Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Biegam, omijam, podpatruje...:D


Poniedziałki mają to do siebie, że czekam tylko na 18stą, żeby wsiąść na rower i dawaj do rytmu na spinie! Poziom endorfin, jak widzę się w lustrze, taka zasapana i ledwo co dająca radę.., wariuje na maxa! I daje kopa do dalszej walki! O tak! :D

Na mp3 wgrałam nowe, wysłuchane na spotify (polecam każdemu btw!) hity, przy których dobrze by mi się biegało..nie żadne smęty do rozmyślania, tylko coś z życiem, co popchnie mnie szybciej do 5km w 30min:D I tu muszę przyznać, że album Daddy Yankee - Prestige daje radę, oj daje! Za cholere nie wiem o czym on tam śpiewa, na czym piłuje muze...ale jest MOC:D

Zgodnie z wczorajszym postanowieniem, słodycze omijam szerokim łukiem do piątku (a sernik jeszcze jest kurdeeee:(...w zamian za to, już kombinuje co by upiec i chyba padnie na muffiny..po rodzinie mają w kuchniach silikonowe foremki (bo po co kupować na 1 raz?) więc od jutra zajmuje się ich organizacją...czytałam coś o dietetycznej wersji z fasolą i stewią? Z tym, że domownicy nie chcą nawet słyszeć o niecukrze w cieście...ale pożyjemy, zobaczymy:D

Ćwiczenia z dziś:

Shred z Jillian 7/30
Spin (Zajęcia)
Bieżnia 30min (385 kcal)

Przez to że biegam coraz dłużej biegam wolnej..inaczej musiałby mnie chyba ktoś tam pchać żebym dała radę...niby niewiele wolnej, ale jednak. Dziś w drugiej części biegu próbowałam interwały 1min (9,5-10-10,5-11). Było ciężko...Kiedy w końcu zobaczę 5,0KM na podsumowaniu?? Oto jest pytanie...

Tabeleczka otwierająca nowy tydzień zmagań:



Podpatrzyłam dziś cm....oj chyba się ucieszę w czwartek na cotygodniowym pomiarze! :D No ale lepiej nie zapeszać, bo potem będzie bolało..Drugi news jest taki, że....udało mi się wcisnąć w niecałe 1700 kcal dzisiaj!! Jakiś rekord chyba:D
6 lutego minie 2 m-ce od rozpoczęcia pomiarów i mam parcie na sukces taki jak w styczniu,a co tam, grunt to motywacja, reszta przyjdzie!


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.