Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 41 lat, Oslo

182 cm, 88.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2013 , Komentarze (1)

Właśnie wróciłam ze spotkania. I szlag trafił niepicie w tygodniu:) Ale że to już zaplanowane było,to wiadomo, wyjątki się zdarzają..i tu ciekawostka- wyczytałam że 1 duży bro to tyle samo kcal (ale MNIEJ cukrów) co 500ml soku np pomarańczowego...bo wiadomo...kto wypija tylko jedną szklaneczkę?:) I jest to bardzo dobra wiadomość dla mojego sumienia...(bo wiadomo kto pije tylko 1 piwo?:)

Ćwiczeniowo - dziś jak pocisk! Dosłownie jak pocisk zasuwałam na siłowni. Im bardziej skupiłam się na rozstrząsaniu problemów i planowaniu urlopu, tym więcej iskier leciało spod kół. Była MOC! A kwestia urlopu pozostaje otwarta. Stanęło na czymś gorącym, leżącym, kwietniowym i last minute. Jak dla mnie, plan OK (tylko czemu to zawsze ja muszę wpadać na najlepsze pomysły, gdzie ludzka pomysłowość?ehh znajomi:)

Ćwiczenia z dziś:
Orbi 20min (180kcal)
Spin (zajęcia)
Bieżnia 30min (385kcal)

I krew mnie zalała, żeby nie powiedzieć że szlag jasny tafił. Ambitnie postanowiłam rzucić wszystko na 1 karte i biec...29min... co? i co? i gówno.znowu nie dobiłam do 5km. Niech to szlag. Znowu zabrakło. Tym razem 350 metrów. Nie wiem czy muszę osiwieć czy wypluć płuca, żeby wybiec tą odległość? Niech to szlag! Ale ale..na głupiego nie trafiło, jutro znowu próbuję, w końcu MUSI się udać (tu wspominam czasy sprzed 8 tygodni jak ledwo co 4min biegłam buhahahaa;))

Kalorycznie, nie licząc wieczornego wyjścia i 2 piw, baardzzo dobrze! Wykluczając białe pieczywo, i znacznie redukując ciemne, łapie naprawdę fajne kombinacje na posiłki, częste, syte mniej lub bardziej,ale jednak. Nawet owsiankę chce mi się wstać wcześniej i ugotować, co przedtem bym wyśmiała..jak to punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...:D

Wtorkowe run4fun:

4 marca 2013 , Komentarze (1)

Od wczoraj mimo, że jem co 2-2,5h organizm sam daje mi do rozumienia, że już czas na kolejny posiłek. Co uważam za SUKCES:) Po tygodniowym - mniej wiecej- pilnowaniu por posiłków, wychodzi na to że nie był to czas stracony...Oby i efekty jakieś, poza pełną michą (:D) były wkrótce.

Ćwiczenia z dziś:

Mel b abs - pierwszy raz, i chyba wrócę do tego....żywiołowo, nie nudno i szybko!Same plusy:D
Spin (zajęcia)
Bieżnia 30min (385kcal)

Tabeleczka rozpoczynająca tydzień biegowy:


Powoli psychicznie nastawiam się na czwartek - 30min biegu. Już dziś mnie kusiło,ale po spinie nogi trochę już zmęczone...więc nie ma co przedobrzyć. Czytam na różnych forach porady/DT i bogatsza o 300 stron informacji zasypiam:D

Ciekawostka dnia: Obżeranie się otrębami to kiepski pomysł, jeśli nie pije się wystarczającej ilości wody (duzzzzzzzo wody tu mam na myśli).

1 marca 2013 , Komentarze (2)

Tak tak tak!!! We wtorek dogaduje szczegóły..i wszystko póki co wskazuje na to, że w  kwietniu szykuje się całkiem wypasiony urlop!Już nie mogę się doczekać!!! :D

Ćwiczenia z dziś:

Jillian 6weeks 6pack o poranku
Body pump (zajęcia)
Bieżnia 30min (386kcal)

Ide w zaparte i nie pije:D No bynajmniej do dziś! Impreza w pracy dziś wieczorem..nie poszłam. Wybrałam trening.Poza sympatia czy antypatią przeważył aspekt praktyczny-miałam nie pić w tygodniu.Żadnych %!.Jutro.Bo na jutro do babeczek, na które zresztą muszę jeszcze znaleźć przepis, coś chyba się znajdzie..cioteczka (94lata) stwierdziła, że jedno pifko na pół to z chęcią wypije! I jak tu odmówić?Nie wypada:D

Tabeleczka zamykająca tydzień zmagań



Znowu nie ma 25km. Eh, może za tydzień. W końcu tą prędkość rozpracuje:D

Od tygodnia puszczam co wieczór-non stop - Heartbeat - Enrique i jakaś laska...baaardzo fajny kawałek i oczy same się zamykają!

