Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Jeśli jest coś, co chcesz zrobić, nie ma żadnego powodu, dla którego to miałoby Ci się nie udać.? Amy Dodson Uczę się cierpliwości i wytrwałości ;) Otwarta, przyjazna, uparta kochająca góry! ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12749
Komentarzy: 447
Założony: 19 grudnia 2012
Ostatni wpis: 20 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sasetkaa1

kobieta, 35 lat, Szczecin

173 cm, 66.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2013 , Komentarze (20)


Heja Wam


Wpadam tak na szybko, bo jestem ostatnio zalatana,
do tego mam troszkę problemów osobistych, ciężko mi...
do tego sesja... jednym słowem wszystko pod górkę.
Z dietą również nie najlepiej. Ponownie podjadam, a słodycze po raz kolejny stały się moimi przyjaciółmi od serca.
Wiem-samo zło, ale staram się z tego "wyleczyć". 
Na siłownię ostatnio biegam raz na tydzień-zatem mało... No ale nie będę się nad sobą użalać, spinam poślady i biorę się ponownie w garść.
 
Mam nadzieję, że teraz kiedy już mi troszkę "ulżyło"
i mam troszkę więcej energii, przezwyciężę wszystko. 
By znów wyjść na prostą, zarówno emocjonalnie jak i fizycznie.


Pozdrawiam Was serdecznie.
Fajnie, że wy ciągle idziecie do przodu.
Ja niestety zaczynam od zera. Zmieniam paseczek,
a po powrocie na swoje śmieci-bo jestem teraz w "trasie"
muszę się pomierzyć.


Trzymajcie się

26 stycznia 2013 , Komentarze (23)


Hej Krejzolki

Znowu szybko, ale na temat. Dalej "walczę" ze sobą,
pozytywna energia mnie nie opuszcza. Ćwiczę na siłowni minimum 1,5h.
Ustaliłam sobie limit spalania zawsze min. 1000kcal
troszkę biegam, skaczę, orbitrekuję się, maszeruję itd...

Jedzeniowo też jakoś daję radę,
tylko raz w tym tygodniu "zgrzeszyłam",
tak mocno mocno - zjadłam tabliczkę czekolady,
ale miałam potrzebę
i nie jestem aż jakoś z tego powodu załamana.
 Druga wpadka to meeega słodka tarta współlokatorki,
aż mnie po niej zemdliło....  i miała meeeega kcal...
 i na pewno w cycki mi nie poszło

Co więcej... nie mam za bardzo czasu pisać, bo sesja mnie dopadła, do tego obowiązki-praca itd... Troszkę zaszalałam
Ale w miarę możliwości patrzę co się i u Was dzieje
cieszę się, że robicie postępy,
że spada Wam waga i jesteście pozytywnie nakręcone!
OBY TAK DALEJ! :)


a na koniec kilka fotek z mojego menu


Makaron z jogurtem brzoskwioniowym 7 zbóż oraz cynamonem i żurawinką :)


Tosty z tuńczykiem i ogórasem +kawa inka


Pierogi Ruskie z cebulką


Wspomniana wyżej tarta współlokatorki limonkowo - cytrynowa
mega słodka +sok marchwiowy


Tosty z jajecznicą i szczypiorkiem ^^ +kawa inka
UWIELBIAM



Kanapeczki z serkiem wiejskim i dżemem porzeczkowym
+sok marchwiowy


Pozdrawiam Was serdecznie !!!

22 stycznia 2013 , Komentarze (14)


Witam
Dzisiaj szybki wpisik, bo niestety muszę się pouczyć, a chcę odejść od komputerka by mnie nie rozpraszał.
Wczoraj zaczęł
am tydzień niemalże wzorowo
dzisiaj kontynuacja ^^ wszystko cacy, picuś glancuś

Wstałam, zjadłam śniadanko-owsianka.
Następnie
seminarium, podano nam w końcu
przykładowe tematy do pisania mgr  -.-

Potem siłownia
  jedynie 1041kcal, ale to aż 1,5h,
z tym, że dużo dzisiaj maszerow
ałam w interwałach.
Po wczorajszym rekordzie nie chcę się nabawić czasem jakiejś kontuzji

Obiadek na szybko - parówki w cieście francuskim z serem i do tego surówka wiosenna


Potem (jak to w okresie sesji bywa) - robi się wszystko byle by się nie uczyć.
Doprowadziłam zatem swój pokoik do ładu i składu.
Pachnie i błyszczy wszędzie

Kolacja to dwie bułki ciemne. Jedna z serem żółtym i pomidorem.
Druga z metką łososiową (nie mogłam się powstrzymać przed zakupem,
jak ją zobaczyłam w lodówce sklepowej) i ogórkiem.
Wszystko jak zawsze w towarzystwie przypraw i herbatki


Wieczór będzie za to inny niż zwykle, do tego z notatkami w ręku,
awrrrrrrr
ale znając życie w przerwach będę zerakć na fb i pewnie na V również

Tymczasem z kakaem przed nosem
pozdrawiam
i ściskam Was serdecznie
i pamiętajcie, że
 "Nie można kochać innych, nie kochając siebie!"


