Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, ale przez ostatnie dwa lata nie dbałam o siebie przez co przybyło mi trochę na wadze. Chcę wrócić do dawnej sylwetki i czuć się dobrze sama ze sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31215
Komentarzy: 248
Założony: 21 grudnia 2012
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Omega.3

kobieta, 34 lat, Pod Lasem

164 cm, 53.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Łaaa nie wiem jakim cudem, ale mam 3 z piątkowego egzaminu! Cieszę się jak dzieciak XD Prawdopodobnie prof. trochę ponaciągał oceny i do tego napisał, że dla tych co nie zdali zrobi poprawkę jeszcze w czerwcu (było całkiem sporo niezaliczonych). Jest bardzo miły, prawda?

Tego-tygodniowe egzaminy już za mną - jeden zdany na 4,5 drugi był dzisiaj - ale łatwy  Sesja polowi ginie. 

W ramach odstresowania kupiłam sobie dzisiaj japonki, na które czaiłam się już od dłuuugiego czasu. Są świetne, nie sądzicie?
A teraz... wybaczcie (wybacz dieto) idę wznosić toasty! Tym razem TRZEBA!

10 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Na wstępie dziewczyny, chciałam bardzo wam podziękować za trzymanie kciuków a później pocieszanie po egzaminie. Wyniki będą w środę (a znając tego profesora mogą być nawet w czwartek) więc na razie staram się o tym nie myśleć i nie przejmować na zapas, bo i tak już nic nie zmienię.

Teraz bardziej dietowo / ćwiczeniowo. Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że troszkę osiadłam na laurach. Fakt, że jestem już w stanie w miarę zaakceptować swoje nogi i śmigać w szortach oraz mogę pokazać się na plaży w bikini, nie oznacza, że nie mogło by być lepiej. Trzeba tylko zdobyć się na trochę wysiłku i robić coś w tym kierunku! Jasne, jasne biegam sobie (chociaż coraz częściej "coś" mi wypadnie i ostatnie dwa tygodnie udało mi się pobiegać tylko 2 razy/ tydz. ) ALE w tym moim bieganiu zupełnie się nie rozwijam. Mam tą swoją ustaloną trasę i sobie na niej szuram. Gdzie się podziały moje ambicje, żeby przebiec dyszkę? Gdzie fascynacja blogiem dziewczyny, która biega maratony i ta cicha myśl, ze 42 to chyba za dużo, ale może kiedyś by się udało z półmaratonem? Zupełnie gdzieś mi to wszystko umknęło najpierw pośród majowych imprez a teraz w tej całej nauce do sesji. 
Poza bieganiem robię jeszcze przysiady, ale szczerze wam powiem, że już nie mogę się doczekać kiedy będzie koniec. Dzisiaj już 21 dzień, więc powolutku się zbliżam. 

Dietowo to już dawno przestałam się jakoś specjalnie pilnować.

Teraz postanowienia:
Ten tydzień do następnego poniedziałku czeka mnie jeszcze niestety ostra nauka, więc moje "postanowienie poprawy" wprowadzę od 18.06. 
1) Na początek - systematyczne i konsekwentne wydłużanie trasy biegowej i koniecznie - znalezienie trasy mającej 10 km, sprawdzenie ile jestem w stanie jej przebiec i przy każdym kolejnym treningu zwiększanie tego dystansu o ok. 500 m. 
2) Przetestowanie masażu bańkami chińskimi (!)
3) Dieta składająca się w przeważającej ilości z sezonowych warzyw i owoców, wprowadzenie min. jednego dnia rybnego w tygodniu.

Na początek tyle. Nadal nie jestem pewna, czy chcę "dobić" do mojego celu paskowego - 52 kg. Znaczy może bym chciała, ale zauważyłam, że przy zejściu poniżej 54 kg dość mocno zaczyna mi chudnąć biust  tego zaś BARDZO bym nie chciała. Sprawdzę jednak, czy to samo będzie się działo, gdy (lekki!) niedobór kcal, będzie tylko wynikiem ćwiczeń. 

7 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Ponieważ nasz rok na egzaminie był podzielony na 2 grupy - oczywiście MOJA musiała dostać 2x trudniejsze pytania. Tamtą grupę napisałabym bez problemu. Wszystko. W mojej było do d... 

MOŻE jakimś cudem zdam. Oby 

6 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Jutro mam egzamin.
Jednak dopiero o 18.10 jest dużo czasu, zdążę wszystko powtórzyć i douczyć się niektórych zagadnień. Wcale nie ma tego tak dużo i materiał nie jest trudny. 

GŁUPIA JA GŁUPIA GŁUPIA GŁUPIA

Egzamin jest o 18.10 ale to wcale nie znaczy że jest dużo czasu, wystarczy na powtórkę. Tylko. Na pewno nie zdążę. materiału jest sporo, na pewno coś jeszcze ominęłam. To jest trudne! Cholernie trudne! Nic nie pamiętam! wszystko już mi się pomieszało...