28 lutego 2013 , Komentarze (2)

Bez zbędnych wstępów:
Pomiary z dziś - jak co czwartek...bez szału -  jak to ktoś określił na forum w "Jest ok,ale dupy nie urywa". Ale co tydzień spadać nie może,więc jakoś to przeżyje:)

Ograniczenie cukrów idzie mozolnie,ale białko można polubić:D Zmieszczenie się w 2000kcal/ dzień hm...no różnie,ale do 6.02 coraz mniej czasu,więc robię co mogę żeby głodna nie chodzić a 3000 nie zjeść:D A to już sukces!

Ćwiczenia z dziś:
Bieżnia 30min (380kcal)
Przywodzenie nóg na maszynie 18-25kg (30,2x30)
Wioślarz 2km (105kcal)
Torso rotation (ehhh boczki!) 9-14-18 (40,40,40)
Orbitrek 15min (115kcal)

Podchodzi do mnie nowa trenerka na siłce i mówi:
-cześć, widziałam że codziennie przychodzisz na siłownie, przygotowujesz się do zawodów, trenujesz?
- Nie.Zabijam czas:D
-A to super! super że tak Ci się chce:)

Zwała:D Śmiać mi się chciało, bo chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewała:) Ale zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie że chyba jak ją znowu spotkam we wt lub czw, to się spytam o coś z maszyn...takie urozmaicenie by było:)

Tabeleczka tygodniowa run4fun:


9 tydzień planu biegowego rozpoczęty. Zaczynam myśleć nad szybszym biegiem (póki co 9,3-9,5k/m) żeby dobić do 5km na 1 trening...z tym że póki co tętno już mam w granicach 169...więc już na skraju spalania tłuszczu mniej więcej, a co dopiero jak przyśpieszę...eh. Kolejna rozkmina i grzebanie na forum przede mną:D

Postanowienie na marzec - PRZEBIEC 5KM!

27 lutego 2013 , Komentarze (2)

Czekam na wypłatę i kupuje bilet....frrruuuuu  witaj UK! Szkoda że tylko na kilka dni, ale zawsze lepsze odwiedziny niż ciągłe gdybanie...może tym razem natchni mnie na ponowną przeprowadzkę? Może... chociaż nie jestem pewna, czy ponowne zamieszkanie w Londynie za bardzo nie przypominałoby mi tego wszystkiego co wydarzyło się ostatnim razem. Będzie czas, będzie rada.
Za to na maj po cichu planuje Rzym! Nie wiem jeszcze na ile plany wypalą,ale osobę towarzyszącą znalazłam,...więc teraz to już tylko kwestia organizacji pobytu i przelotu (czym ja się z radością wielką uwielbiam zajmować, bo to tylko podkręca oczekiwanie! :D

Ehhh..już się rozmarzyłam:)

Ćwiczenia z dziś:

Body pump (zajęcia)
Bieżnia 30mn (375 kcal)

Sprzątanie mieszkania pod wynajem w końcu dobiega końca,więc od piątki będzie czas na Jillian czy Ewkę. I dobrze bo trochę mi brakuje tego wyginania z rana:D

Oczy zamykają się,więc czas na Dotyk Crossa! (polecam każdemu kto skończył z Greyem, niby to samo ale inaczej napisane:

26 lutego 2013 , Skomentuj

Pół popołudnia szarpałam się z ustawianiem/montowaniem mebli w mieszkaniu, które moja mama łaskawie po prawie roku zdecydowała się wynająć...od smrodu farby nie dość że bolała głowa,to jeszcze kolana (bo listwy przypodłogowe trzeba było też malować z namaszczeniem,...nie wyjeżdżając na podłogę). Więc w ramach odbicia sobie wyginania przez dobrych kilka godzin, na kolację była domowa pizza (z salami,pieczarami,chudym boczkiem i kukurydzą) a po niej kawałek sernika.I w dupie mam bilans kcal z dziś (bo pizza uczciwie licząc to ok 1000 kcal miala:) Należało mi się:D

Rano, siłka i spin...w bólach ale dojechałam do mety.. Jakoś po wczorajszym jeżdzeniu o 10 rano mięśnie chyba jeszcze spały, zamiast zbierać dupe w troki i do roboty:D Na bieżni to już musiały się otrząsnąć, bo skoro idę w zaparte ze pobiegnę to dobiegnę i już.I nie ma że boli!

