dziwnie.
Slowo dziwnie idealnie oddaje moje odczucia zwiazane z wyjazdem. Nie bylo zle. Nie o to chodzi tez ze nie bylo tematow do rozmow, bo byly. Po prostu moje oczekowania byly inne. Chyba. Dotarlo tez do mnie ze zwiazki na odleglosc czy tez tak zwane przyjaznie na odleglosc maja nikla szanse przetrwania. Ludzie sie zmieniaja. I z czasem to co kiedys nas laczylo czy smieszylo,przestaje wystarczac.
Tak czy siak. Zakupy byly udane. Z najblizsza kumpela bawilam sie swietnie. A reszte staram sie ignorowac i nie pisac wiecej..poczekac czy moze przeczekac i zobaczyc pozniej co z tej ciszy wyniknie.
Dzis juz silownia. I cos nowego. Orbitrek. Po wioslowaniu a przed rowerem. Cos dla urozmaicenia. Nawet fajnie sie czulam tak sobie sunac. Mila odmiana.a ruch jest. Po intenstwnych 2 dniach dalej czuje nogi - niewygodne buty to jednak kiepski pomysl - wiec bieznia odpadala w przedbiegach.a dzwigac mi sie dzis nie chcialo.
Spalone 450 kcal. Jak na lenistwo, to niezle;)