W piąteczek
Szłam do pracy mniej już bez żadnych obaw,
wiedziałam co i jak i do
kogo się zgłosić do pracy.
Po drodze jak szłam do pracy spotkałam
Rebecce i szłyśmy razem.
We dwie raźniej!
Niestety razem nie pracujemy
bo każda z nas ma osobne stanowiska pracy.
Ja na samym początku,ona na drugim końcu.
Przerwy też niestety mamy o różnych porach.
Robiłam zupełnie co innego niż w czwartek,
ale poradziłam sobie
pomimo, że byłam tam świeżynką.
Dałam plamę tylko w jednym,
spóźniłam się po przerwie.
Bo ja myślałam,że wyszłam 10.20 i do
10.50 mam przerwę,
ale niby wyszłam 10.15 i miałam
być na stanowisku pracy 10.45.
a mnie nie było.
Przyleciała po mnie gościówa do stołówki
i powiedziała,że natychmiast mam wracać;
że jestem spóźniona.
Z tego wszystkiego wybiegłam ze stołówki jak szalona i biegnąc po schodach wywaliłam się
i rozwaliłam sobie nogę i rękę.
Ale to nić szybko poszłam na stanowisko a tam wszyscy na mnie wsiedli,że się spóźniłam.
Na domiar tego ta podkablowała mnie do kierownika.
Potem kierownik przyszedł do mnie
i sądziłam,że dostanę niezła burę za spóźnienie
ale nic tylko przyszedł pogadać o dupie Marynie
i nie ochrzanił mnie w ogóle.
Mam nadzieję,że to spóźnienie nie przekreśli tego wszystkiego,
bo tak dobrze mi tam szło z pracą.
Dziękuję Wam wszystkim za wiarę we mnie
i trzymanie kciuków!!!