Ćwiczenia z dziś:
Spin (zajęcia)
Bieżnia 30min (375 kcal)
Torso rotation (bye bye boczki!) - 9-14kg (20,2x20)

Przyjemnie tak po prostu leżeć  i już nie musieć wstawać:D

Tabeleczka run4fun:


25 lutego 2013 , Skomentuj

Poniedziałki mają to do siebie, że czekam tylko na 18stą, żeby wsiąść na rower i dawaj do rytmu na spinie! Poziom endorfin, jak widzę się w lustrze, taka zasapana i ledwo co dająca radę.., wariuje na maxa! I daje kopa do dalszej walki! O tak! :D

Na mp3 wgrałam nowe, wysłuchane na spotify (polecam każdemu btw!) hity, przy których dobrze by mi się biegało..nie żadne smęty do rozmyślania, tylko coś z życiem, co popchnie mnie szybciej do 5km w 30min:D I tu muszę przyznać, że album Daddy Yankee - Prestige daje radę, oj daje! Za cholere nie wiem o czym on tam śpiewa, na czym piłuje muze...ale jest MOC:D

Zgodnie z wczorajszym postanowieniem, słodycze omijam szerokim łukiem do piątku (a sernik jeszcze jest kurdeeee:(...w zamian za to, już kombinuje co by upiec i chyba padnie na muffiny..po rodzinie mają w kuchniach silikonowe foremki (bo po co kupować na 1 raz?) więc od jutra zajmuje się ich organizacją...czytałam coś o dietetycznej wersji z fasolą i stewią? Z tym, że domownicy nie chcą nawet słyszeć o niecukrze w cieście...ale pożyjemy, zobaczymy:D

Ćwiczenia z dziś:

Shred z Jillian 7/30
Spin (Zajęcia)
Bieżnia 30min (385 kcal)

Przez to że biegam coraz dłużej biegam wolnej..inaczej musiałby mnie chyba ktoś tam pchać żebym dała radę...niby niewiele wolnej, ale jednak. Dziś w drugiej części biegu próbowałam interwały 1min (9,5-10-10,5-11). Było ciężko...Kiedy w końcu zobaczę 5,0KM na podsumowaniu?? Oto jest pytanie...

Tabeleczka otwierająca nowy tydzień zmagań:



Podpatrzyłam dziś cm....oj chyba się ucieszę w czwartek na cotygodniowym pomiarze! :D No ale lepiej nie zapeszać, bo potem będzie bolało..Drugi news jest taki, że....udało mi się wcisnąć w niecałe 1700 kcal dzisiaj!! Jakiś rekord chyba:D
6 lutego minie 2 m-ce od rozpoczęcia pomiarów i mam parcie na sukces taki jak w styczniu,a co tam, grunt to motywacja, reszta przyjdzie!


24 lutego 2013 , Skomentuj

Z nudów dziś poćwiczyłam....wczorajsze wciąganie mebli na 4 piętro nieco mnie wycisnęło,ale z nudów przebrałam się w dres i dawaj jillian 6-packa :P Wykańczające to,ale po pierwszym treningu następnego dnia bolały mnie mięśnie skośne, więc wnioskuje ze działa...:)

Nagroda za wysiłek - sernik!! Własnej roboty;D Zauważyłam, że ostatnio nachodzi mnie na pieczenie na weekend. Kiedyś robiła to mama, ale że jej się nie chce, to na mnie jakoś ta ochota przeszła...Wyrósł pięknie..a jak smakował...jeden kawałeczek i basta! :D
Podobny do tego, bo już nie chciało mi się fotki pstrykać..