22 stycznia 2013 , Komentarze (13)


Hej

Dzisiaj nareszcie nowy power! A przede wszystkim mam już zaliczone ćwiczonka ze statystki na studiach z powodu których miałam delikatną spinę

ogółem od dzisiaj ponownie wychodzę na prostą we wszystkim!


Miałam ostatnimi czasy troszkę załamkę, złe samopoczucie spowodowane wszystkim co mnie dookoła otaczało. Aż nie chce mi się wspominać tego stanu do tego lodówka była moim przyjacielem, szukałam w niej chyba szczęścia, bo podjadałam na okrągło słodkości - miałam w niej ciacho marchewkowe, cukierasy i inne rarytasy.
Z ręka na sercu oświadczam, iż się ich POZBYŁAM! nie będą mnie już kusić.



Ogółem dzień rozpoczęłam na szybko, w biegu z herbatką i bułką z szynką, sałatą, ogórkiem i serem (na wypasie ) niestety jadłam ją jednocześnie się szykując, bo zwyczajnie za długo sobie poleżałam
Potem wspomniane zajęcia z zaliczeniem ćwiczeń. Jak ja się cieszę ^^



Zaliczyłam także dzisiaj siłownie, miałam chęci, siły wenę i CZAS.
Ponownie przeszłam samą siebie.
Spędziłam na niej 2,5h robiąc w ten sposób 1522kcal !!!
LUBIĘ TO QUWA!! hihihi

Wróciłam zjadłam obiadek - zapiekane ziemniaczory w przyprawach na ostro podane z ketchupem, do tego jajka sadzone i suróweczka z marcheweczki z jogurtem naturalnym omn omn omn się na wpierdzielałam ^^



Nastepnie troszkę poogarniałam - endorfinki działały, popaczyłam co na fb i Vitalii słychać potem odwiedzinki znajomego, dzięki czemu pozbyłam się kompletnie słodkości-podzieliłam się z nim ciachem i oddałam cukierasy ^^ wypiłam sobie kawę inkę, zjadłam ostatni kawałeczek marchewkowego i total relaks



Kolacja upłynęła mi pod hasłem płatków na mleku z dodatkiem łyżki miodu, żurawiny i suszonych śliwek, dorzuciłam tez troszkę siemienia



To by było chyba na tyle mam nadzieję, że cały tydzień taki pozytywny będzie tymczasem dobrej nocy i miłego jutrzejszego dnia!

BUZIOLE
i dziękuję za kopniaki i motywowanie mnie do działania,
za te wszystkie ciepłe słowa!!



--------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------
edit:
Dodałam przepis na Waszą prośbę
"Bułeczek ze szpinakiem"
bo prosiły mnie co niektóre osóbki



oto szybki link do nich 
http://vitalia.pl/index.php/mid/118/fid/1480/diety/dieta/recipe_id/23796
lub pośrednio poprzez przepisy w moim profilu

SMACZNEGO
--------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------

20 stycznia 2013 , Komentarze (14)


Tak jak w temacie... źle mi... źle mi ze wszystkim co mnie otacza,
a przede wszystkim ostanio z samą sobą.
Brak motywacji i chęci na cokolwiek.

A jeśli już się znajdzie to jest to "słomiany zapał"

Staram się jeść wg moich nowych nawyków, których nadal się uczę...
Staram się ćwiczyć i co z tego,
skoro zwalę ponad 1000 kcal na siłce by potem
(tak jak jest od 4 dni) najeść się ciacha czy wypić browa
Od dzisiaj postanowiłam nie piec żadnych cudasów przez jakiś czas.

Mam kilka nowych postanowień,
które zamierzam od nowego tygodnia wdrążyć w życie.