Dzisiaj przechodzę płynnie od stanu 1 do stanu 2 :P  Im później tym więcej mam stanu 2 niestety , co nie zmienia faktu, ze tak bardzo nie chce mi się uczyć. Od rana nad tym siedzę, wieczorem poszłam pobiegać żeby dać odpocząć głowie i w efekcie teraz tak bardzo chce mi się spaaać. 


Najgorsze, że to dopiero pierwszy egzamin tej sesji  

3 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Zanim przejdę do jakże ciekawej  drugiej części tytułu chcę poruszyć kwestię , która mnie niezmiernie irytuje. Pisałam już wcześniej, że "bywam" na basenie. Basen nie jest jakiś super-nowoczesny, ale popływać idzie a o to przecież tylko chodzi. W ten weekend pojechałam w sumie po dość długiej przerwie i spotkałam moją główną irytację przebieralniową w postaci 3 chłopców, które przyszły z mamusiami. Rozumiem - małe dziecko samo nie jest w stanie się przebrać (fakt, ze rozumiem nie sprawia, ze przestaje mnie to irytować ) ALE skoro już idzie się z synkiem - nie można było by wziąć na basen tatusia? 
Ostatecznie jestem w stanie zrozumieć, że tatusia może nie być i jestem w stanie jakoś zaakceptować tych chłopczyków jakoś tak do 5 lat...

Jednak w ten weekend wchodząc do przebieralni spotkałam dwóch chłopców w wieku na oko 7-8 lat oraz 10-11... Trzeci był berbeć jeszcze, niech mu będzie.
To już jak dla mnie przechodzi ludzkie pojęcie. Może zróbmy od razu przebieralnie integracyjne! Co będziemy się rozdrabniać.


Teraz część druga :P

Dzisiaj w czasie biegania odpięło mi się ramiączko od mojego super hiper sportowego biustonosza. Poglądowo - regulacja długości ramiączek polega na tym, że zapina się je na takiej "taśmie" wyżej albo niżej. Zdjęcie poglądowe:
Przez chwilę tak biegłam, ale kurde kupiłam stanik do biegania, żeby uzyskać dobre podtrzymanie i nie miałam zamiaru go tracić przez ramiączko (w sensie podtrzymania nie stanika ;). Biegam nad Wartą, więc schodząc z mostu wybrałam jakieś ustronne miejsce co by ten defekt naprawić. Okazało się, że jedynym sposobem jest zdjęcie owego stanika i przypięcie ramiączka. W połowie tej "operacji" zobaczyłam... jadącą dołem policję . Oczywiście raczej nic nie widzieli bo miałam na sobie koszulkę, nawet się nie zatrzymali  ale co mi stresu narobili to moje. Po kilku figurach gimnastycznych jakoś się udało .

Ciekawe, czy ściąganie stanika pod mostem jest jakoś nielegalne albo coś 

3 czerwca 2013 , Skomentuj

Wpis zupełnie nie związany z dietą.
Jeśli już to czytasz - prosiłabym o kliknięcie w ten link:
http://www.ermail.pl/klik/VXNfYGUD

Nie ma tam żadnego wirusa! Nie trzeba się też nigdzie logować, od razu można wyłączyć stronę, która się otwarła.

Z góry dzięki ;)

2 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdzieś tam bardzo głęboko siedzi we mnie coś, co każe mi oceniać kolesi po wyglądzie. Albo nawet nie po wyglądzie - nie zrozumcie źle, to NIE MUSI być nieziemski przystojniak, jednak musi mieć w sobie TO COŚ, co sprawi, że... właściwie nie wiem co ma sprawić, ale jeśli widzę konkretnego kolesia to wiem - ten tak tamten nie. Tak czy inaczej - sprowadza się to do wyglądu, albo jak wolicie - pierwszego wrażenia. Jeśli zakwalifikowałam kogoś na NIE - nie ma szans, NIGDY nie wejdzie do strefy tak. 

Piszę o tym, bo mi źle trochę, z faktem, że byłam na balu z KOLEGĄ <z grupy tych NIE, ale całkiem lubię człowieka> i cały czas myślałam o tym, jak bardzo na TAK jest jego znajomy siedzący przy tym samym stoliku <był z dziewczyną, polubił mnie jak znajomą kumpla, ale nic więcej, śnił mi się już kilka razy >.

Dzisiaj z kolei obejrzałam film, w którym główna bohaterka musiała wybrać pomiędzy dwoma kolesiami i wiecie co? Ja TEŻ wybrałabym tego bardziej przystojnego, a nie milszego 

Jestem okropna.

