twarda i nigdy się nie poddaję. 

Martwię się tym, że brak snu może mieć jakiś wpływ na moją wagę. Staram się spać te 8 godzin, więc mam nadzieję, że to wystarczy. Muszę się po prostu przyzwyczaić do spania w innych godzinach niż do tej pory.

W tym tygodniu zanotowałam spadek na wadze o 100 gram, więc rewelacji nie ma, ale nic nie poszło w górę, więc jestem w miarę zadowolona. 

Zauważyłam też, że mam o wiele większy apetyt niż do tej pory. Organizm domaga się jedzenia, ale walczę z tym jak tylko mogę, bo nie mogę się w żadnym wypadku obżerać. 

Dziękuję wszystkim za komentarze, postaram się was odwiedzać, kiedy tylko będę mogła.  

16 maja 2013 , Komentarze (9)

Ciekawe ile czasu organizm potrzebuje, żeby przestawić się na nowy tryb pracy? Czytałam o tym i obawiam się, że mniej snu i praca w nocy może wpłynąć na mnie niekorzystnie. Bardzo bym nie chciała, żeby przybyło mi choćby 100 gram. Właśnie tego się boję najbardziej, że przytyję. Bo nie czuję jakiegoś strasznego przemęczenia, nie bolą mnie nogi, chociaż 6 godzin w nocy muszę stać. I to jest naprawdę świetna okazja, żeby trochę dorobić. 

Poczekam tydzień i skontroluję wagę. Mam nadzieję, że będzie dobrze. 

14 maja 2013 , Komentarze (15)

Trafiła mi się okazja podreperowania naszego budżetu. Dodatkowa praca na 3/4 etatu, czyli na 6 godzin, a płatna jak za cały etat, niestety w nocy od 21 do 3. Już się zdecydowałam, że pójdę, będzie ciężko, ale jakoś dam radę. 

Dieta oczywiście zostanie zachowana, ale muszę pomyśleć jak zmodyfikować pory posiłków, żeby mi się to na wadze nie odbiło negatywnie. Postaram się żeby chociaż godzina dziennie ćwiczeń była, nie zrezygnuję z tego. Najwyżej obowiązki domowe przejmie Ł. 

A swoją drogą dobija mnie to, że mając dwie prace i tak nie zarobię tyle co on w jednej. Nie ma sprawiedliwości  i równouprawnienia w tym kraju. Ale pocieszam się, że jak wyjedziemy do UK to ja będę w lepszej sytuacji bo lepiej znam język.

Postaram się jakoś to wszystko ogarnąć i nie zwariować. Nie ukrywam, że skusiły mnie pieniądze, będę mogła kupić sobie coś ekstra, może nowe buciki, albo jeansową koszulę :) I niech to będzie moja motywacja. Amen.

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Życie trzeba pić jednym haustem, jak tequilę i czasami udawać, że cytryna nie jest kwaśna."




13 maja 2013 , Komentarze (9)

Wczoraj minął dokładnie rok od naszego ślubu, a wydaje mi się jakby to było wczoraj. Czas niestety nikogo nie oszczędza i pędzi w zawrotnym tempie. Nie świętowaliśmy jakoś specjalnie, po prostu miło spędziliśmy ten dzień.

Niektórzy mówią, że ślub tak naprawdę nic nie zmienia, absolutnie się z tym nie zgadzam. Ślub zmienia wszystko, na szczęście na lepsze. Mam takie uczucie, że teraz już musimy sobie poradzić ze wszystkim, bo przecież będziemy razem na zawsze. Spędzamy razem każdy dzień i to jest cudowne. A jesteśmy razem już 6 lat i 6 miesięcy. Nikt nie wie o mnie tyle co on, i nikt nie wie o nim tyle co ja. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego."

                                      /Emily Jane Bronte- "Wichrowe Wzgórza"/




9 maja 2013 , Komentarze (8)

Zainspirowana wpisem Kasi, postanowiłam opisać swoje ostatnie doświadczenia. Jak wiadomo sezon grillowy ruszył pełną parą, a co za tym idzie pokus pełno dookoła. Ale ja nie o tym, bo odmawianie sobie tłustych rzeczy nie stanowi dla mnie problemu. Jednak wyobraźmy sobie taką sytuację, siedzimy w gronie rodzinnym, w ogrodzie, na grillu skwierczą mięsa wszelakie. 

Ja popijam sobie wodę z cytryną, grzecznie siedzę, nikomu nie wadząc. No i się zaczyna: 
"A może sobie zjesz kiełbaskę/kaszankę/karkówkę?"- niepotrzebne skreślić, 
"A może się wina napijesz?" (żadnego innego alkoholu nie pijam)
"Ale dlaczego nie chcesz, przecież jak zjesz kawałeczek to nic się nie stanie."
"Raz się żyje i nie można sobie tak wszystkiego odmawiać."
I moje ulubione:
"Zjedz sobie, najwyżej pobiegasz godzinę dłużej."