Muszę znowu wprowadzić MŻ!!!!! Bo zaczynam powoli to olewać
Muszę więcej wypoczywać, bo mój organizm podupada!
Muszę codziennie ćwiczyć, a nie co dwa dni!
Muszę zając się sobą, a nie innymi!
Mam mnóstwo swoich problemów na głowie, a dobijam się jeszcze czyimiś
I tak właśnie zamierzam, chcę by moje życie było piękne!
Wszystko w moich rękach!!
Sama tworzę swoją historię!!


Dodatkowo mam na "głowie" ciotunię, która wpadła jak co miesiąc
swoim czerwonym Lamborghini i daje w kość
Nienawidzę naszej kobiecej przypadłości...
to taki dyskomfort zarówno fizyczny jak i psychiczny.


Wiem , wiem, samo narzekanie z mojej strony,
ale jakoś taki dzień... do dupy...




Moje menu delikatnie podupada,
zjem normalne śniadanko, typu bułka, owsianka lub omlecik,
obiad jakieś warzywka, ryż, kasza, placuszki, kurczaczek,
kolacja buła, albo serek.

Najgorsze jest jednak to, że wcinam sobie ciacho marchewkowe, cukierasy.
Pozwoliłam sobie na browa dwa dni pod rząd... i to przyznaję,
że umiaru w tym nie było
m.in to również sprawia, że mam taki a nie inny humor...

Przez to również nie mam ochoty się zmierzyć i zważyć,
bo wiem, że nie będzie żadnego pozytywu -.-


Dajcie mi jakiegoś mega kopa z powerem do działania!

W pracy mam dosyć jedzenia szybkich dań typu instant,
albo gotowe dania do mikrofali
(mam jedynie mikrofalę i czajnik do dyspozycji).
Czasu teraz mi też brak było, by coś przed sobie przygotować w domku

Odwaliłam sobie ostatnio coś bardziej przypominającego danie domowe.
Były to ziemniaczki, surówka wenecka kupiona na wagę
przy stoisku z mięsem i serami oraz gotowe nuggetsy do mikrofali.
 

    
Wiem, wszystko i tak mało zdrowe, ale lepsiejsze to aniżeli nic lub zupka chińska.
Niestety tak jak wspominałam - w domu nie miałam czasu tym razem nic sobie przygotować.
Całość mojego dania prezentowała się tak
(w tle widać książkę, którą ciągle zaczytuję, bo w pracy nuuuuuuuuddaaaaa).



Poza tym wczoraj znowu walnęłam rekord.
Zrobiłam 1278 kcal na bieżni,
dodatkowo zaczęłam etap interwałów pod kątem,
obecnie mało bo 5% nachylenia, ale daje się we znaki.
Czuję głównie uda i łydki

Z przyjemniejszych informacji jest jeszcze fakt,
że zabrali mi do naprawy rowerek!

Być może na dniach zacznę także znowu śmigać sobie w domku

Buziaki dla Was
Jak tak Was czytuję sobie,

dajecie z siebie ile możecie
w porównaniu ze mną ostatnimi czasy
ze mną, tą, która się "uwstecznia" i zaczyna marudać


18 stycznia 2013 , Komentarze (17)

Hej :)

Poranek... pozytywny stan... co prawda łóżko nie chciało mnie wypuścić ze swoich objęć, ale jakoś w końcu podniosłam 4 literki. Musiałam się zmobilizować, bo wczoraj wieczorkiem ze znajomym wypiliśmy piwko regionalne przywiezione z Tatr ("kolekcjonuję" piwa regionalne-nazwijmy to-jestem koneserką, choć ogółem za piwem nie przepadam). Muszę iść koniecznie przed pracą na siłownię! Muszę ćwiczyć!
Do tego moje ciacho marchewkowe.



Właśnie jestem sobie po śniadanku, zjadłam na szybko bułkę z serkiem wiejskim i ogórkiem i do tego oczywiście herbatka.



Obecnie uciekam szybciutko na siłownię troszkę pobiegać, a potem znowu do pracy... wrrr, mam nadzieję, że dzisiaj mi humorku tam nie popsują.

Może wieczorkiem zrobię edit posta, by coś dodać jeszcze

Tymczasem miłego dnia!!
Ruszajmy tyłeczkami!
Niech nasze kg spadają w dół!
Myślcie pozytywnie!!
Pozdrawiam! :)

17 stycznia 2013 , Komentarze (13)



Jak obiecałam tak robię...
Miałam się konkretnie wyżalić, ale wszystko skreśliłam - po co mam wylewać aż takie "brudy" i zanudzać swoimi problemami... dlatego po krótce pisząc...


