Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 41 lat, Oslo

182 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2013 , Komentarze (2)

"Oj Ewka Ewka........wykończysz mnie kiedyś!" - ta myśl utknęła mi dziś w głowie jak tylko włączyłam killera. To było starcie gigantów! Ja zdychająca na podłodze już po 10min ciągłych pajacyków, wypadów, podskoków, ona zadowolona, z tym uśmieszkiem...że dam radę, że jeszcze chwila.....nie wiedziałam, że na zawołanie potrafię tak przywołać z pamięci wyzwiska...lol:D Po 3 przerwach, jakimś cudem udało mi się skończyć trening...nie wiem czy do tego wrócę...może w weekend jak zakwasy po bieganiu znikną:D

Popołudniu,jak co piątek - zamykam tydzień siłownią. Weszło mi to w krew (żeby więcej rzeczy tak prosto mi przychodziło..eeh) i to jest GIT :D A dziś było ciekawie...

Dla tych co nie wiedzą, mam problem z przyswajaniem nowych rzeczy, nowych ruchów, itd. Dlatego nie nadaje się na żaden aerobik, tbc, absolution, że o zumbie nie wspomnę...ale do cholery, jak można iść na zajęcia,  i mimo że trenerka pokazuje po kolei jak co trzymać, jak podnosić itd, to NIC, absolutnie NIC nie wykonać chociaż podobnie? Po co tacy ludzie w ogóle idą na zajęcia?! Skoro sami wiedzą lepiej?! Tak się akurat złożyło, że dziś przyszły 3 nowe osoby, 2 radziły sobie super, a laska która odbijała mi się w lustrze...no masakra!I to z miną taką, jakby tam za karę miała siedzieć....śmiać mi się chciało;) Instruktorkę prawie trafił szlag..bo ile razy możesz mówić, podchodzić, pokazywać, ustawiać nogi, ręce....a ona i tak swoje, byle jak, byle co, aby tylko coś tam machnąć. Strata czasu na takie osoby, i CIERPLIWOŚĆ... Anielska cierpliwość....mi jej chyba brakuje i ręka aż mnie świeżbiła:D


Ćwiczenia z dziś:
Body pump (zajęcia) - !ha na plecach i nogach od dziś już  nie 6 ale 9kg siedzi. jest MOC!
Bieżnia 30min (400kcal)
Ewki killer o poranku

Wielka kolacja, po kiepskim obiedzie. Nie lubię (jedzeniowo) piątków.A najbardziej tego, że u mnie w domu nie ma wtedy mięsa na obiad! Ja paradoksalnie mam w piątek ochotę tylko na mięso w każdej postaci:D

7 lutego 2013 , Komentarze (4)

Zgodnie z wcześniejszym postanowieniem, małe podsumowanko miesiąca. Bez diety, bez specjalnych wyrzeczeń.Uwaga bardziej skupiona na tym co jem, i jedzeniu regularnie - mniej więcej co 3h. I ćwiczenia..oj dużo ćwiczeń:D Średnio w tygodniu spędzam w siłowni 8h. Dopiero jak to napisałam, uzmysłowiłam sobie jaki to szmat czasu. Ale jest moc! Jest siła!:D

Wagowo - nie wiem czy jest jakaś zmiana.Nie ważę się. Waga z domu wyleciała, a na siłowni zrobię to za jakiś tydzień. Skupiam się na cm, a oto wynik.


Nie spodziewałam się aż tak dobrych rezultatów. Chyba z tej okazji strzele sobie drinka...:D

7 lutego 2013 , Skomentuj

Wydawać by się mogło, że w sklepie tak dużym (niestety nie jak w Uk,ale jednak nie małym:) jak Tesco nie zabraknie niczego. Nic bardziej mylnego. Po smalcu na półkach ślad zaginął. Nawet kartoniki zginęły:D Z braku laku kupiłam każdemu po pączku - bo oczywiście leżały przy samym wejściu - i poszłam dalej szukać smalcu......Napaliłam się na chruściki i nie odpuszczę:D

Siłowe z dziś:
-Torso rotation (2x10,2x15,2x10) - boczki muszą w końcu zniknąć!! :D
-Przywodzenie nóg na maszynie (20,2x30)

Cardio z dziś:
-Rower 15min (130kcal)
-Wioślarz 2km (115kcal)
-Bieżnia 30min (400 kcal)

Już wkrótce:

I nie powstrzyma mnie nic! Na dobicie shake bananowo-czekoladowy i mogę zasnąć na zawsze..lol:D


ps.Ciekawostka wyczytana na opakowaniu smalcu - op 100gr - 900 kcal!!!! (a ja mam przygotowane już 3 kosteczki do przetopienia:D

