Bo ja nie bardzo :/ Jakoś od Wielkanocy moja motywacja do ćwiczeń jest prawie zerowa, załapałam kilka wiosennych przeziębień do tego zaliczyłam dwie wycieczki i jedno wesele. Wiem, to wszystko marne wymówki :P Poza tym z dniem dzisiejszym ogłaszam koniec mojego ćwiczeniowego lenistwa i rozpoczęcie projektu "30 dni do sezonu bikini". Na program będzie się składać:
- 30 dniowe wyzwanie przysiadowe - takie samo jak robiłam rok temu, dawało dobre efekty i choć pamiętam jak przez mgłę że pod koniec obiecałam sobie że nigdy więcej wizja fajnych pośladków na plaży jest silniejsza
- Bieganie co drugi dzień min. 5 km, chociaż będę się starała więcej bo 5-tka to już dla mnie trochę mało
- 10x Callanetics
- Regularne masaże bańką chińską i peelingi (częstość masaży dostosują do tego, jak będzie to znosić moja skóra)
Muszę też odrobinę ogarnąć dietę. W przeciągu ostatniego miesiąca udało mi się odwiedzić Rzym i Pragę - było cudownie, jednak podróże zdecydowanie nie sprzyjają zdrowemu odżywaniu. Łatwo i wygodnie jest wsadzić w torbę batonik a po drodze zatrzymać się w Macu :/ Nie przestrzegam teraz jakiejś ścisłej diety, jednak ostatnie śmieciowe jedzenie strasznie popsuło mi cerę. Trzeba się trochę ogarnąć i wrócić na dobre tory .
Dzisiaj zaliczony pierwszy dzień wyzwania przysiadowego i 7 km biegania.