Najpierw dopadło mnie na dobre choróbsko, rozłożyłam się kompletnie. W wolnej chwili łóżko było mym przyjacielem. Do tego obowiązek związany z chodzeniem do pracy nie sprzyjało mi to kompletnie...
Potem przyszła znowu głupia zima... śnieg, wszędzie śnieg... nienawidzę zimy!!!
Osłabienie od grypy, zbyt małe ilości snu, przemęczenie, do tego urodzinowe party znajomej z pracy w sobotę... powiem tak - wszystko skumulowało się w niedzielę
Wtedy stan fizyczny mojego organizmu osiągnął swe
APOGEUM. Miałam zawroty głowy, szum w uszach, krwotoki z nosa, duszności - kompletnie nie funkcjonowałam tak jak trzeba

Przyznam szczerze, z ręką na sercu, że się wystraszyłam... tak osłabionej, w takim w stanie, chyba siebie nigdy nie widziałam

Wszystko trwało do poniedziałku wieczora, kiedy to mój stan w miarę się ustabilizował ale żeby było milej to nie koniec przygód.
Mianowicie jak we wcześniejszym wpisie wspomniałam, doznałam także kontuzji ręki i nóg. Heh kontuzja... może inaczej to nazwę... urazu?
W każdym razie moje nogi są obolałe, posiniaczone  głównie lewa noga - kolano (bardzo zbite) oraz przód uda i druga noga - pod kolanem  

Nie pytajcie co zrobiłam, powiem jedynie, że na pewno nie jest to uraz od ćwiczeń 
Łokieć już doszedł do siebie w porównaniu z nóżkami. Poniżej przedstawiam Wam efekt po 3 dniach... jak to nie za ciekawie wygląda spójrzcie na miejsca gdzie wskazuję palcami i na lewe kolano od wewnętrznej strony AUĆ



A tu poniżej zbliżenie... w sumie na zdjęciach i tak nie widać jak bardzo ciemne są te siniole za parę dni pewnie będą we wszystkich odcieniach tęczy -.-



Także moje Drogie... "zdrowieję" Zaczęłam chodzić spać o "normalnych" godzinach - bo uważam to za główny powód osłabienia (nie wysypianie się poprzez zarywane nocki około 1,5 miesiąca... do tego przy normalnym trybie funkcjonowania codziennego życia i wzmożonych ćwiczeniach = zuuuoooo!!!).
Nie bądźcie nigdy takie głupie jak ja!

---------------------------------------------------------------------------------------------

A z przyjemniejszych rzeczy... rozkwitam wyjaśniłam i uświadomiłam sobie pewne sprawy. Zaczynam się czuć dobrze z samą sobą. Oswoiłam się.
Do tego mam już w jakiś sposób wyrobione nawyki żywieniowe co było jednym z pierwszych celów, jakie chciałam osiągnąć przy zgubieniu kg w drodze do założenia ponownie moich upragnionych spodni
 
Jeśli chodzi o ćwiczonka, do soboty było dobrze, ale od niedzieli... z racji urazów i osłabienia, przykróciłam je do minimum, czyli braku. Musiałam dużo wypoczywać Zdrowie najważniejsze!!!! Ale już odżyłam, chodzę, a nawet skaczę
Wczoraj popołudniu nawet powróciłam już na siłownię

Z wielkim zapałem i dobrym humorem, spędziłam na bieżni 1h 45min, ustanawiając tym samym mój nowy rekord w takim czasie - 1063 kcal!!

---------------------------------------------------------------------------------------------

Przez ostatnie dni żywiłam się bardzo zdrowo ^^
 i nie będę ukrywać, że dogadzałam sobie

kocham gotować
oraz później to jeść!!!!
...jakieś tam słodyczki też się znalazły


Poniżej kilka zdjęć mojego żarełka


Pewne śniadanko- płatki pełnoziarniste na mleku z żurawiną i śliwkami oraz łyżką miodu



Chodziło to za mną od pewnego czasu na obiadek... Kasza gryczana z gulaszem i ogóraskami kiszonymi od mamusi ^^




Tutaj śniadanko, ale i była nie raz i taka kolacja -
Bułka z serem żółtym, pomidorkiem, ogórkiem, oregano, solą i pieprzem + jedna dodatkowo z konserwą pod serem, a jedna bez sera żółtego, a z twarożkiem.

