Teraz bardziej dietowo / ćwiczeniowo. Zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że troszkę osiadłam na laurach. Fakt, że jestem już w stanie w miarę zaakceptować swoje nogi i śmigać w szortach oraz mogę pokazać się na plaży w bikini, nie oznacza, że nie mogło by być lepiej. Trzeba tylko zdobyć się na trochę wysiłku i robić coś w tym kierunku! Jasne, jasne biegam sobie (chociaż coraz częściej "coś" mi wypadnie i ostatnie dwa tygodnie udało mi się pobiegać tylko 2 razy/ tydz. ) ALE w tym moim bieganiu zupełnie się nie rozwijam. Mam tą swoją ustaloną trasę i sobie na niej szuram. Gdzie się podziały moje ambicje, żeby przebiec dyszkę? Gdzie fascynacja blogiem dziewczyny, która biega maratony i ta cicha myśl, ze 42 to chyba za dużo, ale może kiedyś by się udało z półmaratonem? Zupełnie gdzieś mi to wszystko umknęło najpierw pośród majowych imprez a teraz w tej całej nauce do sesji.
Poza bieganiem robię jeszcze przysiady, ale szczerze wam powiem, że już nie mogę się doczekać kiedy będzie koniec. Dzisiaj już 21 dzień, więc powolutku się zbliżam.
Dietowo to już dawno przestałam się jakoś specjalnie pilnować.
Teraz postanowienia:
Ten tydzień do następnego poniedziałku czeka mnie jeszcze niestety ostra nauka, więc moje "postanowienie poprawy" wprowadzę od 18.06.
1) Na początek - systematyczne i konsekwentne wydłużanie trasy biegowej i koniecznie - znalezienie trasy mającej 10 km, sprawdzenie ile jestem w stanie jej przebiec i przy każdym kolejnym treningu zwiększanie tego dystansu o ok. 500 m.
2) Przetestowanie masażu bańkami chińskimi (!)
3) Dieta składająca się w przeważającej ilości z sezonowych warzyw i owoców, wprowadzenie min. jednego dnia rybnego w tygodniu.
Na początek tyle. Nadal nie jestem pewna, czy chcę "dobić" do mojego celu paskowego - 52 kg. Znaczy może bym chciała, ale zauważyłam, że przy zejściu poniżej 54 kg dość mocno zaczyna mi chudnąć biust tego zaś BARDZO bym nie chciała. Sprawdzę jednak, czy to samo będzie się działo, gdy (lekki!) niedobór kcal, będzie tylko wynikiem ćwiczeń.
caradeha
11 czerwca 2013, 19:20To dlatego, że śniadaniowy obiad był wczorajszy z lodówki, a wszystko co było potem zostało kupione po śniadaniu:)
Felvarin
10 czerwca 2013, 21:53No niestety biust w większości składa się tkanki tłuszczowej, tak więc chudnie razem z nami :( Ja zaczynałam od dużego C, a teraz mam średnie B. No nic, przynajmniej wygodnie się ćwiczy ;p
fokaloka
10 czerwca 2013, 21:15Mnie już biust mocno schudł, strasznie nad tym ubolewam ;/