A teraz, kilku aktorów, bardzo na TAK 



Kolejność przypadkowa 

31 maja 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj po raz pierwszy w tym roku jadłam polskie truskawki! Były cholernie drogie i nieziemsko pyszne! 
Uwielbiam sezon truskawkowy, więc ten fakt dodał mi dzisiaj +50 do nastroju. Do tego jeszcze obżarłam się arbuzem. Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że te pyszności mają tak mało kalorii, że nawet zjedzenie całego kilograma nie jest wielkim grzechem  (nie, za tą cenę nie zjadłam całego). 

Truskawki natchnęły mnie do zmiany profilowego :) 

Poza tym nuda u mnie, biegałam dziś, ale przez duszną pogodę mniej niż bym chciała . Nie wytrzymałabym jednak kolejnego kółka - przez kawałek biegło się jak na patelni. Trzeba było czekać np. do teraz kiedy to zrobiło się całkiem przyjemnie, ale bałam się deszczu.

Wyzwanie przysiadowe robie sumiennie. Dzisiaj dzień 11. Na razie efektów chyba nie ma (?) 

27 maja 2013 , Komentarze (5)

Wróciłam z biegania zadowolona z siebie. Biegło mi się dzisiaj dość ciężko, bo przez lekkie przeziębienie i ciągłe ulewy miałam tydzień przerwy, w dodatku mam jeszcze lekko zatkany nos, co nie ułatwiało sprawy. Co chwilę łapała mnie też kolka <nie wiem czemu, nie jadłam ani nie piłam przed wyjściem> i atakowały chmary meszek. Pomimo tego dotrwałam do końca trasy + biegł za mną jeden facet, któremu nie udało się mnie wyprzedzić. W moim rozumowaniu - nie biegłam aż tak strasznie wolno, skoro facet (a oni przecież zawsze biegają szybciej) nie mógł mnie wyprzedzić. Podzieliłam się tą uwagą z moją współlokatorką, a ona... zgasiła mnie stwierdzeniem, że nie wyprzedził mnie bo... patrzył się na mój tyłek 


Oczywiście nie biegam w takich krótkich prawie-majtkach, dzisiaj byłam w czarnych długich legginsach. Nie sądzę też, żeby miał takie widoki jak na zdjęciach  może jak skończę wyzwanie przysiadowe . Poza tym... chyba wolę myśleć, ze był trochę cienias. Chociaż ta druga opcja świadczy o tym, że mam całkiem niezły tyłek. 

Lecę dygnąć przysiady - tyłek sam się nie zrobi.

24 maja 2013 , Komentarze (15)

Chyba każda osoba, będąca od dłuższego czasu na diecie, albo ćwicząca w celu schudnięcia chciałaby w końcu usłyszeć od kogoś postronnego, że schudła. Co z tego, że TY to widzisz, co z tego, że waga, ubrania, centymetry pokazują, że jest coraz lepiej. Nie ważne też, że babcia, przy każdej wizycie biadoli ile to już schudłaś 
Chcesz usłyszeć to od kogoś, kto nie wie o Twoich wysiłkach, kogoś neutralnego, żebyś wiedziała, że to nie z czystej grzeczności.

W czwartek usłyszałam, ze schudłam, co więcej było to bardzo WIDAĆ po spodniach, które kupiłam w styczniu (czyli jakieś 3 kg temu?). To przekonuje mnie, że bieganie jednak daje efekty. Z pewną satysfakcją (ale też odrobiną paniki) stwierdziłam, że pasują na mnie 3-4 pary długich spodni (nie liczę bardzo starych modeli, które mogę nosić najwyżej w domu...). Bezwzględnie MUSZĘ iść na zakupy 

Tutaj mam pytanie do osób o gruszkowym typie budowy - odważyły byście się ubrać wzorzyste spodnie? Dużo tego w sklepach i podobają mi się one, do czasu kiedy ich nie przymierzę... wtedy zwykle wpadam w rozpacz. Z racji jednak, że coraz bardziej akceptuję swoje nogi, zastanawiam się, czy nie zaszaleć 

Waga - niby wzrosła o 0,1 kg - tyle co nic, nawet nie zmieniam paska. Cholernie mnie to cieszy, bo z dietą to było bardzo bardzo różnie. 2 razy wpadła pizza, raz byliśmy w KFC, do tego wszystkie studenckie imprezy, na które nie dało się nie iść (i nie pić). 

Teraz bonus - pierwszy raz wstawiam na V. swoje fotki . Porównanie moich szortów, które wyciągnęłam z szafy. Powiedzcie bardzo szczerze - wyglądam w nich ok, tak sobie czy jeszcze źle? W udzie mam obecnie 55 cm...

I na koniec - lepiej jest w szerszych szortach (przedostatnie) czy w dopasowanych np.3?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.