6 lutego 2013 , Skomentuj

Nie lubię tłoku. I nic nie poradzę na to, że do szału mnie doprowadza przepychanie między ludźmi. Że o siłowni nie wspomnę! Po dniu otwartym (tydzień temu), dziś mój klub przeżywał oblężenie. A mnie trafiał istny szlag:) Aeroby pełne, maszyny prawie pełne...
Na pumpach nigdy (chodzę już chyba 3 miesiące) nie widziałam tyle ludzi...jedno babsko - bo inaczej tego nazwać nie można - rozwaliło się na  dobry metr od stepu....bo po co stać bliżej, żeby inni mieli dość miejsca? Myślałam ze podejdę i kurdupla (155cm) wypatroszę...!!!
Nie znoszę takich ludzi, co myślą, że mogą robić co im się żywnie podoba, czy robią miny jak innym nie wychodzi - babsko niby silne, ale już wypadów ze sztangą nie mogła zrobić, tylko squat'y robiła ze złośliwym uśmieszkiem patrząc na tych co byli dziś pierwszy raz....

Ćwiczenia z dziś:
Skalpel z Ewką o poranku;)
Body pump (zajęcia)
Bieżnia 30min (400kcal)

Taaadaaaam! Oficjalnie otwieram kolejny tydzień marszo-biegów. Teraz czas na 8-2. Nie było tak źle. Na pewno w stosunku do szarych i nędznych początków, jest o NIEBO lepiej i z formą i z chęciami,a to jest najważniejsze! :)

Miałam się mierzyć, ale ......nie chce mi się:) Jutro też jest dzień - i to nie byle jaki!! zaraz po porannej siłce, lecę do tesco po 4 kostki smalcu i popołudniu wielkie chruścikowanie!! już nie mogę się doczekać!! O jaaaaaa...będzie się działo:D

adios,

5 lutego 2013 , Komentarze (1)

Taaaa,
Nastrój podły, ale może coś się jeszcze zmieni...słońce! Widzę słońce!! Skoro już mam soczewki (w końcu, w końcu!!!) to zaczynam czaić się na okulary słoneczne...tyle że to chyba jeszcze troszkę za wcześnie...........? 

Ćwiczenia z dziś:
Spinning (zajęcia)
Bieżnia 30min (400 kcal)

Czy mi się chce czy nie, na siłownie iść trzeba!Jutro mija miesiąc od kiedy zaczęłam się mierzyć (nie mylić z ważeniem:) I jestem ciekawa końcowego rezultatu,....bo tygodniowe spadki są obiecujące...Mimo wpadek w weekend, ale ehhh... piwa nie odmówię na mieście..i urodzinowego ciasta tymbardziej....skoro ja urodziny mam za miesiąc i też chcę COŚ zrobione przez siostrę:)
Tak więc jutro wielkie mierzenie i oficjalne statystyki...może nawet fotka na użytek prywatny, bo coś tam zaczyna być widoczne, ale widząc się codziennie w lustrze nie mam dość dystansu....

Dziś w siłowni spotkałam puszystą kobietę w saunie. Też była na spinie.I gadka szmatka.blabla..i że ma cukrzyce i stąd taka gruba..ale po 3min już mi powiedziała co miała na kolację..i czy cukrzyca czy nie, to na pewno nie było ŻM :) Stąd przyszła na siłkę, spalić to co wczoraj zeżarła (to już cytat:). Fajna babka:D Lubię ludzi z dystansem do siebie!


4 lutego 2013 , Skomentuj

Wiecie jak to jest, gdy szwagier ma urodziny i niby rodziny mogłyby siedzieć przy jednym stole (jego i moja), bo miejsca i szklanek tyle by się znalazło... ale to by chyba za długo sielanka nie trwała.......? Niby wszyscy mili,a jednak każdy woli osobno. Nie ma jak rodzina:D
Plus jest taki, że na zeszłotygodniowym spotkaniu mojej strony ze szwagrem była pyszna pomarańczowa bomba kaloryczna....a wczoraj, na spotkaniu jego rodziny z moja siostra było to oto cudeńko:




I przyznać muszę, że nie dość że wygląda jak kupione (ba!jak telewizyjne,wypieki amerykańskie-słodki biznes Carla  i spółki;D) to jeszcze jak smakuje.....słodkie, kwaśne, z kremem, odpłynęłam! :D

I szlag trafia niejedzenie słodyczy..ale co tam, warto!

Ćwiczenia z dziś:
-Spinning (Zajęcia)
-Bieżnia 40min (400 kcal)
-Skalpel z Ewką (nie ma to jak zacząć dzień z zadyszką:)

Ufffffff....oczy mi się zamykają..dobranoc:)

2 lutego 2013 , Komentarze (3)

Jest zimno. Pada śnieg, więc czas na małe grzeszki, skoro już nie wychodzę z domu:D


Składniki:
- jedno ciasto francuskie (niemrożone lub już rozmrożone)
- 1 banan
- nutella (ja mam czeko-podobne coś z lidla:D )
- jajko

Przygotowanie:
Ciasto francuskie pociąć na kwadraty lub trójkąty. Mi wyszło 8 kwadratów z jednej porcji ciasta.Na każdy kawałek nakładamy trochę nutelli (łyżeczkę) i łyżeczkę (pogniecionego widelcem) banana.Składamy i delikatnie dogniatamy brzegi. Górę smarujemy roztrzepanym jajkiem.Wkładamy do pieca na 15-20min.