Z wyliczonego magicznego cpm, przy średnio-wysokiej (bo tak do końca nie mogę się zdecydować jaka jest ta moja aktywność?pracuje na część etatu,więc się tam nie nasiedze zbytnio, sporo ćwiczę...ale znowu nie kopie rowów, ani nie trenuje wyczynowo jakiegoś sportu...) aktywności wyszło mi ~ 2600 kcal/dzień. W dobry dzień to się w tym przedziale mieszcze...w gorszy (wczorajsze ciacho na gorąco, piwka, sałatka..ehhh..wspomnień czar:D) to już niestety nie. Poniżej 2000kcal to raczej nie zejdę, bo królikiem nie jestem żeby jeść tylko zielone i z talerzyka o średnicy 10cm:D No ale, JAKOŚ się postaram ograniczyć, co by to ŻM, zaczęło działać... Piękną tabelkę w excelu dziś zrobiłam, żeby nie musieć już ręcznie podliczać ile wchłonełam...zobaczymy, plany planami, a lodówka lodówką:D

Ćwiczenia z dziś:
Skalpel Ewki (w głowie już tylko: miejsce na sernik robi się:D)
Jillian 6weeks 6-pack abs (a w głowie:za 30min start do lodówki:D)

W tym tygodniu (żeby nie było niedomówien, mój tydzień ma 5 dni - pon-pt) próbuje nie tknąć słodyczy. Tym sposobem w weekend będzie chęć i ochota na upieczenie czegoś! :D

Leniwej niedzieli,



22 lutego 2013 , Komentarze (1)

Myśle i myśle....i wymyśliłam cięcie cukru w diecie! Wiem, że ameryki to nie odkryłam, ALE...patrząc na zapiski tego co jem z ostatnich kilku tygodni, dosłownie PRZERAZIŁA mnie ilość cukrów! Przyszła siostra, której mąż był na low-carbie i kilka wskazówek dała...nie wiem co z tego wyniknie, bo planować to za bardzo nie ma sensu...ale obciąć ilość cukrów w jadłospisie - nie zaszkodzi.

Nic to że na jutro mam już kupione składniki na sernik na ciepło i brzoskiwinie w syropie...:D Pewnych planów nie można zmienić... lol

Ćwiczeniowo dziś - przyznać się muszę że jak cholera nie chciało mi się ani jechać, ani już po zajęciach biegać...ale! Na pumpach dostałam takiego zastrzyku energii jak wrzuciłam na plecy 10 kg!! Więc z samozadowolenia poszłam wybiegać plan:D

Zabawy z dziś:
Skalpel z Ewką o poranku( stęskniłam się za nią...:)
Body pump (zajęcia) - JEJEJEJE 10kg siedzi i rządzi! :D
Bieżnia 30min (390kcal)
Biegnąc, robiłam co mogłam żeby skupić się na oddychaniu! I voulaa! Bez kolki,bez zasapania...2x13min non stop! Tylko przyjemność! Samozadowolenie dziś osiąga górny pułap! :D 

Tabeleczka zamykająca kolejny tydzień zmagań:


Do 25km znowu zabrakło...no ale plany za łatwe nie mogą być, bo to szybko by się realizowały:)

Tak dużego samozadowolenia z siebie życzę Wam, jak sama mam:D



21 lutego 2013 , Komentarze (4)

Siłka z rana to jest to! Takie boom energetyczne na cały dzień....i taaaakie zakwasy z wczoraj, że ledwo co z łóżka wstałam! Zabawa z Jillian (6weeks 6-pack abs) wyglądała tak niewinnie...a tymczasem dziś odkryłam nowe mięśnie (skośne), o których istnieniu nie wiedziałam:) Ale że nie ma lekko i brzuch sam się nie wyrobi, to nie ma co biadolić tylko trzeba się zebrać w sobie i do roboty dupsko ruszyć!

Ćwiczenia z dziś:
Rower 15min (125kcal)
Wioślarz 2km (110 kcal)
Brzuszki na maszynie z obciążeniem 9-11-14kg (20,3x20,20)
Bieżnia 30min (375 kcal)

Jillian shred 6/30

Od dziś atakuje, bo inaczej jak atakiem nie da się tego nazwać - kolejny tydzień planu biegowego, trochę namieszałam w kolejności, ale grunt że jakoś idzie, byle do przodu:D Od dziś na najbliższe 5 dni treningowych plan jest taki: 13min bieg/2min marsz  Będzie bolało...oj będzie:D 

Tygodniowa tabeleczka uzupełniona o dzisiejsze run4fun;D


Dzięki wszystkim za odpowiedzi co do zupki klopsikowo-ogórkowej....max 500 kcal dużo bardziej cieszy oko niż moje 750kcal....:)) Cotygodniowe pomiary zrobione przed chwila wykazały........spadek!!:D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.