W ogóle muszę Wam powiedzieć, że rozcinanie bułki na kromki tak jak chleb, bardziej mnie syci to nie są trzy kromki, czy 3 połówki, to jedna bułka rozkrojona na 3 kromeczki 




A to część tylko tego co zjadłam - kupiłam współlokatorce na 21 urodzinki,
które miała w pt, będę się spowiadać hehehe
zjadłam 4 michałki i 1/4 kawałka tego ciast
a (to szarlotka), rurki nie tknęłam




A to naleśniko-omlet z jabłkami i cynamonem.
Zwany w USA Naleśnikiem Milwaukee

Przepis szybki, prosty i bardzooooo syty!! Oraz nisko kcal Zjadłam na obiadek.





Grzaniec i muffinek marchewkowy w pewien leniwy, regeneracyjny wieczór




A to wczorajszy pyssssnyyy obiad (zjadłam takie dwie, żeby nie było!)
Bułka nadziewana szpinakiem z serem i kurczakiem oraz zapiekana z mozzarellą





No i oczywiście na koniec ponownie słodkość. Tym razem mój wczorajszy deser - Banan w czekoladzie z migdałami i wiórkami

---------------------------------------------------------------------------------------------


 Może w końcu na dniach znajdę siły, chęci i czas na zmierzenie siebie i zważenie??? Dawno nie ruszałm moich parametrów i nie zmieniałam paska Przydałoby się zobaczyć czy zaszły jakieś postępy

Tymczasem lecę do roboty...
Miłego i udanego dnia życzę nie tylko Wam, ale sobie również 



16 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Hej, "chwilowo" byłam niedysponowana, nabawiłam się urazu nogi i ręki, do tego jeszcze parę innych przypadków... ale już powracam, jest lepiej.
Jutro cosik więcej z siebie wyrzucę i troszkę się pożalę...


Starałam się Was codziennie "ogarniać", ale dość często "wymiękałam"... wybaczcie, jutro się wytłumaczę (winny się tłumaczy)... nadrabiam powolutku

A tymczasem trzymajcie się i dalej bądźcie pełne zapału, tak jak o tym piszecie

10 stycznia 2013 , Komentarze (9)


Witajcie
Moje ostatnie dwa dni zleciały tak szybko, że ledwo co się zdążyłam obrócić na pięcie... Wczoraj jakoś słabo się z rana czułam, grypa znowu się zaczęła do mnie dobierać Po powrocie z zajęć poszłam zatem osłabiona spać... wieczorem postanowiłam jednak wybrać się na umówione wcześniej piwo ze znajomymi. Było śmiesznie jak zawsze. Pośpiewaliśmy, potańcowaliśmy i oczywiście popiliśmy... duuuużo popiliśmy. Aż wstyd się przyznać, ale całą noc się bawiliśmy zaliczając nad ranem kebabona... awrrrrrr... skusiłam się na frytoburgera (frytki w bułce z dużą ilością sosów). No ale nie ma to tamto... jeść trzeba było. Tym bardziej w stanie upojenia - włącza się tzw. śmieciarka
Dzisiejszy dzień prawie cały przeleżakowałam. Po części z powodu nie dającej za wygraną - grypie oraz delikatnemu kacowi
------------------------------------------------------------------------------------------------
Mój jadłospis jakoś mocno poza normę nie wyszedł. Starałam się jednak pomimo wszystko wcinać o ustalonych porach.
Tak więc wczoraj z racji porannego pośpiechu na uczelnię-zaspałam-nie zjadłam śniadanka-w biegu porwałam jedynie śliwkę w czekoladzie. Wynagrodziłam sobie za to obiadem. Zrobiłam muffiny z tuńczykiem (przepis również jednej z dziewczyn z Vitalii) do tego parówka, ketchup i warzywka-tym razem fasola szparagowa z kukurydzą. Całość jak zawsze przyprawiona. Bez tego w mojej kuchni ani na krok Kolacja w również w pospiechu - mufinki z tuńczykiem i parówka i poszłam!
Dzisiaj śniadania nie było - zwyczajnie spałam no chyba, że śniadaniem nazwać tego frytoburgera o 6 rano -.- Obiad to 3 muffiny z tuńczykiem, ketchupem, 2 parówki i serek wiejski. Kolacja jabłko, śliwka w czekoladzie i 3 kosteczki ptasiego mleczka.

Ogółem ostatnimi czasy nie odczuwam głodu, nie ciągnie mnie do podjadania - poza słodyczami, które się na mnie gapią wielkimi oczyskami!!