Pyszne jedzone jeszcze ciepłe...mus czekoladowo-bananowy rozpływa się w ustach:D 

Udanego, leniwego weekendu! 

1 lutego 2013 , Skomentuj

Piątek.Koniec tygodnia na siłce. Zamykam tydzień zdecydowanie z przewagą ćwiczeń nad parciem na słodkie..:D Chociaż Harnaś (grzaniec, mniaaaam!) wczoraj wpadł, ale co by nie było - jedno piwo w tygodniu, to prawie jak brak piwa..

Przeglądając pamiętniki, trafiłam dziś na zajebisty przepis na coś ciepłego do picia...z lekką modyfikacją-z braku gorzkiej czekolady, ja wrzuciłam białą (dobra dobra....to nie przypadek), kakao 0,5 łyżeczki, plus mleko+ zmiksowany wielki banan....! Pyszne, gorące, sycące..akurat po treningu:D

Ćwiczenia z dziś:
Body pump (zajęcia 1h)
Bieżnia 30min (380 kcal)

Koło mnie ćwiczył dziś koleś - ja ledwo ledwo pod koniec już 3kg na tricepsy, a ten 10 i macha bez opamiętania...szacun! :) Pompki dalej mi nie wychodzą...siły brak, ale jest nadzieja, że kiedyś 10 wycisnę!

31 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Dziś w mojej siłowni były drzwi otwarte....o czym dowiedziałam się wczoraj wieczorem, kiedy to laski z recepcji dały mi zaproszenie dla kogoś, kogo mogłabym przyprowadzić.......tak więc wzięłam siostrę:D Miał być jeszcze szwagier, ale on robi swój program (masa, masa, masa) na swojej siłce koło domu i już mu się nie chciało iść z nami...

Wchodzimy więc a tu BUUUUUM! taki tłum! I lans...taki lans, że lakier do włosów przed i po ćwiczeniach w szatni latał z rąk do rąk:D Pełne zaangażowanie trenerów (nagle aż 3 przy aerobach prowadziło 20sto minutowe zajęcia cardio) aż mnie zdziwiło, bo to tak niespotykany widok...

Ledwo co znalazłam miejsce na orbitreku i ledwo co wbiłam się na bieżnie....ciekawe ile z tych osób co dziś było pierwszy raz, faktycznie kupi członkostwo? Moja siostra póki co nie chce...że za drogo, że lansik, że się gapią....takie ehh głupie wymówki, no ale nie to nie!

Ćwiczenia z dziś:
- orbitrek (20min- 150kcal)
- bieżnia (30min-360 kcal)

Marnie marnie...no wiem, ale dziś nie czuje się najlepiej, a w takim tłoku i z nią sapiącą że chce już iśc....kiepsko się skupić:D

30 stycznia 2013 , Skomentuj

Zgodnie z tym co sama ze sobą (nie ma jak poradzić się kogoś mądrego:) ustaliłam od dziś zaczęłam 2x w tygodniu chodzić na zajęcia z body pump! Było bosko!!! Nastąpiła zmiana układu, i ten nowy, jest zajebisty! Dużo lepiej mi idzie niż gdy dołączyłam do grupy 2 m-ce temu..tylko pompki (na szczęście damskie) są dla mnie (póki co) nie do przeskoczenia, więć dziś po zrobieniu 4 się po prostu położyłam na step:D

Babka, która prowadzi te zajęcia (podobnie jak i spin na który chodzę) jest naprawdę tak motywująca, sympatyczna  i dająca wycisk, że trudno mi teraz sobie wyobrazić jakby to było gdybym przestała ćwiczyć...a przecież NIGDY by mi przez myśl nie przeszło (przed wrześniem 2012) że kiedykolwiek będzie mi się chciało chodzić na siłkę!! Czyli jest siła....! Jest Moc:D

Tak się zastanawiam, czy na moją cpm biorąc pod uwagę, że chodzę na siłownie 5x tydzień (średnio po 1,5h) mam brać do obliczenia średnią aktywność czy dużą aktywność fizyczną? Orientuje się ktoś? Bo ćwiczeniami się nie katuje, do domu siłę dojść mam...ale pracy fizycznej jako takiej nie wykonuje....a już ze średniej akt. jak podstawie to wychodzi mi prawie 2700kcal dziennie (które pięknie wykorzystuje...mniej więcej:) i śmieszy mnie jak widze laski na dietach 1000 kcal lub mniej bo buhahahaaa...to 1/3 tego co ja jem:D

Ćwiczenia z dziś:

Body pump (1h zajęcia)

- dojście na siłownie w 2 strony, a co tam będę wlicząć w końcu buty zdzieram idąc - 5km;P

 

Niech MOC będzie z Nami! Co Nas nie zabije to Nas Wzmocni (podobno...:D) !!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.