Skamieniale mango od turka w koncu tak pieknie dojrzalo, ze nie moglam sie oprzec i zamiast dluzej spac ( bo dzis silowni brak ani nigdzie przed praca isc nie trzeba) podjadlam juz musli.. pyszne.. jakby smak lata. Ale lata w indiach, nie w norwegii.. tu to by bylo raczej wiecznie zielone mango;)
Ehh wakacje... nie wiem jak w przyszlym roku planowac urlop. Tzn urodziny mam w marcu i chcialabym gdzies wyskoczyc, ale. V ma kolejne leczenie najpozniej na poczatku marca, plus swoje swieta, wiec chyba sie miniemy. W kwietniu musze byc w PL bo wielkanoc ..Lipiec w pracy jest najbardziej wskazany na wyjazd, bo oslo zamiera i kto moze wyjezdza..ale urlop w indiach w lipcu znowu bedzie oznaczal pore monsunowa. A chcialabym tym razem zobaczyc dzungle, kerala i plantacje herbaty. Rajastan po raz trzeci, mimo ze zachwyca to c' mon .....! Trzeba odmiany. Tak po cichu planowalam japonie na marzec, ale przez chorobe V to musi poczekac. Bo jesli mam leciec to tylko w okresie kwitnienia wisni. Wyglada to przepieknie, naoogladalam sie vlogow - czas skonfrontowac oczekiwania z rzeczywistoscia. No moze za rok.
Od 2 dni, choc na te 5h wychodzi slonce. Niebieskie niebo jest wspaniale. Tylko otwierac oknoa tu zonk bo -5:))
Dzis ostatni dzien tyrania. Jutro w planach ubieranie choinki. Rok temu sama ubieralam. Jutro V ma pomoc. Stwierdzil ze lubi dekorowac.. no zobaczymy co z tego wyjdzie poza platanina kabli..