Moje konsekwentne odmowy nie robią na nikim wrażenia. Jak jedziemy w odwiedziny do moich rodziców, to jeszcze nie jest tak źle, bo mnie wspierają. Mama nawet robi dla mnie specjalnie dietetyczne sałatki. Jednak gdy jedziemy do rodziny mojego Ł. to jest to dla mnie istny koszmar. Mam aż trzy szwagierki, jedna jest większa od drugiej i żadna nigdy na żadnej diecie nie była. Nie dość, ze nie traktują mojego odchudzania poważnie to jeszcze robią wszystko żeby mi przeszkadzać.

Kiedy słyszę to hasło, żebym sobie zjadła to czy tamto, najwyżej pobiegam godzinę dłużej, to szlag ognisty mnie trafia. Nie mają pojęcia ile kosztuje mnie energii bieganie przez godzinę. Myślą, że to co robię to tzw bułka z masłem i że to łatwe jak spacerek. Patrzą na mnie i myślą sobie: "Gdybym tylko chciała, to schudłabym o wiele więcej od ciebie i zajęłoby mi to mniej czasu." Takie podejście mają tylko osoby, które nigdy nie próbowały pozbyć się nadmiaru kilogramów, nie mają o tym zielonego pojęcia.

Jestem pewna, że nadejdzie taki dzień, kiedy przekonają się, że odchudzanie to nieustająca walka z samym sobą, walka z pokusami, przezwyciężanie swoich słabości i całe tony motywacji, którą tak trudno podtrzymać. I wtedy to ja będę patrzeć z triumfem. 

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Są ludzie, którzy kłamią dla zysku, i są ludzie, którzy kłamią z ucisku, ludzie którzy kłamią tylko dlatego, że powiedzenie prawdy jest dla nich aktem całkowicie niepojętym... i ludzie, którzy kłamią, czekając aż nadejdzie czas na prawdę."

                                               /Stephen King- "Sklepik z marzeniami"/




8 maja 2013 , Komentarze (12)

Z natury mam naprawdę jasną skórę, porcelanową wręcz. I zawsze, kiedy widzę za oknem piękne słońce, a na termometrze wysoką temperaturę, to mam ochotę wyjść i troszkę chociaż się opalić. Nie jest to jednak takie proste w moim przypadku, słońce po prostu mnie pali. Opalam się na czerwono, a na nosie pojawiają się piegi. I co roku, latem mam ten sam dylemat: próbować jakoś stopniowo dodać sobie koloru, czy jednak odpuścić i prezentować blade zwłoki? 

Raz jeden udało mi się osiągnąć pożądany efekt. Najpierw kilka razy poszłam na solarium, żeby zrobić coś w rodzaju bazy, a dopiero później wystawiłam się na słońce. Jednak to nie jest wyjście, ponieważ solarium strasznie niszczy skórę, a ja nie mam już 18 lat, żeby się tym nie martwić. 

Samoopalacze również stosowałam, ale są one bardzo trudne w nakładaniu. trzeba się naprawdę bardzo postarać i tak to rozprowadzić, żeby nie było smug i plam. A poza tym brudzą ubrania, pościel i zapach tez mają niekoniecznie przyjemny.

Cóż więc robić? Pewnie będę próbowała się opalać, ale nie wiem jak się to skończy. Bo jak mam załozyć sukienkę, kiedy nogi blade jak ściana. 

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Jeżeli koła wszechświata istnieją i działają jak należy, to dobro zawsze wyrównuje wyrządzone zło- ale dobro również może być diabelsko paskudne."

                                                                    /Stephen King- "To"/

6 maja 2013 , Komentarze (7)

Za dwa tygodznie przyjeżdza moja siostra (mieszka we Wrocławiu). Widyjemy się kilka razy do roku i odkąd się odchudzam, jest ona dla mnie czymś w rodzaju wyroczni. Trochę się denerwuję tym co powie, czy zauważy jakąś różnicę w moim wyglądzie. Ci, którzy widują mnie codziennie, nie są w stanie obiektywnie ocenić czy coś się zmieniło.

No więc za dwa tygodnie będzie dzień sądu. Postaram się postarać się jeszcze bardziej, żeby na liczniku mieć jak najmniej. Przycisnę ćwiczenia z Ewką i mam nadzieję, że efekty będą. 

Potrzeba mi teraz dużo wsparcia, bo ćwiczę przecież bardzo dużo, a muszę jeszcze więcej .

----------------------------------------------------------------------------------------------

Piękno jest obecne. Trzeba tylko chcieć je widzieć, lub przynajmniej rozmyślnie nie zamykać oczu.

                                                               /Theodor Fontane/


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.