A to foto mojego wczorajszego obiadku muffiny z tuńczykiem, fasolka, kukurydza, parówka i przyprawy



Jeśli chodzi o jakikolwiek ruch... dzisiaj zrobiłam ćwiczonka z Mel B - cały cykl - na ramiona, pośladki, nogi i brzuch aż mi się humor poprawił. Wczoraj do ćwiczeń mogę zaliczyć godzinny spacer i tańcowanie - nieźle się nawyginałam ^^

Tymczasem uciekam spać, jutro do pracy

3majcie się

Mam nadzieję, że nie macie takich "koślawych" humorów jak ja dzisiaj i że jesteście pełniejsze vigoru! Buziaki

8 stycznia 2013 , Komentarze (16)


Witajcie, jak zwykle nocą - bo wtedy jedynie mam czas.
Jestem już uzależniona chyba od V, bo czytam wszystkie Wasze posty, jeśli mam ochotę - komentuję. Ten portal jest dla mnie swego rodzaju motywacją, czymś co mnie wspomaga w dążeniu do celu! i nie będę ukrywać, cieszy mnie to cholernie!

Dzisiaj bez żadnych wyrzutów wcinałam na co tylko miałam ochotę, można by powiedzieć, że ponownie zgrzeszyłam (tak to wczoraj nazwałam), ale... no właśnie jest "ale" Mianowicie, codziennie praktycznie ćwiczę-chyba tylko dwa dni jakoś sobie pofolgowałam - zatem - kcal zbijam, cm lecą, zmniejszyłam wielkość posiłków, nie podjadam wieczorami czuję się lżejsza, fajniejsza i ogółem pełna vigoru

Nie będę ukrywać, że współlokatorki zastawiły na mnie haka, pozostawiły w kuchni łakocie, które mnie cholernie kusiły podczas robienia sobie posiłków... wręcz przemawiały do mnie, ale byłam twarda, powiedziałam im
 "nie patrzcie się na mnie i nie wołajcie, innym razem przyjdę" hihihi



Zjadłam sobie dzisiaj rano w biegu, na szybko przed zajęciami omlecika z sałatą i jogurtem oraz mnóstwo pieprzu, oregano i odrobina soli



Potem skoczyłam na siłownię bieżnia!!!! Mrrrr
Następnie 2 herbaty i plotuchy z kumpelami z roku - dawno się nie widziałyśmy Powrót do domku i obiadek - nie żałowałam sobie!! Zrobiłam sobie placuszki szpinakowe (przepis jednej z użytkowniczek Vitalii)
Powiem Wam, że nie spodziewałam się, że będą aż takie pyszne!!!!!!!!!!!!!!!!!
Oczywiście dodałam do nich cosik od siebie, bo samymi plackami bym się na pewno nie nasyciła, za mało (nie wiem jak można się najeść na czas obiadu 3 plackami (-.-)... heh...
A więc dowaliłam jedną parówkę, standardowo jogurcik, pomidorka, ogórka i przyprawy, przyprawy i jeszcze raz przyprawy



Potem pobyczyłam się przy książce, kakao i dobrej muzyczce

Potem zrobiłam ćwiczonka z Mel B na pośladki i wciągnęłam na kolację ciacho marchewkowe i jakiegoś makowca.
Raz się żyje, nie umrę od tego przecież! Dostałam je od znajomej (zachowała dla mnie właśnie te dwa kawałki z wczoraj, ze chrzcin swojej bratanicy i przywiozła dziś rano przed swoją pracą).



Całkiem niedawno odprawiłam również od siebie znajomych (nawiedzili mnie wieczorną porą jak zawsze), oni pili piwko, ja wodę mineralną (jutro się z innymi mam zamiar napić piwka), ale pozwoliłam sobie jeszcze przy nich na 2 kostki ptasiego mleczka

Hmmmm co więcej???
Moje Kochane!
Główki do góry, uśmiechać się, ruszać tyłki z siedzeń i nie otwierać niepotrzebnie lodówki Jeść z głową!
Kochać życie takie jakie jest i bawić się, bawić dopóki można, korzystać!!! Bo nie wiadomo kiedy się ono zakończy!
 oto moje hasło na dzisiaj!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

P.S. Od wczoraj (tj. 6.01.13r) od godziny 22 40 do dzisiaj (8.01.13r) godziny 4 06 wypiłam ok. 4l wody, 6 herbatek, kakao, 2 izotoniki (0,7l) łaaaaaaaaaaaaa, wyobraźcie sobie jak często latam do kibelka hihihihihi 
Być może stąd dobry humor

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.